podróże styl życia

5 rzeczy do zrobienia na plaży w Tel Awiwie

Uri Wollner

W Tel Awiwie całe życie codzienne toczy się nad brzegiem morza. Oto 5 przykładów rzeczy, które warto zrobić na tamtejszej plaży!

Pamiętacie, jak w tekście 5 rzeczy, które uwielbiam w Izraelu moja żona pisała, że życie w Tel Awiwie toczy się dosłownie nad brzegiem morza? Czas pokazać Wam, że mieszkańcy mojego miasta chodzą tam nie tylko po to, aby się opalić…

1. Napij się kawy, najlepiej mrożonej

Kawa w Tel Awiwie jest zwykle wyśmienita (najlepsze kawiarnie polecałem tutaj). Ci, którzy w Europie raczą się caffè latte lub cappuccino, w Izraelu powinni zamawiać afuch, dosłownie – na odwrót, czyli napój, w którym więcej jest mleka, niż kawy. Zdaniem mojej żony, najlepszym kawowym napojem jest tu jednak kawa mrożona nazywana ice caffè. Rzeczywiście – nic tak nie orzeźwia, dodaje energii i do tego świetnie smakuje!

Pojedyncze spresso wypite ze stopami zanurzonymi w wodzie budzi lepiej, niż podwójne przy stole!
Pojedyncze espresso wypite ze stopami zanurzonymi w wodzie budzi lepiej, niż podwójne przy stole! Fot. Julia Wollner

Na telawiwskich plażach nie brakuje restauracji i kawiarni, z których filiżankę kawy można wziąć sobie dosłownie do morza. Wielu tubylców ustawia sobie fotele wśród fal i tam godzinami sączy ulubiony napój.

Charakterystyczne żółte fotele na telawiwskiej plaży często godzinami stoją w wodzie. Fot. Julia Wollner
Charakterystyczne żółte fotele na telawiwskiej plaży często godzinami stoją w wodzie. Fot. Julia Wollner

2. Wyginaj śmiało ciało!

Joggingu po telawiwskiej promenadzie powinien spróbować każdy, choć latem wymaga on wstania o bardzo wczesnej porze – po godzinie 7 rano bywa już zbyt gorąco. Warto także przejść się brzegiem z kijkami do nordic walking albo zapisać na kurs pływania na desce. Na plażach znajdują się też siłownie – można pojeździć na rowerze stacjonarnym lub poćwiczyć na orbitreku.

Młodzi surferzy pływają także zimą, jak tutaj – w styczniu. Fot. Julia Wollner
Młodzi surferzy pływają także zimą, jak tutaj – w styczniu. Fot. Julia Wollner

Za narodowy izraelski sport uważana jest gra plażowymi paletkami, nazywana matkot. Warto spróbować jej choć przez chwilę – doskonale trenuje refleks i spostrzegawczość! Ponadto, okoliczności przyrody na nadmorskiej promenadzie w Tel Awiwie aż proszą się, aby wskoczyć na rower i poczuć wiatr we włosach. Jeśli nie mamy własnego bicykla, skorzystać można z usług wielu okolicznych wypożyczalni.

Telawiwiski brzeg jest doskonale przygotowany do przyjęcia cyklistów. Fot. Julia Wollner
Telawiwiski brzeg jest doskonale przygotowany do przyjęcia cyklistów. Fot. Julia Wollner

3. Rób interesy

Tubylcy, w tym ja i moi znajomi, przychodzą na telawiwską plażę nie tylko po to, aby się relaksować. Wielu z nich umawia się tutaj także na rozmowy służbowe. Podczas pobytu w Izraelu wielokrotnie będziecie świadkami poważnych konwersacji, podczas których omawia się budżety i planuje strategie, zanurzając stopy w ciepłym piasku.

Na słynnych żółtych fotelach nie tylko łapie się słońce, ale także planuje poważne biznesowe strategie. Fot. Julia Wollner


4. Idź na zakupy

Najpopularniejsze mety zakupowe w Tel Awiwie oddalone są od brzegu o dosłownie kilka kroków. Czy mowa jest o słynnym bazarze Shuk Ha’Carmel, czy o pchlim targu w Jaffo, czy o sieciowych sklepach w telawiwskim porcie – ze wszystkich tych miejsc widać horyzont i słychać szum fal.

Zakupy na pchlim targu w Jaffo najbardziej owocne są w piątek rano. Fot. A. Mor
Zakupy na pchlim targu w Jaffo najbardziej owocne są w piątek rano. Fot. A. Mor

5. Ciesz się zachodami słońca

Zjeździwszy prawie cały basen Morza Śródziemnego, z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że zachody słońca nigdzie nie wyglądają tak pięknie, jak w moim rodzinnym Izraelu. I choć oczywiście nie musisz się ze mną zgodzić, to na pewno warto, byś przekonał się o tym na własne oczy!

Zachód słońca z widokiem na Jaffo. Fot. Julia Wollner
Zachód słońca z widokiem na Jaffo. Fot. Julia Wollner

 

_____________________________________

Zdjęcie główne: widok na Jaffo, fot. A. Mor