kultura historia styl życia rośliny

O mimozach

Julia Wollner

Mimoza w marcu wszechobecna jest we Włoszech, gdzie od lat kojarzy się ją z Dniem Kobiet. Zapach, jaki roztaczają jej żółte kwiaty, charakterystyczny jest dla malowniczej Czarnogóry, dla Greków zaś od wieków symbolizuje ona powrót do czystości i niewinności. U nas o mimozie najpiękniej pisał Julian Tuwim, a wielu kojarzy ją ze wstydliwością i delikatnością. Czy oby jednak na pewno chodzi o tę samą mimozę?

Dla wielu mieszkańców Śródziemnomorza marzec jest barwy żółtej, słodko pachnie i kojarzy się nie tylko ze zmienną pogodą. Dzieje się tak za sprawą rośliny, która rozkwita wówczas w każdym prawie zakątku regionu, znacząc najbardziej oczekiwany przełom w kalendarzu: początek wiosny.

Dla dziewcząt, dla kobiet

Złociste kwiaty są jednym z symboli Czarnogóry, a szczególnie nadmorskiego miasteczka Herceg Novi. Już w lutym obchodzi się tam festiwal mimozy, podczas którego młode dziewczęta paradują w mundurach wzdłuż wybrzeża, a w mieście rozpoczyna się szereg kulturalnych, turystycznych i sportowych imprez. W kolejnym miesiącu mimoza staje się wszechobecna we Włoszech, głównie za sprawą święta 8 marca, podczas którego jej gałązki wręcza się obowiązkowo każdej pani. Zwyczaj ten, tuż po II wojnie światowej i upadku faszyzmu, zapoczątkowała działaczka partii komunistycznej Teresa Mattei, uznawszy, że będzie to miły, a niewiele kosztujący gest – Italia jest u progu wiosny pełna złocistych kwiatów.

Złocista Amerykanka

Co ciekawe, żółta, pachnąca mimoza nie jest rośliną, która wywodzi się z Bałkanów czy z Półwyspu Apenińskiego. Nie pochodzi zresztą z żadnego kraju leżącego u brzegów Morza Śródziemnego. Przywędrowała doń najprawdopodobniej z Ameryki lub Australii, gdzie liczy sobie około tysiąca gatunków. Od wieków czarowała włoskich, hiszpańskich i portugalskich żeglarzy pełnym słońca, słodkim i miękkim, a zarazem świeżym aromatem przywodzącym na myśl migdały.

 

Wcale nie wstydliwa 

Botanicy podkreślają, że ukochany przez Czarnogórców i Włochów kwiat tak naprawdę nazywać powinniśmy nie mimozą, a… akacją. Według znawców zwie się on bowiem acacia dealbata lub, w innych przypadkach, acacia farnesiana – od nazwiska słynnej włoskiej rodziny Farnese, w której rzymskich ogrodach uprawiano ją od XVI wieku. Mimoza, znana z przysłowiowej delikatności i faktu, że jej liście zwijają się natychmiast po jej dotknięciu, to zupełnie inna roślina – tzw. mimoza wstydliwa, zwana również czułkiem wstydliwym. Nie jest ona żółta, lecz różowa, i to nie jej poświęcone są wesołe, śródziemnomorskie festiwale. I choć mimoza-czułek uważana jest za kwintesencję wątłości, to dla lingwistów akacja-mimoza symbolizuje powrót do czystości i niewinności. Dzieje się tak dlatego, że grecki rzeczownik ἀκακία łatwo skojarzyć  z α- “nie” + κακός “zło”.

Od wiosny do jesieni

W Polsce, za sprawą wiersza Juliana Tuwima, mimoza kojarzy się często z końcem lata. Jednak poeta, opisując złotawą, kruchą i miłą jesień, pisał tak naprawdę o jeszcze innym gatunku: nawłoci pospolitej, zwanej polską mimozą. W odróżnieniu od akacji-mimozy czarującej kwiatami wczesną wiosną, kwitnie ona rzeczywiście w sierpniu i wrześniu.