artykuły kultura historia podróże

Baia czyli proza życia

Julia Wollner

Dla starożytnych Rzymian Baiae stanowiły prawdziwie idylliczną krainę; niestety pochłonęły ją zielonkawe wody zatoki. Na szczęście wytrawny poszukiwacz przygód może podglądać ją z pokładu zaczarowanego statku Cymba.

Dawno, dawno temu, niedaleko Neapolu, blisko Pozzuoli, było sobie miasteczko wielkie urody. Nazywało się Baiae (czytaj: Baje). Odwiedzały je wszystkie największe gwiazdy, koronowane głowy, arystokraci i bogacze. Wznosiły się tu najpiękniejsze, najznakomitsze wille; organizowano najbardziej wystawne przyjęcia. Cieszono się turkusowymi wodami morza, odurzającym aromatem pinii i niezwykłymi właściwościami wód termalnych, których źródło biło w okolicy. To do Bai przyjeżdżała młodzież z najlepszych rzymskich domów, aby odpocząć od upału i zgiełku Wiecznego Miasta, a także, jeśli nie przede wszystkim, porządnie się zabawić. Wśród piniowych gajów kwitły romanse, na bankietach i wieczornych ucztach delektowano się wszelkimi cielesnymi uciechami, obficie podlewanymi winem. Oślepiała biel marmurów jaśniejących we południowym słońcu, czarowała feeria barw miejscowych fresków. Piasek parzący stopy. Lepkość otwierających się w dłoniach fig. Gładkość ziarenek owoców granatu. Carpe diem na całego. Podobno powietrze pachniało tu tak, że nie dało się… nie zgrzeszyć. Tym bardziej, że brzegi pobliskiego jeziora, Lago d’Averno, starożytni uważali za wejście do piekieł. Może dlatego to właśnie tam Neron zamordował swoją matkę Agrypinę.

Zatoka widziana z Castello Aragonese, fot. Uri Wollner
Zatoka widziana z Castello Aragonese, fot. Uri Wollner

Dziś Baiae, a w zasadzie, po włosku: Baia, jest prowincjonalną nadmorską miejscowością. Drogę ciągnącą się wzdłuż zatoki wypełniają samochodowe korki; w autach ze zblazowanymi minami siedzi neapolitańska młodzież, słuchająca na cały regulator muzyki disco i mlaskająca podczas żucia gumy. Plaże, niegdyś słynące z krystalicznych wód i nieskazitelnie czystego piasku, są niewyobrażalnie zaśmiecone – pełno tu papierów, puszek, psich odchodów i papierosów. Co ciekawe, na tym wszystkim, jak gdyby nigdy nic, rozkładają swoje ręczniki opaleni na czarno plażowicze. Poproszeni o wskazanie, gdzie zwiedzić można pozostałości królewsko pięknych Bajów, rozkładają bezradnie ręce. Mogą co najwyżej wskazać najbliższą pizzerię.

Na szczęście uparty podróżnik zza siedmiu gór i siedmiu lasów nie podda się tak łatwo; mimo porażającej brzydoty miasteczka będzie próbował odnaleźć chociaż nikły ślad jego dawnej świetności. Zacząć warto od wielkich rzymskich term, których ruiny wznoszą się tuż obok stacji kolejowej. Wystarczy odrobina fantazji i może uda nam przenieść się w czasie, wyobrazić sobie plusk wody, śmiech kobiet, nawoływania szatniarzy. Ktoś poddaje się masażom, ktoś pod arkadami gawędzi o polityce… Czy słyszycie?

Antyczne skarby w kompleksie termalnym, fot. Uri Wollner
Antyczne skarby w kompleksie termalnym, fot. Uri Wollner

Z łaźni kierujemy się nad zatokę, spragnieni widoku pereł architektury. Gdzież podziały się strzeliste kolumny, rozłożyste tarasy i piniowe parasole? Otóż, jak to w baśniach bywa, zostały… połknięte. Nie przez smoka, nie przez fruwającego potwora, a przez Morze Śródziemne. Wytrawni bajarze wiedzą, że zjawisko to nosi po włosku nazwę bradisismo i polega na obniżaniu się terenu. Wille, pałace i czarowne ogrody bogatych Rzymian śpią dziś spokojnie pod zielonkawymi wodami zatoki.

Starożytne wille pochłonęło morze. Fot. Uri Wollner
Starożytne wille pochłonęło morze. Fot. Uri Wollner

Jak na poszukiwaczy przygód przystało, i tym razem się nie poddajemy, wskakując na pokład zaczarowanego statku, zwanego Cymba. Ma on szklane dno, które przy dobrej widoczności pozwala podziwiać podwodne mozaiki, rzeźby i amfory, a także słynną jadalnię pałacu cesarskiego, przez którą już w starożytności przepływała woda. Unosiły się na niej talerze z wykwintnymi potrawami. Życie to jednak nie bajka. Czasem wody są mętne, a zamiast arcydzieł sztuki widać głównie ławice ryb. Po takiej wycieczce żyje się długo i nieszczęśliwie, wspominając niespełnione marzenia obejrzenia zaginionego świata.

Parco Archeologico Sommerso di Baia, 80070 Pozzuoli (Napoli)
tel. 
+39 081 523 2739
www.baiasommersa.it

 

Zdjęcie główne: Joseph Mallord William Turner, The Bay of Baiae with Apollo and the Sibyl, Google Art Project, domena publiczna