Jednym z moich ulubionych określeń, których używam, gdy ktoś lub coś ogromnie mi się podoba, jest: „do zjedzenia”. Czasami mówię też, że mogłabym kogoś lub coś „łyżkami” (brak czasownika zamierzony – nie chodzi przecież o popadanie w dosłowność!). Książka Bartka Kieżuna Italia do zjedzenia rzeczywiście jest… do zjedzenia. I, w rzeczy samej, mogłabym ją łyżkami, ale nie tylko. Nożem i widelcem też.