artykuły podróże

San Diego czyli West Coast śródziemnomorsko

Zofia Górka

W poszukiwaniu śródziemnomorskich śladów wyruszamy dziś do Nowego Świata. Odwiedzimy miasto położone na Zachodnim Wybrzeżu, dumnie nazywane najwspanialszym w Ameryce: San Diego.

Czemu w podróżach w poszukiwaniu śródziemnomorskich śladów mielibyśmy ograniczać się jedynie do Europy? Wyruszmy dziś śladami XVI-wiecznego odkrywcy, Juana Rodrigueza Cabrillo, do Nowego Świata, by odwiedzić miasto dumnie nazywane najwspanialszym w Ameryce – America’s finest city. Mowa o kalifornijskim San Diego, położonym ok. 2 godziny drogi samochodem na południe od Los Angeles, sąsiadującym z meksykańską Tijuaną oraz wodami Pacyfiku.

Biegiem do parku

Naszą podróż rozpocznijmy od cypla Cabrillo i od pomnika wspomnianego już żeglarza, który we wrześniu 1542 roku jako pierwszy Europejczyk dopłynął do terenów dzisiejszej Kalifornii. Co roku w sierpniu właśnie z tego miejsca startuje półmaraton prowadzący wyjątkowo malowniczą trasą. My podczas naszej wyprawy również pokonajmy trasę biegnącą przez nadmorską dzielnicę Point Loma aż do Parku Balboa, gdzie, po ukończonym biegu lub spacerze, możemy położyć się na trawie. Nad nami szumią eukaliptusy i palmy, a tuż nad głowami przelatują nam samoloty zmierzające na pobliskie lotnisko, położone tuż nad oceanem.

Widok na miasto z cypla Cabrillo. Fot. Zofia Górka
Widok na miasto z cypla Cabrillo, fot. Zofia Górka

Domek grecki, domek włoski

Zwiedzanie Balboa warto rozpocząć od tzw. International Cottages – kilkudziesięciu domków reprezentujących różne kraje, w tym także państwa śródziemnomorskie, m.in. Grecję, Włochy, Hiszpanię, Francję, Portugalię i Izrael. Jest wśród nich także domek polski. W każdą niedzielę organizowany jest dzień otwarty, podczas którego zwiedzający mają okazję zajrzeć do środka, poznać historię i kulturę danego kraju, a także skosztować tradycyjnych potraw.

Śródziemnomorskie barwy w Parku Balboa, fot. Oleg / Flickr
Śródziemnomorskie barwy w Parku Balboa, fot. Oleg / Flickr

Kontynuując nasz spacer po Balboa, zajrzyjmy przynajmniej do niektórych spośród tamtejszych muzeów. Szczególnie warte polecenia jest zwłaszcza jedno z nich – Museum of Man, znajdujące się w najbardziej charakterystycznym dla Balboa budynku przypominającym katedrę ze strzelistą wieżą. Znajdziemy w nim m.in. eksponaty poświęcone egipskim mumiom i starożytnemu Egiptowi. Miłośnikom mocnych wrażeń polecam wystawę poświęconą tzw. tsantsa, czyli trofeom z… ludzkich głów, preparowanych przez Indian Jivaro.

Museum of Man, fot. Zofia Górka
Słynna wieża Museum of Man w Parku Balboa, fot. Zofia Górka

Odrobina Hiszpanii i Little Italy

Zwiedzając Balboa, zdecydowanie nie można też pominąć Spanish Village – artystycznej wioski pełnej małych sklepików, w których lokalni artyści sprzedają swoje wyroby – rzeźby, ceramikę, obrazy, biżuterię. Spanish Village to miejsce zrzeszające miłośników sztuki. Często odbywają się tam wystawy i rozmaite warsztaty.
Poszukując w San Diego akcentów śródziemnomorskich, nie możemy też zapomnieć o Little Italy, czyli dzielnicy włoskiej. Można tu znaleźć mnóstwo włoskich kawiarni i restauracji, włoski kościół, w którym raz w miesiącu odprawiana jest msza święta w języku włoskim, a także wielki, wspaniały targ, który odbywa się w każdą sobotę.

Spanish Village w Parku Balboa, fot. Gentletouch1954 / Wikipedia Commons
Spanish Village w Parku Balboa, fot. Gentletouch1954 / Wikipedia Commons

Stare języki na nowym kontynencie

Ponieważ San Diego zamieszkuje dosyć duża liczba emigrantów z Włoch, Portugalii i Grecji, istnieje możliwość, by na miejscu rozpocząć naukę każdego z tych języków w jednej z lokalnych szkół. O hiszpańskim nie trzeba nawet wspominać, jest on bowiem wszechobecny. Widać to chociażby po toponimach – znajdziemy tu nazwy dzielnic i miejscowości takie, jak np. El Cajon, Escondido, Mira Mesa czy Vista. Hiszpańskie korzenie ma także słynna franciszkańska misja w Kalifornii: Mission San Diego de Alcalá, założona w 1769 roku i tym samym najstarsza w tym stanie. Jej założyciel, pochodzący z Majorki ojciec Junipero Serra, w 1988 roku został beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II.

Pelikany w La Jolla, fot. Zofia Górka
Pelikany w La Jolla, fot. Zofia Górka

Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym niezwykłym wydarzeniu, jakie od wielu lat organizowane jest co roku właśnie w San Diego. Jest to impreza elitarna i niestety kosztowna, ale każdy, kto choć raz weźmie w niej udział, doświadczy naprawdę wyjątkowych wrażeń. Mowa o trwającym trzy dni, odbywającym się w pierwszy weekend września festiwalu flamenco: Fiesta Fin de verano. Festiwal organizowany jest przez prywatną osobę i odbywa się na prywatnej posesji, w ogromnym ogrodzie zaaranżowanym na amfiteatr. Uczestnicy przez cały okres trwania festiwalu mogą mieszkać na terenie należącym do organizatora, rozkładając w ogrodzie namioty. Wspólnie delektują się pyszną paellą i innymi śródziemnomorskimi potrawami, a przede wszystkim podziwiają mistrzów flamenco, którzy przybywają na Fin de verano z całego świata. Wieczorem odbywają się występy, zaś w ciągu dnia można wziąć udział w lekcjach flamenco dla początkujących. Kto raz zakosztuje niepowtarzalnej atmosfery tego miejsca, ten z pewnością zechce wrócić tutaj za rok!

 

Zdjęcie główne: Ogród botaniczny w Balboa, fot. Bernard Gagnon/Wikipedia Commons