artykuły kultura sztuki piękne historia podróże

Pienza. Marzenie o ideale

Magdalena Giedrojć

Kiedy Eneasz Sylwiusz Piccolomini rodził się w 1405 roku w maleńkiej wiosce Corsignano, nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że mniej więcej pół wieku później to malownicze odludzie stanie w szranki z najpiękniejszymi włoskimi miastami i zawalczy o to, by zostać perłą renesansu. I choć ambitne zamierzenie nie zostało zrealizowane do końca, w 1996 roku historyczne centrum miasteczka znalazło się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wśród wyróżnionych ze świecą jednak szukać Corsignano – wraz z renesansem niepozorna wioska zmieniła się bowiem w dumną Pienzę.

Zanim wrócimy do czasów Piccolominiego, by lepiej zrozumieć to, co naprawdę wydarzyło się tam przed wiekami, spójrzmy na miasteczko dzisiaj. Nawet umiarkowani wielbiciele włoskich klimatów ulegną urokowi Pienzy. Maleńkie uliczki o cudownych nazwach sprzyjają wędrówkom bez celu, prowokują do wizyt w knajpkach i sklepikach z włoskimi smakołykami. Pozwalają odkrywać kolejne ciche podwórka i zaułki niczym z pocztówek; tu toskańska ceramika, tam toskańskie wędliny. Pienza to stolica owczego sera pecorino toscano, którego smak i zapach wypełnia to miejsce. Pecorino powstaje w wielu miejscach we Włoszech, to toskańskie uznawane jest za jednak za jedno z najlepszych. Wyrabiane według tradycyjnych receptur, z aromatycznymi dodatkami, pełne mocy i charakteru. Nie każdemu odpowiada, ale jeśli ktoś w nim zasmakuje, nie umie się już bez niego obejść.

 

Pienza wciąż jest małym miasteczkiem; mieszka tu niewiele ponad dwa tysiące mieszkańców. Spacer bocznymi uliczkami nie zajmie wiele czasu. Prędzej czy później i tak dojdziemy do głównego placu, który wraz z okolicznymi budowlami stanowi serce miasta i to dzięki niemu właśnie Pienza dostała się na listę wyróżnionych przez UNESCO.

 

Czujne oko papieża

Czas wrócić do Eneasza Sylwiusza Piccolominiego, historyczne centrum Pienzy jest z nim bowiem nierozerwalnie związane. Pochodził ze szlacheckiej, ale ubogiej rodziny. Interesował się literaturą, sztuką, historią, geografią i prawem, próbował swych sił w dyplomacji i polityce. Lubił kobiety; mówi się o jego nieślubnych dzieciach. Wielką radość odnajdywał w czytaniu nieco lubieżnych opowiastek, sam też próbował swych sił w tworzeniu podobnych historii i trudno mu odmówić talentu do komponowania tego rodzaju tekstów. Można by rzec: prawdziwy renesansowy humanista. Ale tu dochodzimy do niezwykłego momentu w jego życiu. Długo prowadził życie świeckie, pełne uciech i wrażeń, przez co bywał w konflikcie z Kościołem. Aż tu nagle dojrzał do zmiany. Pojednał się z papieżem i w 1446 roku przyjął święcenia kapłańskie. Miał wówczas 41 lat, był więc mężczyzną dojrzałym i w pełni ukształtowanym. Wydawać by się mogło, że ta zmiana to tylko jakiś polityczny plan. Jednak Piccolomini naprawdę postanowił się nawrócić. Wyeliminował ze swego życia liczne rozrywki, których w Kościele nie pochwalano, przestał zajmować się czytaniem i pisaniem zbyt odważnej literatury. Jego radykalna przemiana nie pozostała niezauważona; jednych niepokoiła, inni widzieli w niej szansę na zmiany w kościelnych strukturach i zwyczajach. Mądry, wszechstronnie wykształcony humanista, wciąż jeszcze w sile wieku, wydawał się właśnie tą osobą, której ówczesny Kościół najbardziej potrzebował. Zaledwie 12 lat później, w 1458 roku, Eneasz Sylwiusz Piccolomini został głową Kościoła, papieżem Piusem II. Krótka była jego droga na tron Piotrowy i niedługie panowanie, zakończone w 1464 roku; sporo się jednak działo w trakcie tych kilku papieskich lat Piccolominiego. Pomińmy milczeniem jego próby zorganizowania wyprawy przeciw niewiernym, skupmy się raczej na tym, co zostało po jego pontyfikacie.


Wielkim marzeniem Piusa II było pozostanie w pamięci potomnych. W tym celu powrócił do miejsca swego urodzenia z zamiarem przekształcenia go w miasto idealne, którego piękno i harmonię już po wsze czasy kojarzyć się będzie właśnie z papieżem Piccolominim. Pienza miała być miastem Piusa II. W 1459 roku zapadła decyzja, by przebudową zajął się architekt Bernardo Rossellino, uczeń i współpracownik Leona Battisty Albertiego, jednego z pionierów i twórców renesansu. Bernardo miał stworzyć miasto doskonałe, niczym z nowego, lepszego świata. Ład architektoniczny, symetria, wyważone proporcje, połączenie piękna z użytecznością –miasto idealne musiało spełnić wiele wymagań. Stworzenie przestrzeni doskonałej od dawna pobudzało wyobraźnię artystów i budowniczych; istnieje wiele traktatów na ten temat, do dziś oglądać można rysunki i obrazy, na których próbowano przedstawić wizję miasta idealnego. Pius II chciał te marzenia wcielić w życie, a miał mu w tym pomóc Bernardo Rossellino. Prace ruszyły, budowniczy bardzo się starał. Kiedy trzy lata później papież postanowił sprawdzić postępy, był pod wrażeniem tego, co zobaczył. Wybaczył nawet mistrzowi wydatki dużo większe niż zakładano; nie tylko kazał wypłacić całą kwotę, lecz także dorzucił premię i drogi prezent. Nic dziwnego: na jego oczach sen stawał się jawą, malutkie Corsignano ubierało się w szaty godne papieża. Pienza wiele obiecywała.


Niedoskonała doskonałość

Niestety, dwa lata później papież zmarł. Ani jego następcy, ani rodzina nie byli zainteresowani kontynuowaniem przedsięwzięcia, doszło do kłótni, przebudowa stanęła w miejscu. Współczesna Pienza jest opowieścią o marzeniu, które zaczęło się spełniać. Historyczne centrum, które przebudował Rossellino, to renesansowa perła architektoniczna. Im dalej od centrum, tym dalej od ideału, choć nie bez wdzięku. Pius II chciał jednak dla Pienzy nie wdzięku i uroku, a potęgi i piękna. W jego kategoriach miasto jest nieskończone, czyli niedoskonałe. W naszym odczuciu jest na swój sposób podwójne, ale to pęknięcie świadczy o prawdzie, życiu i historii. Pewnie wielu architektów wzdychało z żalem, że nie udało się zrealizować miasta idealnego. Nas powinno cieszyć, że możemy chodzić po cudownie nieidealnych uliczkach Pocałunku, Miłości czy Szczęścia, a potem przejść na pełen godności i renesansowego piękna główny plac, przy którym stoi katedra, Palazzo Borgia i Palazzo Piccolomini z niezwykłym ogrodem od strony zewnętrznej. W centrum placu studnia, przy budynkach długie kamienne ławki, na których przesiadują miejscowi, słońce na jasnych kamieniach, spokój i zapach pecorino dobiegający z pobliskich sklepików. Jest w tym miasteczku więcej śladów renesansowej przebudowy, ale to plac przyciąga uwagę ze względu na swój magiczny klimat. Jeszcze tylko spacer główną ulicą, która zwie się Corso Rossellino. Architekt w pełni na nią zasłużył.

O Pienzy można mówić poważnie, architektonicznie i renesansowo. Można też wspominać spacery, degustacje sera i piękne widoki na okolicę. Jedno drugiemu absolutnie nie przeszkadza. I może właśnie na tym polega miasto idealne? Może jednak udało ci się wcielić w życie swoje marzenie, Eneaszu Sylwiuszu z Piccolominich…

 

Wszystkie zdjęcia: Julia Wollner

 

Toskański plan podróży lub toskańskie wspomnienia polecamy spisać w notesie Toskania, który nabyć można tutaj.