artykuły styl życia lente znaczy powoli

Włoch na emeryturze

Olga Bialer-Young

Młodzi włoscy studenci pąsowieją z dumy i napijają muskuły, gdy pokazuję im międzynarodowe rankingi długowieczności. Już od wielu lat ich rodacy nie pozwalają sobie odebrać zaszczytnego miejsca w ścisłej czołówce peletonu do nieśmiertelności.

Artykuł ukazał się drukiem w magazynie “La Rivista” latem 2014 roku.

Piękna włoska wyspa, Sardynia, kryje w sobie żywe skarby, a mianowicie największą na świecie liczbę pogodnych i wciąż cieszących się znakomitym zdrowiem stulatków. Stacjonuje tam już kilka konkurencyjnych jednostek badawczych, pragnących odkryć ich sekret. To kwestia boskich, starożytnych jeszcze, genów, a także słońca, makaronu, oliwy oraz koniecznie codziennej lampki czerwonego wina!– śmieją się studenci i energicznie zacierają ręce, snując plany na rozrywkową starość. Jednak zaledwie po chwili, z nieukrywanym smutkiem, a nawet lekką uszczypliwością, dodają: Wreszcie w czymś jesteśmy najlepsi; szkoda tylko, że akurat w tej dziedzinie.

Trudno odmówić im racji – bezrobotni absolwenci zgrzytają zębami, demografowie biją na alarm, a politycy zachodzą w głowę, jak tu pogodzić interesy wszystkich grup, które okopały się po przeciwnych stronach barykady. Włoskie społeczeństwo przedstawia się następująco: na 7 milionów młodych ludzi, a więc poniżej 20 roku życia, przypada aż 18 milionów emerytów, co czyni Włochy krajem o najwyższym w Europie odsetku seniorów. Statystyki te robią tym większe wrażenie, jeśli zdamy sobie sprawę, że 50 lat temu sytuacja prezentowała się dokładnie odwrotnie.

 

Na starość wymagamy więcej!

Włoskie społeczeństwo starzeje się w błyskawicznym tempie – już obecnie dorośli, którzy przekroczyli magiczny wiek emerytalny, wynoszący we Włoszech zaledwie 59 lat, stanowią prawie jedną czwartą całej populacji, zaś szacuje się, iż w 2050 r. będzie to już ponad jedna trzecia. Tendencja ta nie tylko się nie cofa, ale wręcz nieustannie przybiera na sile, a zatem jest wielce prawdopodobne, że pokolenie moich młodych rozmówców na swojej emeryturze będzie dysponować wpływową prawie połową głosów wyborczych!

Już z samych suchych faktów można wnioskować, że tak pokaźna liczba stanowi potężną siłę politycznego i ekonomicznego nacisku: nie tylko znalazła magiczne sposoby na długowieczność, lecz także zyskała świadomość własnych wymagań, które z czasem nauczyła się skutecznie egzekwować, zaś plany i marzenia przekuwać w czyn.

 

Emerytalna mobilizacja włoskich polityków

Oczywiście te statystyki wpisują się w tendencje charakterystyczne dla zachodniej, zamożnej części globu. Jednak tym, co wyróżnia Italię, jest zaskakująco przewidujące, wręcz opiekuńcze podejście polityków. Nie ma sensu narzekać na to, na co nie mamy wpływu, natomiast w zamian warto przyjrzeć się uważnie temu, co możemy zmienić. I tak, zamiast utyskiwać na nieubłagany upływ czasu, włoskie rządy postanowiły działać: zawczasu zainwestowały w szereg badań socjologicznych, które unaoczniły bolączki i potrzeby starszej generacji, a następnie przez lata konsekwentnie wprowadzały nie tylko konkretne udogodnienia prawne, ale również organizowały w całym kraju sieć inicjatyw lokalnych, wspierając kreatywność obywateli.

Tu rodzi się pytanie: jak w kraju znanym z niskiego, czasem wręcz żenującego poziomu klasy politycznej było możliwe tak prężne, świadome i zakrojone na szeroką skalę działanie? Cóż, nie mówimy tu wcale o aniołach charytatywności, ale raczej o przemyślanym postępowaniu we własnym, dobrze pojętym interesie – włoscy politycy 50+, którzy stanowią większość w parlamencie, szykują sobie i swoim rodzinom miękkie lądowanie na nieodległej emeryturze.


70 świeczek na torcie, a głowa pełna marzeń

System społecznej integracji oraz edukacji osób starszych sięga lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to w związku z błyskawicznym postępem technologicznym zaistniała pilna potrzeba doszkalania starszych pracowników. Zaproponowano im udział w kursach integrujących rozmaite wykluczone grupy społeczne, najczęściej imigrantów, niepiśmiennych czy fizycznie upośledzonych. Takie zróżnicowanie kulturowe kursantów przyniosło niespodziewany bonus, jakim było poszerzenie horyzontów oraz nauka tolerancji dla wszelkiej inności. Zastosowane wówczas nowoczesne metody kształcenia, dostosowane do indywidualnych potrzeb, przyniosły długofalowe efekty, wykorzystywane z powodzeniem do dziś.

Włoska mamma stawia na edukację

W tym samym czasie narodziły się również Uniwersytety Trzeciego Wieku, które oferują szeroki wybór interesujących kursów: od ogrodnictwa, poprzez finanse i zarządzanie, po filozofię. U nas UTW dopiero kiełkują, zaś te włoskie obchodzą już srebrne gody, ciesząc się niesłabnąca popularnością. Starsze pokolenie ma nie tylko możliwość zdobywania w nich wiedzy na poziomie uniwersyteckim, niekoniecznie szczycąc się dyplomem magistra, lecz także dzielenia się swoim doświadczeniem z młodszymi generacjami w trakcie warsztatów. Ciekawą propozycją jest też nauka obsługi komputera czy korzystania z internetu razem z wnukami.

 

Liczą się pomysł i pasja!

Od niepozornego eksperymentu prężnej i kreatywnej grupki seniorek z nadmorskiego Rimini rozpoczęły swoją karierę tzw. „banki czasu”, czyli wzajemne świadczenie drobnych usług, jak opieka nad dziećmi, niewielkie naprawy czy zakupy. Tym, co czyniło ów projekt wyjątkowym, było wprowadzenie nowej jednostki płatniczej, którą stanowiły już nie pieniądze czy dobra materialne, lecz ilość przeznaczanego na daną aktywność czasu. I tak ziściło się stare przysłowie, że czas to pieniądz; a któż ma go więcej niż emeryci? Dla przyzwyczajonych do poświęcania się dla innych seniorów, wyzwaniem, dużo trudniejszym niż dawanie, było otrzymywania czegoś w zamian, a z czasem i asertywne domaganie się swoich praw.

Nieco później, bo kilkanaście lat temu, przyszła pora na nową formę integracji: tzw. „wymienny wolontariat”. Młodzież zgłaszała się do pomocy starszym osobom w domowych obowiązkach, zaś starsi włączani byli w aktywną działalność lokalnych placówek publicznych. W ten sposób nie tylko integrowali się ze społecznością, ale też uczyli się samoorganizacji, współpracy z władzami swoich miast, pozyskiwania funduszy unijnych, a także – co być może najważniejsze dla nich samych – wreszcie czuli się potrzebni.

 

Włoski senior podbija świat

Niezależnie zatem od tego, jakie intencje – szlachetne czy egoistyczne – przyświecały włoskim politykom, owa konsekwencja w angażowaniu seniorów w życie społeczne przyniosła pozytywne rezultaty, czyniąc z nich świadomą siebie, energiczną oraz świetnie zorganizowaną grupkę o stale rosnących wymaganiach. Nie wzbudza już większego zdziwienia fakt, że zamarzyli oni o przekroczeniu granic i to w sensie dosłownym, wyjeżdżając na misje pomocy charytatywnej do krajów skonfliktowanych i rozwijających się: od pobliskich Bałkanów, poprzez Afrykę, po Daleki Wschód. Rzesze chętnych zgłaszały się do pączkujących po całym kraju biur świeżo powstałej organizacji Seniores Italia, wiedzione chęcią podróżowania, poznania egzotycznych kultur czy doświadczenia przygody życia.

Jak się okazało, to wcale nie brak kondycji fizycznej czy strach przed nieznanym stanowiły jakąkolwiek przeszkodę, lecz jedynie bariera językowa, na co akurat prędko znaleziono sposób, rozszerzając ofertę kursów lingwistycznych. Co ciekawe, dopiero wówczas, gdy włoski emeryt z własnej inicjatywy wyruszył w świat, rodzime biura podróży spostrzegły, jak fantastyczną grupę klientów zaniedbywały, nie doceniając jej żywotności i ciekawości świata. Włoska starość nie zna granic…

Tropikalna emigracja 50+

Włoscy emeryci wyraźnie zasmakowali w podróżowaniu. I tak, dokształceni językowo, trochę już obyci w świecie, nabrawszy odwagi i pewności siebie, postanowili podbić odlegle kontynenty. Obserwuje się nowy, intensywnie narastający trend wśród włoskich seniorów, a mianowicie tzw. „tropikalną emigrację”. Emeryci wyjeżdżają tam, gdzie koszty utrzymania są niższe, pogoda zawsze dopisuje, a ludzie są otwarci, aktywni i pełni witalnej energii, niezależnie od statusu materialnego: na plaże Ameryki Południowej, bezdroża Senegalu czy stepy Azji. Już teraz ponad pół miliona wesołych seniorów, rozłożywszy swoje leżaki pod palmami, delektuje się drinkami za przynależne im po 40 latach pracy skromne 1500 euro. W ten sposób zadają kłam powiedzeniu, iż „nie przesadza się starych drzew”…

 

Z perspektywy polskiej opiekunki

Polscy rówieśnicy włoskich seniorów z pewnością mogliby zapytać: Skąd oni biorą na to wszystko siły? Cóż, na taką kondycję, takie zdrowie, ale też błysk w oku i uśmiech na twarzy, pracuje się przez całe życie: poczynając od bogatej w mikroelementy kuchni śródziemnomorskiej, poprzez regularną aktywność fizyczną, którą mimo upływu lat stale uprawia jedna czwarta Włochów po 50-tce, po dbanie o swój wygląd zewnętrzny. Tutejsi emeryci to szyk, klasa i elegancja w najczystszej postaci, doprawiona włoską oliwą i olejkiem migdałowym – dwoma cudownymi preparatami naturalnej kosmetyki, stosowanymi tu bodaj w każdej dziedzinie życia.

Opiekujące się włoskimi seniorami Polki – a warto nadmienić, że już co druga nasza rodaczka na Półwyspie Apenińskim wykonuje właśnie tę pracę – przyznają, iż co prawda zdarza im się spotkać klientów trudniejszych, jednak generalnie są one swoimi podopiecznymi absolutnie zauroczone. Chodzi o styl życia, tak bardzo wyróżniający ten kraj spośród wielu innych, być może piękniejszych i bogatszych na świecie.

 

Slow life, slow food, czyli styl życia włoskich emerytów

Rzeczywiście, wystarczy spojrzeć na ulice włoskich miast, rynki małych miasteczek czy kawiarniane ogródki – masowo zaludniane są przez starsze pokolenie, dla którego życie towarzyskie to obowiązkowy rytuał i wielka radość, na którą są w stanie wysupłać nawet ostatni grosz. Mężczyźni tradycyjnie okupują barowe stołki w czasach rozgrywek piłkarskich. Rozpoczynają dzień od gazety i słodkiego śniadania w pobliskiej kawiarence, gdzie namiętnie dyskutują i gestykulują, wypijając hektolitry espresso. Kobiety natomiast nigdy nie odpuszczają sobie cotygodniowej przyjemności w postaci wizyty u fryzjera oraz manicurzystki.

Ich sekretem jest również poobiednia sjesta, dzięki której odzyskują energię niezbędną do cieszenia się wieczorną kolacją we wspólnym gronie. Zasiadają do stołu w biesiadnym gronie na długie godziny, a dzięki intensywnej rozmowie między kolejnymi kęsami, nie przekraczają limitu rozsądnej, ale i wyśmienitej diety śródziemnomorskiej, na którą składają się głównie ryby, świeże warzywa, owoce morza, oliwa z oliwek i… makaron, czyli crème de la crème bodaj najzdrowszej kuchni świata, prawdziwego eliksiru młodości.

 

Starość bez kompleksów

Jednocześnie w tej krainie, słynącej z wręcz bezkrytycznego uwielbienia dla botoksu i operacji plastycznych, popularność tych metod poprawiania urody spada gwałtownie dopiero wśród pokolenia 50+. Z rozbrajającą szczerością seniorzy przyznają, iż dopiero na starość nabierają rozumu, czyli wyzbywają się wszystkich nonsensownych, a nękających ich przez cale życie kompleksów i ograniczeń. Wbrew swojemu wiekowi, ubierają się odważnie, modnie i kolorowo, ale zawsze z gustem i ze smakiem. Inwestują w siebie i rozpieszczają się: przykuwają uwagę błyszczącą biżuterią, którą zdejmują jedynie na plaży, aby wyeksponować coraz bardziej skąpą wersję bikini, które jest tu dla wszystkich – bez względu na urodę, figurę czy wiek.

 

Bliskie spotkania ze zmarszczkami

Znany ze swojego zamiłowania do skalpela Silvio Berlusconi przybył wiosną tego roku do ośrodka opieki nad osobami starszymi, aby odbywać swoją regularną pokutę. Międzynarodowe media oraz tłumy rodaków przywitały go jedynie buczeniem i gwizdami, oburzone tak łagodnym wymiarem kary. Jednak spróbujmy spojrzeć na to zdarzenie optymistycznie: czy dla kogoś, kto przez ostatnie dziesięciolecia za wszelką cenę, obsesyjnie, usiłował przechytrzyć upływający czas, stanięcie w końcu twarzą w twarz z twardą rzeczywistością, czyli nie zawsze przyjemnymi objawami starzenia, nie będzie stanowić kary najsurowszej i najdotkliwszej? Trzeba przyznać, że poczucie humoru nie opuszcza Berlusconiego nawet w tak podbramkowej sytuacji. Sam sobie bowiem wybrał taką formę zadośćuczynienia – symbolicznie, ironicznie, choć nadal nieco impertynencko.

 

Przemijanie z klasą

Emeryt nie musi już stale gdzieś gonić, coś zdobywać czy udowadniać – może spokojnie się wyciszyć i na luzie rozkoszować się życiem. Tym większy szacunek budzą włoscy seniorzy, którzy wykazują tyle dobrych chęci, aby aktywnie i różnorodnie zagospodarowywać swój wolny czas, inwestując we własny rozwój, pomagając innym, podróżując, rozwijając swoje pasje czy nawet po prostu bawiąc się do białego rana. Albowiem przemijanie z klasą wcale nie oznacza przemijania z kasą – raczej z pasją, harmonią i spokojem; realizując od dawna odkładane plany oraz spełniając ukryte gdzieś głęboko w sercu marzenia, na które nie miało się odwagi, czasu czy wiary w czasach „durnej i chmurnej młodości”.