artykuły styl życia osobiście

Lustrzana perspektywa

Julia Wollner

Próżność, pycha, przyszłość i prawda. Wszystko to odbijać się może w zwierciadle.

Nasz stosunek do luster nigdy nie był jednoznaczny. Jeśli przyjrzymy się chociażby plastyce średniowiecza, szybko spostrzeżemy, że już wtedy zwierciadło stanowiło zarówno atrybut Roztropności – jednej z czterech cnót kardynalnych – jak i Rozwiązłości, czyli jednego z siedmu najważniejszych grzechów. Mówiło prawdę, przepowiadało to, co miało nadejść, a jednocześnie pozwalało od prawdy uciekać, podsycając rozmaite fantazje. Grecki geograf Pauzaniasz, żyjący w II w. n.e., pisał, że rzymscy wróżbici zanurzali lustra w wodzie, po czym ustawiali przed twarzą chorego, którego los chciano poznać. Jeśli jego odbicie wydawało się zniekształcone, czekała go rychła śmierć. Z drugiej strony, mało który przedmiot tak bardzo odwoływał się do ziemskich radości. Należał wszak do ulubionych rekwizytów bogini miłości. Grecy często nadawali podstawom luster postać Afrodyty, a na ich odwrocie grawerowali dekoracje o erotycznej tematyce. W renesansowej Italii figlarne zdobienia na ramach drogocennych zwierciadeł malował sam Giovanni Bellini.

W British Museum oglądać można rysunek Pisanella, który, sportretowawszy nagą kobietę podziwiającą się w owalnym lusterku, nadał pracy tytuł Próżność. Nie on jeden, zresztą. Od czasów zakochanego w sobie Narcyza lustrzane odbicie stało się przecież synonimem vanitas – próżności właśnie, a zarazem wszystkiego, co nieuchronnie przemija: jak uroda, młodość czy dobra doczesne. Te ostatnie łączyły się z lustrem także z innego powodu: przez wieki było ono oznaką bogactwa.

 

W starożytnym Egipcie zwierciadła posiadali w domach tylko członkowie warstw uprzywilejowanych; w Rzymie arystokraci wydawali fortuny na srebrne lustra, by podkreślić swój status społeczny. W Europie drugiej połowy XVI wieku oznaką dystynkcji klasowej było szklane lustro weneckie, a rękodzielniczy przemysł lustrzany przynosił Republice św. Marka ogromne zyski, którymi niechętnie dzieliła się ona z Francją, drugą chętną do utrzymania monopolu w lustrzanym przemyśle.

Dziś jest lustro powszechnym elementem wystroju wnętrz, pospolitym fragmentem codzienności. Jedni, poza chwilą pospiesznej porannej toalety, nie zwracają nań większej uwagi. Dla innych, w świecie, w którym wygląd zewnętrzny zdaje się przesądzać o szczęśliwym życiu, jest lustro źródłem katuszy. Bywa, że właśnie przed nim jedni i drudzy przeżywają moment przełomowy: spojrzenie w oczy samemu sobie przypomina, że najważniejsza jest prawda, którą nosimy w sobie. Wierność własnym ideałom, życie w zgodzie ze swoim sumieniem. Cała reszta, którą pokazuje nam lustro, piękna czy brzydka, przeminie. Oto truizm, o którym często zapominamy, gubiąc właściwy punkt widzenia. Warto go sobie przypomnieć, odnaleźć właściwą perspektywę. To przed lustrem właśnie odkrył ją zresztą kiedyś Filippo Brunelleschi.