artykuły kultura sztuki piękne podróże

Grecja. Marmurowe wyspy

Katarzyna Scalise-Rowińska

Każdy rejon Grecji szczyci się swoją własną, niepowtarzalną odmianą marmuru. Na Cykladach ten fascynujący kamień jest dosłownie w zasięgu ręki.

Podobno w Grecji są niewyczerpane pokłady marmuru. Naprawdę niewyczerpane. Takie, że gdyby codziennie coś nowego z nich wydobywać, to i tak starczyłoby do końca świata. Korzysta się z nich od czasów starożytnych w zasadzie nieprzerwanie. Początki tego procesu są wszystkim znane – przecież klasyczne świątynie i posągi w różnych odcieniach bieli to turystyczno-kulturalna wizytówka Grecji. Choć świat twórców Wenus z Milo i Nike z Samotraki dawno zamienił się w muzealną wydmuszkę, sam materiał, kamień, pozostał na miejscu – bo i gdzież miałby się udać? W związku z tym również nowsza, dziewiętnastowieczna architektura i rzeźba czerpała z tych samych, nieskończonych złóż. W latach ’90 Grecja zajmowała piąte miejsce wśród najważniejszych wytwórców marmurowych ozdób na świecie, a każdy jej rejon szczyci się swoją własną, niepowtarzalną odmianą. Na Cykladach ten fascynujący kamień jest dosłownie w zasięgu ręki.

Tinos, fot. Katarzyna Scalise-Rowińska
Tinos, fot. Katarzyna Scalise-Rowińska

Paros i  Naksos

Paros, wyspa słynąca od czasów antycznych ze swojej niemal przezroczystej odmiany marmuru, mieniącej się odcieniami od czystej bieli po kremowy róż, gości starożytne kamieniołomy, które chroni tylko brak jakichkolwiek oznaczeń na drodze dojazdowej i gąszcz dzikiej roślinności. Przy odrobinie uporu można jednak dotrzeć do wylotu długiego korytarza prowadzącego w głąb wyspy, wyciętego przed wiekami bezpośrednio w marmurowej skale. Podążanie nim kojarzy się, nie przymierzając, z zejściem do Hadesu: bardzo szybko robi się bardzo ciemno i bardzo zimno, jak gdyby kilkanaście metrów dalej nie prażyło gorące śródziemnomorskie słońce. Wejście do korytarza zdobi hellenistyczna płaskorzeźba wykuta w jednej ze ścian – za porządną metalową kratą schowano dopiero po tym, jak spora jej część została odłupana i skradziona. Niedaleko dwoje rzeźbiarzy sprzedaje w szczerym polu swoje wyroby niezbyt wysokiej klasy – rozmaite figurki i drobiazgi, czasem proste klosze do lamp – i pokazuje na żywo różnice między lokalnym marmurem paryjskim a tym z pobliskiej wyspy Naksos. Mają bardzo podobne odcienie, ale inną strukturę, co zauważyć można, patrząc na bryłki kamienia pod światło, które inaczej się rozprasza. Naksos z kolei słynie ze swoich kourosów, jak przyjęło się określać trzy męskie posągi, które, przed wiekami, pozostawiono nieukończone w pobliżu kamieniołomów. Otoczone kłującymi krzewami figury, być może przedstawiające Dionizosa bądź Apollina, są niczego sobie rozmiarów. Najbardziej znany Kouros tou Apollona osiąga 10 metrów i ułożony jest na zarośniętym krzewami makii zboczu, skąd patrzy daleko w morze. Brakuje mu jeszcze krągłości i rysów twarzy – pozostał kanciastą bryłą i choć wydaje się, że lada dzień rzemieślnicy, którzy porzucili go wieki temu, wrócą do pracy, to póki co jedynymi odwiedzającymi okolicę są turyści i pary spragnione zacisznego kącika za marmurową nogą.

 

Kouros na Naksos, fot. Zde / Wikimedia, CC BY-SA 4.0
Kouros na Naksos, fot. Zde / Wikimedia, CC BY-SA 4.0

Tinos

Nic w nostalgicznych wycieczkach w przeszłość na Paros i Naksos nie zapowiada tego, co czeka nas na dużo mniej znanej wyspie w archipelagu Cyklad – Tinos. Według legendy swego czasu zatrzymał się na niej sam Fidiasz, który nauczył mieszkańców sztuki rzeźbienia w marmurze. Faktem jest, że sztuka ta przetrwała tu stulecia i pozostała żywa do dziś, zaś sama Tinos wydała artystów-rzeźbiarzy w liczbie niewspółmiernej do swoich niewielkich rozmiarów. Na całym jej terenie odnajdziemy pod gołym niebem małe i większe dzieła kamiennej sztuki, takie jak ujęcia wody, zdobienia kościółków, niewielkie figurki czy też przepięknie rzeźbiony w motywy morskie zadaszony blat, przy którym odbywa się targ rybny w głównym porcie wyspy. Epicentrum kamieniarskiej działalności Tinos jest jej północno-zachodnia część, tzw. ekso merià (έξω μεριά), czyli dosłownie „strona zewnętrzna”. Składają się na nią głównie dwie miejscowości: Isternia i Pyrgos wraz z portem Panormos. To właśnie tu przychodziły na świat kolejne pokolenia rzeźbiarzy, którzy swe wioski zmienili w otwarte i żywe muzea, dziś wpisane na listę światowego dziedzictwa Unesco. Choć mieszka tu nie więcej niż po kilkaset osób, to miejsca te nadal tętnią rzeźbiarskim życiem. W położonej wysoko na klifie Isternii nad drzwiami domów delikatne ryty przypominają o dawnych czasach: tu mieszkał Taki a Taki, sklepikarz. Lub po prostu: Piekarnia. Kafenijon. Kościół wydaje się większy od całej reszty wioski, ale dekoracje maleńkich białych domków nie są wcale mniej kunsztowne. Charakterystyczne są półokrągłe naczółki nad drzwiami, zdobione najczęściej motywami roślin, gołębic, syren – czasem w formie reliefu, a czasem ażurowe, wpuszczające do wnętrza światło i powietrze. Także w oknach, zamiast krat – elegancko wycięte liście koniczyny… Za każdym rogiem nowe formy, a wszystkie wzięte z greckiego krajobrazu i ludowych wyobrażeń. Na dachach i cokołach domów królują małe płaskorzeźby stateczków. Wąskimi uliczkami przemykają dwie postaci z dredami. Jedna pod pachą, a druga na ramieniu dźwiga niewykształcone jeszcze kamienne bloki. Jeden z urodzonych w Isternii słynnych rzeźbiarzy, Antonios Sochos (1888–1975), o wyjątkowej aurze tego miejsca powiedział: gwałtowny wiatr północny, który nieustannie dmie tu i szaleje, przyczynia się do tego duchowego przebudzenia, do chęci tworzenia i uprawiania piękna.

Tinos
Tinos, fot. Katarzyna Scalise-Rowińska

Być może jeszcze większe wrażenie robi druga z miejscowości, oddalone o zaledwie kilka kilometrów Pyrgos. W przeciwieństwie do Isternii, która przez swoje ażurowe okna widzi zachodnie Morze Egejskie, Pyrgos chowa się wśród wzgórz. To typowe dla wielu wyspiarskich wiosek Śródziemnomorza, które dzięki temu nie były widoczne od strony morza w razie ewentualnych pirackich zakusów. Odwiedzającemu wydaje się, że wkracza w wielkie marmurowe dzieło sztuki, przypadkiem zamieszkane. Na murach domów i pod stopami, na marmurowych chodnikach, ryby i statki, dekoracyjne rośliny, syreny, wszystko wykute lub wyryte w białym kamieniu. Okrągłe blaty stolików w kawiarni – kamienne rzecz jasna – ozdobione delikatnymi, wystylizowanymi rytami. Centralny placyk wsi, platija (πλατεία), calusieńki wyłożony białą płytą, w której centrum tradycyjnie rośnie stary platan rzucający cień na stoliki kafejek i tawern dokoła. W głowach szumi od jasności i całego tego marmurowego szału drążenia. Poza swoistą „sztuką ulicy” znajdziemy tu także bardziej monumentalne dekoracje dwóch kościołów i lokalnego cmentarza, jak również galerie sztuki i pracownie aktywnych artystów.

 

Tilemahos Efthimiadis
Przepiękna „Śpiąca dziewczyna” (Κοιμωμένη) Chalepasa na I Cmentarzu Ateńskim, fot. Tilemahos Efthimiadis / Flickr, CC BY-SA 2.0

 

Szczytowy okres rozwoju sztuki rzeźby w marmurze na Tinos przypadł na wiek XIX i początek XX-ego. Z tej małej wysepki pochodziła większość artystów, którzy stali się znani na całą Grecję, a nieraz otrzymywali też zagraniczne stypendia i uczestniczyli w istotnych wystawach międzynarodowych, jak weneckie Biennale. Z najważniejszych warto wymienić Jannoulisa Chalepasa (1854–1938), Dimitriosa Filipotisa (1839–1919), wspomnianego już Antoniosa i Lazarosa Sochosa (1862–1911), Lazarosa Lamerasa (1923–1984). Krótkiego przeglądu ich twórczości dokonuje lokalne, niewielkie muzeum rzeźby w marmurze w Pyrgos, zaś oryginały podziwiać można w najbardziej reprezentacyjnych miejscach Aten – na placu Syntagma, w ogrodach Zappeio, na I Cmentarzu Ateńskim.

Gołębniki

Osobny rodzaj twórczości w kamieniu reprezentują rozsiane na całej wyspie gołębniki. Są to niewielkie budyneczki, których ażurowe, geometryczne dekoracje wykonane z łupku porównywane są do roboty koronczarskiej. Wydaje się, że tradycja hodowli gołębi przyszła na Tinos wraz z weneckim panowaniem (1207–1715), choć pierwszy raz gołębniki pojawiają się w źródłach pisanych dopiero w 1725 roku. Z połączenia handlowego charakteru hodowli z lokalnym artystycznym duchem powstały misternie dekorowane, architektoniczne dzieła sztuki ludowej, których, jak się szacuje, jest na wyspie ponad 600.

Gołębnik na Naksos, fot. Katarzyna Rowińska
Gołębnik na Tinos, fot. Katarzyna Scalise-Rowińska

 

Jak przystało na miejsce tak związane z tym materiałem, w Pyrgos znajduje się małe, ale nowoczesne muzeum marmuru. Ukazuje ono rys historyczny oraz cały proces wydobycia i obróbki, od sprzętów używanych w kamieniołomach, przez narzędzia do pracy, po skończone przykłady rzeźb, reliefów, ażurowych przepierzeń, sztuki religijnej. Na wyświetlanym filmie można podejrzeć rzeźbiarza przy pracy nad półkolistą płaskorzeźbą do umieszczenia nad drzwiami wejściowymi domu. Najciekawszym eksponatem jest być może dwustronna ścianka złożona z kwadratowych płytek – próbek marmuru pochodzących z różnych stron Grecji. Nie ma na niej dwóch takich samych elementów. Muzeum daje wrażenie, że sztuka rzeźbienia w marmurze jest w Grecji czymś równie naturalnym, jak zbieranie grzybów na Mazurach. Aby nie utracić tej niezwykłej i wielowiekowej tradycji, w 1955 roku w Pyrgos/Panormos otwarto Szkołę Sztuk Pięknych; działa ona do tej pory. Jest to placówka przygotowawczo-zawodowa, której dwójka najlepszych absolwentów jest co roku przyjmowana bez egzaminów na Akademię Sztuk Pięknych w Atenach.

 

 Zdjęcie główne: Naxos