podróże lente znaczy powoli

Miasta niespieszne, czyli Cittaslow

Magdalena Maja Śliwińska

Cittaslow jest międzynarodową siecią miast zrzeszonych której cele to: poprawa jakości życia w małych miastach, ochrona środowiska, rozwój kulturalny oraz promocja produktów lokalnych. Miasteczka o statusie cittaslow znajdziemy w Australii, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, RPA, Korei Południowej, Chinach i Turcji; w Europie państwa zaangażowane w projekt to m. in. Niemcy, Hiszpania, Wielka Brytania, Francja, Norwegia i Polska, lecz przede wszystkim Italia, bo to właśnie tam, w umysłach Włochów, narodziła się koncepcja ruchu cittaslow.

W erze zgiełku i pośpiechu narodził się ruch szerzący idee odmienne od tych, które narzuca nam dzisiejszy świat. Cittaslow jest międzynarodową siecią miast zrzeszonych, organizacją non-profit, której cele to: poprawa jakości życia w małych miastach, szeroko rozumiana ochrona środowiska, rozwój kulturalny oraz promocja produktów lokalnych. To fundacja, która stara się przywrócić ludziom spokój i która uczy ich żyć powoli, ale twórczo. Odnalezienie tożsamości małych miasteczek oraz wprowadzenie rozwiązań, które sprawią, iż będą one samowystarczalne – to główne zadania, które stoją przed przedstawicielami miast, pragnących nosić szyld cittaslow. Sam pomysł mógłby wydawać się naiwny i trudny do zrealizowania w świecie, w którym nikt już nie „spieszy się powoli”, jednakże w ciągu ostatnich dwudziestu lat organizacja ta przekonała do swoich idei i objęła działaniami dużą część Europy i świata. Miasteczka o statusie cittaslow znajdziemy w Australii, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, RPA, Korei Południowej, Chinach i Turcji; w Europie państwa zaangażowane w projekt to m. in. Niemcy, Hiszpania, Wielka Brytania, Francja, Norwegia i Polska, lecz przede wszystkim Italia, bo to właśnie tam, w umysłach Włochów, narodziła się koncepcja ruchu cittaslow.

W październiku 1999 roku, w umbryjskim miasteczku Orvieto, odbyło się pierwsze zgromadzenie przedstawicieli włoskich miast, pragnących przyłączyć się do nowo powstałej organizacji. Koordynatorem stowarzyszenia został pomysłodawca idei cittaslow, burmistrz Greve in Chianti – Paolo Saturnini. Inspiracją do stworzenia sieci „miast niespiesznych” była dla niego filozofia ruchu slowfood. Główne zadanie działaczy slowfood to „ochrona prawa do smaku”, czyli starania mające na celu zachowanie tradycyjnej, charakterystycznej dla danego regionu kuchni w różnych częściach świata. Poprzez wspieranie niewielkich, lokalnych producentów żywności, przeciwdziała się masowej produkcji, która znacznie obniża jakość pożywienia. Inicjatywa cittaslow ma wiele wspólnego z filozofią slowfood, lecz sięga dalej, bo przekracza granice kuchni i „wychodzi” na ulice, do parków, a nawet do ogródków dumnych mieszkańców „miast niespiesznych”. Patrząc na historię Włochów, którzy dopiero w 1861 roku stworzyli wspólne państwo, trudno się dziwić, że są oni tak bardzo przywiązani do lokalnych tradycji i pragną je chronić. Przez wieki bowiem to właśnie miasto (la città), a zaraz potem region (la regione), były ich prawdziwą ojczyzną.

Orvieto
Orvieto

Chyba żaden europejski naród nie żyje tak bardzo slow jak Włosi, bo slow to przede wszystkim postawa życiowa. Wyraża się ona w szacunku do zamieszkiwanej przestrzeni, umiejętności odnajdywania przyjemności w codziennych czynnościach, a także zdolności wypoczywania w sposób przyjemny i zdrowy zarazem. Miasta, które przynależą do sieci cittaslow, mają zapewniać swoim mieszkańcom odpowiednie warunki, aby ci – jeśli zechcą – mogli bez żadnych przeszkód realizować filozofię slow w swojej codzienności. Włoskie cittaslow są zjawiskowe pod względem położenia geograficznego, a także architektury, choć gdyby nie ruch cittaslow, pewnie o większości z nich nigdy byśmy nie usłyszeli. Jest ich aż 70 na całej mapie Włoch, lecz te najpiękniejsze to bez wątpienia: Positano, Cisternino, Trani, Teglio, Amalfi, Todi, Chiavenna, Tirano oraz Trevi.

Polska zajmuje czwarte miejsce na świecie, jeśli chodzi o liczbę miasteczek slow. Na Warmii i Mazurach są nimi: Reszel, Ryn, Bisztynek, Biskupiec, Olsztynek, Nowe Miasto Lubawskie, Lidzbark Warmiński oraz Lubawa. W województwie wielkopolskim znajduje się jedyne polskie slow city nienależące do Krainy Tysiąca Jezior: jest nim, położona 20 kilometrów od Poznania, Murowana Goślina. Jednym z wielu wymogów, które miasto musi spełnić, by móc dołączyć do „Międzynarodowej Sieci Miast Cittaslow”, jest liczba mieszkańców nieprzekraczająca 50 tysięcy. Wszystkie slowcities są z założenia małe, ponieważ tylko takie miasta mogą dać wytchnienie i nauczyć życia w rytmie prawdziwie niespiesznym.

Ryn, fot. Sławomir Milejski / CC BY-SA 3.0 PL
Ryn, fot. Sławomir Milejski / CC BY-SA 3.0 PL

Reszel sprawia wrażenie najciekawszego polskiego cittaslow, gdyż jest perłą architektury Warmii i Mazur. Mieści na swojej małej powierzchni aż 80 zabytków. Jego mieszkańcy nazywają go najpiękniejszym miastem świata i, mówiąc tak, wcale nie są dalecy od prawdy. Poza dziedzictwem architektonicznym, Reszel wyróżniają wyjątkowe ozdoby, jak np. szyldy reklamowe stylizowane na wywieszki i plakaty z dawnych lat lub wszechobecne kwiaty, które w kamiennych, historycznych miastach są rzadkością. Urozmaicenia tego typu stanowią część działań rewitalizacyjnych Reszla, mają one dodawać miastu nowych barw i cieszyć nimi mieszkańców oraz turystów, odwiedzających to niezwykłe miejsce. Miasto jest interesujące także ze względu na swoją historię, bo to właśnie tam, w roku 1811, spłonęła na stosie ostatnia europejska „czarownica” – Barbara Zdunk. Oskarżono ją o użycie mocy magicznych w celu podpalenia zamku. Motywem jej działania miała być nieszczęśliwa miłość, lecz, jak można się domyślić, wyrok ten był niesprawiedliwy, bo ani Barbara Zdunk nie była czarownicą, co dziś jest oczywiste, ani nie podpaliła ona zamku. Za swoją, nieznaną jeszcze wtedy, chorobę psychiczną, zapłaciła straszną śmiercią, a pożar spowodowali polscy żołnierze armii napoleońskiej.

Bisztynek, cittaslow w powiecie bartoszyckim, to miasto powolne, ale nie zacofane, jak mówi profesor Krzysztof Skalski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Już od wielu lat na terenie całego miasteczka jest dostęp do szerokopasmowego Internetu. Poza tym, mieszkańcy Bisztynka dbają o środowisko, segregując śmieci oraz czerpiąc energię ze źródeł odnawialnych. Co więcej, slowcity jest twórczą inspiracją dla miejscowych artystów. Najlepszym dowodem na to jest fakt, iż w Bisztynku kwitnie rękodzieło. Ludzie rzeźbią i malują, ponieważ w takich miejscach również wrażliwość chętniej wychodzi z ukrycia. Często skłania do tego bliskość natury, a także spokój, który oferują „miasta niespieszne”. Tam, gdzie nikt nikogo nie taranuje na drodze, biegnąc do pracy, dużo łatwiej celebrować chwile i cieszyć się nimi.

 

Lidzbark Warmiński, fot. Dawid Galus
Lidzbark Warmiński, fot. Dawid Galus, CC BY-SA 3.0 PL

Lidzbark Warmiński miał szczęście, ponieważ wojna była dla niego łaskawa, dzięki czemu do dziś możemy oglądać tam górujący nad miastem zamek oraz inne średniowieczne zabytki. Kiedyś miasteczko było stolicą biskupów, dziś wykorzystuje swoją historię i dziedzictwo architektoniczne do celów promocyjnych. Lidzbark Warmiński, jak inne cittaslow, ma szeroką ofertę turystyczną, ponieważ w „miastach niespiesznych” zastępuje ona zwykle ofertę gospodarczą. Pozwala to mieszkańcom małych miejscowości na samowystarczalność: nie muszą jeździć do metropolii w poszukiwaniu pracy, ponieważ coraz częściej znajdują ją u siebie. W Lidzbarku organizowane są imprezy kulturalne, nawiązujące do historii miasta, festyny kulinarne, a także wystawy.

Innym polskim cittaslow, które niewątpliwie zasługuje na uwagę, jest leżący w powiecie giżyckim Ryn. To miasteczko nieprzeciętne, głównie ze względu na swoje bajeczne położenie, choć, oczywiście, jako slowcity ma do zaproponowania o wiele więcej niż wspaniałe widoki.  W Rynie można kąpać się w dwóch przepięknych jeziorach: Ryńskim i Ołów. Miasto oferuje też liczne atrakcje kulturalne. Ryńskie Centrum Kultury działa bardzo intensywnie, ponieważ być slow to nie tylko żyć zdrowo i w zgodzie z naturą, ale również ciągle się rozwijać. W Rynie organizowane są konkursy recytatorskie, wystawy oraz konferencje, co sprawia, że mieszkańcy tego małego miasteczka nie muszą nigdzie jechać w celu zaspokojenia swoich potrzeb. Wszystko, czego potrzebują na co dzień, zapewnia im ich niespieszne, ale nigdy nie ustające w rozwoju miasto.

To właśnie na tym mądrym kompromisie pomiędzy tradycją a nowoczesnością polega fenomen ruchu Cittaslow, który ma swoje korzenie we Włoszech, a rozkwita już w wielu państwach świata. Poszukajmy niespiesznego życia także w Polsce!