kultura historia

Wielkie włoskie odkrycia geograficzne

Beata Zatońska

Choć na przełomie XV i XVI wieku włoskie republiki nie organizowały wielkich wypraw, to jednak żeglarze z Półwyspu Apenińskiego zapisali się w historii odkryć geograficznych złotymi zgłoskami. A była to historia pomyłek, szaleńczego uporu i wielkich rozczarowań.

Dawni żeglarze tęsknie spoglądali na horyzont. Zastanawiali się, co kryje się za tajemniczą linią łączącą niebo i morze. Przez wieki Ziemię wyobrażano sobie jako płaską, okrągłą tarczę, którą oblewają morskie wody. Powoli rozwijała się jednak nauka i ludzie coraz dalej zapuszczali się na morza.

Romantyzm romantyzmem, ale możni panowie i władcy inwestowali pieniądze w zamorskie wyprawy przede wszystkim po to, by uzyskać w miarę szybki dostęp do bogactw Orientu. Choć włoskie republiki nie organizowały wielkich wypraw geograficznych na przełomie XV i XVI wieku, to jednak żeglarze z Półwyspu Apenińskiego zapisali się w historii odkryć geograficznych złotymi zgłoskami. A była to historia pomyłek, szaleńczego uporu i wielkich rozczarowań.

Genueńczyk Krzysztof Kolumb, który jako pierwszy Europejczyk dopłynął do Ameryki w 1492 roku,  był przekonany, że dotarł do Indii. Opromieniła go sława i chwała, ale nowy kontynent swą nazwę wziął od imienia innego odkrywcy, florentczyka Ameriga Vespucciego. Wiadomo jednak, że już dużo wcześniej, bo na początku drugiego tysiąclecia nowożytnej epoki, do wybrzeży obu Ameryk – Południowej i Północnej – przybijały statki wikingów i normandzkich żeglarzy. Warto jeszcze wspomnieć o innych, trochę zapomnianych włoskich podróżnikach, m.in. pływającym na angielskich okrętach Janie Cabocie, który jako pierwszy dopłynął do Labradoru i Zatoki Hudsona, oraz o Giovannim da Verrazzano, który pod francuską banderą odkrył Zatokę Świętego Wawrzyńca.

W XIII wieku Europa poszerzała swoje kontakty ze Wschodem. Czasy były niespokojne, rosła ekspansja muzułmańskich Mameluków, tatarskie oddziały ruszały na podbój nowych ziem. Tymczasem potężne włoskie republiki morskie prowadziły swą działalność handlową. Kupcy zwozili dobra z odległych stron, a Wenecja, Genua, Piza i Amalfi rosły w siłę. Najprężniej rozwijały się Wenecja i Genua. I stamtąd wywodzili się najznamienitsi żeglarze i podróżnicy….

 

XIX-wieczna rycina przedstawiająca podróże Marca Polo
XIX-wieczna rycina przedstawiająca podróże Marca Polo

 

Odkrywcy zapomniani

Zanim jednak Kolumb i Vespucci wyruszyli na morskie trasy, w 1277 roku genueńscy żeglarze po raz pierwszy przepłynęli Cieśninę Gibraltarską i wypłynęli na Atlantyk. Pod koniec XIII wieku opłynęli Europę i tak dotarli z Genui do Londynu.

Mgła tajemnicy okrywa wyprawy Ugolina i Vadina Vivaldich, kupców i podróżników z Republiki Genui. W 1291 roku bracia wybrali się w podróż, by opłynąć Afrykę. Dążyli od Indii. Opierali się na ówczesnej wiedzy geograficznej i wierzyli, że jeśli popłyną na zachód, to niechybnie dotrą do celu. Podobną drogą, prawie 200 lat po nich, wyruszył inny Genueńczyk, Krzysztof Kolumb. Braciom się nie udało, ich statki zaginęły. Być może mało brakowało, a współcześni Amerykanie, zamiast święcić Dzień Kolumba, czciliby pamięć braci Vivaldich.

Czas, rozwój nauki i techniki sprawiły jednak, że rosły możliwości techniczne statków, budowano nowe przyrządy nawigacyjne, rysowano mapy. Podróże stawały się łatwiejsze, a odkrycia coraz bardziej prawdopodobne.

 

Długie lata na obczyźnie

Azję przemierzali w XIII wieku m.in. panowie z osiadłej w Wenecji kupieckiej rodziny Polo, z której pochodził Marco Polo, autor pierwszej obszernej książki podróżniczej, czyli Opisania świata. W jego wspomnieniach zaczytywali się Kolumb i Vespucci.

Zanim Marco Polo dotarł do Chin, podróżowali tam jegoojciec Niccolò i stryj Matteo, dwaj kupcy weneccy. W 1253 roku, kilka miesięcy przed narodzinami Marca, wybrali się na wieloletnią wyprawę. W Konstantynopolu założyli faktorię i rozwinęli kontakty handlowe, co zajęło im ok. sześciu lat. Potem zawędrowali m.in. na dwór Berke-chana, wnuka Czyngis-chana, władcy Złotej Ordy. Odwiedzili też innego wnuka Czyngis-chana, Kubilaja, pierwszego cesarza Chin. Azjatycka podróż braci Polo trwała ponad 15 lat. Do domu powrócili bezpiecznie dzięki glejtowi, który dał im Kubilaj. Władca chciał nawiązać kontakty z papiestwem i przekazał Wenecjanom list do władcy Kościoła. Niestety, gdy pojawili się w Królestwie Jerozolimskim, okazało się, że zmarł papież Klemens IV, a nowego jeszcze nie wybrano. Pojechali więc do Wenecji, gdzie czekał na nich 15-letni Marco. Po dwóch latach wyruszyli już we trójkę z powrotem na Wschód.

Marco Polo, jego ojciec i stryj spędzili w Azji 24 lata. Marco został zaufanym człowiekiem Kubilaj-chana, jego emisariuszem. Ze swoich podróży po azjatyckich krainach przygotowywał dla Kubilaja szczegółowe relacje. Popłynął też m.in. ze specjalną misją do Indii. Po powrocie do Wenecji Marco nie cieszył się długo spokojem. Pod koniec XIII wieku ze zdwojoną siłą wybuchł konflikt między Wenecją a Genuą, które walczyły ze sobą o rynki zbytu. Marco Polo przysposobił do walki galerę i stanął w 1298 roku na jej pokładzie jako dowódca. Po przegranej przez siły weneckie bitwie u wybrzeży Dalmacji wzięto go do niewoli i trafił do więzienia w Palazzo di San Giorgio w Genui. Tam spotkał Rustichella z Pizy, który spisał jego wspomnienia. Tak powstało Opisanie świata, w którym Polo opowiedział swoim współczesnym o Chinach, Jawie, Japonii i Indiach. Jego wspomnienia pełne są informacji zgoła fantastycznych. Dlaczego je tak ubarwił? Czy uczynił to on sam? Umberto Eco we wstępie do jednego z wydań Opisania świata napisał, że jest to jeden z pierwszych reportaży podróżniczych na świecie. Podkreśla jednak, że Polo był kupcem, nie erudytą. Poza tym, wyrusza w pierwszą podróż jak siedemnastolatek, powraca, gdy ma lat czterdzieści jeden, a w ciągu trzech kolejnych lat walczy na polu bitwy, zostaje jeńcem wojennym i dyktuje wspomnienia. Nie mógł czytać zbyt wielu dzieł europejskich, najwyżej legendy, o których napomyka w tekście, natomiast bajki, którym najwyraźniej daje wiarę, usłyszał w Kataju [średniowieczna nazwa Chin – przyp. red] (…) A piękne w panu Marco Polo jest to, że mimo wszystko należy do swej epoki i nie potrafi wyzwolić się spod wpływu jej ksiąg – których być może wcale nie czytał – uczących go, jak należy patrzeć. Najbardziej znaczący jest fragment o jednorożcach, spotkanych przezeń na Jawie. Co do tego, że jednorożce istnieją, człowiek średniowiecza nie miał najmniejszych wątpliwości[1].

 

Portret Krzysztofa Kolumba widzianego oczami Ridolfa del Ghirlandaio (1520)
Portret Krzysztofa Kolumba widzianego oczami Ridolfa del Ghirlandaio (1520)


Droga do Indii       

Mijały dziesięciolecia, a morskiego szlaku z Europy do Indii nie udawało się odnaleźć. Udało się to dopiero Portugalczykowi Vasco da Gamie, który ze swoją flotyllą złożoną z czterech okrętów zawinął 23 maja 1498 roku do Kalikatu w Indiach.

Inny szlak do Indii próbował znaleźć Genueńczyk Krzysztof Kolumb. On postanowił płynąć na zachód przez Atlantyk, a swoje teorie podróżnicze popierał założeniami wysuniętymi przez Paola dal Pozzo Toscanellego, fizyka i matematyka z Florencji, który głosił, że Ziemia ma kształt kulisty. Kolumb był uparty, długo szukał pieniędzy na wyprawę, jego pomysł wydawał się szalony władcom portugalskim, francuskim i angielskim. W końcu pieniądze i okręty dała mu Izabella Kastylijska. 3 sierpnia 1492 roku z portu Palos de la Frontera okręty „Santa Maria”, „Pinta” i „Nina” pod dowództwem Krzysztofa Kolumba wypłynęły w poszukiwaniu zachodniej drogi do Indii. 12 października tego samego roku flotylla Kolumba dopłynęła do San Salwadoru, który uznano za japońską wyspę. Kolumb opłynął Kubę oraz Haiti i w glorii wrócił do Hiszpanii. Potem zorganizował jeszcze trzy wyprawy do Nowego Świata, ale aż do śmierci w 1506 lub 1507 roku był przekonany, że badał Indie.

Zamorskie szlaki penetrował także pochodzący z Florencji Amerigo Vespucci. Co ciekawe, to on czuwał nad ekwipunkiem drugiej i trzeciej wyprawy Kolumba.  Tak jak słynny Genueńczyk, Vespucci także pracował na usługach Hiszpanów. Wielokrotnie uczestniczył w ekspedycjach hiszpańskich żeglarzy. Wraz z Juanem de la Cosą dopłynął do wybrzeży Wenezueli, której nazwę nadał właśnie Vespucci, a oznacza ona „małą Wenecję”. Wzięła się stąd, że przy jeziorze Maracaibo żeglarz ujrzał domy na palach. Warto podkreślić, że wcześniej rejony te badał Kolumb. Vespucci dość szybko zdał sobie sprawę, że nie dotarł do Indii, ale postawił stopę na zupełnie innym, nieopisanym do tej pory kontynencie. Efekt był taki, że w 1507 roku ogłosił, że odkrył nowy ląd. I wtedy niemiecki geograf Martin Waldseemüller zaproponował, by ziemię tę nazwano Ameryką, od imienia Vespucciego.

 

Plotki, podania, legendy 

O życiu Polo, Kolumba i Vespucciego powstały liczne książki, filmy i seriale. Nie ma chyba jednej, kanonicznej wersji biografii żadnego z nich. Ponieważ wiele szczegółów pozostaje nieznanych, co jakiś czas świat elektryzuje kolejne odkrycie. Np. w 2012 roku portugalski historyk Manuel Rosa opublikował książkę Kolumb. Historia nieznana, w której postawił tezę, że słynny odkrywca był synem króla Polski i Węgier Władysława Warneńczyka. Kilka lat temu ogłoszono też, że to Marco Polo jako pierwszy Europejczyk dotarł do Ameryki. Świadczyć ma o tym mapa Polo, odnaleziona w archiwach Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych, na której widnieje kształt wybrzeża Alaski. Jeśli autentyczność mapy zostałaby potwierdzona, okazałoby się, że Marco Polo wyprzedził Kolumba o ponad 200 lat!  W Opisaniu świata podróżnik nic o takim epizodzie ze swoich peregrynacji nie wspomina i koncentruje się na relacjach z Azji. Ale sam twierdził, że nie udało mu się opowiedzieć o co najmniej połowie swoich podróży.

Giuseppe Arcimboldo, Rudolf II jako Wertumnus
Giuseppe Arcimboldo, Rudolf II jako Wertumnus (1590)


Zamorskie specjały

Za czasów renesansu, bo na tę epokę przypadały wielkie odkrycia geograficzne, bardzo zmieniała się kuchnia włoska. Pojawiły się nowe rośliny jadalne i przyprawy. Głównym miastem-państwem, które handlowało aromatycznymi dodatkami, była Wenecja. Z Ameryki przybyły do Europy m.in. kukurydza i pomidory, czyli podstawowe produkty spożywcze, tak charakterystyczne dla kuchni wielu włoskich regionów. O kukurydzy pisał w sprawozdaniu ze swych podróży Kolumb. On też przywiózł jej ziarna do Europy. W XVI wieku kukurydza stała się tak popularna, że jej kolby pojawiają się w sztuce. Malował je np. na swoich alegorycznych obrazach Giuseppe Arcimboldo. Kukurydza stała się też podstawą do wyrobu gęstej kaszki, zwanej polentą, podstawy wyżywienia włoskiej biedoty. Zanim rozpowszechniła się kukurydza, polentę robiono z mąki kasztanowej.

O ile Włosi przychylnie przyjęli kukurydzę, o tyle nie udało się zadomowić we włoskiej kuchni innym gościom zza oceanu, czyli ziemniakom. Za to ich krewniacy z rodziny psiankowatych, czyli pomidory (pomi d’oro), stali się symbolem włoskiej kuchni. Chłopi z południa Włoch zajadali się pomidorami już w połowie XVI wieku. Dave DeWitt w Kuchni Leonarda da Vinci (wyd. Rebis, 2007) napisał, że pierwszą włoska książką kucharską, w której ukazał się przepis na danie z pomidorami, był Lo scalco alla moderna (‘Nowoczesny stolnik’) Antonia Latiniego z lat 1692-1694. Podał tam, jak zrobić sos na bazie opiekanych pomidorów, przyprawiony posiekaną pietruszką, ziołami, octem i oliwą.

Zza oceanu przywędrowały też do Europy indyki, które francuski smakosz Jean Anthelme Brillat-Savarin uważał za najcenniejszy dar Ameryki dla Starego Kontynentu. Jak podaje Elena Kostioukovitch w Sekretach włoskiej kuchni (wyd. Albatros, 2010), wiele przepisów na przyrządzenie indyczego mięsa podawał w wydanej w 1570 roku książce Opera Bartolomeo Scappi, kucharz papieża Piusa V. W Operze znajdziemy także m.in. przepis na zupę z kukurydzy.

Co byśmy zrobili bez wielkich odkrywców? Musielibyśmy zabrać się do roboty sami. Teraz czekają na nas kosmiczne szlaki!

 

[1]M. Polo, Opisanie świata, wstęp U. Eco, tłum. A. L. Czerny, J. Was, Warszawa 2010, s. 11.