kultura sztuki piękne podróże

Sagrada Família. Sen niedokończony

Gosia Villatoro

Gdybyśmy mieli wskazać pośród słynnych architektów jedną postać, która potrafiła w sposób doskonały w swojej twórczości uchwycić miejsce swego urodzenia, nadać mu par excellence artystyczny wyraz, a zarazem pokonać ograniczenia narzucane przez rzeczywistość i stworzyć pomost między jawą a snem – bez wątpienia tą postacią byłby Antoni Gaudí.

Kataloński architekt od najmłodszych lat lubił uciekać w świat marzeń, zamyślenia i kontemplacji, w zachwycie obserwując wody ukochanego Morza Śródziemnego – widoki, które potem jego artystyczna dusza przekuwała w architektonikę balansującą na granicy nieosiągalnych form. Kształty, barwy, światło – potrafił je okiełznać i uchwycić w projektach budynków i przestrzeni, przełamując wszechobecną w architekturze ciemność i pospolitość. Jego umysł tworzył dziwaczne formy, nierzadko dające wrażenie będących w ruchu. Cała jego twórczość była niezmiennie zanurzona w naturze, którą potrafił sobie podporządkować, jednocześnie w żadnym momencie nie gubiąc szacunku i pokory wobec jej niezwykłego piękna, a także różnorodności Stworzenia i doskonałości Stwórcy.

Trzeba powiedzieć, że miał też Gaudí sporo szczęścia – cieszył się bowiem wieloletnią przyjaźnią bogatego katalońskiego przedsiębiorcy, hrabiego Eusebiego Güella, który finansował część jego wizjonerskich projektów. Dziś można podziwiać je w Barcelonie i okolicach. Najsłynniejszym przykładem jest Park Güell, zaprojektowany początkowo jako ekskluzywne osiedle dla najbogatszych mieszkańców miasta, a następnie sprzedany mu przez spadkobierców hrabiego i przekształcony w publiczny park. Ogromna miłość, jaką architekt darzył Katalonię, oraz zachwyt nad światem przyrody znajdują swój wyraz w takich jego dziełach jak Casa Milà, znana również jako La Pedrera, Casa Battló, Casa Vicens, Torre Bellesguard czy Finca Miralles. Jednak za szczytowe osiągnięcie artysty powszechnie uważa się to, które było jego największym marzeniem, a którego nie udało się ukończyć za życia, przerwanego niespodziewanie przez wypadek tramwajowy: Świątynię Pokutną pod wezwaniem Świętej Rodziny, czyli Sagrada Família.

Świątynia niezmiennie od lat wywołuje zachwyt zarówno gości, jak i rezydentów, pozostając w czołówce najchętniej odwiedzanych miejsc w Hiszpanii, obok madryckiego Muzeum Prado i Alhambry w Granadzie. Na pomysł wzniesienia świątyni ku czci Świętej Rodziny wpadł barceloński księgarz, Josep Maria Bocabella, zainspirowany nauczaniami kanonizowanego w 2004 r. ks. Josepa Manyaneta. Aby zebrać potrzebne fundusze, Bocabella powołał do życia Związek Wielbicieli Świętego Józefa – Założycieli Świątyni. W 1881 r. związkowi udało się kupić działkę w Sant Martí de Provençals, wówczas niewielkiej podbarcelońskiej miejscowości, włączonej do stolicy Katalonii w 1897 r.  Zadanie zaprojektowania i czuwania nad konstrukcją świątyni powierzono początkowo architektowi Franciscowi de Paula del Villar y Lozano, który z góry odrzucił wizję wybudowania repliki sanktuarium w Loreto, jaką miał Bocabella, i przedstawił własny projekt trójnawowego neogotyckiego kościoła z wieżą dzwonniczą jako jego centrum. Pomysłodawcy i projektantowi nie udało się jednak dojść do porozumienia. Niedługo po wmurowaniu kamienia węgielnego pod budowę 19 marca 1882 r. (dniu, którego patronem jest św. Józef) – ceremonii, w której jako widz uczestniczył mało jeszcze znany 31-letni architekt, Antoni Gaudí – Villar zrezygnował. Kiedy propozycję przejęcia jego obowiązków odrzucił inny ceniony wówczas architekt, Joan Martorell, związek za jego sugestią zwrócił się do Gaudiego, a ten propozycję przyjął.

Gaudí

 

Gaudí zdecydował się stworzyć cały projekt od początku, w charakterystycznym dla siebie stylu, przelewając weń swoje cztery największe życiowe pasje: architekturę, religię, przyrodę i Katalonię. Wówczas jeszcze nie wiedział, że poświęci mu pozostałe 43 lata swojego życia, a budowa świątyni pochłonie go całkowicie – do tego stopnia, że zamieszka w warsztacie na terenie bazyliki. W miarę niezwykle powolnego postępu prac zdał sobie bowiem sprawę, że budowa zajmie dziesiątki, jeśli nie setki lat. Sam Gaudí lubił mówić, że im dłużej trwa, tym lepiej. Jako człowiek głęboko wierzący i pobożny twierdził, że nie tylko my budujemy świątynię, ale też świątynia buduje nas. Oznaczało to dla niego nieustanne wprowadzanie poprawek, adaptowanie własnej wizji i modyfikowanie projektu. Związek założycielski oraz władze miasta dały się przekonać do tej długofalowej koncepcji pod dwoma warunkami: przynajmniej jedna z zaplanowanych w projekcie fasad miała zostać ukończona, aby ewentualni kontynuatorzy prac mieli punkt odniesienia, architekt zaś miał pozostawić im wystarczającą ilość precyzyjnych planów i wskazówek do ukończenia budowy. Jak wiemy, Gaudí potraktował oba warunki z należną powagą – stworzył nawet szczegółowe gipsowe makiety tych części bazyliki, które uważał za najważniejsze. Niestety, większość planów, makiet i modeli została zniszczona w dniu zamachu stanu, który dał początek hiszpańskiej wojnie domowej – grupa rewolucjonistów podłożyła ogień w krypcie, w której architekt miał swój warsztat. Po zakończeniu wojny domowej część planów i makiet udało się architektom odtworzyć – odrestaurowaną makietę nawy głównej można dziś podziwiać w należącym do bazyliki muzeum. Większość jednak przepadła bezpowrotnie.

 

Za życia Gaudiego udało się ukończyć jedną z zaplanowanych trzech fasad, Fasadę Narodzenia (choć tylko jedną z należących do niej wież), kryptę oraz apsydę. Po śmierci architekta dzieło przez kolejnych 10 lat kontynuował jego asystent i przyjaciel, Domènec Sugranyes, który sfinalizował budowę pozostałych trzech wież fasady Narodzenia. Nastąpiła po nim cała plejada artystów: architektów, rzeźbiarzy i projektantów zieleni. Zakończenie prac planowane jest na stulecie śmierci „Bożego architekta”, w 2026 r. Jeżeli faktycznie tak się stanie, budowa bazyliki będzie trwała w sumie… 144 lata. Niemal półtora wieku! Moment ukończenia budowy będzie spełnieniem największego marzenia Gaudiego, ale także chwilą tryumfu miasta i jego mieszkańców.

 

Mimo że nadal nieukończona, świątynia od lat jest obiektem zachwytów miłośników sztuki i architektury – nie tylko sakralnej! – na całym świecie. Wzniesiona na planie krzyża łacińskiego bazylika ma ostatecznie pysznić się trzema fasadami: Fasadą Narodzenia Pańskiego, Fasadą Męki Pańskiej oraz Fasadą Chwały Pańskiej (gdzie znajdować się będzie wejście główne), a także 18 wież różnej wysokości, symbolizujących dwunastu apostołów, czterech ewangelistów oraz Jezusa i Maryję.

 

Fasada Narodzenia skierowana jest ku północnemu wschodowi – tak, by każdego ranka padały na nią pierwsze promienie słońca. Jej elementy przywoływać mają skojarzenia z życiem i radością. Składają się na nią trzy portale symbolizujące trzy cnoty boskie: wiarę (po prawej stronie), nadzieję (po lewej) i miłość (w centrum) oraz cztery wieże dzwonnicze poświęcone czterem z dwunastu apostołów: Mateuszowi, Judzie Tadeuszowi, Szymonowi i Barnabie. Podziwiać możemy też dwie kolumny oddające cześć Maryi i Józefowi. Gdy podejdziemy bliżej, możemy przyjrzeć się rzeźbionym detalom fasady, przedstawiającym rośliny i zwierzęta, w tym insekty, każdy z nich dogłębnie przemyślany i mający swoją symbolikę (np. żółwie symbolizują stałość i niezmienność, kameleony symbolizują zmianę, pszczoły symbolizują życie), bądź też przywołujący konkretny moment z historii świętej Rodziny (chrząszcze i drobne insekty czy daktyle jako odniesienie do miejsca narodzenia Jezusa, trzciny napotkane przez Maryję, Józefa i Dzieciątko Jezus w trakcie ich ucieczki do Egiptu…). Każda rzeźba, każdy szczegół, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz bazyliki, ma znaczenie. Nie ma w niej nic przypadkowego.

 

Fasada Męki Pańskiej skierowana jest ku południowemu zachodowi. Przyjmuje co dzień ostatnie promienie słońca i wita nadchodzącą ciemność. Jest znacznie surowsza i mniej zdobna, co powiązane jest, oczywiście, z tematyką, do której się odnosi. Rzeźby przywołują skojarzenia ze szkieletem, cierpieniem, śmiercią, wykonane są z nagiego kamienia. Przedstawiają sceny z ostatnich dni życia Jezusa i Jego drogi krzyżowej, a kulminacją jest rzeźba ukazująca Chrystusa ukrzyżowanego. Podobnie jak Fasada Narodzenia, tak i ta posiada trzy portale dedykowane trzem cnotom, jednakże pozbawione są one kolorów i detali swoich odpowiedników. Wykonano je z brązu; znajdziemy na nich teksty z Biblii opisujące ostatnie chwile życia Jezusa. Cztery wieże poświęcone są apostołom: Tomaszowi, Jakubowi Mniejszemu, Bartłomiejowi i Filipowi. Pośród innych detali uwagę przykuwają umieszczone po dwóch stronach frontonu rzeźby zwierząt stanowiących w Biblii prefiguracje Jezusa: Baranka Abrahama (symbolu ofiary) i Lwa Judy (symbolu zwycięstwa nad śmiercią). Najważniejszym elementem jest tu jednak wielki krzyż wyrzeźbiony z 18-tonowego granitu, u którego stóp siedzą trzej aniołowie. Krzyż pusty, krzyż tryumfalny, symbolizujący zwycięstwo życia nad śmiercią.

 

Sagrada Familia

Trzecia fasada, będąca obecnie w budowie, to Fasada Chwały Pańskiej: ma być największą i najbardziej imponującą z trzech i stanowić wejście główne do bazyliki. Skierowana na południe, cały dzień będzie skąpana w słońcu, a przedstawiać będzie „drogę do wniebowstąpienia”: śmierć, sąd ostateczny i chwałę wniebowstąpienia, a także piekło dla tych, którzy odrzucają Boga i Jego naukę. Do fasady prowadzić będą schody zwieńczone tarasem z rzeźbą przedstawiającą wodę i ogień. Ważnym elementem ma być też przejście podziemne pod ulicą Mallorca, gdzie ulokowane zostanie piekło, ozdobione rzeźbami przedstawiającymi grzechy, demony i fałszywych bożków. Podziwiać będzie też można siedem kolumn poświęconych siedmiu darom Ducha Świętego, siedmiu grzechom głównym i siedmiu owocom Ducha Świętego. Fasada posiadać też będzie siedem portali dedykowanych siedmiu sakramentom i poszczególnym elementom modlitwy Pańskiej („Ojcze Nasz”).

Wieże świątyni również pełne są symboliki: te poświęcone apostołom zwieńczono rzeźbami przedstawiającymi pierścienie i mitry biskupie; dedykowane ewangelistom – rzeźbami przedstawiającymi figury stanowiącymi ich alegorie: św. Jan to orzeł, św. Marek – lew; św. Mateusz – anioł, a św. Łukasz – byk. Wieża poświęcona Maryi zwieńczona będzie wielką gwiazdą, a Jezusowi – krzyżem.

 

Wnętrze bazyliki składa się z pięciu naw wzdłuż kościoła i trzech w poprzecznym transepcie. Chcąc uciec przed zbyt surowym jego zdaniem gotykiem, Gaudí zaprojektował kolumny, wzorując się na pniach drzew, co pozwoliło nie tylko przenieść środek ciężkości bezpośrednio na podłoże, ale też dało efekt bardziej organiczny, a 36 kolumn tworzy wrażenie lasu. W kopułach umieścił niewielkie otwory o abstrakcyjnych kształtach, które pozwalają na subtelne, delikatne oświetlenie wnętrza, dając efekt przytulności i ciepła. Z kolei witraże w oknach na ścianach, również pomyślane i zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, umożliwiają gry światła o różnym efekcie, w zależności od pory dnia. Tematyka zawartych w witrażach obrazów obejmuje m.in. przypowieści biblijne, Adwent, Mękę Pańską, Zmartwychwstanie, światło, życie i ubóstwo.

 

Ołtarz główny obramowany jest łukiem tryumfalnym, który tworzą kolumny świętych – Piotra i Pawła – i ich ramiona. Nad nim zawieszony jest ogromny baldachim z wypisanym tekstem Glorii („Chwała na wysokości Bogu…”). Baldachim ma formę siedmiokąta (zgodnie z zamysłem Gaudiego, który chciał, by ołtarz główny oświetlony był przez ogromny siedmioramienny lichtarz, odwołujący się do siedmiu darów Ducha Świętego), do którego umocowano 50 lampek, pośrodku zaś umieszczono figurę Chrystusa ukrzyżowanego.

Słowa nie są w stanie oddać piękna bazyliki Świętej Rodziny. Jest to z całą pewnością jedno z tych miejsc na świecie, które warto zobaczyć, a jeszcze lepiej zwiedzić z przewodnikiem (lub przynajmniej z nagraniem audio), powoli i z uwagą kontemplując wszystkie detale. Spuścizna Gaudiego jest bogata i różnorodna, ale dopiero Sagrada Família pozwala w pełni docenić jego geniusz. Każdy najmniejszy element – linia, rzeźba, światło, materiał, umiejscowienie – ma swoje uzasadnienie religijne, liturgiczne, architektoniczne i dekoracyjne. Każdy detal ma znaczenie, nic nie jest dziełem przypadku. Gaudí przez większość czasu żył „w innym świecie”– świecie pełnym religijnych uniesień, ekstazy wywołanej naturą, przekraczaniem granic wyobraźni. 7 czerwca 1926 r., gdy jak co dzień zmierzał na mszę świętą, został potrącony przez tramwaj. Odziany był w łachmany, niczym włóczęga, a przy sobie miał jedynie Biblię, różaniec, chusteczkę i klucz. Spędził trzy dni w szpitalu i tam zmarł w samotności. Za to jego pogrzeb przyciągnął tłumy – kondukt żałobny ciągnął się na dwa kilometry. Urna z jego prochami spoczywa w bazylice, której poświęcił niemal 40 lat swojego życia. Aż siedem (to połowa!) z jego dzieł znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

 

Niedokończony sen geniusza jest dziś symbolem Barcelony i jednym z najchętniej odwiedzanych zabytków na świecie. Utrzymanie świątyni i kontynuowanie jej budowy zależą wyłącznie od nas: tych, którzy przekazujemy datki i ofiary na rzecz budowy, kupujemy bilety wstępu do świątyni i przynależącego do niej muzeum. Wielu zwiedzających wraca tam po latach, by osobiście podziwiać postępy w budowie. Sagrada Família to spełniające się na naszych oczach marzenie: pomysłodawcy, architekta i barcelończyków, dla których jest symbolem wierności, wiary, determinacji, wytrwałości. Dziełem, które łączy światy architektury, sztuki, natury i religii. Dumą Katalonii.

 

Sagrada Familia

 

Informacje praktyczne:

  • Sagrada Família znajduje się w dzielnicy Eixample (dojazd metrem do stacji Sagrada Família).
  • Bilety wstępu można kupić w kasie bądź, by oszczędzić sobie stania w kolejkach, na oficjalnej stronie https://sagradafamilia.org.
  • Więcej informacji, ciekawostek oraz relacje z postępów budowy znaleźć można na blogu: https://blog.sagradafamilia.org

 

 

Zdjęcia: V. Villatoro