artykuły kultura sztuki piękne architektura historia podróże

Spełnione sny włoskich architektów. Zamość jako renesansowa città ideale

Izabela Frankowska

Dzisiejsza terminologia dotycząca modelu miejskiego wywodzi się z kręgu włoskiej kultury renesansowej, której ideały humanistyczne promieniowały także i na ziemie polskie. W poniższym tekście postaramy się sprawdzić, na ile poszczególne teorie urbanistyczne wpłynęły na kształt jednego z najpiękniejszych polskich miast – Zamościa, zwanego „Padwą Północy”.

Pojęcie „miasta idealnego” rozumiane było na wiele sposobów i już od czasów starożytnych rozpalało umysły największych myślicieli epoki. Twórcą jednego z pierwszych opisów był Platon. Jego miasto miało być podzielone na dzielnice ułożone promieniście wokół centralnego punktu. Platon był także autorem pierwszej wizji Atlantydy, mitycznej krainy zamieszkałej przez niezwykle rozwiniętą cywilizację, którą po licznych trzęsieniach ziemi pochłonęły morskie wody. Średniowiecze, jako epoka początków i rozwoju chrześcijaństwa, swoje ideały opierało na innym tekście, pochodzącym z Apokalipsy św. Jana, dotyczącym Niebieskiego Jeruzalem – civitas sanctis, będącego wzorem średniowiecznej architektury sakralnej i urbanistyki. Jednakże dzisiejsza terminologia dotycząca modelu miejskiego wywodzi się z kręgu włoskiej kultury renesansowej, której ideały humanistyczne promieniowały także i na ziemie polskie. W poniższym tekście postaramy się sprawdzić, na ile poszczególne teorie urbanistyczne wpłynęły na kształt jednego z najpiękniejszych polskich miast – Zamościa, zwanego „Padwą Północy”.

Katedra Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła w Zamościu, wzniesiona pod koniec XVI w. Fot.: Uri Wollner


Marzenia o mieście idealnym

Już pierwsze renesansowe traktaty poruszały w kompleksowy sposób zagadnienie miasta jako harmonijnego, doskonałego organizmu urbanistycznego, którego formy odpowiadałyby treści politycznej, gospodarczej, społecznej i kulturalnej. Wszystkim rozważaniom teoretycznym – filozoficznym i społecznym – towarzyszyły propozycje ukształtowania formalnego przestrzeni miejskiej. I tak jeden z pierwszych teoretyków miasta idealnego, Antonio di Pietro Averlino, znany jako Filarete, w napisanym w 1465 roku Trattato di architettura zalecał rozpoczynanie projektowania od rozważań nad odpowiednim usytuowaniem miasta, co ma kluczowe znaczenie dla jego przyszłego rozwoju. Miasto powinno być „piękne, dobre i wieczne” i, aby to osiągnąć, projektowanie powinno odbywać się w kilku etapach: najpierw należy szkicowo związać jego koncepcję (concetto) z terenem, potem wykonać projekt ogólny (disegno in di grosso), a dopiero w trzeciej fazie projektować szczegóły (disegno proporzionato), widoki perspektywiczne lub modele zespołu (disegno rilevato, modello). Te wszystkie założenia miała odzwierciedlać Sforzinda, miasto nazwane od imienia jej domniemanego fundatora Francesca Sforzy, powstałe na planie ośmioramiennej gwiazdy, z ośmioma wieżami i bramami, do których prowadziły szerokie aleje. Niestety, ten pomysł nie spodobał się Sforzy, co więcej – wielu czołowych teoretyków epoki, z Giorgiem Vasarim na czele, uznało ów traktat za najgłupszą książkę, jaką do tej pory napisano. Jak widać, nawet ponad 500 lat temu wizjonerzy nie mieli łatwego życia i potrzebowali czasu na pełne docenienie i zrozumienie.

Zamość zwany jest miastem arkad, fot.: Uri Wollner

W tym przypadku musiało upłynąć niemal 120 lat, bowiem dopiero w połowie lat 80. XVI wieku pojawiają się „poważne” prace o miastach renesansowych: traktaty autorstwa Bartolomea Ammanatiego i Giorgia Vasariego Młodszego. Obie prace, pomimo użycia słowa „idealny”, przedstawiały realistyczny i dosyć pragmatyczny charakter nowoczesnego miasta, najpełniej odpowiadającego wymaganiom człowieka nowej epoki. Miasto stało się ogniskiem postępu, cywilizacji, nauki i kultury, środowiskiem skupiającym aktywność gospodarczą i społeczną różnych warstw, a zwłaszcza patrycjatu miejskiego, przekształcającego się w zaawansowanych gospodarczo społeczeństwach w klasę dominującą.

Powyższe traktaty przykuwały uwagę naukowych środowisk europejskich, nie mogły zatem nie zostać zauważone przez niezwykle światłą postać, byłego rektora uniwersytetu w Padwie, utrzymującego kontakty z wieloma wybitnymi postaciami Europy – Jana Zamoyskiego.

Na dziedzińcu katedry, fot.: Uri Wollner


Zamość: „pamiątka po sobie, od piramid i pomników trwalsza”*

Pod koniec XVI wieku Zamoyski, będąc już właścicielem 24 miast i ponad 800 wsi, początkowo zapragnął wybudować „tylko” olśniewającą architektonicznie rezydencję, mającą stanowić główną siedzibę rodu. Koncepcja budowy miasta powstała we współpracy fundatora z włoskim architektem mieszkającym od 10 lat w Polsce, wenecjaninem Bernardem Morandem. Jesienią lub zimą roku poprzedzającego podpisanie przez króla Stefana Batorego przywileju dla Zamościa (12 czerwca 1580 roku), przesyła on Janowi Zamoyskiemu „malowanie rozmieszczenia placu na miasteczko”. Nie było to jedynie rozplanowanie siedzib dla przyszłych osadników, ale również koncepcja usytuowania zamku i kościoła, jak też zarys fortyfikacji. Był to rysunek projektowy miasta, wzorowany na teoretycznych koncepcjach architektów włoskich, lecz dostosowany do miejscowej sytuacji topograficznej. Miasto, powstałe na „surowym korzeniu”, miało mieć plan wieloboku z szachownicą ulic i centralnym rynkiem, otoczonymi obronnymi fortyfikacjami. Co ciekawe, układ najważniejszych budynków miał wykreślać sylwetkę człowieka. W miejscu głowy znajduje się pałac, od którego odchodzi przecinający kwadratowy rynek kręgosłup ulicy Grodzkiej. Serce przedstawione jest jako wieża ratuszowa, znajdująca się w niedalekiej odległości „płuc”, czyli kolegiaty i akademii. Po burzliwej i częstej korespondencji, program zostaje stopniowo wzbogacony o nowe funkcje i treści, ale również o kolejne akcenty plastyczne, harmonijnie związane z koncepcją przestrzenną miasta.

W najbardziej eksponowanej części Rynku Wielkiego Morando umieścił ratusz. Fot.: Julia Wollner

Pierwszy podstawowy okres budowy i organizacji miasta przypada na lata 1579-1648. Wtedy to zrealizowano wszystkie założenia zaplanowanej przez projektanta i fundatora inwestycji. „Plan ogólny miasta” wyznacza szachownica oparta na dwóch prostopadłych osiach. Główna oś poprzeczna wiązała trzy rynki: od północy Rynek Solny, centralny Rynek Wielki i od południa Rynek Wodny. W najbardziej eksponowanej części Rynku Wielkiego Morando umieścił ratusz. Jego wysoka wieża akcentuje plac rynkowy, otoczony kamienicami podcieniowymi z koronkowymi attykami. Kwadratowy Rynek Wielki, ukształtowany na wzór placów włoskich, został salonem miasta i do dziś pełni funkcję centrum życia kulturalnego i towarzyskiego. Jest jednym z najwspanialszych XVI-wiecznych placów w Europie.

Rynek Wielki w Zamościu, fot.: Uri Wollner

 

Obok głównego założenia kompozycyjnego miasta, występowało jeszcze drugie – kontrastujące. Jest to wątek trzech placów przybramnych, z których każdy przypisany został jednej ważnej dominancie, podporządkowującej sobie otoczenie w indywidualny sposób. Przybywających do miasta witają trzy instytucje: Kolegiata, Akademia i Gildia Kupiecka. Umieszczenie danej budowli w pobliżu konkretnej bramy wykazuje ścisły związek rozwiązań przestrzennych z koncepcjami ideowymi twórców miasta. Usytuowanie Gildii w pobliżu Bramy Lwowskiej należy tłumaczyć znaczeniem tego kierunku w handlu ze Wschodem. Z kolei przez Bramę Lubelską prowadziła droga z centrum kraju, ozdobiono ją więc patriotycznymi inskrypcjami, a w pobliżu zlokalizowano Akademię, która w pierwotnym zamyśle Zamoyskiego miała mieć profil szkoły rycerskiej. Brama Szczebrzeska łączyła Zamość z dobrami majątkowymi magnata. Można przyjąć, że tutaj kolegiata patronowała ordynacji i pomyślności mieszczan. Z budynkiem kolegiaty – dziś katedry – łączy się także inna interesująca funkcja. Będąc symbolem Civitas Dei, jest odwzorowaniem układu miasta w 15-krotnym pomniejszeniu. To tutaj występują w najdoskonalszej formie wysokie, smukłe arkady międzynawowe, będące jednym z najbardziej charakterystycznych motywów architektonicznych miasta. To one przyczyniły się do nazwania Zamościa „miastem arkad”.

Wnętrze katedry, fot.: Uri Wollner

Między Wschodem a Zachodem

Rozwinięcie programu, inspirowane niewątpliwie przez Zamoyskiego, wypełnienie rozplanowania formami architektonicznymi, odbiegającymi od kanonów renesansowej architektury włoskiej, wreszcie wprowadzenie pewnych struktur społeczno-gospodarczych, stworzyło dzieło, które wysunęło się daleko poza pierwsze koncepcje Moranda. Ogromny wpływ na to wywarła sama lokalizacja Zamościa, powstałego w centrum dawnej Rzeczpospolitej, na styku różnych kultur: polskiej, białoruskiej, litewskiej, ormiańskiej, tatarskiej, ukraińskiej czy żydowskiej. Przez kilka wieków Rzeczpospolita była krajem przenikania się wzajemnych wpływów, pomostem kulturalnym między Wschodem i Zachodem.

Zamość można zatem analizować pod dwojakim kątem: pierwszym – miasta idealnego z „pierwszego malowania” Moranda, utrzymanego w konwencji ogólnoeuropejskich teorii urbanistycznych renesansu, i drugim – miasta idealnego polskiego odrodzenia, powstałego jakby z polskiej fantazji i niekonwencjonalności. Tę niespotykaną mieszankę wpływów zawdzięczamy niezwykłej osobowości zarówno fundatora, który nie ukrywał, że miasto będące dziełem jego życia ma mu zapewnić wieczną sławę, jak i architekta, który to dzieło urzeczywistniał i miał z pewnością poczucie swej dziejowej misji. Architekt ten związał się ze swą kreacją już na resztę życia, pracował dla Zamościa aż do śmierci, tu pełnił urząd radnego i burmistrza. Przeżywszy ponad 30 lat w nowej ojczyźnie, dobrze poznał polskie tradycje i upodobania, z niezwykłym wyczuciem łączył włoską wiedzę z polskim doświadczeniem, zaspokajając zarówno sarmackie potrzeby Zamoyskiego, jak też mieszczaństwa, zapewniając wszystkim wygodne, kulturalne, estetyczne ramy życia. Idealne zrozumienie i doskonała współpraca fundatora miasta – Polaka wykształconego w Padwie, i architekta – Włocha przywiązanego do Polski, stanowią niewątpliwie źródło ich wspólnego sukcesu. Dlatego też gdyby Zamość był tylko czystym importem włoskim, gdyby brakowało mu indywidualnych cech polskich, nie można by go było zaliczyć do miast idealnych.

Urocze podwórka Zamościa, fot.: Uri Wollner

W 1992 roku zamojskie Stare Miasto i otaczające je mury wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Zamość wymieniony jest jako przykład jednego z największych osiągnięć budownictwa europejskiego i jeden z najcenniejszych zespołów zabytkowych na świecie. A to wszystko dzięki temu, że polski kanclerz koronny okazał się odważniejszy od przedstawiciela rodu Sforzów, zamawiając budowę miasta o utopijnych założeniach. Sforzinda pozostała tylko na papierze, Zamość natomiast przetrwał do dziś jako jedna z niewielu realizacji renesansowego miasta doskonałego. Sen renesansowych architektów w końcu się spełnił.

 

* Cytat pochodzi z relacji podróżniczej po Polsce Georga of Joris van der Does’a  (1598 r.).