kultura historia ludzie

Oktawian August. Odnowiciel Rzymu

Karolina Janowska

Z jego dziedzictwa Europa czerpie pełnymi garściami od ponad dwóch tysięcy lat.

Sierpień w wielu europejskich językach nosi podobną nazwę. Włosi, Hiszpanie i Portugalczycy nazywają go agosto; mieszkańcy Wysp Brytyjskich oraz Niemcy posługują się nazwą August, w języku francuskim brzmi ona août. Dotarła nawet do zimnej Skandynawii i w języku szwedzkim przybrała brzmienie augusti. Niemal cała Europa, świadomie lub nie, w nazwie ósmego miesiąca roku oddaje hołd pierwszemu spośród rzymskich imperatorów, Gajuszowi Juliuszowi Cezarowi Oktawianusowi Augustowi, znanemu nam bliżej jako Oktawian August, który w tym miesiącu rozpoczął swoje panowanie i w tymże samym miesiącu umarł. W roku 2014 przypadała okrągła, dwutysięczna rocznica śmierci tego zasłużonego władcy, pierwszego obywatela Rzymu; człowieka, który przyczynił się do powstania wielkiego imperium. Z jego dziedzictwa Europa przez dwa tysiące lat czerpała pełnymi garściami. A urodził się Oktawian we wrześniu, dokładnie 23-ego, w roku 63 przed naszą erą.

 

Szkicując Europę

Postać Oktawiana jest jedną z najbardziej znanych – zapewne zaraz po jego ciotecznym dziadku i przybranym ojcu, Juliuszu Cezarze – postaci starożytności. Biografia tego władcy wpisuje się w szereg tak zwanych pochwalnych żywotów, w przeciwieństwie do innych przedstawicieli dynastii julijsko-klaudyjskiej. Potomni ocenili Oktawiana pozytywnie. Zaraz po śmierci, w 14 roku n.e., został deifikowany, czyli wliczony w poczet bogów, a arcykapłanką kultu mianowano jego żonę, Liwię. Już za życia Oktawian był zresztą wychwalany i gloryfikowany; wystarczy odnieść się do twórczości takich poetów rzymskich, jak Horacy czy Wergiliusz. Współczesny znawca kultury antycznej, Zygmunt Kubiak, stwierdza, że to właśnie Oktawian stworzył pierwszy szkic dzisiejszej Europy i że my, jako potomni, zawdzięczamy mu taki, a nie inny podział Starego Świata.

O swej wielkości Oktawian przemawia zresztą sam, ze ściany świątyni Augusta i Romy w Ancyrze w Galacji (dzisiejsza Ankara). Chodzi o Monumentum Ancyranum, dokument odkryty w 1555 roku, w starożytności znany jako Res Gestae Divi Augusti, czyli „Czyny boskiego Augusta”. Powstał w roku 13 n.e., czyli rok przed śmiercią władcy, i stanowi autobiografię cesarza przeznaczoną na widok publiczny. Tekst wyryto w języku łacińskim i greckim, aby był zrozumiały dla każdego mieszkańca Imperium Romanum. 76-letni cesarz w rzeczowy, pozbawiony emocji sposób przedstawia potomnym kolejne etapy swojego życia: decyzje polityczne, piastowane urzędy, rozegrane wojny, liczbę wzniesionych świątyń i budowli, zorganizowane igrzyska, przeprowadzone spisy ludności. Rozlicza się ze swej wieloletniej działalności; wymienia nawet zbudowane akwedukty i naprawione kanały ściekowe. Skrupulatnie i dokładnie – jak na Rzymianina przystało. Czy chciał w ten sposób ukazać swą potęgę, czy po prostu sporządzić rachunek wszystkich swoich czynów w przeczuciu nadchodzącej śmierci?

August, który tak bardzo troszczył się o sukcesję i zapewnienie ciągłości rządów, umarł, nie pozostawiwszy męskiego potomka. Kolejnym rzymskim władcą stał się jego pasierb Tyberiusz. Na zdjęciu: posąg zwany Augustem z Prima Porta, Rzym, Muzea Watykańskie


Syn swojego wuja

Jego prawdziwe imię brzmiało Gajusz Oktawiusz. Przyszedł na świat za konsulatu Marka Tuliusza Cycerona i Gajusza Antoniusza Hybrydy, 23 września 63 roku p.n.e. Narodzinom przyszłego cesarza towarzyszyły, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, niezwykłe znaki. Swetoniusz podaje, że ojciec Oktawiana, Gajusz Oktawiusz, krótko przed narodzinami syna miał sen, w którym widział, jak z łona jego matki wytryska słoneczny promień. Jej samej natomiast śniło się, że jej ciało unosi się ku przestworzom i zasłania sobą cały obszar nieba i ziemi. Gdy w dniu narodzin syna Oktawiusz spóźnił się na obrady senatu i tłumaczył się jednemu z senatorów, usłyszał, że oto narodził się władca świata. Tego rodzaju anegdoty krążyły po Rzymie i przekazywane z ust do ust obrosły nimbem tajemniczości, po czym stały się nieodłącznym elementem biografii cesarza.* Co ciekawe, podobne przypadki nie towarzyszyły narodzinom jego przybranego ojca, Juliusza Cezara, ani też jego następcom z dynastii julijsko-klaudyjskiej.

Oktawiusz bardzo wcześnie stracił ojca i wychowywał się wraz ze starszą siostrą, Oktawią, pod czujnym okiem matki, Atii, a także stryjecznego dziadka, Cezara, który, jeśli wierzyć słowom Swetoniusza, darzył swego ciotecznego wnuka ogromnym uczuciem i traktował jak własną latorośl. Być może dlatego, że sam nie miał syna i upatrywał w Oktawiuszu swego następcę. Tak też się stało: niedługo po wdzianiu męskiej togi Oktawiusz został formalnie adoptowany przez Cezara i jako taki przybrał imię Gajusz Juliusz Cezar Oktawianus. Adopcja ta oznaczała niewątpliwą nobilitację młodzieńca pochodzącego ze znamienitego co prawda rodu Oktawiuszów z Velitrae, jednak czym innym było ekwickie pochodzenie z innego miasta niż Rzym, a czym innym wywodzenie się ze starej rzymskiej nobilitas, której przedstawicielem był Cezar. Nobilitacja dotyczyła również kwestii finansowej, bo Cezar był wówczas najbogatszym i najpotężniejszym człowiekiem w Rzymie.

Oktawian pojawił się na rzymskiej scenie politycznej dość nieoczekiwanie i wywołał zamieszanie wśród potencjalnych kandydatów do sprawowania rządów po śmierci dyktatora w wyniku id marcowych. Wiadomość o śmierci wuja zastała Oktawiana w Apollonii, gdzie studiował pod czujnym okiem wybitnych greckich filozofów. Nie zwlekając, udał się do Brundyzjum, a stamtąd wraz ze stacjonującym tam wojskiem Cezara do Rzymu. Władzę po cichu zdążył uzurpować sobie Marek Antoniusz, do tej pory magister equitum, czyli dowódca jazdy i prawa ręka dyktatora. Pojawienie się politycznego spadkobiercy Cezara stało się zarzewiem konfliktu między tymi dwoma wodzami; konfliktu, który z przerwami miał trwać kolejne czternaście lat, aż do śmierci Antoniusza w 30 roku p.n.e.

Ojciec Oktawiana krótko przed narodzinami syna miał sen, w którym widział, jak z łona żony wytryska słoneczny promień

Niemal całą młodość wypełniły Oktawianowi wojny. Począwszy od 43 roku p.n.e. aż do 30 roku p.n.e. przyszło mu staczać większe lub mniejsze bitwy, w tym pierwszą i ostatnią z wieloletnim przeciwnikiem politycznym, nota bene własnym szwagrem, Antoniuszem. W bitwie pod Mutiną 20-letni wówczas Oktawian pokonał tego doświadczonego wodza, po czym dwaj spadkobiercy Cezara postanowili zawrzeć sojusz i podzielić się władzą, by zaprowadzić w targanym nową wojną domową Rzymie porządek na własnych warunkach. Spotkali się na niewielkiej wysepce na rzece Lawinius, każdy w asyście 300 ludzi, aby przedyskutować warunki sojuszu i ostatecznie wraz z trzecią osobą dramatu, Lepidusem, zawrzeć trwający dziesięć lat tak zwany drugi triumwirat oraz rozprawić się z zabójcami Cezara.

Na tym etapie politycznej kariery pozytywny wizerunek Oktawiana natrafia na pierwsze trudności, jako że rok 43 w Rzymie był rokiem proskrypcji, czyli masowych rzezi politycznych przeciwników triumwirów. Sporządzono listy obywateli przeznaczonych na śmierć, a zatem Oktawian, za namową Antoniusza, podążył tą samą drogą, co ongiś sławny dyktator Sulla, który uśmiercił setki stronników wrogiej sobie partii. Największą ofiarą proskrypcji był wielki rzymski mówca, Marek Tulliusz Cyceron, który przypłacił życiem wystąpienie przeciwko Antoniuszowi w swych mowach politycznych, znanych historii pod nazwą Filipiki. Ponoć Oktawian był przeciwny tej egzekucji, jednak przystał na nią ostatecznie dla większego dobra, czyli ugłaskania rozsierdzonego Antoniusza. Po zaprowadzeniu porządku w stolicy Oktawian i Antoniusz przystąpili do rozprawy zbrojnej z zabójcami Cezara. Antoniusz pokonał ich w dwóch bitwach pod Filippi w październiku 42 roku p.n.e., po czym udał się na Wschód, gdzie wkrótce uwikłał się w brzemienny w skutki romans z Kleopatrą.

Oktawian pozostał więc sam na rzymskiej arenie politycznej, gdzie przez kolejną dekadę umacniał stopniowo swoją władzę, odsuwając Antoniusza od rządów. Wykorzystał przy tym umiejętnie namiętność swego szwagra do Kleopatry, powoli podburzał przeciw niemu lud rzymski, posunął się nawet do tego, że wydobył na światło dzienne testament Antoniusza, który do tej pory leżał bezpiecznie w domu Westalek. Triumwir poczynił w dokumencie zapisy na rzecz egipskiej królowej i ich wspólnych dzieci, co w oczach Rzymian stanowiło niesłychaną zbrodnię. Trudno ocenić, czy cierniem w oku Oktawiana była sama Kleopatra, ponieważ jako kobieta sprawowała królewską władzę i nosiła tytuł faraona Egiptu, co rzymskiemu politykowi nie mieściło się w głowie, czy raczej Antoniusz, który dość swobodnie poczynał sobie ze wschodnimi prowincjami Imperium.

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się dalsze losy Europy, gdyby w 31 roku p.n.e. duet Kleopatra-Antoniusz nie został pokonany w bitwie morskiej pod Akcjum. Być może gdyby nie energiczna polityka Oktawiana i jego decyzje militarne, Rzym znalazłby się pod panowaniem Egiptu, a granice Europy przesunęłyby się znacznie na zachód. Wygrywając bitwę pod Akcjum, Oktawian zatrzymał egipską ekspansję i wytyczył nienaruszalne przez niemal pięć kolejnych wieków granice Imperium, granice europejskich wpływów i dziedzictwa kulturowego. Po 2 września 31 roku p.n.e. Egipt nie dźwignął się już z kolan, zmiażdżony przez rzymską potęgę; Wschód został podbity, a rok później Oktawian stał się faktycznym jedynowładcą imperium sięgającego od Atlantyku do Renu, od Brytanii do Eufratu, od północnych rubieży dzisiejszej Francji do piasków Sahary.

Forum Augusta w Rzymie, fot. Jakub Hałun, CC BY-SA 4.0

 

Od drewna do marmuru

Po zaprowadzeniu ładu politycznego i pokonaniu przeciwników, Oktawian rozpoczął wieloletnie dzieło odbudowy Rzymu zrujnowanego w ciągu ostatnich dziesięcioleci nieustannymi wojnami domowymi. Oktawian zastał Rzym drewnianym, a zostawił marmurowym, czego świadectwem były niezliczone budowle postawione na jego polecenie. Wzniósł kurię, czyli miejsce posiedzeń senatu, świątynię Apollina na Palatynie, świątynię Boskiego Juliusza na Forum Romanum, świątynię Marsa Ultora, a także odrestaurował wiele innych obiektów sakralnych. Ukończył budowę Forum Julii, czyli forum zaprojektowanego przez swego przybranego ojca, po czym rozszerzył je o Forum Augusta, jedno z najwspanialszych rzymskich placów, całe w paryjskim marmurze, pełne świątyń o pozłacanych frontonach i monumentalnych posągów. Do dzisiaj zachował się również Teatr Marcellusa, od imienia pierwszego zięcia oraz siostrzeńca Augusta, który można podziwiać niemal w całości. W XVI wieku szlachecka rodzina Savelli wybudowała pałac na ruinach teatru, co uchroniło starożytną budowlę przed zburzeniem.

Najbardziej niesamowitym obiektem wzniesionym przez Augusta jest jednak jego mauzoleum, znajdujące się na Polu Marsowym. Wywołuje ono zupełnie inne wrażenie niż monumentalne budowle stawiane na chwałę cesarza. Mauzoleum ma kształt okręgu, jego prostokątne wejście przesłania ściana bluszczu, przez co przedsionek spowity jest półmrokiem, który zagęszcza się we wnętrzu budowli. W pozbawionych ozdób ścianach zamurowane są urny z prochami członków dynastii julijsko-klaudyjskiej, w tym szczątki samego cesarza i jego żony Liwii. W mrocznym wnętrzu panuje cisza, nie dochodzi tu szczebiot ptaków, kroki turystów zdają się dudnić, a myśl, że jest to miejsce wiecznego pochówku rzymskiego władcy i jego najbliższych sprawia, że ciarki przebiegają po plecach.

Oktawian znany był jakoby ze swoich perwersyjnych nawyków seksualnych. Podczas bankietów i uczt miał rzekomo nie wstydzić się wyprowadzić z pokoju żony któregoś z senatorów, by po jakimś czasie przyprowadzić ją z powrotem z potarganą stolą i włosami w nieładzie. W późniejszym wieku upodobał sobie ponoć deflorację dziewic, które miała mu dyskretnie podsyłać do sypialni jego własna żona Liwia. Podobno kochanki wybierali mu przyjaciele, którzy dokładnie oglądali kandydatkę na partnerkę cesarza, niczym niewolnicę na targu. Na zdjęciu: posąg cesarza na Via dei Fori Imperiali w Rzymie, fot. Julia Wollner

 

Skromny przepych, niewinne romanse

Nie można jednak zapomnieć, że ten wielki polityk i władca był również – czy raczej bywał – zwykłym człowiekiem, jakkolwiek jego życie osobiste znajdowało się przez cały czas na świeczniku, głównie w wyniku szeroko zakrojonej propagandy obyczajowej, którą sam wprowadził. Tu sprawy nie wyglądają już tak różowo, a biografowie cesarza przytaczają również mniej chwalebne fakty z życia prywatnego władcy. Oktawian był trzykrotnie żonaty, chociaż publicznie ganił rozwody i zachęcał do jak najwcześniejszego wstępowania w związki małżeńskie. Wszystkie trzy żony pojął dla korzyści politycznych, jednak wydaje się, że ostatnią, Liwię Druzyllę, darzył szczerym uczuciem. Małżeństwo to zostało zresztą zawarte w atmosferze niemałego skandalu, jako że Liwia, wówczas zaledwie 17-letnia, była w szóstym miesiącu ciąży. W Rzymie zaczęła wówczas krążyć złośliwa anegdotka, że dzieci przychodzą teraz na świat w trzy miesiące po ślubie…

Oktawian, który surowo piętnował zdrady małżeńskie, sam od nich nie stronił. Godny przytoczenia jest fragment listu Antoniusza z Egiptu, wystosowany do byłego szwagra krótko przed rozpoczęciem konfliktu: Cóż cię w stosunku do mnie odmieniło? Że spółkuję z królową? Przecież jest moją żoną. Zresztą czy od dzisiaj, czy od dziewięciu już lat? Bodajbyś tak zdrów był, jeśli czytając ten list nie używasz sobie właśnie na Tertulii, czy Terentilli, lub Rufilii albo Salwii Titisenii, albo wszystkich razem. Krążyła również plotka, jakoby Oktawian odwiedzał żonę swego przyjaciela Mecenasa za jego zgodą, a nawet czynił to razem z nim.

W Rzymie zaczęła krążyć anegdotka, że dzieci przychodzą teraz na świat w trzy miesiące po ślubie

Z drugiej zaś strony, Oktawian bardzo surowo potraktował własną córkę Julię za jej seksualne wybryki, skazując na wygnanie na maleńką wyspę Pandatarię (dziś Ventotene), z której odwołał ją kilka lat później i przeniósł w znacznie lepsze warunki, jednak nigdy nie cofnął wyroku o wygnaniu. Gdy zaś usłyszał, że służąca jego córki, Febe, ze wstydu i zgryzoty popełniła samobójstwo, wykrzyknął z goryczą: Dlaczegóż nie jestem ojcem Febe!

W życiu osobistym ten fundator wspaniałych budowli i widowisk pozostawał podobno bardzo skromnym człowiekiem. Jadł niewiele, nosił ubrania domowej roboty, tkane własnoręcznie przez żonę lub córkę, czym hołdował starorzymskim obyczajom. Zajmował dwa pokoje w skromnym domu na Palatynie, z których jeden służył mu do pracy, drugi do spania. W przeciwieństwie do swego przybranego ojca, nie gustował w luksusie i bogactwach. Własne oszczędności przeznaczał na użytek publiczny: czy to na budowle, czy na igrzyska, czy wreszcie na rozdawnictwo zboża najuboższym warstwom społecznym. Tymi poczynaniami zaskarbiał sobie miłość plebsu i uznanie ludu rzymskiego.

Oktawian August mierzył 170 cm wzrostu, miał kędzierzawe ciemnoblond włosy, niebieskie oczy i szlachetne rysy twarzy, których nie zdołał zniszczyć upływ czasu. Nawet w późnych latach życia cieszył się łagodną, delikatną, wręcz chłopięcą urodą, o czym wspomina między innymi Swetoniusz. Podobizny Augusta, jakkolwiek stylizowane, oddają jego postać jako przystojnego, dobrze zbudowanego mężczyzny. W rzeczywistości August był wątłego zdrowia i dość wątłej postawy; zimą musiał nosić kilka warstw ubrań. Jedynym sportem, jaki uprawiał, były poranne spacery. Na zdjęciu: posąg cesarza na Via dei Fori Imperiali w Rzymie, fot. Julia Wollner

 

Król republiki

Sukces Oktawiana na arenie politycznej polegał na tym, że pod pozorem rządów republikańskich sprawował de facto władzę królewską. Podczas gdy jego przybrany ojciec popełnił kardynalny błąd, odbierając senatowi władzę i umniejszając jego znaczenie, a co więcej, publicznie drwiąc z senatorów i ustroju republikańskiego, Oktawian nigdy nie zdobył się na podobny brak rozsądku. Kilkakrotnie udawał, że chce się zrzec Imperium i oddać je senatowi, czyli wrócić do ustroju republikańskiego. Za każdym razem senatorzy ze łzami w oczach błagali go, by zaniechał swych zamiarów i dalej dzierżył w rękach stery rzymskiego okrętu. Pod tym względem Oktawian był sprytnym manipulatorem. Prawda jednak była taka, że jakkolwiek Oktawian rozpoczął trzecią wojnę domową w Rzymie, tak też on ją zakończył „na zawsze” – wprowadził pokój w granice Imperium, tak zwaną Pax Romana. Dał znękanemu wojnami domowymi, proskrypcjami, głodem i nędzą ludowi to, czego najbardziej pragnął: spokój, bezpieczeństwo i nadzieję na poprawę losu. W imię tego można było przymknąć oczy na jego monarchistyczne zapędy. Senat wolał zadowolić się pozorami i smakować słodkie owoce polityki Augusta, niż dla utopijnych idei wskrzeszania republiki wdawać się z nim w spory i wywoływać wojny. Był to niewątpliwy sukces człowieka, który pojawił się nagle znikąd i przeszedł do historii jako pierwszy rzymski cesarz.

Przydomek augustus pochodzi od czasownika augeo, augere, czyli „powiększać”, „rosnąć”

Pomimo jego niezaprzeczalnie ludzkich wad, które zresztą wymieniają historycy, takich jak okrucieństwo w stosunku do pokonanych, niekiedy małostkowość, folgowanie namiętnościom, a nawet skąpstwo pod koniec życia, wielkości Oktawiana Augusta jako władcy żaden z nich nie kwestionuje. W przeciwieństwie do swego wielkiego poprzednika i nie mniej interesujących następców, Oktawian nie zapisał się na kartach historii jako postać kontrowersyjna. W oczach współczesnych urastał do rangi nowego Romulusa, założyciela Rzymu, który to tytuł faktycznie mu proponowano, on jednak zdecydowanie odmówił i zadowolił się przydomkiem augustus. Przydomek ten nie tylko oznacza boskość, ale również wielkość; pochodzi bowiem od czasownika augeo, augere, czyli „powiększać”, „rosnąć”. Zaiste Oktawian nie tylko sam wzniósł się na boskie wyżyny, ale również wyniósł państwo nad Tybrem do rangi imperium, którego przez kolejne wieki żadna siła nie była w stanie pokonać. Jako pierwszy władca zapewnił Europie stabilizację i dał możliwość rozwoju, czego skutkiem były późniejsze narodziny kulturalnie, językowo i historycznie powiązanych ze sobą europejskich państw.

Dwa tysiące sześć lat temu, tuż przed śmiercią 19 sierpnia 14 roku n.e., August zwrócił się do przyjaciół z następującym cytatem:

A jeśli dobra sztuka, oklaski dajcie
I razem wszyscy radość swą nam okażcie.

My, potomni, klaszczemy do dzisiaj, przechadzając się rzymskimi ulicami, pod kopułą Panteonu, w cieniu Mauzoleum, wznosząc wzrok na palatyńskie wzgórze nad Forum Romanum.

 

*Zob. Swetoniusz, Żywoty Cezarów, II 94

 

Zdjęcie główne: August z Prima Porta, fot. Bradley Weber / Flickr, CC BY 2.0