kultura sztuki piękne historia

Piazza Armerina. Sportsmenki w bikini

Beata Zatońska

Czy potraficie sobie wyobrazić starożytne bikini? Zdawałoby się, że to strój wynaleziony dopiero w minionym wieku. A jednak! Kobiety w opaskach na biodrach i piersiach pojawiają się np. na starogreckich amforach. Jednak najsłynniejsze przedstawienie „dziewczyn w bikini” znajdziemy w Villa Romana del Casale na Sycylii. Dziewięć  skąpo ubranych gracji od ponad 1.5 tys. lat uprawia sport na mozaice z czasów późnego Imperium Rzymskiego.  

Villa Romana Del Casale leży w prowincji Enna, w samym sercu Sycylii, z dala od plaż i morza. Niezwykły zabytek otacza pagórkowata kraina żyznej ziemi, oliwek i winnic. Enna urzeka krajobrazowym pięknem i bywa nazywana Belwederem Sycylii.  Wytchnienia od upału można tam szukać nad jeziorami lub na brzegach rzek, a cień dają sosnowe i dębowe lasy. Wszędzie słychać cykady.

Fot. Uri Wollner


Muzeum pod otwartym niebem

Historia Sycylii była burzliwa. Wyspa od zarania dziejów przechodziła z rąk do rąk. W czasach starożytnych władali nią Grecy, następnie Fenicjanie, a potem Rzymianie. Pod rządami tych ostatnich trójkątna wyspa stała się spichlerzem imperium. Dziś Sycylię można nazwać muzeum pod otwartym niebem – archeologowie raz po raz odnajdują tam antyczne pozostałości. Jedną z nich jest właśnie imponująca posiadłość z IV wieku naszej ery – Villa Romana Del Casale, leżąca nieopodal miasteczka Piazza Armerina.

Fot. Uri Wollner

Informacje na temat willi, a właściwie pałacu, którego część zachowała się do naszych czasów, zaklęte są w kamieniach i kamyczkach – Villa Romana Del Casale słynie na cały świat z unikatowych mozaik z czasów późnego Imperium Rzymskiego. Kolorowe, kunsztowne posadzki zajmują powierzchnię ok. 3.5 tys. metrów kwadratowych, wiele mówiąc o dawno minionym życiu możnych, ich obawach i nadziejach.

Na miejscu cały czas trwają prace konserwatorskie. Obrazy stworzone z niewielkich kawałków marmuru i kamieni w 37 kolorach  są pieczołowicie zabezpieczane i restaurowane – centymetr po centymetrze. Fot. Andrea Schaffer / Flickr, CC BY 2.0


Luksusowa rezydencja 

W sferze domysłów pozostaje odpowiedź na pytanie, kto mieszkał w tej okazałej posiadłości. Bajeczna rezydencja należała najprawdopodobniej do rzymskiego senatora, właściciela latyfundium, czyli ogromnego majątku ziemskiego. Być może przyjeżdżał tu na sekretny wypoczynek sam cesarz? Rozmiar willi i przepych zdobień świadczą o jego ogromnym bogactwie. Villa Romana Del Casale to kompleks czterech grup budynków; całość zaprojektowano tak, by idealnie harmonizowała z nachyleniem pobliskiego wzgórza Monte Mangone.  Znajdziemy tu dziedziniec w kształcie podkowy, perystyl z ogrodem i fontanną oraz pokojami dla gości, apartamenty gospodarzy oraz łaźnie i mieszkania dla służby – w sumie około 50 pomieszczeń. Prawie każde z nich miało piękną, zdobną podłogę.

W latyfundium uprawiano m.in. oliwki i winorośl (warto dodać, że sycylijskie wina udają się świetnie – służy im gorący śródziemnomorski klimat). Wodę do posiadłości doprowadzał kamienny akwedukt. W pobliżu płynie rzeka Gela, której nazwa odnosi się do zimnych wód pochodzących z gór środkowej Sycylii. Fot. Julia Wollner

Schyłek  świetności i światowa sława

Po upadku Imperium Rzymskiego Sycylią zawładnęli Wandalowie, a willa zaczęła popadać w ruinę. Aktu zniszczenia dopełniła lawina ziemi, która osunęła się na zabytek w XII wieku. Jednak to właśnie dzięki temu zdarzeniu pod grubą warstwą mułu do naszych czasów zachowały się starożytne mozaiki – w niemal niezmienionym stanie!

Fot. Uri Wollner

W XVIII wieku zaczęto uważnie przyglądać się temu, co odsłania ziemia, i doceniono wartość znalezisk; w 1778 roku postanowiono zabezpieczyć teren przed grabieżami. W 1808 roku brytyjski konsul generalny Robert Fagan uzyskał koncesję na rozpoczęcie wykopalisk na całej Sycylii, w tym także w Villa Romana del Casale. Po 80 latach pieczę nad archeologicznymi badaniami w willi przejęła gmina Piazza Armerina.

Fot. Uri Wollner

W 1950 roku archeolog Gino Vinicio Gentili ogłosił, jakie artystyczne bogactwo kryje się pod ziemią w samym centrum Sycylii. Odnalezione mozaiki rozpalają odtąd wyobraźnię nie tylko naukowców – turyści przebywający w tym miejscu mogą snuć wizje o tym, jak wyglądało życie na wyspie kilkanaście wieków temu. Nic dziwnego, że starożytna posiadłość stała się sławna na całym świecie, a w 1997 roku wpisano ją na listę kulturowego dziedzictwa UNESCO.

Fot. Uri Wollner

Mozaikowe świata opowiadanie  

W krótkim tekście nie sposób opisać wszystkich mozaik z tej rzymskiej willi. Ich styl wskazuje na to, że wykonali je rzemieślnicy sprowadzeni na Sycylię z północnej Afryki; stamtąd przywiezione zostały też tessere, którymi „malowano” kunsztowne mozaikowe obrazy.

Fot. Uri Wollner

Te zaś układają się w kilka cykli tematycznych. Są tu sceny z polowań, z życia codziennego oraz wiele mitologicznych opowieści. Istnieją podejrzenia, że dzieło stworzyli dwaj projektanci – jeden z nich opowiadał historie bogów, drugi ukazywał obrazy ze świata współczesnego.

Fot. Uri Wollner

Archeolog Andrea Carandini, który od 1970 roku przez wiele lat pracował na terenie Villa Romana Del Casale, podkreślał w wywiadach, że dobór tematów mozaik był w jego odczuciu bardzo przemyślany. Jak stwierdził, zamawiającemu przyświecała myśl, by pokazać triumf człowieka nad naturą, nad złem i nad ludzkimi słabościami. Podłogi willi zdobi więc m.in. scena, w której Orfeusz czaruje swoją muzyką dzikie bestie; jest też Ulisses zwyciężający nad Polifemem. 66-metrowej długości Korytarz Wielkiego Polowania zdobi z kolei opowieść o tym, jaką drogę z Afryki na rzymskie areny przebywały egzotyczne zwierzęta.

Fot. Uri Wollner

Trening, który trwa setki lat 

Najbardziej znaną mozaiką willi pozostaje jednak ta przedstawiająca wysportowane kobiety. Prawdopodobnie powstała ona nieco później niż inne– pokrywa drugą warstwą wcześniej stworzoną posadzkę, której fragment widać w lewym górnym rogu pomieszczenia (patrz zdjęcie poniżej). Rzymianek uprawiających sport jest 10, ale do naszych czasów zachowały się sylwetki dziewięciu – po dziesiątej pozostały zaledwie nogi. Panie w dwuczęściowych kostiumach biegają, grają w piłkę, rzucają dyskiem, a nawet ćwiczą z czymś, co przypomina współczesne hantle.

Fot. Julia Wollner

Na dolnym fryzie widzimy scenę udekorowania zwyciężczyń wieńcami róż. Kobieta, która wręcza nagrody, jest otulona dużym, przezroczystym szalem, spod którego prześwituje jej niewielki, jędrny biust.

Fot. Uri Wollner

Mozaika ma jasne tło – postaci sportsmenek są więc doskonale wyeksponowane, nic nie odwraca od nich uwagi. Sylwetki kobiet odbiegają od kanonu  urody, który promują dzisiaj media. Mają dość pełne, ciężkie biodra, a na ich brzuchach rysują się delikatne blizny. Emanuje z nich jednak kobieca siła, spokój i pewność siebie. I choć w tych skąpych strojach na pewno nie pokazywały się publicznie – i na pewno nie opalały się na plaży! – zastanawia fakt, że aktywność fizyczna była w ich życiu na tyle ważna, by zostało to uwiecznione w sztuce…

Inną sławną „kobietą w bikini” jest figurka Wenus, wydobyta spod warstwy popiołu w Pompejach. Dziś można ją podziwiać w Sekretnym Gabinecie w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Neapolu. Znalazła się tam, bo bogini miłości towarzyszy Priap, bóg płodności z wyeksponowanym fallusem. Wenus  jest prawie naga, jej biust i biodra okalają złote przepaski. Rzeźbiarz uchwycił ją w chwili, gdy pochyla się, by zapiąć sandały. Fot. Sailko / Wikimedia, CC BY-SA 3.0

Biustonosz dla sportsmenki 

Sport w rozumieniu helleńskim opierał się na szlachetnym współzawodnictwie. W starożytnej Grecji w zawodach sportowych brali udział głównie mężczyźni; Grecy wielbili siłę i piękno męskiego ciała, a zawodnicy stawali do rywalizacji prawie nago, namaszczeni oliwą – tak, by widoczna była gra mięśni. Nieliczne kobiety, które uprawiały lekkoatletykę – głównie mieszkanki Sparty – musiały nosić tuniki. Na szczęście to w starożytnej Grecji pojawiły się też pierwsze biustonosze – opaski podtrzymujące biust, wymyślone dla wygody kobiet. Spartanki nosiły więc apodemones pod ubraniem lub zakładany na stroje strophion, korzystając z komfortu, jaki podczas aktywności fizycznej zapewniał starożytny biustonosz.

Całość słynnej mozaiki z Piazza Armerina, fot. Andrea Schaffer / Flickr, CC BY 2.0

W Rzymie zerwano z greckim rozumieniem sportu jako współzawodnictwa. Rzymianie postrzegali ćwiczenia fizyczne jako sposób spędzania wolnego czasu – rodzaj pożytecznej, higienicznej zabawy, która na pozwala na utrzymanie kondycji, by można było się nią pochwalić przed innymi. Miejsce ćwiczeń, czyli palestra, stanowiło rodzaj dodatku do rozległych łaźni, w których Rzymianie uwielbiali spędzać czas. Budowano tam boiska, gdzie grano w piłkę, rzucano dyskiem lub oszczepem.

Fot. Richard Whitaker / Flickr, CC BY 2.0

Panie z Villa Romana Del Casale zapewne więc umilały sobie dzień spędzony w łaźni rozgrywkami sportowymi. Pozostały w bieliźnie, którą Rzymianki przejęły od Greczynek, by nic nie krępowało ich ruchów. I ćwiczą tak do dziś. Patrząc na nie, chyba nie wypada wymyślać wymówek od treningów…

W Rzymie po zakończonych zajęciach sportowych nacierano ciało oliwą, ściąganą następnie razem z brudem i martwym naskórkiem tzw. strigilem. Oliwa stosowana była także do odprężającego masażu. My proponujemy, by w ramach relaksu nacierać skórę pielęgnującym eliksirem na bazie oliwy z oliwek, o pięknym zapachu kwiatu pomarańczy, dostępnym tutaj
Zdjęcie główne: MPaul Asman and Jill Lenoble /  Flickr, CC BY-SA 2.0