kultura kino

Ciało w kinie hiszpańskim

Michał Zegar

Carlos Saura, Pedro Almodóvar i Alejandro Amenábar w swoich filmach pokazali trzy różne spojrzenia na ludzką cielesność.

Ciało – narzędzie ekspresji

Mówię: Hiszpania, myślę: flamenco! Mówię: flamenco, myślę: Carmen w reżyserii Carlosa Saury. Przed oczami mam 8-minutową scenę tanecznego pojedynku dwóch kobiet, które walczą o uznanie w oczach reżysera-choreografa. Carmen, młodsza z nich, to pewna siebie tancerka na początku kariery scenicznej.  Staje w szranki z doświadczoną primabaleriną, której odebrała tytułową rolę w balecie… Carmen.

Każdy, najdrobniejszy nawet gest daje upust olbrzymiemu ładunkowi emocji. Stepowanie, energiczne ruchy biodrami typowe dla flamenco i Carmen w czarnej spódnicy przykrywającej ogniście pomarańczowe rajstopy. Wybuch wulkanu jest bardzo blisko. I buch! Zakończenie jest zaskakujące…

Ciało – przedmiot pożądania

Główny bohater Drżącego ciała Almodovara, Victor, wychodzi po kilku latach z więzienia.  Jest rozgoryczony, ma poczucie niesprawiedliwości i przygotowany plan vendetty. Pragnie udowodnić swoją wartość pewnej kobiecie, która kilka lat wcześniej przypieczętowała jego los. Kiedy ich drogi znów się krzyżują, wracają dawne uczucia i rośnie erotyczne napięcie. Pewnej nocy hamulce puszczają; złość i nienawiść mieszają się z ekscytacją i pożądaniem. Nieistotna jest duchowa bliskość; wystarczy ciało i gra zmysłów.

Wideo z zapisem sceny dostępne jest na platformie Youtube po wpisaniu w wyszukiwarce hasła “Carne tremula cena de amor.” Nie umieszczamy bezpośredniego linku ze względu na dzieci, którym zdarza się odwiedzać nasz portal.

Ciało – ograniczenie

Ramon spaceruje po plaży w słoneczny dzień. Morska woda obmywa mu stopy. W tle majaczy niebieski horyzont. Słychać szum fal rozbijających się o kamienisty brzeg. Wspomnienia nakładają się i przywołują obrazy dnia, który na zawsze zmienił jego życie. Ostatnie chwile wolności, zanim zmyje ją jedna decyzja i nieodpowiedzialny ruch. Konsekwencją będzie życie z ograniczeniem.

Dziś – już od ponad 28 lat – Ramon, bohater W stronę morza w reżyserii Alejandra Amenabara, jest przykuty do łóżka. Całkowicie zależny od osób wokół i bez władzy nad własnym ciałem. Potrzebuje pomocy w wykonywaniu najprostszych czynności, a jego myśli nieustannie wędrują do przeszłości ukrytej za oknem. Wyobraźnia Ramona pracuje na najwyższych obrotach i umożliwia pokonywanie ograniczeń. Ostatnia scena jest na to najlepszym dowodem. Oto potęga wyobraźni, której ciało całkowicie się podporządkowuje. Jedno z najpiękniejszych zakończeń, jakie widziałem w kinie.

Uwaga: spojler!