styl życia design

Espadryle. Historia sznurkiem pleciona

Izabela Frankowska

Espadryle – jedne z najwygodniejszy i najlżejszych rodzajów obuwia ­– od kilku lat, po raz kolejny, szturmem zdobywają nadmorskie bulwary i miejskie deptaki. Nic dziwnego – jak żadne inne buty kojarzą się z latem, słońcem i wakacyjnym odpoczynkiem. Ich uniwersalny styl sprawdza się w rozmaitych stylizacjach, a mnogość barw, wzorów i fasonów wywołuje przyspieszone bicie serca nawet u największych modowych konserwatystów. Estetyka i wygoda to jednak nie wszystko – espadryle noszą w sobie również barwną historię.

Pierwsza wzmianka o espardenya, czyli bucie z płócienną cholewką i słomianą podeszwą, pojawia się w katalońskich manuskryptach w 1322 roku. Wiadomo jednak, że sandały z podeszwą wykonaną z trawy pojawiły się na terenie Półwyspu Iberyjskiego ponad 4 tysiące lat temu! O tym, jak wyglądał pierwowzór dzisiejszych espadryli, można przekonać się, odwiedzając muzeum archeologiczne w Granadzie, gdzie wystawiono najstarsze egzemplarze odnalezione w Cueva de los Murciélagos (Jaskini Nietoperzy). Obie wersje łączy nie tylko rodzaj podeszwy, ale również przeznaczenie – było to obuwie całoroczne, które chroniło stopy dawnych Hiszpanów nie tylko podczas śródziemnomorskiej kanikuły. Niektórzy łączą je również ze słowiańskimi łapciami, czyli dawnymi chodakami wyplatanymi techniką krzyżową z taśm łyka, najczęściej lipy, brzozy lub witek wierzbowych.

Obuwie warte korony królów

Choć dzisiaj znane są jako uniwersalne obuwie dla każdego, to dawniej espadryle uważane były za  buty dla pirenejskiej biedoty i chłopstwa – noszono je zamiast droższych trzewików czy jedwabnych ciżemek, popularnych u wyższych warstw społecznych. Sama nazwa wywodzi się od taniego materiału, czyli od śródziemnomorskiej trawy esparto, pierwotnie służącej do wyplatania lin, którą z czasem zaczęto używać również do tworzenia podeszew obuwniczych. Pomimo prostoty konstrukcji, sam proces produkcyjny był niezwykle złożony. Każdy z elementów buta wykonywał inny rzemieślnik – jedni wyrabiali lniane cholewki, inni wtykali sznurowe podeszwy na specjalnie zaprojektowanych ławkach (zwanych banca alpargatero), a kolejni łączyli całość z materiałowymi pasami. Ta ciężka i żmudna praca z czasem stała się na tyle opłacalna, że zyskała szacunek samego króla Aragonii, który osobiście docenił lekkość i elastyczność butów z plecionego konopnego sznura i lnianej tkaniny.

Fot. www.apairandasparediy.com / Flickr, CC BY 2.0
Tradycyjna ręczna produkcja espadryli w Hiszpanii, fot. www.apairandasparediy.com / Flickr, CC BY 2.0


Do tańca czy do różańca?

Dzięki królowi espadryle zyskały większy rozgłos, przez co stały się obuwiem noszonym również przez pracowników kopalni i dostojników kościelnych. Tradycyjne modele wytwarzano z czarnego płótna, jednak z biegiem czasu pojawiły się bardziej różnorodne, regionalne wersje z tasiemkami z przodu, pomponami czy kontrastowymi wykończeniami. Te najefektowniejsze noszono podczas Sardany, narodowego tańca Katalończyków. Piękne wstążki, które owijały się wokół nóg, utrzymywały buty na swoim miejscu, dzięki czemu tancerze mogli skupić się wyłącznie na poprawnym wykonaniu skomplikowanych kroków.

 

Sardanę zwykło się tańczyć w espadrylach. Fot. Itto Ogami / Wikimedia, CC BY 3.0
Sardanę zwykło się tańczyć w espadrylach. Fot. Itto Ogami / Wikimedia, CC BY 3.0

 

Buty wysokiego ryzyka

W XIX wieku espadryle, oprócz funkcji praktycznej, spełniały również rolę symboliczną – świadczyły o regionalnej przynależności i tożsamości terytorialnej, co dostrzec można na słynnym zdjęciu przedstawiającym ojca baskijskiego nacjonalizmu, Sabina Aranę, siedzącego w wiezięniu za wsparcie kubańskiej rewolucji. Espadryle chroniły też stopy katalońskich piechurów podczas hiszpańskiej wojny domowej w latach 1936–39, choć w tym przypadku zadecydował czynnik ekonomiczny – stanowiły najtańsze obuwie, w jakie można było wyposażyć tak liczną grupę żołnierzy. Istotne jest także wydarzenie z czasów II wojny światowej, kiedy to Castañer, jedna z tradycyjnych manufaktur produkujących espadryle, została zajęta przez rząd generała Franco ze względu na wielką przydatność w działaniach wojennych. Sytuacja ta utrzymywała się do lat powojennych, kiedy espadryle wypłynęły na szerokie wody, zyskując tym samym status kultowy.

 

Nie tylko dla fashion victims

Pierwszy boom na espadryle nastąpił wkrótce po zakończeniu działań wojennych, kiedy pojawiły się nowe, międzynarodowe możliwości handlowe. Uruchomiono wówczas pierwsze skromne manufaktury, które z czasem przeobraziły się w profesjonalne, wyspecjalizowane fabryki obuwnicze. Kolebką biznesową stało się francuskie miasto Mauléon w Pirenejach Atlantyckich, w którym  młode dziewczyny zwane hirondelles wyrabiały ręcznie ogromne liczby par espadryli, przeznaczonych zarówno na rynek lokalny, jak eksportowy. Pierwszy ważny sklep  z tym obuwiem, istniejący zresztą do dziś, otwarto zaś w Barcelonie pod nazwą La Manual Alpargatera. Tamtejsze modele szybko przyjęły się w całej Europie, stając się, wraz z bluzką marynarską w paski, niezbędnym wyposażeniem modnej wakacyjnej walizki. Ich elastyczną podeszwę i lekkość docenił m.in. książę Walii, Edward VIII, który nie rozstawał się z nimi podczas pobytu na Lazurowym Wybrzeżu. W późniejszych latach można je było dostrzec na stopach legendarnych hiszpańskich artystów, Pabla Picassa oraz Salvadora Dalego, który, pragnąc podkreślić swoje katalońskie dziedzictwo i ekscentryczną osobowość, łączył je z grubymi czerwonymi skarpetami. W połowie lat 60. espadryle stały się wyróżnikiem hippisów, którzy widzieli w nich symbol powrotu do natury i świadomego, ekologicznego życia. Już wkrótce jednak i ta symbolika została wywrócona do góry nogami przez młodego Francuza, genialne dziecko świata mody.

Salvador Dalí i jego espadryle
Salvador Dalí i jego espadryle

 

Z impetem na salony

Tym wywrotowcem był nie kto inny, jak Yves Saint Laurent, ikona high fashion, szalony wizjoner i geniusz obdarzony niezwykłą wrażliwością artystyczną połączoną z szóstym zmysłem biznesowym. Na początku lat 70. udał się do Isabel Sauras i Lorenza Castañera, właścicieli legendarnej marki Castañer, aby zamówić serię satynowych espadryli na koturnie. Ta maleńka katalońska firma powstała w 1927 roku, znana z wysokiej jakości produktów, borykała się w wówczas z problemami finansowymi i walczyła o przetrwanie, dlatego pomysł francuskiego kreatora, choć niespodziewany i nieco szaleńczy, dawał nadzieję na poprawę bytu i powrót do dawnej świetności. Została ona zresztą spełniona, bowiem już pierwsze minuty pokazu mody z 1973 roku sprawiły, że świat oszalał na punkcie tych najbardziej klasycznych butów w wersji deluxe. Oczywiście wiązało się to ze znacznym wzrostem ceny, przez co buty przestały być kojarzone z niezobowiązującym, tanim elementem letniej szafy…

 

Od tego czasu espadryle przechodzą wzloty i upadki, jednak cały czas należą do najczęściej kupowanego rodzaju letniego obuwia. W sklepach można znaleźć tysiące modeli, od niedrogich marek po ekskluzywne egzemplarze warte kilka tysięcy euro. Nowe wzory, kolory i fasony dopasowują się do potrzeb współczesnego konsumenta. Podeszwy mogą być płaskie, platformowe lub klinowe, wykonane z biodegradowalnej i przyjaznej dla środowiska plecionki jutowej, cholewki zaś – z dowolnego materiału, od tradycyjnego lnianego płótna po cienką naturalną skórę. Wsuwane lub wiązane, z otwartymi lub zamkniętymi przodami oraz plecami, coraz bardziej oddalają się od oryginalnej formy. I choć wiele z nich jest obecnie masowo produkowane w Bangladeszu, to przegrywają konkurencję z ręcznie tworzonymi hiszpańskimi oryginałami. Może warto znaleźć dla nich miejsce w swojej szafie?