kultura historia

O Żydach w Salonikach

Agnieszka Jasińska

Znacząca grupa Żydów sefardyjskich, która na przełomie XV i XVI wieku została wygnana z Półwyspu Iberyjskiego, zamieszkała właśnie w Salonikach.

Żydzi przybyli do Salonik prawdopodobnie z Aleksandrii, w 140 roku przed naszą erą. W czasach antyku i w średniowiecznym Bizancjum byli to tzw. Romanioci, mówiący  po judeo-grecku i trudniący się śródziemnomorskim handlem. To do nich kierował swoje słowa o Mesjaszu święty Paweł, który w przebywał w Salonikach około 50 roku n.e; do nich też adresował swą korespondencję z Werii (słynne Listy do Tesaloniczan), kiedy, wygnany z Salonik, pragnął podtrzymać wiarę tych, którzy mu zaufali.

Jednak największy napływ Żydów do Salonik obserwuje się w późnym średniowieczu, kiedy chrześcijańską Europę ogarnia fala antyżydowskich prześladowań. Osmanie postanawiają wykorzystać ten fakt i przyjąć u siebie uchodźców z Francji, Niemiec, a przede wszystkim z Hiszpanii. Najpierw, w XIV wieku, jeszcze w czasach Bizancjum, przybywają pierwsi Aszkenazyjczycy z Węgier i Niemiec, następnie, w  XV wieku, Sefardyjczycy z Iberii. Hiszpańska królowa Izabela Kastylijska zwana także Katolicką postanowiła wzmocnić wyznawaną przez siebie religię na Półwyspie Iberyjskim i w 1480 roku powołała w tym celu inkwizycję, która miała doprowadzić do pełnej katolicyzacji społeczeństwa hiszpańskiego. Dla islamskich Maurów z Andaluzji i lokalnych Żydów nie było w Hiszpanii miejsca. Część z nich zdecydowała się na przyjęcie chrześcijaństwa, pozostali opuścili kraj. Ci, którzy zdecydowali się na emigrację, przeprawili się przez Morze Śródziemne do Azji Mniejszej i na Bałkany. Znacząca grupa Żydów sefardyjskich, która na przełomie XV i XVI wieku została wygnana z Półwyspu Iberyjskiego, zamieszkała właśnie w Salonikach.

Dziewiętnastowieczni podróżnicy odwiedzający Saloniki pisali, że czują się w mieście jak na Półwyspie Iberyjskim

Osmanie udzielili schronienia Żydom z zachodniej Europy, ponieważ uznali, że jest to dobra inwestycja w, jak byśmy dziś powiedzieli, „kapitał ludzki”. Żydzi uchodzili bowiem za pracowitych i w wielu dziedzinach utalentowanych: już wcześniej dali się poznać jako zdolni lekarze, bankierzy, tłumacze. Ich zamiłowanie do handlu obrosło legendą. Osmanie wiedzieli, że wraz Żydami na Wschód przybywa know-how z wielu dziedzin życia. Żydzi pokazali im wynalazki związane z bronią i wojskowością, jako jedni z pierwszych na kontynencie znali także druk i techniki drukarskie.

Saloniki jako jeden z głównych europejskich portów skorzystały na przybyciu Żydów sefardyjskich najbardziej. Wygnańcy z Półwyspu Iberyjskiego bardzo szybko zaaklimatyzowali się w nowym mieście, a ważnym elementem zacieśniania więzów w ramach wspólnoty i łatwiejszej adaptacji do nowych warunków był język. Sefardyjczycy używający języka hiszpańskiego i ladino od razu odpowiednio nazwali swoje nowo powstałe w mieście synagogi (Espanya, Magrebi, Lisbon, Katalanya, Evora Portugal); zachowali też iberyjskie zabawy, błogosławieństwa i… przekleństwa. Ponieważ ladino używali w wielu sytuacjach codziennych, bliskich każdemu z nich, to do czasów niemal współczesnych przetrwały takie nazwy jak: pastel de kezo (placek z serem), fijones kon karne (duszona fasola z wołowiną), keftikes de poyo (paszteciki z kurczaka) oraz dulse de muze verde (konfitury z zielonych orzechów). Sefardyjczycy  pływali po zatoce vaporiko, a wieczorem zasiadali na swojej verandado. Obecność tych zwrotów zdumiewała podróżników europejskich jeszcze pod koniec XIX wieku. Pisali oni, że nie opuszcza ich wrażenie, jakoby znajdowali się w Iberii, a nie nad Zatoką Salonicką.

Ladino był językiem używanym w życiu codziennym, w liturgii i modlitwie, ale też w interesach. Mówili  nim rybacy w dokach i na targu, obnośni handlarze, rzemieślnicy w swoich zakładach i żydowska biedota. Sprzedawcy tekstyliów i drukarze. Ladino, język niezwykle giętki, plastyczny i sugestywny, słychać było wszędzie, ponieważ populacja Żydów w Salonikach bardzo dynamicznie rosła.

Wejście do Muzeum Żydowskiego w Salonikach
Wejście do Muzeum Żydowskiego w Salonikach

Na początku XVI wieku Wielka Porta zamówiła u salonickich Żydów mundury dla janczarów, co spowodowało, że miasto w ciągu stu lat wyrosło na głównego producenta i eksportera tekstyliów w całym Śródziemnomorzu. Żydzi wytwarzali materiały ubraniowe, skupując wełnę na rynku lokalnym, importując barwniki i inwestując w sprzęt przędzalniczy i farbiarski. Bardzo szybko zaczęli produkować nie tylko odzież dla osmańskiej armii, ale też ubrania dla ludności cywilnej.

Żydzi saloniccy, ku zadowoleniu Osmanów, którzy nie chcieli parać się handlem i logistyką, odpowiedzialni byli także za dostawy licznych towarów do stolicy imperium. Należały do nich zboża, sól i srebro, a także proch strzelniczy i sprzęt wojskowy. Dobre stosunki z Wielką Portą zaowocowały licznymi zwolnieniami podatkowymi dla Sefardyjczyków z Salonik. Oprócz tego Żydzi odpowiedzialni byli za ściąganie danin od miejscowych poganiaczy bydła i właścicieli winnic. Dzierżawili też koncesję celną dla Salonik, a także inwestowali w liczne podmiejskie saliny. Samo położenie Salonik sprzyjało rozwojowi wymiany handlowej: od północy inwestorzy mieli dostęp do rynków bałkańskich, na południu do szlaków handlowych w Persji, Jemenie i całej Azji aż po Indie oraz do Egiptu i Wenecji. Jako operatywni przedsiębiorcy finansowali wiele spektakularnych inicjatyw takich jak np. budowa portu w Splicie.

Saloniki stanowiły ośrodek handlowy i kulturalny – były największym centrum drukarstwa w regionie

Wraz z upływem czasu wpływy Żydów w Salonikach stawały się coraz bardziej znaczące. W pewnym momencie od ich kompetencji i pozycji zależała w dużej mierze wymiana handlowa Imperium Osmańskiego z Europą. Europejscy kupcy, chcąc eksportować z imperium wełnę, skóry, pszenicę i inne produkty, musieli skorzystać z usług żydowskich pośredników, którzy znali języki, rynek i, co ważne, kontrolowali rynek usług kredytowych niezbędnych do prowadzenia interesów. Osoby te mogły wykonywać te wszystkie zadania na rzecz europejskich kupców na mocy specjalnej licencji zwanej berat. Najlepsze licencje czyli beraty trafiały do rąk najbardziej pożądanych żydowskich pośredników, o których zabiegali kupcy i dyplomaci z kilku europejskich stolic. Pozycja pośredników była bardzo mocna; mieli oni specjalne przywileje podatkowe i mogli przebierać do woli w ofertach swoich zleceniodawców.

Bogaci saloniccy Żydzi uwielbiali zbytek. W swoich luksusowych rezydencjach zatrudniali liczną służbę, nosili ubrania przetykane złotem i dużo biżuterii. Ostentacja w ubiorze i stylu życia wywołała zdecydowaną reakcję salonickich rabinów, którzy w XVI wieku zakazali kobietom po osiągnięciu dojrzałości noszenia (poza domem, na targu i ulicy) złotych i srebrnych ozdób. Ostatecznie mieszkańcy Salonik przeciwstawiali się tym nakazom i starali się je omijać, jednak faktem jest, że takie regulacje zostały narzucone.

Żydzi sefardyjscy byli pionierami upowszechniania druku w tej części Śródziemnomorza. Dzięki umiejętnościom przywiezionym z Zachodu Saloniki szybko stały się największym centrum drukarstwa w regionie. Żydowskie książki wydawane w mieście poprzedziły o wiele lat te, które były publikowane po grecku, arabsku czy turecku. Ciekawostką jest fakt, że mimo wczesnego upowszechnienia druku, Saloniki dość późno w stosunku do Zachodu zaczęły wydawać własne gazety. Miało to związek z niechęcią do prasy wśród przedstawicieli miejscowego rabinatu. Tematyka poruszana w miejscowej prasie dotyczyła bezpieczeństwa, warunków sanitarnych w mieście, przestępczości, żebractwa i innych bolączek.  Istniało też sporo tytułów o bardziej specjalistycznej tematyce wykraczającej poza życie miasta. W połowie XIX wieku zaczęły wychodzić pierwsze tytuły, wśród których znalazł się sefardyjski „El lunar”. Między drugą połową XIX wieku a pierwszą wojną światową pojawiały się też następujące sefardyjskie tytuły: „La Epoca”, „El avenir”, „La revista populara” oraz „La libertad” i „La tribuna libera”, „Journal de labrador”, „La esperanza”, „Pro Israel”, „La renassencia judia”, „La accion zionista”. Muzeum Żydowskie w Salonikach odnotowuje 33 tytuły prasowe poświęcone bieżącym problemom, ruchowi robotniczemu, a także niezwykle żywej w owym czasie idei syjonizmu.

Współczesne Saloniki
Współczesne Saloniki

Okres międzywojenny i druga wojna światowa to niezwykle dramatyczne momenty dla społeczności Żydów salonickich. Nie tylko Sefardyjczyków, ale też Romaniotów i Aszkenazyjczyków zamieszkujących miasto. W 1917 roku gigantyczny pożar Salonik pozbawił dachu nad głową i miejsc pracy większość mieszkańców, a nowopowstałe ruchy antysemickie w międzywojniu spowodowały, że część Żydów udała się na emigrację. Największą tragedię zgotował jednak rok 1943. Zdecydowana większość ówczesnej  populacji Żydów salonickich (około 50 tysięcy osób) została przetransportowana do Auschwitz, gdzie zginęła w komorach gazowych. Społeczność salonickich Żydów przestała w ten sposób istnieć. Liczba ofiar tej grupy porównywalna jest jedynie do liczby ofiar wśród Żydów polskich.

Dziś trudno jest znaleźć ślady świetności miasta, którego ponad połowę populacji stanowili w przeszłości Żydzi. Maleńka żydowska dzielnica Ladadikia, licząca zaledwie kilka uliczek i skwerów, to przede wszystkim miejsce wypoczynku i atrakcyjne centrum gastronomiczne pełne niewielkich knajpek, pubów i winiarni. Z ponad trzydziestu synagog działają w tej chwili zaledwie dwie; ważnym miejscem pamięci jest Muzeum Żydowskie, a także pomnik ofiar Zagłady. Istnieją nieliczne żydowskie szkoły i przedszkola, dwa centra młodzieży, jeden klub sportowy i jeden żydowski dom starców. Saloniccy Żydzi, którzy przeżyli Zagładę i wrócili do domu, starają się odbudować wspólnotę.

Źródła:
Mark Mazower, Saloniki, miasto duchów, tłumaczyła Agnieszka Nowakowska, Czarne, Wołowiec 2017
Muzeum Żydów w Salonikach
https://www.aejm.org/members/jewish-museum-of-thessaloniki/
Zdjęcie główne: Saloniki w 1930 roku.