kultura historia podróże

Antycznym hiszpańskim szlakiem

Karolina Janowska

Rzymianie pozostawili po sobie wspaniałe zabytki, które wytyczają na mapie Hiszpanii szlak rozpoczynający się na Costa Brava, a kończący się w Andaluzji.

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy miłośnikami antyku i że zwiedziliśmy już caluteńką Italię, zdobyliśmy wszystkie możliwe punkty na naszej włosko-rzymskiej mapie i zastanawiamy się, gdzie by się tu teraz udać, aby zaspokoić wiecznie nienasycony głód zwiedzania. Hiszpania jako kolonia zamorska Rzymu została podbita najwcześniej. W wyniku wojen punickich rzymska caliga stanęła na hiszpańskim brzegu i tam pozostała na niemal 7 stuleci. Oczywiście „okupacja” rzymska nie wiązała się wyłącznie z wojnami i podbojami, choć ich też było niemało, aż do roku 19 p.n.e., kiedy to rozpoczął się okres romanizacji. „Stawanie się Rzymianami” trwało na Półwyspie Iberyjskim już od czasów wojen punickich, gdyż za rzymską armią podążali kupcy, a dalej urzędnicy, historycy, poeci, rodziny urzędników, żołnierzy… ogromna fala Rzymian niosących ze sobą język, kulturę, literaturę. Rzymianie pozostawili po sobie wspaniałe zabytki, które wytyczają na mapie Hiszpanii szlak rozpoczynający się na Costa Brava, a kończący się w Andaluzji. To właśnie nim dziś podążymy.

Mozaika z Italiki, Palacio Lebrija w Sewilli, fot. Carole Raddato Flickr
Mozaika z Italiki, Palacio Lebrija w Sewilli, fot. Carole Raddato / Flickr, CC BY 2.0

Przystanek Barcelona

Naszą podróż rozpoczynamy w Barcelonie. Ktoś może zapytać, co ma wspólnego miasto Gaudiego z Rzymianami… Otóż ma, i to całkiem sporo! Jak wieść niesie, Barcelona została założona przez samego Herkulesa. Fakty mówią natomiast, że było to pierwotnie miasto fenickie. Rodacy Hannibala założyli je w III wieku p. n.e., a Rzymianie przejęli dopiero w roku 15 p.n.e. i założyli obóz pod nazwą Colonia Faventia Julia Augusta Pia Barcino. Dzisiejsza nazwa miasta nawiązuje zatem do starożytnej, o czym niewielu współczesnych pamięta. O rzymskich korzeniach Barcelony przekonamy się choćby w Muzeum Archeologicznym Katalonii (Museo de Arqueología de Cataluña), znajdującym się na Wzgórzu Montjuïc. Znajdują się tam artefakty z czasów prehistorycznych, fenickich, greckich, iberyjskich, rzymskich i wizygockich. Najstarsze zbiory pochodzą z XIX wieku, kiedy to na terenie Hiszpanii rozpoczęły się pierwsze wykopaliska.

Barcelona to jednak nie tylko muzeum. Prawdziwą perełką tego miasta dla fanów rzymskich zabytków jest Świątynia Augusta (Templo de Augusto). Do obiektu tego trafić trudno, zazwyczaj wycieczki omijają je skrzętnie, bo też niewiele się zachowało z dawnego templum. Niemniej to, co można jeszcze zobaczyć, robi niesamowite wrażenie – choćby ze względu na swoją lokalizację. Ruiny znajdują się między ścianami współczesnych budynków! Co ciekawe, nawet nie wszyscy rodowici mieszkańcy miasta wiedzą o tym miejscu. Prowadząca do niego wąska uliczka ukryta jest między współczesnymi budynkami. Dziś możemy podziwiać jedynie trzy kolumny, jednak w czasach antycznych była to imponująca konstrukcja o wymiarach 35×17,5 m, osadzona na niewielkim wzgórzu zwanym Mons Taber. Wiadomo, że wewnątrz znajdował się posąg cesarza Augusta, lecz wszelkie ceremonie odprawiane były przed świątynią. Tuż obok znajdowało się Forum. Templum zajmowało północną część miasta; po upadku Imperium Zachodniego straciło na znaczeniu, ale w XI wieku wciąż wzbudzało podziw – mówiono o nim El Milagro (cud). Jeszcze w XV wieku kolumny i kapitele świątyni zobaczyć można było wewnątrz domostw średniowiecznej Barchinony.

Obiektów rzymskich w stolicy Katalonii jest znacznie więcej, a wszystkie one znajdują się w Dzielnicy Gotyckiej (Barrio Gótico). Wędrując po tym uroczym zakątku natkniemy się na kilka rzymskich domów, zejdziemy do podziemnych pozostałości po rzymskich budynkach, odnajdziemy nawet składy słynnych sosów garum. Rzymskie ruiny w Barcelonie są specyficzne, jakby wtopione w architekturę współczesnej części miasta.

Barcelońska świątynia Augusta, fot. Julia Wollner
Barcelońska świątynia Augusta, fot. Julia Wollner


W stronę Empurias

Droga z Barcelony powiedzie nas na wschód – na Costa Brava, gdzie znajduje się jedno z najbardziej fascynujących miejsc w Hiszpanii. Mowa o Empurias. Czekają tam na nas ruiny greckiego miasta Emporion (Ἐμπόριον). Osada ta została założona w roku 575 p.n.e. przez Fokajczyków z Massalii, a zatem stanowiła… kolonię kolonii (sic!). O tym, jak bardzo starożytne jest to miasto, świadczy to, że gdy je zakładano, Ateny nawet nie myślały jeszcze o demokracji, a Rzym nadal znajdował się pod panowaniem królów. Portowa osada rozrosła się w ciągu stuleci i zyskała miano Neapolis, co było dość powszechną praktyką stosowaną przez Greków – na wybrzeżach Italii, Grecji i Hiszpanii było mnóstwo “nowych miast”, nie wszystkie jednak przetrwały. Grecy żyli w znakomitej symbiozie z tubylczą ludnością (Iberami), w nieco gorszej z Fenicjanami – ale też dzielił ich, łagodnie mówiąc, konflikt interesów. Swój największy rozwój w tamtym okresie miasto zawdzięcza wojnom punickim, kiedy to Kartagińczycy otoczyli Emporion murem obronnym. Na nic to się wprawdzie nie zdało, bowiem miasto dostało się w ręce Rzymian. W roku 45 p.n.e. Juliusz Cezar nadał Emporion status kolonii rzymskiej, co równało się nadaniu jego mieszkańcom niepełnych praw obywatelskich.

Dziś podziwiać możemy zarówno greckie, jak i rzymskie ruiny, przy czym widoczny jest wyraźny ich podział. Jeśli chodzi o obiekty greckie, zachowały się pozostałości z okresu hellenistycznego, między innymi agora, stoa, świątynia Asklepiosa oraz fragmenty domów z przepięknymi mozaikami. Z okresu rzymskiego możemy do dziś zobaczyć fragmenty domów z widocznymi hypokaustami, czyli ogrzewaniem podłogowym.

Stanowisko w Empurias, fot. Pepe Manteca / Flickr, CC BY-NC-ND 2.0
Stanowisko w Empurias, fot. Pepe Manteca / Flickr, CC BY-NC-ND 2.0

Upadek pięknego miasta Emporion rozpoczął się w II wieku n.e. Spowodował go kryzys ekonomiczny i przesunięcie szlaków handlowych. Ostateczny cios zadał najazd Arabów w wieku VIII. Miasto popadło w ruinę i nigdy już nie odzyskało dawnego znaczenia. Odkopano je po 11 wiekach. Dziś możemy przechadzać się starożytnymi ulicami, a raczej ich pozostałościami, i podzisiać skarby grecko-rzymskiej cywilizacji.

Będąc w Empurias, warto zahaczyć o Gironę. Jakkolwiek samych rzymskich zabytków w mieście jest stosunkowo niewiele, to jednak godny uwagi pozostaje fakt, iż miasto to zostało założone pod nazwą Gerunda w roku 77 p.n.e. przez samego Gnejusza Pompejusza Wielkiego, zięcia, sojusznika, a później przeciwnika Juliusza Cezara. Można tam stąpać po miejscu, w którym ongiś przechadzał się Pompejusz…

Ruiny w Empurias są przepięknie położone. Fot. Pepe Manteca Flickr, CC BY-NC-ND 2.0
Ruiny w Empurias są przepięknie położone. Fot. Pepe Manteca / Flickr, CC BY-NC-ND 2.0


Jedziemy do Tarragony

Tarragona jest jednym z najważniejszych historycznie miast Hiszpanii. W starożytności pełniła funkcję stolicy prowincji.  Pierwotnie było to miasto Iberów (ludu nieindoeuropejskiego zamieszkującego Wybrzeże Lewantyńskie), a następnie przeszło w ręce wszędobylskich Fenicjan, którzy ochrzcili je mianem Tarchon. Długo się nim wszakże nie nacieszyli, bowiem już w wieku III p.n.e. miasto przeszło pod panowanie rzymskie. I bardzo dobrze, gdyż nowi lokatorzy niestrudzenie wznosili w nim coraz to nowe budowle, fora, akwedukty, teatry, amfiteatry, świątynie… Rozbudowywali miasto tak długo, aż uczynili zeń metropolię. Złoty wiek miasta przypadł na rządy Oktawiana Augusta, który uczynił je de facto stolicą prowincji. Obejmowała trzy czwarte terytorium Półwyspu Iberyjskiego oraz Baleary. Rola Tarraco była zatem bardziej niż istotna. Miasto, które uchodziło za najelegantsze i najbogatsze w tym regionie, porównywane bywało do samego Rzymu. Na przełomie tysiącleci zamieszkiwało je 250 tysięcy osób. Do dnia dzisiejszego w Tarragonie zachowało się niemało zabytków, które składają się na Kompleks Archeologiczny (Passeig Arqueològic).

Ów rozległy obiekt, wpisany w roku 2000 na Światową Listę UNESCO, oferuje nam teatr i amfiteatr, oba zachowane w znakomitym stanie, dwa rzymskie fora (prowincjonalne i miejskie), cyrk, a także rozległą nekropolię z III i IV wieku naszej ery. W amfiteatrze, co ciekawe, znajdują się ruiny… gotyckiego kościoła wzniesionego w V wieku. Część tych obiektów otoczona jest cyklopowymi murami, wzniesionymi jeszcze przez Iberów.  Amfiteatr znajduje się tuż nad brzegiem morza, poza murami, podobnie jak akwedukt zwany Diabelskim Mostem (El Puende del Diablo), który dostarczał miastu wodę z odległości 30 kilometrów. Jest to jeden z najbardziej znanych akweduktów hiszpańskich; w miejscu, w którym przekracza dolinę, ma 249 m długości i 27 m wysokości w najwyższym miejscu. Przeoczyć go raczej trudno…

Kompleks archeologiczny w Tarragonie sprawia niesamowite wrażenie zwłaszcza dlatego, że znajduje się w otoczeniu nowoczesnej architektury. Idąc ulicami miasta nagle wkraczamy na rzymską Via Imperial, o historii której przypomina samotna kolumna pomiędzy ławeczkami. Amfiteatr dosłownie wyrasta nam spod stóp. Akwedukt pojawia się zupełnie nieoczekiwanie. Cyrk malowniczo wkomponowuje się we współczesne budynki. Starożytność jest obecna, ale dyskretna. Nie afiszuje się tak jak w Rzymie. Rzymskość wyziera tu z każdego kąta, a jednocześnie stoi skromnie na uboczu. Trzeba jej szukać.

Tarragona, fot. Juan Antonio Segal Flickr, CC BY 2.0
Tarragona, fot. Juan Antonio Segal Flickr, CC BY 2.0


Zabytki znalezione w Saragossie

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak istotnym miejscem dla ludzi antyku było to miasto. Hiszpańska nazwa – Zaragoza – pochodzi od imponującego imienia: Caesaraugusta. Było to miasto Iberów, Grecy i Kartagińczycy nie postawili tam nigdy stopy, za to przejęli je ostatecznie Rzymianie. Jakkolwiek obecnie znajduje się w Autonomicznej Wspólnocie Aragonii, w czasach rzymskich wchodziło w skład Provincia Tarraconensis, a zatem tej najbardziej rozwiniętej i zurbanizowanej. Nic też dziwnego, że możemy w niej znaleźć całkiem sporo zabytków z epoki antyku.

Muzeum Forum Caesaraugsta (Museo Foro Caesaraugusta) stanowi swego rodzaju kompleks archeologiczny. Obejmuje ono pozostałości starożytnego forum dedykowanego Oktawianowi Augustowi, a wśród nich znajdują się fundamenty domów z epoki Augusta i Tyberiusza, fragmenty forum oraz… całkiem spore fragmenty rur kanalizacyjnych. Drugie warte odwiedzenia muzeum to Muzeum Portu Rzecznego (El Museo del Puerto Fluvial de Cesaraugusta), gdzie znajdują się pozostałości po rzecznym porcie nad Ebro z epoki wczesnego pryncypatu. Port ten funkcjonował do końca VI wieku naszej ery, a zatem jeszcze w epoce Wizygotów. Budynki portowe rozciągały się wzdłuż prawego brzegu rzeki Ebro, wykorzystując większą łagodność jej wód w tej części i znajdowały się w północno-wschodnim rogu forum, z którym łączyły się schodami. Praktycznie do końca swego istnienia port stanowił miejsce intensywnego handlu – eksportowano pszenicę, drewno i żelazo, importowano natomiast ceramikę, wino i mięso.

Interesujące jest również Muzeum Term Publicznych Caesaraugusta (El Museo de las Termas Públicas de Caesaraugusta). Miejsce to uświadamia nam, że Rzymianie byli takimi samymi ludźmi jak my i korzystali z publicznych łaźni wykonując te same czynności higieniczne. Przychodzili do term, by się zrelaksować, poplotkować, spędzić czas z dala od domowych obowiązków. Także – dla poprawy urody i zadbania o higienę. Nierzadko właśnie w termach zapadały ważne decyzje, m.in. polityczne. Zwiedzając to miejsce w Saragossie możemy mieć wrażenie, że zaraz zza rogu wyjdzie Rzymianin w klapkach i ręczniku kąpielowym, z wiernym niewolnikiem niosącym przybory do higieny…

Muzeum Term obejmuje również kompleks latryn publicznych. Rzymianie bardzo serio traktowali wszelkie ludzkie potrzeby (nil humanum alienum esse puto) i w każdym mieście musiał znajdować się podobny przybytek. Latryny z Saragossy nie różnią się pod tym względem od innych tego typu obiektów rozsianych po całej Italii. Bez wątpienia sprawią jednak, że mimowolnie uśmiechniemy się z nutką niedowierzania: jakże daleko sięgała starożytna domena publiczna!

Rzymskie mury w Saragossie, fot. VIATOR IMPERI Flickr
Rzymskie mury w Saragossie, fot. VIATOR IMPERI / Flickr, CC BY 2.0


Przystanek Soria 

To właśnie tam znajdowało się ongiś jedno z najważniejszych rzymskich miast na terenie Hiszpanii. Pierwotna osada założona została nie przez Rzymian, a przez ludy miejscowe, w tym przypadku Celtów. Miasto było na tyle ważne z rzymskiego punktu widzenia, że rozgorzała o nie zaciekła walka – ostatni etap wojny toczonej przez Rzymian z miejscowymi plemionami. Soria, inaczej: Numancja, nie skapitulowała jak pozostałe miasta. Broniła się dzielnie do końca, który nadszedł dopiero po dziewięciomiesięcznym oblężeniu. Jak to zwykle bywało przy takich okazjach, zdobywcy stosowali strategię vae victis, rozwścieczeni długotrwałymi trudami i niemożnością wcześniejszego zdobycia miasta (oblężeniu towarzyszył zwykle głód, choroby, robactwo i inne problemy). Po zdobyciu Numancji część ludności została zabita, część sprzedana do niewoli. Miasto, wbrew logice, zostało doszczętnie zburzone, a jego wskrzeszenia dokonał dopiero cesarz August. Dzisiejsza Numancja to stanowisko archeologiczne. Specyficzny celtycko-rzymski duch nadal unosi się nad tym opuszczonym miejscem.

Numancja, fot. santiago lopez-pastor Flickr
Numancja, fot. santiago lopez-pastor  / Flickr, CC BY-NC-ND 2.0


Segowia. Kawa pod akweduktem

Któż by nie chciał wypić aromatycznej kawy u stóp rzymskiego akweduktu? Stanowi on wizytówkę miasta, które pięknie wpisuje się w celtycko-rzymską historię Półwyspu Iberyjskiego. Co prawda kojarzy się ono raczej z późnym średniowieczem i słynie raczej z katedr (to tu  13 grudnia 1474 roku koronowano na królową Izabelę Kastylijską). Niemniej zanim rodowici Hiszpanie zaczęli uważać to miejsce za własne, jego wąskimi uliczkami przechadzali się cives romani, którym do domów wodę doprowadzał osławiony akwedukt.

Obiekt ten, znajdujący się obecnie na placu Azoguejo, wzniesiony został między I a II wiekiem n.e.. Jeżeli chodzi o Półwysep Iberyjski, stanowi największe osiągnięcie sztuki inżynieryjnej; należy też do największych i najlepiej zachowanych akweduktów rzymskich w Europie. Na jego budowę przeznaczono 25 tysięcy granitowych bloków; co ciekawe, nie ma pomiędzy nimi żadnego spoiwa. Akwedukt posiada 170 łuków wznoszących się na wysokość 818 metrów. Transportował wodę z odległego o 17 kilometrów z górskiego źródła Fuenfría. Na trzech najwyższych łukach umiejscowiona była w czasach rzymskich tabliczka z brązowymi literami, informująca o projektancie i dacie budowy. Aktualnie w niszach znajdują się wizerunki patronki miasta Matki Boskiej z Fuencisla (Virgen de la Fuencisla) oraz św. Szczepana.

Oczywiście akwedukt musiał być kilkakrotnie rekonstruowany w ciągu kolejnych stuleci. Pierwsza renowacja nastąpiła w XV wieku, kiedy to odtworzono fragment zniszczony przez Arabów w 1072 roku. Kolejne prace renowacyjne nastąpiły za czasów Królów Katolickich, którzy do Segowii byli bardzo przywiązani, a w związku z tym dbali o jej wizerunek. To, że akwedukt zachował się do naszych czasów, jest wynikiem nieustannego wykorzystywania go do dostarczania wody miastu. Od 1985 roku znajduje się on na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Z budową akweduktu wiąże się pewna legenda. Otóż miał on zostać wzniesiony nie przez Rzymian, a przez diabła. Pewna dziewczyna pracująca jako nosiwoda wezwała czarta, aby wymyślił dogodny sposób transportu wody bez konieczności dźwigania wiader, oczywiście w zamian oferując mu swą duszę. Jak to zwykle bywa, diabeł nie zdołał ukończyć pracy w wyznaczonym czasie, gdyż kur zapiał, zanim ten zdołał położyć ostatni kamień budowli. Tym samym dusza dziewczyny została oszczędzona, a miasto zyskało akwedukt.

 

Segowia, fot. Javier Martinez / Unsplash
Segowia, fot. Javier Martinez / Unsplash


Mérida. Najbardziej rzymskie miasto w Hiszpanii

Wędrując od jednego do drugiego zabytku Méridy można mieć momentami wrażenie, że jest się w samej stolicy Italii. Jak na rzymskie warunki było to miasto stosunkowo młode, bowiem założył je w roku 25 p.n.e. cesarz Oktawian August z myślą o spokojnej starości swoich żołnierzy. Taką funkcję pełniła Emerita Augusta, stanowiąca azyl dla weteranów  Legio V Alaudae i Legio X Gemina armii rzymskiej po wojnie kantabryjskiej. Miasto rozrosło się w tak szybkim tempie, że rychło stało się stolicą Luzytanii, drugiej administracyjnej prowincji Hiszpanii. Jako stolica Emerita Augusta musiała posiadać odpowiednią architekturę i takąż jej rzymscy budowniczy zapewnili. To, co do dziś możemy podziwiać w tym mieście, to budowle z I wieku p.n.e i I wieku n.e., kiedy miasto przeżywało swój błyskawiczny rozkwit.

Najbardziej znaną wizytówką Méridy jest teatr (Teatro Romano) wzniesiony około 15 roku p.n.e. Inicjatorem budowy był Marek Agryppa, nota bene zięć Augusta. Aby zminimalizować koszty budowy teatr został skonstruowany w oparciu o pobliskie wzgórze, co stanowiło genialne jak na owe czasy rozwiązanie. Widownia mogła pomieścić 6 tysięcy widzów, możemy więc sobie wyobrazić, jakie widowiska odbywały się na scenie. Do naszych czasów teatr zachował się w stanie całkiem przyzwoitym; w nieco gorszej kondycji jest natomiast amfiteatr, który znajdował się w sąsiedztwie i był przeznaczony dla znacznie większej widowni – bez problemu mieścili się w nim wszyscy emeryci, gdyż miejsc było aż 16 tysięcy. Cel tego obiektu był dokładnie taki sam jak w przypadku rzymskiego Koloseum – odbywały się na nim walki gladiatorów i inne spektakle z udziałem ludzi, zwierząt i machin wojennych.

Merida, fot. Harald Brendel Flickr
Merida, fot. Harald Brendel / Flickr, CC BY 2.0

Do najpiękniejszych rzymskich zabytków w Méridzie należy most rzymski (Puente Romano) na rzece Gwadianie. Pierwotnie funkcjonował jako dwa mosty dochodzące do wyspy na środku rzeki, jednak w XVI wieku został połączony pięcioma dodatkowymi łukami i mierzy obecnie około 800 metrów długości przy 8 metrach szerokości. W starożytności był jednym z największych tego typu obiektów, z powodzeniem mieściły się na nim dwa zaprzęgi konne. Wnosi się na wysokość 12 metrów nad lustrem wody. Obecnie jest wyłączony z ruchu kołowego w celach ochronnych, jednak nadal możemy po nim przejść.

Najbardziej tajemniczym zabytkiem miasta jest natomiast domniemana świątynia Diany. Dlaczego domniemana? Prawdopodobnie wzniesiona została na cześć cesarza Augusta i nie miała z dziewiczą boginią nic wspólnego. Teoria o poświęceniu tego przybytku akurat Dianie powstała w XVI wieku. Inną kwestią pozostaje doskonały stan obiektu, który prezentuje się znakomicie jak na swój zaawansowany wiek. Otóż do Świątyni Diany dobudowano fasady pałacu Palacio de Conde de los Corbos. To właśnie one spowolniły stopniowe niszczenie budynku. Dziś możemy podziwiać imponujące pozostałości po owej świątyni, której smukłe kolumny wznoszą się ku niebu.

Merida, fot. Julia Wollner
Merida, fot. Julia Wollner

Sewilla i Italica. Na krańcu rzymskiego świata

Sięga swymi korzeniami daleko w przeszłość. Założona przez Iberów, szybko została zajęta przez Fenicjan. Istnieje teoria, że wchodziła w skład starożytnego królestwa Tartessos. W 206 roku p.n.e. Scypion Afrykański Starszy założył w pobliżu Sewilli osadę Italica, natomiast samo miasto zostało w 45 roku p.n.e. zdobyte przez Juliusza Cezara i przemianowane na Colonia Iulia Romula Hispalis.

Sama Sewilla nie ma nam do zaoferowania wielu zabytków z czasów rzymskich; te, które znajdują się na terenie miasta, możemy podziwiać w Muzeum Archeologicznym (Museo Arqueológico de Sevilla). Natomiast położona w jej sąsiedztwie Italica jest najstarszą ufundowaną przez Rzymian osadą na Półwyspie Iberyjskim. Początkowo Italica służyła jako baza wojskowa dla żołnierzy oraz „ośrodek spokojnej starości” dla weteranów, jednak bardzo szybko przekształciła się w miasto, którego ruiny stanowią dziś ogromną turystyczną atrakcję. W Italice przyszedł na świat jeden z najwybitniejszych rzymskich cesarzy, Trajan. Była zamieszkana aż do wieku VII, kiedy to została zniszczona na skutek powodzi i opuszczona. Do XVIII wieku służyła głównie jako kamieniołom; to z niej pozyskano między innymi materiał na wykończenie sewilskiej Giraldy. Wykopaliska na jej terenie rozpoczęły się w 1781 roku, a zatem, jak na Hiszpanię, niebywale szybko.

To, co nazywamy Italiką, wchodzi dziś w zakres obszaru archeologicznego (El conjunto arqueológico) na terenie miejscowości Santiponce. Do dnia dzisiejszego zachowały się termy, amfiteatr, który mieścił ongiś 25 tysięcy widzów i teatr mieszczący 3 tysiące widzów, a także akwedukty i domy prywatne. Do tych ostatnich szczególnie warto zajrzeć, gdyż każdy z nich ma nam do opowiedzenia inną historię, a do pokazania istne cuda, takie jak choćby przepiękne mozaiki (Casa de Pájaros zachwyca mozaikami z wizerunkiem ptaków, Casa de Planetarium pokaże nam mozaikę ze znakami zodiaku). Domy przypominają nieco pompejańskie wille. Szczególnie piękna jest Casa de Neptuno, gdzie trudno oderwać oczy od mozaiki przedstawiającej tego właśnie boga. Zdumiewające, że na tym skrawku andaluzyjskiej ziemi istniały typowe rzymskie domy, należące do ludzi określających się mianem cives romani, żyjących według rzymskich obyczajów. Mamy wrażenie, jakbyśmy wcale nie wyjechali poza obręb Italii.

Italica, fot. Ángel M. Felicísimo Flickr, CC BY 2.0
Italica, fot. Ángel M. Felicísimo Flickr, CC BY 2.0

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a w tym przypadku raczej: z Rzymu. Drogi długie i niekiedy trudne do pokonania – przez rozkołysane morze i strome szczyty gór, prowadzące aż do surowej Iberii. Tak odmiennej, a jednocześnie tak zdumiewająco podobnej.

 

Zdjęcie główne: akwedukt w Segowii, Marco De Hevia / Unsplash