kultura sztuki piękne

Grasse i Jean-Honoré Fragonard

Magdalena Leszner-Skrzecz

Jean-Honoré Fragonard miał szczęście urodzić się w mieście kwiatów – Grasse. Jego obrazy to szybkie pociągnięcia pędzla, miękki modelunek, jasność barw, które zginęły w czasie rewolucji, by odrodzić się dzięki impresjonistom.

Przyzwoitość jego dzieł leży w ich lekkości. Jego pędzel muska tylko płótno. Obraz pozostaje świetlistym tchnieniem, wirem plam barwnych, ulotnym rajem, w którym odgaduje się obecność ciał  – pisali o Jeanie-Honoré Fragonardzie (ur. 5 kwietnia 1732 r.)  bracia de Goncourt. Ten francuski malarz rokokowy w Grasse spędził tylko dzieciństwo, jednak wydaje się, że nastrój prowansalskiej miejscowości naznaczył jego twórczość na zawsze. Lekkość i rozświetlone, pastelowe kolory scen rozgrywających się na świeżym powietrzu wspaniale oddają atmosferę Lazurowego Wybrzeża.

Żył pomiędzy lawendowym miasteczkiem a Paryżem. W stolicy uczył się pod okiem mistrzów swoich czasów: Jeana Chardina i François Bouchera. Od jednego przejął umiejętność sprawnego operowania światłem, od drugiego – umiłowanie kobiecego ciała. W obu przypadkach uzupełnił wszystko swoją wrażliwością, dzięki czemu postacie, które wychodziły spod jego pędzla, nie sprawiają wrażenia pozbawionych duszy i uczuć. Warto także dodać, że uważny obserwator zauważy na jego płótnach wpływ twórców weneckich – Grand Tour po Italii, skąd zresztą pochodzili jego przodkowie, wyczuliło Fragonarda na światło i kolor.

"Huśtawka" – najsłynniejszy obraz Fragonarda, dziś w Wallace Collection w Londynie
“Huśtawka” – najsłynniejszy obraz Fragonarda, dziś w Wallace Collection w Londynie

Tworzył dzieła zgodne z duchem czasów Ludwika XV, jakby nie zważając na prawdziwy świat wokół. Zamknięci w pałacowych ogrodach arystokraci, całkowicie oderwani od spraw, problemów i egzystencji zwykłych ludzi, tworzyli swój własny raj, do którego smutek i melancholia nie miały prawa wstępu. Liczyła się miłość, beztroska, zabawa, erotyzm, piękno i bogactwo. Król, a także otaczające go kobiety – z których zarówno słynna Madame Pompadour, jak i Madame du Barry gorąco wspierały Fragonarda – wywierał ogromny wpływ na sztukę. Nic dziwnego, że płótna artysty – zarówno te znajdujące się dzisiaj w Luwrze, jak i inne, pokazywane w Grasse – wydają się idealnie zgodne z wyobrażeniami o dworskim stylu życia, pełnym beztroskich uniesień. Szybkie pociągnięcia pędzla, miękki modelunek, jasność barw ceniona była w wysokich kręgach, a obrazy prowansalskiego twórcy powstawały na prywatny użytek zamawiających, stając się wyrafinowaną „kropką nad i” w ich wytwornych salonach.

Słynne „Kąpiące się” Fragonarda – frywolne, beztroskie, radosne. Oto grupa kobiet celebruje chwilę i cieszy się życiem. Ich krągłe ciała wręcz tańczą na płótnie. Połaskotane pastelowymi tkaninami są niczym ulotne zjawy rozkoszujące się kąpielą pośród pięknej przyrody. Obraz oglądać można w paryskim Luwrze
Słynne „Kąpiące się” Fragonarda – frywolne, beztroskie, radosne. Oto grupa kobiet celebruje chwilę i cieszy się życiem. Ich krągłe ciała wręcz tańczą na płótnie. Połaskotane pastelowymi tkaninami są niczym ulotne zjawy rozkoszujące się kąpielą pośród pięknej przyrody. Obraz oglądać można w paryskim Luwrze

Co ciekawe, sztuka Fragonarda i sztuka epoki odchodziła w przeszłość w zasadzie jednocześnie; wraz z opuszczaniem gilotyny ścinano malarstwo rokoko, które kojarzyła się z monarchą. Świetną passę wiodącego dostatnie życie malarza, tworzącego dla królewskich metres i innych wysoko postawionych klientów, przerwały pierwsze odgłosy Wielkiej Rewolucji. Mistrz porzucił wówczas Paryż i uciekł do swojego rodzinnego miasteczka, by spędzić tam najbardziej niebezpieczne lata. W 1791 roku powrócił do stolicy, ale to już nie było jego miejsce, jego czasy. Został konserwatorem w rodzącym się właśnie muzeum Luwru, gdzie nawet zamieszkał, jednak na krótko. Pojawienie się Napoleona, stworzenie przez niego muzeum swego imienia spowodowało, że Fragonard musiał opuścić przystań sztuki. Nie potrafił odnaleźć się w nowym systemie. Nie umiał też malować inaczej. W ostatnich kilkanastu latach życia przestał zupełnie sięgać po pędzel. Zmarł 22 sierpnia 1806 roku w Paryżu, gdzie pochowano go w kościele Saint Roch, co uznać można za symboliczne. Świątynia powstała z nadejściem młodziutkiego Ludwika XIV, dorastała z Ludwikiem XV, by zostać zniszczoną z Ludwikiem XVI. Ostatnia bitwa powstańców, stłumiona przez Napoleona na jej schodach zewnętrznych, zamknęła koło.

Fragonard, zapomniany na prawie sto lat w wyniku krwawej rewolucji, został ponownie odkryty wraz z nadejściem nowej – impresjonistycznej. Miłośnikiem jego twórczości był sam Renoir; późnien docenili ją romantycy. Dziś duch Jeana-Honoré wydaje się nadal obecny w Grasse – miasteczku pachnącym kwiatami, wśród kamiennych domów i rozpościerających się tuż obok lawendowych pól. Na odwiedziny czeka Villa Fragonard – wzniesiona w XVII wieku siedziba malarza. Na parterze domu oglądać można część spośród blisko 600 dzieł, które po sobie pozostawił. Pięknym doświadczeniem będzie też wizyta w Musee d’art et d’Histoire de Provence, którego wnętrza prezentują nie tylko stroje z epoki, ale liczne eksponaty związane z okolicą. Zachwyca atmosfera, zapachy i malownicze atrium z kwiatami jaśminu i fiołków. Podobnie jak obrazy Fragonarda, wypełniają je jasne barwy i światło zacierające kontur. Świetliste tchnienie i ulotny raj opisywany przez braci de Goncourt są już nie do odnalezienia w Paryżu; przetrwały jednak na Côte d’Azur.