artykuły kultura podróże

Sagrada Familia

Julia Wollner

Nie, nie jestem miłośniczką Gaudiego. To nie moja estetyka. Jednak nade wszystko cenię dobrze opowiedzianą historię. A barceloński kościół opowiada spójnie, ciekawie i na pewno niesztampowo.

Sagrada Familia to wielowymiarowa, bogata w niuanse opowieść o człowieku. Na prześledzenie wszystkich jej wątków nie starczyłoby tygodnia – trudno więc wymagać, by stało się tak w ciągu krótkiej wizyty. Nawet podczas niej  uderza jednak humanizm tej niezwykłej architektonicznej konstrukcji, gdzie między nawami toczy się nieustanny dialog, gdzie sztuka rodziła się z tęsknoty za naturą i gdzie biografia artysty zaklęta zostaje na zawsze w kamieniu i witrażach.

Konstrukcję świątyni podtrzymują nie kolumny, ale drzewa. Fot. Julia Wollner
Konstrukcję świątyni podtrzymują nie kolumny, ale kamienne drzewa. Fot. Julia Wollner

Ja zapamiętuję choćby to, że Gaudi jest zmęczony industrializmem. Zamiast kolumn stawia wewnątrz kościoła gigantyczne drzewa.Wiele dziesięcioleci przed nami tęskni za powrotem do natury, do człowieczeństwa przodków, niedążących do przemienienia się w maszyny. Zna przy tym wartość ludzkiej pracy; wie, że to ona nadaje sens ludzkiemu życiu. Wierni też powinni o tym pamiętać: na fasadzie Narodzenia wzrok przykuwa Jezus z młotkiem w dłoni.

Gaudi tęsknił do natury z czasów swojego dzieciństwa. Fot. Julia Wollner
Gaudi tęsknił do natury z czasów swojego dzieciństwa. Fot. Julia Wollner

Zaraz obok wzrok przyciąga wielorakość rysów dzieci sportretowanych jako anioły, zgromadzone przy betlejemskiej stajence. Niektóre mają wyraźnie skośne oczy. To już zasługa następcy Gaudiego, japońskiego rzeźbiarza Etsuro Sotoo, który przy zdobieniu katedry (dziś: bazyliki) pracował od roku 1978. Dzięki niemu barcelońskie chóry anielskie zdają się celebrowac różnorodność ludzkiej rasy.

Fasada Narodzenia zdaje się celebrować różnorodność. Fot. Julia Wollner
Fasada Narodzenia zdaje się celebrować różnorodność. Fot. Julia Wollner

Po drugiej stronie budynku – memento mori. Fasada Męki Pańskiej przypomina, że wszyscy, bez względu na pochodzenie, równi jesteśmy wobec śmierci. Sześć wielkich słupów przywodzi na myśl ludzkie kości wraz ze strukturą przylegających do nich ścięgien; następne kolumny – a jest ich 18 – dopełniają liczby 24. Tyle kości liczą nasze żebra. Żebra Zbawiciela również – stał się przecież jednym z nas, uświęcając tym samym nasze człowieczeństwo.

Fasada Męki Pańskiej, fot. Julia Wollner
Fasada Męki Pańskiej, fot. Julia Wollner

Wnętrze świątyni to dla odmiany gra kolorów. Zieleń życia po stronie Narodzin, czerwień krwi i zachodzącego słońca dokładnie naprzeciwko. Witraże u początku i u końca drogi. W jej połowie: imponujące drzwi nowej nawy, ze słowami Ojcze nasz spisanymi w przeróżnych językach. Wierzący czy nie, wszyscy szukamy w życiu wsparcia, rodzicielskiej czułości, opieki i akceptacji. Chleba i odpuszczenia win.

Zieleń prowadzi nieustanny dialog z czerwienią. Fot. Julia Wollner
Zieleń prowadzi nieustanny dialog z czerwienią. Fot. Julia Wollner

 

Zwiedzanie dobiega końca. Gaudi marzył, by od strony fasady Chwały do kościoła prowadziły piękne ogrody. Nie udało się – w latach ’70 ubiegłego wieku włodarze miasta wznieśli tu budynki mieszkalne, nie wierząc, że budowa katedry będzie kontynuowana. Ludzka cecha, brak wiary… A jednak wznoszenie kompleksu trwa. Podobno zostanie ukończone w 2026 roku.

Jakimi będziemy wtedy ludźmi?

 

https://youtu.be/RcDmloG3tXU

Zdjęcie główne: Sarah Castillo / Flickr, CC BY-SA 2.0