Magdalen Nabb, Śmierć Anglika
Anna Pomierny-WąsińskaPortret Florencji nakreślony przez Magdalen Nabb w kryminale Śmierć Anglika bliski jest reportażowi pisanemu przez czujnego obserwatora „z zewnątrz”, a jednak głęboko zanurzonego w rzeczywistości miasta.
W połowie wakacji na półki polskich księgarni trafił pierwszy tom serii powieści kryminalnych Magdalen Nabb, brytyjskiej pisarki docenianej i znanej chyba bardziej w Toskanii niż na rodzinnych Wyspach, porzuconych przez autorkę w latach siedemdziesiątych. Otwierająca cykl Śmierć Anglika dołączyła tym samym do licznej już grupy przetłumaczonych na język polski kryminałów, których akcja dzieje się we włoskich miastach.
Nie od dziś wiadomo, że lektura kryminałów służy do odbywania literackich podróży. Choć są gatunkiem zupełnie innym niż literatura podróżnicza, często sięgamy po nie w podobnym celu – by poznać, poczuć, wyobrazić sobie i niekiedy także przypomnieć dalekie miejsca. Styl i charakter tej powieści, a także doskonały przekład, odróżniają ją jednak niebywale od wielu innych tytułów pojawiających się na polskim rynku. Zgrabnie wydaną, dopieszczoną przez Wydawnictwo Próby graficznie i językowo książkę niektórzy mogli zapakować w te wakacje do walizek, udając się w sierpniowe podróże po Italii. Inni (jak ja) czytali ją z tęsknoty, z dala od wzgórz Toskanii, między którymi leży Florencja – główna bohaterka powieści Nabb.
Miasto nad Arno pisarka pokazuje w nietuzinkowy i bezpretensjonalny sposób. Malowany przez nią portret Florencji bliski jest niekiedy reportażowi pisanemu przez czujnego obserwatora pochodzącego „z zewnątrz”, a jednak głęboko zanurzonego w rzeczywistości miasta. To obraz typowy dla pióra zakochanego w danym miejscu przybysza, obywatela z wyboru; obraz pełen uważności i czułości. Ogromna część powieści dzieje się w dzielnicy Oltrarno, czyli po drugiej stronie rzeki Arno – tam, gdzie nieopodal Ogrodów Boboli i górującego nad miastem kościoła San Miniato wznosi się m.in. Pałac Pittich. To regiony miasta zwykle zwiedzane przez turystów w pośpiechu; dobrze znane są koneserom antykwariatów oraz tym, którzy we Florencji mieli szansę pobyć dłużej. Tylko wówczas można nauczyć się, gdzie najlepiej (i najtaniej) zjeść oraz zanurzyć się w tłumie świętujących na placu Santo Spirito studentów Uniwersytetu Florenckiego.
Oltrarno to dzielnica pełna przeciwieństw – wąskie ulice ograniczają tu wysokie fasady monumentalnych pałaców florenckiej arystokracji, w zaułkach wiele jednak przykładów miejskiego życia, które nie zawsze należą do tych miłych i spokojnych. Nabb dobrze poznała tę scenerię: przez pewien czas mieszkała przy placu San Felice 8. Świątynia pod tym wezwaniem została zresztą wspaniale oddana przez pisarkę w barwnej scenie pogrzebowej opisanej na stronach powieści.
Akcja Śmierci Anglika dzieje się gdzieś na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w. (powieść w oryginale ukazała się w 1981 roku). Dokładne daty w tekście nie padają, ale o wniosek łatwo na podstawie informacji, które pojawiają się w finale powieści. Florencja, którą opisuje Nabb, jest już oczywiście miastem pełnym międzynarodowych gości, ale nie jest to ta turystyka i te tłumy, które znamy z pierwszych dekad XXI w. Na dodatek do zbrodni i dochodzenia, które są przedmiotem powieści, dochodzi na chwilę przed Bożym Narodzeniem. Kto kiedykolwiek był w tym czasie we Florencji, wie, że to jeden z najbardziej urokliwych momentów w życiu miasta. Nawet dziś zagranicznych turystów jest wówczas niewielu, ulice wypełnia miły przedświąteczny gwar, a marmurowe fasady najpiękniejszych miejskich świątyń pięknie mienią się w kałużach na wydeptanym florenckim bruku. O tej porze roku pada tu często i obficie, mgły też zwykle więcej niż nad Tamizą. Chciałoby się rzec: aura idealna na morderstwo Anglika. Tłumaczka powieści, Dorota Kozińska, zauważa, że to jednak nie intryga kryminalna, nie odpowiedź na pytanie “kto zabił?” są w tej książce najważniejsze, ale specyficzna atmosfera miasta, portrety psychologiczne postaci, kontrasty, spięcia, które owocują czasami wręcz komicznymi sytuacjami. Wzruszenie, ból, tragedia, zderzone niemal z komedią dell’arte (wywiad dla Polskiego Radia, 24.08.2021).
Jednym z najciekawszych pomysłów Nabb, nieczęstych w literaturze kryminalnej, jest sposób wprowadzenia wiodącej postaci – detektywa rozwiązującego sprawę. Zamiast typowej dla gatunku, budowanej od początku charakterystyki jednego bohatera mamy tu prawdziwą galerię postaci: dystyngowanego i doświadczonego kapitana żandarmerii, młodego adepta szkoły policyjnej pochodzącego z wyższych sfer florenckiej społeczności; wreszcie, jako że rolę trupa w kryminale odgrywa Anglik, Nabb wprowadza do powieści również dwóch przedstawicieli Scotland Yardu, odmalowanych z błyskotliwym poczuciem humoru. Najrzadziej natomiast na kartkach powieści pojawia się sierżant Salvatore Guarnaccia, z pochodzenia Sycylijczyk, który dla serii Nabb będzie miał kluczowe znaczenie. Może dlatego, że podobnie jak autorka, i on jest tutaj przybyszem spoza Florencji, a okazuje się wybornym obserwatorem ludzkich problemów i charakterów.
Przy lekturze Śmierci Anglika warto zadać sobie pytanie, czym powieść Magdalen Nabb zyskała sobie przychylność florenckich czytelników. Włosi nieczęsto życzliwie patrzą na portrety ich miast i społeczności tworzone przez zagranicznych pisarzy. Myślę, że odpowiedź tkwi w sposobie kreowania przez Naab postaci. Pisarka nie tylko z wielką dokładnością oddaje różnice charakterów i pozycji społecznych swoich bohaterów, ale robi to także z niezwykłym, pełnym inteligencji poczuciem humoru. Śmierć Anglika warto więc przeczytać nie tylko dla pięknie oddanej przez Nabb Florencji, ale także ze względu na barwną i błyskotliwą charakterystykę licznej – i dość ekscentrycznej – mniejszości Anglików w tym mieście, silnie zakorzenionej we florenckiej historii ostatnich stuleci. Styl, z jakim pisarka przedstawia ich na kartach powieści, pełen jest błysku, humoru, nawet pewnego rodzaju złośliwości. A przecież to właśnie cechy, które Włosi przypisują mieszkańcom słynnego miasta nad Arno.