Maria Immacolata Macioti, Mity i magie ziół
Julia WollnerPiękno kultury śródziemnomorskiej tkwi w jej nierozerwalnym związku z przyrodą. To przeważnie od niej wychodzi i do niej dąży tamtejsza sztuka, literatura, muzyka. By czerpać radość, jaką dają współzależne od siebie natura i kultura, warto poznawać symbolikę drzew, kwiatów i ziół. Nauczyć się ich języka, a później odkrywać kulturowe bogactwo zamknięte w liściach, płatkach i owocach. Czy książka Mity i magie ziół Marii Immacolaty Maciotti może posłużyć nam za słownik?
Drzewa, krzewy, kwiaty i trawy od zarania dziejów dostarczały ludziom energii jako pożywienie, a także stanowiły niewyczerpane źródło inspiracji, karmiąc tym samym duszę. Tradycja grecko-rzymska, leżąca u podstaw całej kultury śródziemnomorskiej, nie była tu wyjątkiem, a legendy związane z roślinami są w niej doprawdy niezliczone. W tysiącach poświęconych im historii drzewa stanowiły rezultat niezwykłej przemiany, poszczególne krzewy ukochały sobie różnorodne bóstwa, a kwiaty symbolizowały najważniejsze życiowe wartości. W wiekach średnich i późniejszych powstawały na ich temat kolejne mity, a rośliny łączono z liczbami czy znakami zodiaku.
Wszystkie te fascynujące zagadnienia – aspekt symboliczny roślin, związany z nimi folklor, a nawet elementy fitoterapii – opisuje w swojej książce włoska socjolożka Maria Immacolata Macioti, badająca na co dzień wierzenia religijne i magiczno-sakralne i wykładająca na rzymskiej La Sapienzy. Jej opracowanie jest barwne, momentami wspaniale poruszające wyobraźnię; w zamyśle być może również poetyckie. W moim odczuciu, niestety, także dosyć chaotyczne – mam tu na myśli nie tyle bogactwo interpretacji wybranych treści, ile bardziej samą konstrukcję książki. Trudno przeczytać ją jako esej, ale nie uda nam się również korzystać z niej jako kompendium. Co więcej, nie znajdziemy w niej solidnej próby odpowiedzi na pytanie stanowiące podtytuł pracy (Czy kwiaty i liście, zapachy i znaki zodiaku wpływają na stosunki między ludźmi?), a drobne, ale dosyć częste błędy redakcyjne w tekście odwracają naszą uwagę od przedmiotu rozważań.
Kilka lat temu, analizując wspaniałą mediolańską wystawę poświęconą związkom między mitem a przyrodą, napisałam, że dla dawnych mieszkańców Śródziemnomorza natura była swego rodzaju teatrem, sceną, na której toczyło się życie; jak mówił Humboldt, pełniła funkcję malarskiego tła, na którym poruszają się figury ludzkie. Dla nas, dzisiaj, natura jest odległą kategorią, światem istniejącym tam, gdzie nie ma człowieka. Chociażby z tego powodu każdej książce jej poświęconej winni jesteśmy uwagę i docenienie. Tekst autorstwa Macioti zajmuje się wieloma fascynującymi aspektami wielowiekowej relacji, jaka łączy nas z roślinami. Nie spełnił może wszystkich moich oczekiwań, jednak pozostaje bogatym źródłem wiedzy i niebanalną, inspirującą lekturą. Lekturą, dzięki której – by znów sparafrazować słowa, które wybrałam do opisania mediolańskiej wystawy – natura ma szansę przestać zamieniać się w daleką i coraz mniej obecną przeszłość, a pozostanie wielowymiarową, wieloznaczeniową, magiczną teraźniejszością.