Rozmowy o metamorfozach: Całkiem inny brzeg. Jarosław Mikołajewski opowiada o swojej książce Wielki przypływ
RedakcjaWielki przypływ opowiada o Lampedusie – maleńkiej włoskiej wyspie, z której bliżej jest do Afryki niż do Italii. Wyspie, która pomaga. Wyspie, która zmienia znaną wszystkim dotąd wizję brzegu Naszego Morza: spokojnego, bezpiecznego, niezmiennego. Wyspie, która pokazuje, że przyszła dla nas godzina próby.
W Próbie opisania krajobrazu greckiego Zbigniewa Herberta czytamy:
Z każdego niemal wzniesienia widać morze. Zamyka horyzont płaską linią, która powinna dawać uciszenie. Ale nawet gdy jest ono spokojne, gdy nie szturmuje ziemi, jego głęboki kolor przypomina, że jest przepaścią przykrytą lustrem.
I choć Herbert odnosił się w tych słowach do brzegu Hellady, to przecież Morze Śródziemne jest jedno – nie greckie, nie włoskie, nie afrykańskie. Nasze. I to Nasze Morze, Mare Nostrum, zamyka w sobie zarówno piękno, dobro i światło, jak i niewyobrażalne cierpienie, ból i smutek. O tym właśnie mówi książka Jarosława Mikołajewskiego Wielki przypływ (Fundacja Instytut Reportażu/ Dowody na Istnienie, Warszawa 2015).