Film Żaby na podstawie komedii Arystofanesa. Do zaświatów i z powrotem
Bartosz PalochaSłynna starożytna grecka komedia Arystofanesa doczekała się ekranizacji.
Żaby to jedna z najpopularniejszych komedii Arystofanesa, ateńskiego twórcy żyjącego na przełomie V i IV wieku p.n.e. Kiedy wystawiał on swoje dzieło, Ateny już od 30 lat znajdowały się w stanie wyniszczającej wojny ze Spartą, a wśród żywych brakowało Peryklesa, który wzniósł ateńską demokrację na wyżyny. Ten szlachetny ustrój został wyparty przez ochlokrację (wg PWN: wynaturzona forma demokracji, w której rządy sprawuje tłum kierowany przez schlebiających mu demagogów – przyp. red.), w której posłuch zyskali populiści. Ogólny kryzys oraz olbrzymia liczba ofiar wojennych sprawiły, że „słońce Hellady” znacznie przygasło. Żaby miały swą premierę w 405 roku p.n.e., tuż po śmierci ostatniego z wielkich tragików, Eurypidesa, który nie pozostawił po sobie następcy.

Właśnie z powodu jego braku twórca teatru, bóg Dionizos, postanowił udać się do Hadesu, by ściągnąć Eurypidesa z powrotem do Aten. Wielka wyprawa w zaświaty, podczas której na drodze Dionizosa i jego sługi Ksantiasa miały pojawić się żaby, została wybornie opisana przez Arystofanesa. Dwa i pół tysiąca lat później grupa studentów z belgijskiego uniwersytetu w Leuven postanowiła opowiedzieć tę historię pod patronatem X Muzy, czyli filmu. Ambitni młodzi twórcy zadbali przy tym o to, by postaci Arystofanesa przemówiły swoim własnym językiem. Dzięki temu powstał pierwszy w dziejach film w języku… starogreckim.
Żywy martwy język
Studenci i absolwenci uniwersytetu z Leuven mieli pewne doświadczenie w pracy z tzw. martwym językiem. Już wcześniej w ramach programu Erasmus wystawili sztukę po łacinie; wtedy też uznali, że następnym krokiem będzie adaptacja tekstu powstałego w języku starogreckim. Kiedy więc zapadła decyzja, że to Żaby Arystofanesa stanowić będą podstawę scenariusza, wiadome było, że greka aktorów występujących w filmie będzie brzmieć tak samo jak greka, którą wybrzmiewała z skene teatru Dionizosa w Atenach Arystofanesa.

Młodzi naukowcy podjęli się więc prawdziwie pionierskiej pracy. Co prawda w niektórych krajach, w tym we współczesnej Grecji, nadal przykłada się duże znaczenie do nauki literatury klasycznej, jednak nawet utwory starogreckie czyta się, stosując zasady współczesnej wymowy. Ta zaś nieco się różni od tej, którą posługiwał się Arystofanes. – Na szczęście to był film, a nie sztuka teatralna. Wszelkie błędy można więc było wyciąć i materiał nagrać na nowo – dodaje Thibaut Lejeune, przysłowiowy mózg całego przedsięwzięcia. Nie tylko stworzył większą część scenariusza i wyreżyserował produkcję, ale także stał za kamerą, a na koniec zmontował powstały materiał. Zdjęcia w pięknych plenerach we Francji i Włoszech zajęły zaledwie dziesięć dni. Wyzwaniem za to okazał się montaż, który trwał ponad rok.
Mieszanka gatunków
Thibaut Lejeune odpowiada także za fakt, że scenariusz filmu, choć bazuje na Żabach Arystofanesa, składa się z tak naprawdę z różnych tekstów. – Chciałem sięgnąć po różne gatunki literackie – tłumaczy. Filmowa opowieść rozpoczyna się więc nieco inaczej niż u Arystofanesa, a mianowicie od spotkania… myszy z żabą. Wykorzystano tu anonimowy poemat heroikomiczny z czasów starożytnych, zatytułowany Batrachomyomachia (pol.: Wojna mysio-żabia). – Problem z komediami Arystofanesa jest taki, że jest tam wiele aluzji do ówczesnej sytuacji politycznej, niezrozumiałych dla szerokiej współczesnej publiczności. Podjęliśmy więc decyzję, by zmienić zakończenie i dołączyć do całości inne dzieła literackie, w tym właśnie „Batrachomyomachię”, gdzie spotykamy tego samego protagonistę, czyli żaby – wyjaśnia Maxime Maleux.

Mamy więc poemat heroikomiczny, tytułową komedię, przydałaby się jeszcze tragedia. Z pomocą przychodzi główny winowajca wyprawy Dionizosa do Hadesu, czyli wielki Eurypides. Filmowcy sięgnęli po jego utwór Alkestis, który nie jest jednak typową tragedią – ma zdecydowanie lżejszy charakter i wykazuje cechy dramatu satyrowego. Opowiada o niezwykłej historii małżeństwa Admeta (w tej roli Maxime Maleux) i tytułowej Alkestis. Admetowi przepowiedziana została śmierć w młodym wieku, której uniknąć mógł tylko pod warunkiem znalezienia kogoś, kto dobrowolnie zgodzi się umrzeć zamiast niego. Dość tragikomiczny charakter ma scena, w której Admet skarży się Heraklesowi, że żaden z przyjaciół nie chciał się dla niego poświęcić… Odmówili mu nawet jego wiekowi rodzice, twardo trzymający się życia. Wreszcie do Hadesu zgodziła się zejść żona Admeta. Alkestis to zresztą nie jedyna ciekawa postać żeńska w belgijskiej produkcji. W Żabach pojawia się także kapłanka Diotyma, znana ze słynnej Uczty Platona. Dionizos i Ksantias spotykają ją w zaświatach. Podobnie jak w dialogu greckiego filozofa, tak również w filmie kapłanka opowiada o miłości. – Pojawienie się Diotymy w filmie pozwoliło spojrzeć na całość z kobiecej perspektywy – dodaje Thibaut Lejeune. Aby docenić, jak udało się połączyć te wszystkie wątki z różnych tekstów, trzeba koniecznie zobaczyć film.
Na długo przed Trumpem
W oficjalnym oświadczeniu opublikowanym z okazji premiery filmu twórcy podkreślają, że powstał on z bezinteresownej miłości do literatury klasycznej. Traktują swoje dzieło również jako zachętę dla młodzieży, by studiowała języki klasyczne. Czy jednak na ich decyzji o nakręceniu filmu nie zaważyła też społeczno-polityczna sytuacja ostatnich lat? Pojawienie się Diotymy jako głosu kobiet, a także fakt, że sama komedia Arystofanesa została napisana w okresie schyłkowym dla ateńskiej demokracji, mają niemało wspólnego z czasami współczesnymi, w których możemy zaobserwować kryzys demokracji i nasilenie populizmu. – Nie mieliśmy takiego zamiaru. Prace przygotowawcze do filmu zaczęły się jeszcze na długo przed Trumpem – mówi Maxime Maleux. – Jednak pojawienie się takich skojarzeń świadczy, że teksty antyczne są ciągle aktualne i warto po nie sięgać! – dodaje Thibaut Lejeune.

Z Hadesu do Warszawy
Jak kończy się film ulepiony z kilku antycznych dzieł? Tego oczywiście nie zdradzę; mogę tylko powiedzieć, że Dionizos po zakończeniu swojej misji udał się do… Warszawy. Laurens van der Wiel, aktor wcielający się w postać boga winorośli, pracuje obecnie jako adiunkt na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego.
Sam film wzbudził duże zainteresowanie w Belgii, rodzinnym kraju jego twórców. W przeciwieństwie do Polski, ciągle działa tam spora liczba klas o profilu klasycznym. Uczniowie ucieszyli się, że wreszcie powstał materiał audiowizualny, z którego mogą korzystać, a z zaświatów próbowano wyprowadzić nie tylko Eurypidesa, ale i język dawnych Greków. Żaby zawędrowały oczywiście także do Hellady, gdzie doczekały się specjalnego pokazu kinowego w Atenach. Obecnie również polscy widzowie, nieznający greki, mogą obejrzeć dzieło młodych Belgów – dodano już napisy w języku polskim, a film jest dostępny w sieci. Miłego seansu!

Oficjalna strona filmu:
Frogs the Film – World’s First Film in Ancient Greek