Kapka Kassabova, W stronę Ochrydy. Podróż przez wojnę i pokój
Agnieszka JasińskaKassabova serwuje nam oryginalną mieszankę wielkiej historii i osobistej podróży przez dzieje.
Kapka Kassabova to bułgarska poetka i autorka książek podróżniczych. Po upadku komunizmu wyemigrowała z rodziną do Nowej Zelandii, a od kilkunastu lat mieszka w Szkocji. Opublikowała między innymi nagradzane teksty Street without a name oraz Granica. Na krawędzi Europy – oba na temat pogranicza grecko-bułgarskiego (drugi z nich został wydany także w Polsce). Wraz z książką W stronę Ochrydy. Podróż przez wojnę i pokój tworzą one trylogię o Bałkanach i o życiu samej Kassabovej. Jej przodkowie pochodzą z Północnej Macedonii, babka urodziła się w Ochrydzie, nad jeziorem Ochrydzkim mieszkała też duża część jej najbliższej rodziny. Następnie wszyscy przenieśli się do Bułgarii; tam urodziła się i wychowała Kapka.
Jak informuje we wstępie autorka, historia jej rodziny ma stać się swoistą bramą do poznania historii regionu. Kassabova przywołuje tu greckie znaczenie słowa ἱστορία, które należy rozumieć jako wieloaspektową, interdyscyplinarną, narratywną eksplorację przedmiotu. Podaje przykład Dziejów Herodota, w których mamy do czynienia nie tylko z opisem wojen toczonych między Grecją a Persją, ale z zapisem ludzkich losów, rozgrywających się na rozległych obszarach pamięci, przestrzeni i czasu. Właśnie takie ujęcie interesuje Kassabovą – mamy więc w jej książce oryginalną mieszankę wielkiej historii (od starożytnego Królestwa Macedonii po czasy współczesne) i osobistej podróży przez dzieje.
Punkt wyjścia dla jej opowieści stanowią Jezioro Ochrydzkie oraz Jezioro Prespa. Oba znajdują się na pograniczu: Ochrydzkie na macedońsko-albańskim, Prespa na grecko-macedońsko-albańskim. Oba leżą też przy starożytnej Via Egnatia – bałkańskiej drodze zbudowanej przez Rzymian, a biegnącej od Dyrrachium (dzisiejsze Durrës w Albanii) aż do Bizancjum. Kassabowa odbywa podróże do obydwu jezior, doświadczenie to uważając za rodzaj wewnętrznego rozrachunku i próbę zrozumienia historii rodziny.
Jezioro Ochrydzkie i Prespa autorka utożsamia przy tym z paradoksem ludzkiego losu. Pierwsze z nich stanowi symbol światła, drugie – ciemności. Ochryda to ruch, cywilizacja, rozwój, a jednocześnie duchowość. Przed wiekami zwana była bałkańskim Jeruzalem, gdyż u jej brzegów znajdowało się ponad 365 świątyń. Prespa to natomiast symbol ciemności – czarna tafla wody, czarne stroje bałkańskich kobiet, bliskość tajemniczej, dzikiej przyrody. Te dwa przeciwieństwa połączone są siecią podziemnych wód; jedno jezioro zasila drugie.
Urodzone nad Jeziorem Ochrydzkim kobiety z rodziny Kassabovej zmuszone zostały do opuszczenia swojego miejsca na ziemi; wszystkie cierpiały później na fizyczne dolegliwości, których nie dało się zdiagnozować. Podobne przypadłości stały się też udziałem autorki. Podejrzewa ona, że ich źródłem jest „tyga”, po bułgarsku i macedońsku oznaczająca mieszankę smutku i tęsknoty. Słowo to idealnie oddaje stan ducha osoby, która zmuszona jest do emigracji. Ta zaś na Bałkanach niemal zawsze związana jest z wielką polityką, bo jest to region szczególnie dotknięty przez dzieje. Jak mówi jeden z rozmówców Kapki, polityka sprawia, że żyje się gorzej. Siebie i podobnych jej wygnańców Kassabova nazywa dziedzicznymi katastrofistami i niedobitkami historii, którzy przez powrót do rodzinnych stron próbują wydostać się z egzystencjalnej pętli definiującej ich życie. Pisarka czuje, że bez podróży nad jeziora będzie powtarzać dawne rodzinne schematy, co z pewnością ją unieszczęśliwi – osoby, które spotyka na swej drodze, są najlepszym dowodem na to, że fatum zawsze dopada człowieka w ten sam sposób. Ile powrotów nad jeziora będzie potrzebować autorka, żeby móc wyzwolić się ze swoistej „homeostazy rodzinnej” – zjawiska, które zmusza do utrzymywania psychicznego i mentalnego status quo, nawet jeśli nie jest ono zdrowe? W niektórych rodzinach tak rozumiana „homeostaza” to dom: zmuszający do lojalności, przypominający mauzoleum zmarłych i żywych. Mieszkańcy Ochrydy mówią, że domu się nie kupuje, dom się dziedziczy, lecz w zamian zostawia się w nim duszę. Kapka jako emigrantka nie ma domu nad jeziorem, dlatego musi nosić go w sobie. Jej babka i matka przekazują jej pamięć o domu, o stracie, co wciąż powoduje ból, ale i budzi w niej potrzebę powrotu.
To indywidualne doświadczenie straty, które dotyka pisarkę, może jednak być także doświadczeniem zbiorowym. Nad Jeziorem Ochrydzkim i Prespą żyją i żyli Macedończycy, Grecy, Turcy, Albańczycy, Bułgarzy, Arumuni, Wołosi – ludzie, którzy zawsze funkcjonowali w symbiozie, ale ich spokój i wzajemne współistnienie burzą co jakiś czas politycy. W XXI wieku jesteśmy świadkami kolejnych wojen, politycznych podziałów, rewizjonizmów narodowych, masowych migracji. Według Kassabovej pierwszym krokiem do uniknięcia następnej zagłady jest uświadomienie sobie ciążącego na nas dziedzictwa.
W stronę Ochrydy to podpowiedź dla każdego, kto podejmuje próbę zdefiniowania – nawet dla samego siebie – czym właściwie są Bałkany. Starożytność i Bizancjum, Imperium Osmańskie i Turcja Atatürka, Grecja i Rzym, wojna domowa w Grecji i reżim Tito w byłej Jugosławii, chrześcijaństwo i islam, mozaika etniczna, derwisze i bałkańscy trubadurzy, kultura i natura, duchowość i przesąd, tęsknota i trauma – wszystko to zostaje niezwykle umiejętnie, we właściwych proporcjach, podane w jednym tytule. Nie bez znaczenia jest tu poetycka przeszłość autorki – jej opis jezior, gór, sadów owocowych, słodyczy miejscowych czereśni mają w sobie sugestywną zmysłowość i czar. Wszystko to powoduje, że książka Kassabovej jest idealnym przykładem reportażu literackiego – obowiązkowego dla miłośników tego regionu Europy.