Loteria w Hiszpanii
Gosia VillatoroHiszpanie kochają swoje tradycje i są do nich niezmiernie przywiązani. Popołudniowa siesta, poranna kawa w lokalnym barze przed rozpoczęciem pracy, miłość do futbolu, muzyki i radosnego świętowania przy każdej nadarzającej się okazji... To zaledwie kilka, z których znani są na całym świecie. Są też i takie, o których wie znacznie mniej osób, ale Hiszpanie kultywują je z nie mniejszym zapałem i oddaniem. Do takowych należy... granie na loterii. Ze szczególnym uwzględnieniem Narodowej Loterii Bożonarodzeniowej.
Skąd w Hiszpanach takie zamiłowanie do próbowania swoich sił w losowaniu przypadkowych cyfr? Cóż, ma na nie wpływ kilka czynników. Pierwszym jest hiszpańska przesądna natura i wiara w tzw. łut szczęścia, na zasadzie: kiedyś w końcu musi mi się udać, prawda? Drugi czynnik to wspólnota – porządny Hiszpan jest wszakże zwierzęciem stadnym, uwielbia towarzystwo, a loteria to doświadczenie społeczne, wspólnotowe, coś, co robi cała rodzina, sąsiedzi, znajomi, krajanie. No i wreszcie trzeci czynnik, wypływający z dwóch poprzednich: fascynacja wszelkiego rodzaju grami losowymi i hazardowymi.
Hiszpańska Loteria Narodowa, znana też jako Loteria Bożonarodzeniowa, jest jedną z najbardziej znanych i prestiżowych na świecie. Aby poznać jej pochodzenie, musimy cofnąć się do XVIII wieku. Wtedy to, za panowania Karola III Burbona, hiszpański skarb państwa znalazł się w głębokim kryzysie: mimo nieustannych prób wprowadzania reform systemu podatkowego nie udawało się ograniczyć rosnącego deficytu publicznego. Z kolei wprowadzenie nowego podatku mogłoby wywołać rozruchy. I wówczas narodził się pomysł wprowadzenia takowego podatku „tylnymi drzwiami”, pod pozorem wielkiej narodowej gry, w której każdy mógłby wziąć udział i zdobyć nagrodę. Dochody ze sprzedaży losów miały zasilić wydrenowany przez wojny napoleońskie królewski skarbiec. Pomysł ten nie pojawił się przypadkowo, Karol III był wcześniej królem Neapolu i Sycylii, i to w Italii miał okazję zaobserwować ogromny sukces i popularność publicznej loterii, zwanej lotto. Był przekonany, że da się ją przeszczepić na hiszpański grunt. Dla pewności – by zamiłowanie mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego do gier i hazardu nie rozmieniło się na drobne – królewskim dekretem z 30 września 1763 roku zakazał wszelkich innych gier losowych i hazardowych, ustanawiając Hiszpańską Loterię Narodową, jedyną w pełni legalną i cieszącą się aprobatą monarchy.
Karol III nakazał ówczesnemu ministrowi skarbu, markizowi de Esquilache, sprowadzić z Neapolu do Madrytu dyrektora loterii neapolitańskiej, José Peyę, któremu powierzył zadanie wprowadzenia loterii narodowej w Hiszpanii. Pierwsze próbne losowanie tej loterii królewskiej odbyło się w Madrycie właśnie, 10 grudnia 1763 roku. Aby uniknąć sytuacji, która miała miejsce wcześniej w Neapolu, kiedy to rozeźlony papież Benedykt XIII zakazał loterii pod karą ekskomuniki, ogłoszono, iż dochód z loterii przekazywany będzie na cele dobroczynne. Nie było to całkowicie niezgodne z prawdą – władca faktycznie oddał część dochodów z loterii na rzecz szpitali, ośrodków charytatywnych, kościołów i hospicjów. W 1767 roku, w celu optymalizacji zysków, zaczęto wprowadzać pierwsze reformy, które polegały na zwiększeniu odsetka nagród i zakazie loterii zagranicznych.
Ta pierwsza loteria, nazywana lotería primitva lub po prostu primitiva, miała, wbrew swojej nazwie, bardzo skomplikowane reguły. Do tego stopnia, że wydano specjalny podręcznik gracza z instrukcjami. Około 1769 roku w Meksyku powstał nowy model loterii, inny niż ów skomplikowany model włoski. W roku 1811 propozycja wprowadzenia tego nowego, prostszego modelu została jednogłośnie zatwierdzona przez ówczesnego ministra skarbu, i od tego momentu w Hiszpanii funkcjonowały równolegle dwa modele, a model meksykański szybko otrzymał nazwę lotería moderna, w skrócie moderna. Było tak aż do 1862 roku i wygaśnięcia primitivy.
Loteria cieszyła się niezwykłą popularnością. Do tego stopnia, że odniesienie do niej można znaleźć nawet w XVIII-wiecznej hiszpańskiej literaturze, jak choćby w sainecie (jednoaktówce odgrywanej w przerwie między kolejnymi aktami dramatów scenicznych) o tytule El día de la lotería (Dzień loterii). Oto, jak opisywał on nastrój tego dnia: “Todo sea festejo, / todo alegría, / que esperamos nos caiga / la Lotería” (Niech będzie święto, niech będzie radość, mamy nadzieję wygrać na loterii). Ciężko pracujący mieszkańcy marzą głośno: “Yo no vuelvo a bordar cofias. / Yo no hilo más. / Ni yo tejo encajes. / Ni yo cordones” (Nie będę już haftować czepków, ani nitki więcej. Ani ja obrusów. Ani ja wstążek). Akcja przenosi się następnie na inną ulicę, przybywa posłaniec konny, by wszem i wobec ogłosić zwycięskie numery. Okazuje się, że nikt nie wygrał, ale jedna z mieszkanek nie dosłyszawszy, przekonana, że udało jej się zdobyć ogromną nagrodę, zaczyna wyrzucać przez okno stare meble (stąd zresztą wzięło się hiszpańskie powiedzenie: tirar la casa por la ventana – wyrzucić dom przez okno, współcześnie oznaczające wydać na coś całe oszczędności). Do domu wraca mąż i uświadamia ją, że nic nie wygrali, a ona w reakcji na tę nowinę mdleje.
Na fali ogromnej popularności hazardowego wynalazku król Ferdynand VII wprowadził nową loterię – w wersji bożonarodzeniowej, z większymi nagrodami. To właśnie ona do dziś jest najbardziej znaną i najbardziej ukochaną przez Hiszpanów, pieszczotliwie nazywaną przez nich El Gordo, czyli grubas (od bardzo wysokiej głównej nagrody). Niezmiennie co roku kupują oni losy w nadziej, że tym razem wreszcie uśmiechnie się do nich szczęście i tocará el gordo – czyli uda się zdobyć główną nagrodę.
Przez następne dziecięciolecia kolejni monarchowie i ich ministrowie skarbu „grzebali” przy loterii, ustawami i dekretami wprowadzając i znosząc kolejne podatki, ustanawiając losowania nadzwyczajne, których dochód przeznaczany był na różne instytucje, nie tylko dobroczynne. Wraz z wybuchem wojny domowej Hiszpania została podzielona na dwie strefy, z których każda miała swoją loterię. Wkrótce swoje własne loterie o ograniczonym zasięgu zaczęły przeprowadzać także poszczególne miasta, usiłując zebrać fundusze na rzecz kombatantów. Najpierw zrobiła to Barcelona, a w jej ślady poszły Saragossa, Kadyks, Sewilla, Jerez de la Frontera, Kordoba, Granada, Cáceres, Badajoz, La Coruña, Pontevedra, a nawet Baleary. Loterie te otrzymały nazwę loterii patriotycznych.
Kolejna wielka rewolucja ma miejsce w latach 70-tych ubiegłego wieku, kiedy to loteria państwowa komputeryzuje się i wprowadza nowe technologie. Liczba loterii rośnie aż do osiągnięcia 50 rocznie, a w 1979 roku dekretem królewskim czas na odebranie nagrody zostaje skrócony z 6 do 3 miesięcy. Loteria staje się też ważnym elementem obchodów wszelkiego rodzaju świąt, ważnych wydarzeń krajowych i międzynarodowych (takich jak mundial piłki nożnej w Hiszpanii w 1982 roku czy pięćsetlecie odkrycia Ameryki). Tak jest do do dziś, a loteria zajmuje ważne miejsce w sercach Hiszpanów. Tym sposobem sprawdziła się przepowiednia Laureano Figueroli, ministra skarbu z 1870 roku, który twierdzil, że loteria przetrwa stulecia, gdyż rozpala nadzieje. Nadzieje państwa na poprawę sytuacji skarbca i nadzieje szarego człowieka na poprawę własnego dobrobytu.
Więcej informacji na temat historii hiszpańskiej loterii i jej roli w społeczeństwie znaleźć można w fenomenalnej pracy Cecilii Font de Villanueva zatytułowanej: La aparición de la lotería en España (“Pojawienie się loterii w Hiszpanii”).