Poezja, polityka i fizyczność. O ciele według Dantego
Maria BulikowskaŻyjemy w czasach kultu ciała, zwrócenia ku fizyczności w niemal każdym jej aspekcie. Wydawać by się mogło, że antytezę tego zjawiska stanowi to, jak widziano ciało w średniowieczu. Dante Alighieri, największy średniowieczny poeta włoski, przeczy jednak temu stereotypowi. Ciało w Boskiej komedii przechodzi metamorfozy, jest poddawane torturom, staje się jedynie projekcją. Dzięki tym zabiegom wieszcz dowodzi, że bez ciała niemożliwe jest osiągnięcie ideału piękna, zachowanie tożsamości i, w końcu, zbawienie.
Rok 1300. Dante Alighieri, florentyńczyk, poeta i polityk zaczyna pisać swoje najsłynniejsze dzieło – Komedię, która dopiero dwa wieki po jego śmierci otrzyma epitet Boska. Poeta wciąż jeszcze opłakuje zmarłą osiem lat wcześniej Beatrycze, największą, choć platoniczną, miłość i muzę. Jej pamięć będzie czcił do końca życia. Niedługo po śmierci ukochanej bierze ślub z Gemmą Donati i zostaje ojcem czworga dzieci. Nie odnajduje jednak w małżeństwie szczęścia, czego najsurowszym i najbardziej oczywistym dowodem jest całkowita niemal nieobecność Gemmy w twórczości małżonka. Alighieri, od najmłodszych lat kształcony na męża stanu, oddaje się polityce i pisaniu.
Burzliwy to okres dla Florencji, która rozwija się w niepohamowanym tempie, nie tylko pod względem kulturalnym i urbanistycznym. W ciągu dwóch stuleci liczba mieszkańców miasta wzrasta z niecałych 30 tysięcy do około 70; tym samym, pod względem populacji, ustępując w Europie tylko Paryżowi. I choć przez długi czas część florentyńczyków zmuszona jest mieszkać de facto poza murami miasta, to nie brak miejsca jest największym problemem. Florencją od lat targa bowiem polityczny konflikt pomiędzy frakcjami gwelfów i gibelinów. Dante – gwelf, a więc zwolennik władzy papieskiej, przez pewien czas rządzi miastem wraz pięcioma innymi priorami, tworząc Signorię. Niedługo jednak trwa ta pozorna równowaga. W 1302 roku w stronnictwie gwelfów rodzą się waśnie, co skutkuje dodatkowym podziałem na gwelfów białych i czarnych. Nieświadom tej tragedii Alighieri podczas największych utarczek przebywa w Rzymie. W drodze powrotnej dowiaduje się, że jego dom spalono, a on sam został skazany na śmierć w razie schwytania na ziemi florenckiej. Tak rozpoczyna się ciężkie dziewiętnaście lat wygnania poety, zakończone śmiercią w 1321 roku. Do ukochanej Florencji Dante nie wróci już nigdy.
Pielgrzymka
Taka jest historia Dantego – polityka i poety. Boskiej komedii nie sposób czytać bez podstawowej choćby wiedzy o życiu wieszcza; siebie samego uczynił bowiem narratorem i głównym bohaterem poematu: Dantem-pielgrzymem. Dzięki takiej relacji „z pierwszej ręki”, mimo wątków nierealnych i uniwersalnego przekazu, czytelnik otrzymuje intymny portret XIV-wiecznego poety i świata, który go otaczał. Jak się okazuje, nie jest to świat całkowicie zgodny z naszym, najczęściej stereotypowym, wyobrażeniem o średniowieczu.
Wydawałoby się, że historia opowiedziana przez wieszcza jest linearna i zrozumiała. Potrzeba jednak znajomości nie tylko życiorysu autora czy realiów ówczesnego świata, ale i rozległej wiedzy z zakresu filozofii, teologii i literatury, aby czytać poemat bez przypisów. W uniwersalny przekaz Dante wplótł nie dziesiątki, a setki pomniejszych wątków, obrazów ze współczesności i elementów kultury bliskiej średniowiecznemu uczonemu. Ta mnogość historii umożliwia spojrzenie na temat ciała i cielesności człowieka, bo choć faktycznie w średniowieczu nie istnieje ciało jako takie, zawsze przenika je dusza (piszą o tym Jacques Le Goff i Nicolas Truong w Historii ciała w średniowieczu), to trudno wyzbyć się wrażenia, że kwestia cielesności jest w Boskiej komedii jedną z najistotniejszych. I najbardziej makabrycznych, naturalnie.
Rozumienie ciała w średniowieczu
Pojęcia ciała i cielesności nie są tożsame. Ciało to żywy organizm; struktura złożona z tkanek zanurzonych w krwiobiegu i pokrytych skórą. Trudniej zdefiniować cielesność, na którą składa się całe bogactwo funkcji ciała ludzkiego w jego podstawowych kategoriach biologiczno-fizycznych, duchowych, emocjonalnych, i intelektualnych (U. M. Mazurczak, Dwie starożytne tradycje rozumienia ciała w sztuce średniowiecznej, w: ROCZNIKI HUMANISTYCZNE Tom LIV-LV, zeszyt 3 –2006-2007, str. 159). I ciało, i cielesność odrzucał średniowieczny Kościół, widząc w człowieku dwie skłócone natury: tę duchową, wzniosłą i dążącą ku Bogu, i tę cielesną – pustą i grzeszną. Ponieważ również filozofia średniowieczna opiera się na teocentryzmie, a religia miała ogromny wpływ na życiecodzienne w XIV-wiecznej Europie, wydawałoby się, że pogarda wobec cielesności była równie powszechna, jak w antyku zachwyt nad pięknem ludzkiego ciała. I chociaż właśnie taki obraz średniowiecza – jako okresu odrzucającego to, co cielesne – funkcjonuje w świadomości wielu z nas, na kartach Boskiej komediiAlighieri wielokrotnie zaznacza, żedusza potrzebuje ciała, a ich połączenie to ideał klasycznie rozumianego piękna.
Kiedy dusza traci ciało…
To, jaką tragedią jest rozłączenie duszy i ciała, opisuje Dante, trafiając w swej wędrówce do lasu samobójców w drugim kręgu Piekła. Ci, którzy świadomie targnęli się na własne życie, podług zasady contrapasso, w piekle zostają pozbawieni ciał, zamienieni w drzewa.
Gałązkę z dużej ułamałem śliwy.
„Czemu kaleczysz?” — jęknął pień (…)
I znowu biadał: „Czemu rwiesz mi trzewa?
O, jakiż w tobie duch nielitościwy!
Byliśmy ludzie, dziś jesteśmy drzewa,
Ale się z czulszą litością spotyka
Bodaj gadziny dusza…
Samobójcy, odarci z nadziei na Zbawienie –ponowne połączenie ciała i duszy, nigdy nie zostaną odratowani. Dante udowadnia, że ciało powróciło do swojej funkcji piękna, a jego brak stał się synonimem zła, przekleństwa i kary wiecznej (U. M. Mazurczak, dz. cyt., str. 173). Podobną postawę przyjął jeden z najważniejszych myślicieli średniowiecza św. Tomasz z Akwinu, według którego dusza potrzebuje ciała, bo tylko dzięki zmysłom możliwe jest prawdziwe poznanie. Co ciekawe, tą tezą filozof sprzeciwił się poglądowi antycznego myśliciela Platona, że człowiek to dusza, a ciało jest tylko śmiertelną powłoką, nie odgrywającą po śmierci żadnej roli.
Deformacje
Wróćmy jednak do Inferna. Utrata własnej fizyczności jest przerażająca, ale to dopiero początek – jesteśmy przecież dopiero w drugim kręgu. Wędrując w głąb piekielnego stożka, Dante i Wergiliusz spotykają tych, którzy dopuścili się coraz to cięższych grzechów. Jedynym, co może być gorsze od pozbawienia ciała, jest jego potworna deformacja w wyniku tortur i kary za przewinienia. Czytelników o słabszych nerwach muszę ostrzec, że nie obejdzie się bez krwawych ustępów. Oto pierwszy z nich:
Jeden duch kształtem przypominał lutnię,
A raczej takim fantazji się zjawi,
Gdy mu się w myśli obie nogi utnie…
Wodna puchlina, która miąższ w nim trawi,
Stosunek członków znosi u nędznika,
Potworny rozmiar lic i brzucha jawi.
Opisywany nieszczęśnik to „mistrz Adam”, Adamo di Anglia, fałszerz florenów współczesny Dantemu. Spalony żywcem, w piekle zostaje dotknięty puchliną wodną, zniekształcającą wszystkie członki. Kary grzeszników, których spotykają nasi wędrowcy, osadzają się w większości przypadków na cierpieniu fizycznym lub przynajmniej na fizycznej uciążliwości (jak na przykład wirujące na wietrze dusze zmysłowych, którzy zgrzeszyli pożądliwością). Największą torturą psychiczną jest świadomość, że – parafrazując słowa z bramy do piekła –nie ma nadziei na Zbawienie dla tych, którzy znajdą się w środku.
Człowiek to czy zjawa?
Jeszcze straszniej jest w ostatnim, dziewiątym kręgu piekła. Poniżej jeden z najbardziej makabrycznych fragmentów Inferna:
Gdy odchodzimy, w rowie dwa widziadła
Spostrzegam taką zwarte zawziętością,
Że głowa głowie za kaptur przypadła.
Jak się do chleba rwie człek zdjęty czczością,
Tak wyższy, leżąc niższemu na grzbiecie,
Wpił się w kark, ponad pacierzową kością.
A jako Tydej w pomściwym odwecie
Zębami szarpał łeb Menalippowy,
Tak ten darł czaszkę i ssał mózg w szkielecie.
W powyższej pieśni pojawiają się postaci Ugolina della Gherardesca i arcybiskupa Ruggieriego degli Ubaldini. Ten pierwszy (w cytacie –wyższy) był florenckim hrabią pochodzącym z rodu sprzymierzonego z frakcją gibelinów. W dziewiątym kręgu znalazł się jako zdrajca po umyślnym działaniu na korzyść gwelfów. Za zdradę poniósł srogą karę jeszcze za życia: arcybiskup Ruggieri zamknął go w wieży razem z synami i wnukami, skazując wszystkich na powolną śmierć głodową. Jak widać, piekło o tyle jest straszniejsze od kar ziemskich, że skazaniec nie może liczyć na wybawienie w postaci śmierci. Wręcz przeciwnie – tortury rozwlekają się w nieskończoność. A ciała – choć zadawane im rany są śmiertelne, a ból jest proporcjonalny do ciosów –nie ulegają zniszczeniu. Jak to możliwe, zastanawiasz się być może, drogi czytelniku. Człek to jeszcze, czy już zjawa?
W czyśćcu Dante zauważa w tłumie dusz swego przyjaciela, muzyka Casellę. Ten chce go uściskać, bez powodzenia –ręce próbują objąć ducha:
O mary, oczom tylko od mar różne!
Trzykroć się na niej ręce me wiązały,
Trzykroć do piersi mych upadły próżne. (…)
Rzekł słodko: „Nie sil się nad próżną rzeczą!”
Po tarasach czyśćca Alighieri wspina się przez jakiś czas w towarzystwie rzymskiego poety Stacjusza. Ten wyjaśnia pielgrzymowi, że po śmierci dusza przyobleka się w niematerialną powłokę podobną do tęczy, o kształcie odpowiadającym duszy, która w niej zamieszka:
A jak powietrze wilgotne w czas słoty
Pod wpływem słońca, co się w nim przeziera,
Siedmią barw krasi tęczy kołowroty,
Podobnie cała wokół duszy sfera
Powietrzna swoje kształtuje osnowy
Wedle form, które duch na nią wywiera.
Choć nasi wędrowcy napotykają tylko projekcje prawdziwych ciał z krwi i kości, to ich wygląd odpowiada temu, jaki mieli za życia. Ten zabieg tłumaczy, dlaczego śmiertelne przecież ciało może się regenerować podczas zadawanych w piekle tortur, przy okazji jednak pozostając przy wyglądzie ziemskim. Nie tylko dusza, ale i wygląd zewnętrzny budują jestestwo istoty ludzkiej –za życia, ale i po śmierci.
Beatrycze
Po lekturze Komedii trudno jest myśleć o średniowieczu jako epoce usuwającej fizyczność w cień, skupiającej się tylko na wartościach, jakie niesie ludzka dusza. Ciało jest jej najpiękniejszym odbiciem i dopełnieniem. W Życiu nowym, kierując się tradycją Dolce stil nuovo, Dante odmalował obraz Beatrycze, kobiety-anioła, niewinnego, promieniującego dobrem i szlachetnością. W Sonecie XXVI: Jakiż to piękny widok i jaki uroczy czytamy (przekład G. Ehrenberga):
A ust jej uśmiech tak wonny i świeży,
Tak pełen wielkiej niebiańskiej miłości,
Jak gdyby mówił cicho: westchnij, duszo.
Sceptycy twierdzą, że Alighieri nie mógł kochać Beatrice Portinari, którą widział zaledwie kilka razy w życiu. Faktycznie, etos donna angelicata, kobiety-anioła, wywyższa uczucie platoniczne nad tym zmysłowym. A jednak Dante zawarł w swych sonetach podziw dla delikatnej urody dziewczyny, jej gracji i uśmiechu.
Ciało i cielesność raz jeszcze
Niełatwo jest zrozumieć średniowieczny stosunek do ciała, tak jak niełatwo jest czytać dantejskie arcydzieło. A jednak, mozolnie przebijając się przez strony Boskiej komedii, można zrozumieć i odczytać na nowo także kulturę średniowiecza. Alighieri, zamiast odrzucić ciało i uciec się do czystej symboliki, poświęcił mu w swym poemacie bardzo wiele uwagi. Obronił ciało jako piękne uzupełnienie duszy, potrzebne nam za życia i po śmierci.
A cielesność? W V pieśni Inferna skazana za nieposkromienie zmysłowości Francesca da Rimini opowiada swoją historię zakazanej miłości (o charakterze zdecydowanie fizycznym) i kary, jaką ją za nią spotkała. Zamiast oskarżać, poeta współczuje:
Więc ja, poznawszy, jak wielka ich męka,
Zwiesiłem głowę i trwałem w tym stanie (…)
„Franciszko — rzekłem — pokutnico biedna,
Do łez mię twoje wzruszyły cierpienia.
No cóż. Wobec innych grzeszników nie miał Dante tyle wyrozumiałości, co dla kochanków.
Dla tych, którzy nie czytali
Historia opisana w Komedii rozgrywa się w Wielkanoc 1300 roku. Dante, obudziwszy się nagle w ciemnym lesie, wyrusza w niezwykłą podróż, trwającą trzy dni i trzy noce. Oprowadzany przez Wirgiliusza, swego antycznego mistrza, udaje się do piekieł, gdzie poznaje grzeszników z wszystkich dziewięciu piekielnych kręgów. Następnie trafia do czyśćca, osadzonego na antypodach Jerozolimy. Po jego tarasach Dante pnie się na szczyt – do raju, gdzie spotka nareszcie ukochaną Beatrycze i pozna ogrom potęgi i miłości Bożej.
Cytaty z Boskiej komedii w przekładzie E. Porębowicza.
Ilustracje: Gustave Doré (1832–1883) .