książki

Sándor Márai, Śladami bogów

Julia Wollner

Symbolem człowieka Zachodu jest dzisiaj człowiek w pędzie, tak jak niegdyś był człowiek trzymający książkę. Symbolem człowieka Wschodu jest modlący się człowiek. S. Márai (tłum. Irena Makarewicz)

Ukazywanie sprzeczności między pozorem a istotą to jeden z największych talentów Sándora Máraiego, zaraz obok umiejętności tworzenia melodyjnej i rytmicznej frazy, która sama się czyta, sama poddaje refleksji, sama zapamiętuje. W szkicach podróżnych spisanych przez węgierskiego autora w młodziutkim wieku 26 lat jest już ten talent dobrze widoczny, choć objawia się inaczej, niż w tekstach późniejszych. Jak sam zauważył po przeszło dekadzie, bije z nich przekorny, uparty entuzjazm oparty na wierze, że świat wynaleziono, byśmy po nim podróżowali i z niego korzystali, bowiem urządzono go specjalnie dla nas i na naszą cześć.

Śladami bogów, dziennik z podróży na Bliski Wschód, to zbiór tekstów błyskotliwych, momentami buńczucznych, zuchwałych w tonie. Gdzieniegdzie przebłyskuje już ukochana przeze mnie Maraiowa liryczność; są już miejsca, gdzie jego reporterska surowość graniczy z poetycką tliwością. Przeważa jednak młodzieńcza pewność siebie, połączona z zadziwiającym u tak młodego autora warsztatem, który tylko czasem, dosłownie w kilku paragrafach, pozwala mu prawie niezauważalnie uprawiać exercice de style.

 

"Zajrzyj w puste ulice, w blade oblicza, z każdego gestu tych ludzi przemawiają gniew, nienawiść, rozpacz i pogarda – czego tu szuka, czego od nich chce, dlaczego uszczęśliwia ich swoimi czołgami i samolotami Europa?"
“Zajrzyj w puste ulice, w blade oblicza, z każdego gestu tych ludzi przemawiają gniew, nienawiść, rozpacz i pogarda – czego tu szuka, czego od nich chce, dlaczego uszczęśliwia ich swoimi czołgami i samolotami Europa?”

Opisując Egipt, Palestynę, Liban, Syrię i Turcję – miejsca, gdzie zrodziły się najważniejsze prądy duchowe naszej kultury – Márai nie skupia się na urodzie pejzażu czy wiekowych zabytkach; jak zwykle dużo bardziej interesuje go człowiek. Bliskowschodnią mentalność obserwuje i analizuje z czułością, która nie wyklucza ironii i sztychu; jednocześnie poddaje rachunkowi europejskie sumienie, analizując własny kontekst moralny, jakże bliski temu, w którym osadzeni jesteśmy my dzisiaj. Pokazuje, jak bardzo potrzebne jest nam światło nowej idei, jak bardzo powinniśmy odmienić spojrzenie na świat. Jest w tym proroczy, zachwycający i przerażający zarazem. Jego opowieść zapamiętam ujętą w dwa zdania z rozdziału Betlejem – to one staną się moim zapiskiem z lektury.

Kłonię głowę, pierwszy raz od lat coś zaczyna ściskać mi gardło.

Pokój ludziom.


Sándor Márai, Śladami bogów, tłumaczyła Irena Makarewicz, Czytelnik, Warszawa 2021