(Śródziemno)morskie opowieści Dekameronu. Jak Boccaccio opowiadał o życiu i podróżach
Zofia AnuszkiewiczGiovanni Boccaccio w Dekameronie tworzy nie tylko panoramę ludzkich losów, ale także prowadzi czytelnika przez śródziemnomorskie porty, miasta i burze. Wśród stu nowel znajdziemy aż dziesięć opowieści, w których los bohaterów odmieniają podróże, piraci i fortuna – słowo, które w średniowieczu oznaczało również sztorm.
Dekameron. Dziesięć dni, dziesięcioro młodych narratorów, odizolowana willa pod Florencją. Każdego dnia każde z przyjaciół opowiada jedną historię, co daje w sumie księgę stu nowel. Tłumaczenie wielkiego dzieła literatury samo w sobie jest wielką duchową i kulturalną przygodą. Natomiast oglądanie go jako wydanej już książki jest dla autora przekładu taką samą niespodzianką, jaką jest ona dla czytelników.
Po kilku miesiącach od publikacji wciąż więc z radością odkrywam, że ta książka jest wyjątkowo przyjazna odbiorcy (choć niektórzy narzekają na twardą oprawę lub na to, że książka jest za duża, by można ją było wziąć do autobusu). Każdy nowy dzień otwiera tytułowa karta zabarwiona na fioletowo, co sprawia, że podział na sekcje można zobaczyć nawet w zamkniętym tomie. A że autor, Giovanni Boccaccio, postawił sobie chyba za cel odmalowanie wszystkich odcieni ludzkiego życia w miejscach rozsianych po całym świecie, po temacie każdego dnia umieszczona jest mapa pokazująca miejsca akcji opowiadanych w nim nowel.
Zerkając na kolejne mapki, możemy przekonać się, że liczba i rozproszenie tych miejsc, zależnie od dnia, bywają bardzo różne. Wśród dziesięciu dni niektóre są zdecydowanie „stacjonarne”, a więc skupione w niewielu lokalizacjach. Inne są wybitnie włoskie, niekiedy wręcz florenckie; są też takie, które od Florencji stronią (co znamienne, tu prym wiedzie poświęcony cnocie dzień dziesiąty).

Z największym bogactwem miejsc akcji spotykamy się w dniu drugim, w którym rozprawia się o tych, którzy dręczeni różnymi nieszczęściami wbrew nadziei osiągnęli szczęśliwe zakończenie. Jego tematem są zmienne obroty fortuny, którym towarzyszą częste przemieszczenia bohaterów (dziesięć nowel tego dnia rozgrywa się łącznie w trzydziestu czterech lokalizacjach). Okazuje się, że dla pokazania dramatu zmiennego szczęścia najlepszym teatrem są podróże. Żeby opisać, jak żona zdradza męża lub jak jeden człowiek oszukał drugiego, nie są potrzebne egzotyczne lokalizacje – we własnym sąsiedztwie można takich sytuacji znaleźć na pęczki. Ciężej natomiast pokazać, jak w zdumiewający sposób można się dźwignąć z dna nieszczęścia, zjednoczyć ponownie rozproszoną rodzinę czy odnaleźć skarb. Tu przydaje się oddalenie akcji od świata codziennych spraw, często – od miasta albo od miasta takim, jakim znali je bohaterowie i pierwsi odbiorcy dzieła Boccaccia. Pożądaną scenerią staje się otoczenie króla lub innego władcy (lub przeciwnie – zakazana dzielnica pełna stręczycieli i prostytutek), zamek, rozdroża, na których czyhają zbójcy, statek piratów, burza na morzu. Co ciekawe, tę ostatnią w średniowiecznym włoskim również określano słowem… fortuna.

Takie historie mają w sobie coś z baśni i rzeczywiście w dniu drugim (podobnie jak w dziesiątym i, do pewnego stopnia, w piątym) nowele są najbliżej spokrewnione z tym właśnie gatunkiem. Przejrzałam spis stu nowel, poszukując tych, w których niespodziewane (i zwykle niekorzystne) obroty fortuny mają miejsce na Morzu Śródziemnym. Z zaskoczeniem odkryłam, że „wyników wyszukiwania” było dokładnie dziesięć. Choć więc przez „dekameronowy labirynt”, jak pięknie określił go Piotr Salwa, da się przejść prostą ścieżką (czytając nowele w kolejności, jaką pierwotnie zaproponował Boccaccio), tutaj możemy wyodrębnić krętą ścieżkę śródziemnomorskiej fortuny, która zawiera dokładnie tyle opowieści, co jeden dzień Dekameronu. Dodam, że wybierając inne klucze, da się wytyczyć zapewne dziesiątki innych krętych ścieżek przejścia przez ten gmach. Wśród wybranych przeze mnie nowel przeważają te z dnia drugiego o obrotach fortuny prowadzących do szczęśliwego zakończenia, jednak sześć pozostałych pochodzi z innych dni, poświęconych miłościom tragicznym, miłościom szczęśliwym, a wreszcie triumfowi wielkoduszności.

Poniżej podaję krótkie prezentacje opowieści z tego zestawu, serdecznie zachęcając do lektury. Może to być zestaw startowy dla początkujących, bo zawiera w sobie całe bogactwo odcieni boccacciowych nowel: ich komizm i tragizm, swawolę i nieugiętą wierność, pesymistyczny realizm i baśniowe marzycielstwo.
• Nowela IV z dnia drugiego – epopeja kupca. Bohater, Landolfo, naukę ze swoich przejść wyciąga taką, że przestaje być kupcem.
• Nowela VI z dnia drugiego – mocno osadzona w znanych wydarzeniach historii politycznej epopeja wygnańców, niezmiernie liryczna i z bardzo zmysłowym zakończeniem – bohaterowie rozpoznają się po… zapachu!
• Nowela VII z dnia drugiego – pikantna historia o przepięknej muzułmańskiej księżniczce, która miała zostać królową w Maroku, lecz przeszkodziła temu burza na morzu; bohaterka, Alatiel, staje się po niej własnością wielu chrześcijańskich mężczyzn. Jej imię to anagram włoskiego „La Lieta” – Radosna. Może, w świetle uczonego, zaczerpniętego od rzymskich moralistów wprowadzenia, Alatiel po prostu potrafiła brać życie takim, jakie jest, nie obierając sobie żadnych złudnych celów, które mogłyby skłonić ją do zbrodni?
• Nowela X z dnia drugiego – opowieść o piracie, który porwał i uszczęśliwił zaniedbaną młodą żonę uczonego prawnika. Swoje prawa do niej uzasadniał argumentem, że relacja z kobietą jest, podobnie jak zawód, dziedziną życia, nad którą należy ciężko pracować, i on się od tej pracy nie uchyla. Ostrzegam, że zadowolona z porwania żona rozmawiała ze stęsknionym mężem bardzo okrutnie.
• Nowela III z dnia czwartego – baśń à rebours, bez szczęśliwego zakończenia (bo przenieśliśmy się już do dnia poświęconego w całości nieszczęśliwym miłościom). Bohaterowie dużo podróżują morzem i choć nie spotyka ich tam żadna burza ani atak piratów, całą kompanię rozbija huragan zawiedzionych kobiecych uczuć. Wprawdzie sceneria jest bardzo egzotyczna, ale obraz rozpadu miłości, za którym – jak kostki domina – zawala się cały mały świat, jest bardzo życiowy. Najlepiej zekranizowałby to Woody Allen!
• Nowela IV z dnia czwartego – kolejna miłosna tragedia, zakończona w trakcie morskiej bitwy śmiercią kochanków, którzy tylko raz w życiu mogli się z daleka zobaczyć.
• Nowela I z dnia piątego – pod pewnymi względami lustrzane odbicie historii opisanej w punkcie 6. „Dobrze się kończy”, chociaż przy „szczęśliwym obrocie spraw” chwilami włosy stają dęba ze zgrozy.
• Nowela II z dnia piątego – dziewczyna, po tym jak odmówiono jej chłopaka, którego kochała, wsiada na łódź bez żagla – z nadzieją, że znajdzie śmierć na morzu. Ale los chce inaczej…
• Nowela VI z dnia piątego – szczęśliwie i niewinnie zakochana dziewczyna zostaje porwana przez piratów, a gdy ma być już tylko gorzej, następuje niespodziewany zwrot akcji. W sprawę zaangażowane są liczne postacie znane z kart historii, częściowo wracamy do wydarzeń, o których mowa w drugiej noweli z tego zestawu.
• Nowela IX z dnia dziesiątego – baśń na całego, tu są czary! To przedostatnia nowela całego zbioru.
Dzieło klasyczne można czytać wielokrotnie i na różne sposoby – tak jak oglądać klasyczne filmy czy, tym bardziej, obrazy. Za każdym razem inaczej. Udanej podróży życzę wszystkim, którzy się w tę drogę wybiorą!
Zdjęcie główne: John William Waterhouse, A Tale from the Decameron (1916), Lady Lever Art Gallery, Liverpool