Aleksandra Lipczak, Lajla znaczy noc
Julia WollnerO czym mówimy, kiedy mówimy: "arabski", "islamski", "chrześcijański", a wreszcie "hiszpański"? – pyta Aleksandra Lipczak i przez pryzmat tych właśnie przymiotników podejmuje próbę opisania kraju, który zmaga się ze swoim dziedzictwem, jednocześnie czerpiąc z niego pełnymi garściami.
Dezorientacja to stan, w który Hiszpania wprawia z łatwością. Należałoby ją wręcz zwiedzać szlakiem konfuzji, tworzyć specjalne mapy, podążać trasami i szlakami podsycającymi niepewność, potęgującymi kognitywne zagubienie, umysłowy zamęt i nie do końca przyjemne łaskotanie gdzieś z tyłu mózgownicy – pisze Aleksandra Lipczak. Jej książka tę Hiszpanię, przede wszystkim Andaluzję, do jakiegoś stopnia objaśnia i tłumaczy. A przynajmniej pokazuje, gdzie tłumaczenia można by poszukać.
Publikacja łącząca cechy napisanego ze swadą historycznego eseju i dynamicznego reportażu pokazuje burzliwą przeszłość regionu i to, jak dzisiaj obchodzi się on ze swoim dziedzictwem. Razem z autorką odbywamy więc i podróż w czasie, odkrywając muzułmańsko-arabskie korzenie regionu, i w hiszpańskiej przestrzeni: między Madrytem, próbującym zdefiniować jej tożsamość, i Andaluzją, najludniejszą hiszpańską wspólnotą autonomiczną, która się definicjom się wymyka. Przebiegamy korytarzami tajemniczej trzynastowiecznej Alhambry i obserwujemy współczesne łodzie uchodźców przybijające do brzegów Taryfy. Poznajemy fragment Europy, która w Afryce przegląda się jak próżna panna w lustrze – to z lubością, to z niepokojem, to z odrazą, za każdym razem jednakowo nie mogąc oderwać oczu.
Lajla znaczy noc to książka rozpiętą między umownym Wschodem i Zachodem, zupełnie niczym Cieśnina Gibraltarska, która, jak zauważyła autorka, stanowi most i mur, wąziutki przesmyk i dziewięćsetmetrową przepaść w jednym. Czytając ją, sami szukać musimy odpowiedzi o granice władzy, miarę człowieczeństwa, możliwość pogodzenia interesów. I także przejrzeć się w lustrze – my z kolei tym andaluzyjskim – by spróbować zrozumieć, dokąd zmierza kontynent, który już wielu przed nami nazywało domem.