Antonio Talia, Droga krajowa numer 106. Na tajnych szlakach kalabryjskiej mafii
Renia RespondekKalabria – region przez wszystkich zapomniany, a jednak nie pozwalający o sobie zapomnieć. Choć to niespełna 16 tysięcy kilometów kwadratowych, zamieszkanych przez nieco ponad 2 miliony mieszkańców, i miejsce uchodzące za jedno z najbiedniejszych w Unii Europejskiej, to swoje wpływy ma na całym świecie – od Europy Wschodniej, przez Australię, Hongkong, aż po Ameryki.
Droga krajowa numer 106. Na tajnych szlakach kalabryjskiej mafii to bardzo specyficzna forma reportażu. Autor, rodowity Kalabryjczyk, przemierza kolejne miejsca leżące wzdłuż tytułowej drogi i opowiada historię powiązań ich mieszkańców z szeroko pojętą zorganizowaną przestępczością. Opowiadając o ‘ndranghecie, Talia porównuje ją do choroby – zaraźliwej i zdradliwej bardziej, niż najnowsza odmiana znanego nam wszystkim wirusa. Skalę i rozmach, z jakim działa kalabryjski półświatek, niech potwierdzi fakt, że Onorata società uwikłana była m.in. w obalenie rządu na Słowacji, sprzeniewierzenie unijnych miliardów euro, konflikt kanadyjsko-amerykański czy wojnę gangów w Australii. Udowodniono jej też powiązania ze środowiskami narkotykowymi z Meksyku czy Kolumbii.
Co ciekawe, choć kalabryjska odmiana mafii jest niemal tak wiekowa, jak jej siostra z Sycylii, do niedawna wiedzieliśmy o niej bardzo niewiele. Jeszcze w 2015 roku, gdy pisałam pracę magisterską na temat tej ostatniej, w polskich opracowaniach można było znaleźć jedynie informacje o tym, że ‘ndrangheta ma zdecydowanie mniej hierarchiczny charakter i że, w odróżnieniu do innych włoskich mafiosów, ci z Kalabrii specjalizują się w porwaniach. Szersze informacje wypłynęły dopiero w wyniku zakrojonego na szeroką skalę śledztwa po zabójstwie w Duisburgu, do którego doszło 15 sierpnia 2007 roku. Niemiecka policja znałazła wówczas ciała pięciu obywateli Włoch, zabitych strzałami w głowę; szósta postrzelona osoba zmarła w drodze do szpitala. To szokujące, jak długo przestępcy działający na tak szeroką skalę zdołali pozostać w cieniu.
Planujących sięgnąć po Drogę krajową numer 106 przestrzegam – nie jest to łatwa lektura, i to nie tylko ze względu na tematykę. Dla osoby nieznającej szczegółowo najnowszej historii Włoch i tamtejszych zawiłości politycznych, a do tego nieobeznanej ze zjawiskiem mafii, utrudnieniem może być ogrom pojęć, nazwisk, powiązań i skrótów myślowych pojawiających się w książce. Ja, choć zaznajomiona z tematem, wielokrotnie zmuszona byłam cofać się o kilka stron i rozrysowywać drzewa genealogiczne, by lepiej zrozumieć narracyjne zawiłości Talii.
Mimo powyższego, autorowi udało się poruszyć mnie i wywrzeć swą opowieścią wielkie wrażenie – do tego stopnia, że ostatniej nocy miałam sen związany z włoską mafią. Śniło mi się, że dostałam tajemniczą przesyłkę. Okazała się ona włoską porcelaną z… tabletkami ecstasy w środku. Śledzili mnie tajemniczy mężczyźni, a potem, zasiadając do stołu wigilijnego, usłyszałam dzwonek do drzwi. Na szczęście był to budzik, a nie ‘ndranghi pragnący odebrać swoją zgubę…