Artemizjon
Karolina JanowskaJedynym świadectwem potęgi Artemidy z Efezu i poświęconej jej wspaniałej świątyni jest samotna kolumna, która odcina się na tle błękitu tureckiego nieba. Strzeże sekretów kultu bogini-dziewicy, a jednocześnie bogini płodności, opiekunki pełni kobiecości. Być może jej szept usłyszeć mogą tylko wtajemniczeni, gdy na nocnym niebie ukaże się księżyc...
W 334 roku p.n.e. Aleksander Wielki, podczas swej wyprawy na podbój Persji, odwiedził jedno z piękniejszych małoazjatyckich miast, Efez, oraz tamtejszą świątynię Artemidy. Pragnął ujrzeć jeden z cudów ówczesnego świata. Niestety pech chciał, że Macedończyk przybył do Efezu wtedy, gdy po świątyni pozostały zgliszcza. Dwadzieścia dwa lata wcześniej – nota bene w dniu jego urodzin – przybytek Artemidy został podpalony przez niejakiego Herostratesa, szewca, który dokonał owego aktu barbarzyństwa w nadziei, że jego imię nie zostanie nigdy zapomniane. W istocie osiągnął swój cel, jednak po swym występku został skazany na ciężkie tortury i śmierć. Aleksander pragnął odbudować świątynię i zaoferował kapłanom wielką sumę pieniędzy na ten zbożny cel. Ci jednak odmówili, nie chcąc zgodzić się na umieszczenie w świątyni inskrypcji z imieniem młodego króla, który w ich oczach był tylko barbarzyńcą z Macedonii. Aby zachować pozory i nie obrazić rosnącego w siłę władcy, uciekli się do dyplomacji, stwierdzając, że jeden bóg nie może stawiać świątyni drugiemu bogu. Mimo to, Aleksander zlecił wykonanie projektu świątyni swemu architektowi Dejnokratesowi. Ostatecznie świątynia została odbudowana, a nawet udoskonalona, ze składek mieszkańców Efezu w roku 323 p.n.e., zyskując na nowo miano jednego z cudów świata.
Przybytek bogini płodności
Turyści przybywający do tureckiej miejscowości Selçuk w celu obejrzenia tego cudu mogą czuć się wielce rozczarowani – na miejscu nie powita ich bynajmniej wspaniały marmurowy kompleks świątynny, ale pojedyncza kolumna, w dodatku mocno podniszczona, oraz fragment drugiej. To wszystko, co pozostało po z jednej z najpiękniejszych świątyń, jakie kiedykolwiek wzniesiono w świecie śródziemnomorskim. Stało się tak po najeździe Gotów na Imperium Romanum w 262 roku n.e. Ostatecznej klęski zadało świątyni – niestety – chrześcijaństwo. Kiedy cesarz Teodozjusz I podniósł je do rangi religii państwowej, kazał pozamykać wszystkie świątynie. Los niektórych z nich okazał się gorzki, jak w przypadku Artemizjonu, który został przeobrażony w kamieniołom, z którego czerpano materiał na budowę między innymi kościołów.
Zanim jednak nastąpił zmierzch starych bogów, a wraz z nimi upadek ich przybytków, Artemizjon nie bez powodu stanowił dumę mieszkańców Efezu, miejsce kultu i licznych pielgrzymek, jedno z najczęściej i najliczniej odwiedzanych zakątków starożytnego świata. Było na co popatrzeć i czym się zachwycić! Największa budowla Śródziemnomorza, pierwsza świątynia wzniesiona w całości z marmuru, przewyższała wymiarami wspaniały ateński Partenon. Jak wynika z dzisiejszych rekonstrukcji na podstawie fragmentów znalezionych na wykopaliskach, świątynia była zwrócona w kierunku zachodnim, co sugerowałoby związek ze świątynią Artemidy w Sardes i w Magnezji.
Zanim do Azji Mniejszej przybyli Grecy, w miejscu późniejszego Artemizjonu znajdowało się miejsce kultu małoazjatyckiej bogini płodności Kybele, która wieki później, na skutek synkretyzmu religijnego, została utożsamiona z dziewiczą Artemidą. Co ciekawe, według archeologów z Wielkiej Brytanii, na terenie dzisiejszego Selçuk znajdowały się trzy wcześniejsze świątynie; Pliniusz w swoich pismach mówi aż o dziewięciu budowlach. Jako pierwszy został wzniesiony ołtarz, a następnie dwie świątynie z kolumnadami i frontonem. Pierwsza grecka budowla powstała w VII wieku p.n.e., kiedy wybrzeża Małej Azji zostały skolonizowane przez mieszkańców Hellady.
W VI wieku p.n.e. Efez należał do najbogatszych lidyjskich miast i pretendował do miana najwspanialszej polis w tym regionie. Kiedy w 570 roku mieszkańców Efezu doszły słuchy, że na pobliskiej wyspie Samos rozpoczęto budowę wielkiej świątyni, postanowili oni stanąć do zawodów: które miasto wzniesie okazalszy przybytek. Aby mieć zapewnione zwycięstwo w tym nieoficjalnym konkursie, sprowadzono z Krety wybitnych architektów: Chresifrona i jego syna Metagenesa. Dodatkowo zaangażowano też architekta Teodorosa, który, nota bene, pracował wcześniej na Samos. Trimwirat ten dokonał cudu w postaci archaicznego Artemizjonu – pierwotnej świątyni, która uległa płomieniom. Proporcje budowlki budziły i nadal budzą respekt: jej stylobat, czyli kamienna podstawa, mierzył 55,10 x 115,14 metra, co stawiało ją na pierwszym miejscu wśród greckich świątyń. Warto dodać, że częściowe sfinansowanie budowy wziął na siebie król Lidii, Krezus – ten sam, który według mitu miał zamieniać otaczające go przedmioty w złoto. Niewykluczone, że przy budowie świątyni architekci czerpali natchnienie z kultury Egiptu i Urartu.
Pierwotna świątynia wzniesiona została w stylu jońskim, zgodnie ze swoją lokalizacją. Otoczała ją podwójna kolumnada o wysokości 19 metrów. Kolumn było w sumie 127, z czego 36 znajdowało się z przodu świątyni. Pozostałe 117 umieszczono w pronaosie i wewnątrz przybytku. Jak już wspomniano, budowlę wzniesiono w całości z marmuru, za wyjątkiem sufitu, który wykonany był z libańskiego cedru – luksusowego i niezwykle drogiego surowca. To on stał się przyczyną klęski archaicznej świątyni. Kolumny zdobiły płaskorzeźby, podobnie jak fryz i tympanon. Do prac nad tym ostatnim zatrudniono między innymi takie ówczesne sławy, jak Fidiasz, Poliktet czy Kresilas. Szacuje się, że pierwotna świątynia została ukończona około roku 550 p.n.e. – gdy Persowie dokonali podboju Lidii w roku 546 p.n.e., znajdowała się już na swoim miejscu. Prace wykończeniowe trwały jednak z przerwami niemal 120 lat.
Gdy Aleksander odjechał na podbój Azji, aby rozbić królestwo Achemenidów, w Efezie czym prędzej przystąpiono do odbudowy świątyni,. Pracami kierowali architekci Dejnokrates, Demetrios oraz Pajonios. Wznosząc budowlę, dokonano pewnych jej korekt, dodając na przykład trzynastometrowe podium. Liczba kolumn pozostała niezmieniona, jednak były one o kilka centymetrów krótsze niż oryginalne. Przepychem świątynia bez wątpienia przewyższała swą poprzedniczkę. W jej wnętrzu znajdował się posąg bogini wykonany z chryzelefantyny (złoto z kością słoniową), a także z hebanu i czarnego kamienia. Oryginalny posąg nie zachował się, niestety, do naszych czasów, jednak jego wygląd jest nam znany z późniejszych kopii.
Artemida, dziewicza bogini płodności
Jak wskazuje nazwa świątyni, Artemizjon, przybytek został dedykowany greckiej bogini-dziwicy. Wygląd efeskiego posągu wskazuje jednak na coś zupełnie innego. Dodajmy, że dziewica z reguły nie kojarzy się z płodnością, a z czystością i, ewentualnie, jak w przypadku Ateny, z walecznością. A jednak Artemis, bliźniacza siostra Apollina, będąca jego przeciwieństwem, stanowi zdumiewający wyjątek od tej reguły. Według mitologii zaraz po urodzeniu asystowała przy porodzie swego brata-bliźniaka, stąd czczono ją jako opiekunkę położnic. Pierwotny, grecki wizerunek bogini związany był z dziką przyrodą, lasami, łowami, a także z Księżycem, płodnością i śmiercią. Grecy nadali jej przydomek „Czysta”, gdyż nie pozwalała żadnemu mężczyźnie nawet na siebie spojrzeć. Przekonał się o tym myśliwy Akteon, który za podglądanie bogini w kąpieli został zamieniony w jelenia i skończył jako obiad dla swoich własnych psów.
Jako bogini płodności Artemida czczona była przede wszystkim na Peloponezie. Tam też corocznie przed jej ołtarzem chłostano chłopców – tak, aby krew tryskała na posąg bogini (na pamiątkę czasów, gdy składano jej w ofierze ludzi). Znajduje to odzwierciedlenie w cyklu homeryckim (między innymi w poemacie Kypria, a także w dramatach Eurypidesa Ifigenia w Aulidziei Ifigenia w Taurydzie), gdzie mowa jest o złożeniu przez Agamemnona w ofierze dla Artemidy najstarszej córki, Ifigenii. W Taurydzie (dzisiejszy Krym) bogini składano ofiary z jeńców wojennych. Jako bogini płodności sprawowała ona pieczę nad źródłami, rzekami i moczarami zapewniającymi urodzaj ziemi. Imię “Artemis” wymawiano i wśród uprawnych pól w dolinach, i wśród lasów Tajgetu. Była opiekunką zwierząt, roślin i dzieci; do niej zanosiły też modły ciężarne kobiety i położnice.
Jednak jako bogini Księżyca posiadała Artemida inne, ciemne oblicze. W Atenach, Epidauros i na wyspie Delos nosiła przydomek Hekate, a w czasach późniejszych została utożsamiona z ową mistrzynią czarownic. W Azji Mniejszej zdobyła sobie sławę jeszcze bardziej ponurą niż grecka bogini magii i czarów. Wyobrażano ją sobie jako boginię śmierci, która chodzi po grobach, a przy pełni księżyca pojawia się w upiornej postaci na rozstajnych drogach, w otoczeniu duchów i psów. Aby ją przebłagać, zostawiano na rozstajach resztki ofiar składanych umarłym. Do Artemis-Hekate, stanowiącej interesujące połączenie dwóch postaci – lokalnej bogini-matki Kybele oraz helleńskiej dziewiczej łowczyni – modliły się greckie i małoazjatyckie czarownice, składając jej niekiedy makabryczne ofiary.
Synkretyczna bogini
Kybele jest jedną z najstarszych indoeuropejskich bogiń, a jej kult stanowi echo neolitycznego matriarchatu. Jej imiona brzmiały różne: Mater Didymene, Mater Magna, Mater Idaea, Mater Deum, jednak nieodmienne kojarzyła się z płodnością i macierzyństwem. Początkowo czczono ją we Fryzji, jednak jej kult szybko rozprzestrzenił się na cały grecko-rzymski świat. Na Półwysep Apeniński sprowadzona została w czasie II wojny punickiej, kiedy odczytano Księgi Sybillińskie. Ich treść głosiła: „Kiedy obcy wróg wyda wojnę ziemi italskiej, będzie go można wypędzić z Italii i pokonać, jeżeli do Rzymu sprowadzi się z Pesynuntu Matkę Idajską (pelli Italia alienigenam hostem posse, si mater Idaea deportata Romam esse)” Liv. Ab Urbe Condita 29.Znaczyło to, że jedynym ratunkiem dla Rzymu może być sprowadzenie nowej bogini czczonej przez pradawnych przodków Rzymian. Chodziło, rzecz jasna, o mieszkańców Troady, od których – jak głosiły rzymskie legendy – pochodzili założyciele Miasta. Tak też Kybele została sprowadzona do Italii w roku 204 p.n.e i odtąd jej kult rozwijał się tam bardzo dynamicznie.
Kybele przedstawiana była w charakterystyczny sposób pod postacią matrony o dość obfitych kształtach; istnieje też specyficzny i zarazem słynny jej wizerunek jako kobiety o wielu piersiach, mających symbolizować płodność i obfitość. W zaskakujący sposób przypomina on posąg efeskiej Artemidy. Nie należy się temu dziwić, gdyż oba wizerunki stanowią przedstawienie zarówno dwóch bogiń, jak i jednej i tej samej, stanowiącej synkretyczne połączenie obu boskich postaci. Wierzenia greckie i małoazjatyckie wymieszały się. Nie zapominajmy, że greccy koloniści z VII wieku przybyli na tereny, gdzie krzewiła się od wieków inna, prastara wiara. Przywożąc do Azji swoich bogów, Grecy nadali im twarz i postać bóstw rdzennych mieszkańców Lidii, Troady i Fryzji. Tak też narodziła się bogini stanowiąca jedną z najciekawszych kulturowych mieszanek, Artemida z Efezu, która kryje się pod postacią fryzyjskiej bogini Kybele, jakkolwiek czczona była pod swym greckim imieniem.
Jedynym dziś świadectwem potęgi Artemidy z Efezu i jej wspaniałego przybytku jest samotna kolumna. Odcina się biało na tle błękitnego tureckiego nieba i zielonej soczystej trawy. Strzeże sekretów kultu bogini. Jej szept usłyszeć mogą tylko wtajemniczeni, kiedy na nocnym niebie ukaże się księżyc w pełni. Być może tam, w ruinach swej świątyni, spowita w czerń i mrok Artemida ukaże się tym, którzy naprawdę zechcą ją ujrzeć…