Dolcezza i terribilità. Dwie strony renesansowego medalu
Julia Trzcińska-BiskupskaMichał Anioł i Rafael Santi. Wstrząs i napięcie versus słodycz i spokój. To dzięki postaciom takim, jak oni, włoski renesans nie jest jedynie rezerwuarem form wzorowanych na antycznych.
Renesans włoski zaludniają postaci wybitne na wielu polach; to zresztą na italskim gruncie powstało pojęcie „człowieka renesansu”, czyli obdarzonego licznymi talentami i umiejętnościami. Trzeba jednak podkreślić, że indywidualność indywidualności nierówna, zaś atmosferę twórczego napięcia zawdzięczamy jednostkom naprawdę wybitnym. Takimi postaciami byli bez wątpienia bohaterowie naszych dzisiejszych rozważań. Dwie postaci, dwie indywidualności twórcze – a ileż interesujących antytez! Różniło ich wiele, począwszy od imienia, o którym mówi się przecież, że wpływa na osobowość człowieka, a w każdym razie odzwierciedla charakter i skłonności osoby, która je nosi.
Młodszy, Rafael. Imiennik troskliwego archanioła, niosącego ulgę w chorobie i w cierpieniu, kojący wysłannik Pana, zgodnie z charakterem swego nieziemskiego patrona przynosił ukojenie oczom i umysłom, tworząc pełne słodyczy i spokoju Madonny.
Starszy, Michał Anioł. Jego patron to groźny współsędzia ważący dusze i mieczem powściągający zapędy piekielnych zastępów. Niebiański rycerz, bezwzględnie sprawiedliwy przyboczny Pana. W twórczości Michała Anioła – malarstwie, rzeźbie, poezji – nie ma słodyczy, jest za to terribilità. Trudno uchwytny, nieprzetłumaczalny rzeczownik, który powstał na określenie sztuki Buonarrotiego. Jego znaczenie najkrócej ująć można jako „wrażenie wstrząsu wywołanego przez sztukę”.
Rafael wiele uwagi poświęca temu, by się podobać, komu trzeba. Michał Anioł nie dba o to, co kto mówi czy myśli, byle nie przeszkadzał w procesie twórczym i zapłacił umówioną cenę na czas. Rafael układnymi słowami i dworskimi manierami zjednuje sobie klientelę i przychylność najmożniejszych tego świata. Michał Anioł niewiele sobie robi z pochlebstw – najchętniej żarty, złośliwie odpowiadając na wyszukane pochwały w listach, co prowadzi często do słownych przepychanek i rozmaitych nieprzyjemności. Rafael żyje jak książątko, zamożny i otoczony wielbicielami, kochankami i pochlebcami, prowadząc duży warsztat. Michał Anioł pracuje głównie sam, żyje sam i sam mieszka. Przyjaźni się z nielicznymi, ludzi zraża do siebie gburowatością i obcesowym sposobem bycia. Rafael maluje swój autoportret w sposób klasyczny i dość pochlebny, w pełnowymiarowym formacie; Michał Anioł przedstawia swą twarz na odartej skórze św. Bartłomieja w scenie Sądu Ostatecznego, w Kaplicy Sykstyńskiej. *
Rafael wypracował swój styl, który obowiązywał przez kolejne stulecia jako wzorcowy – ceniły go sobie bardzo zwłaszcza wieki XVIII i XIX. Opierał się on na subtelnym rysunku, delikatnych barwach i słodyczy wyrazu. Cechy te dotyczą przede wszystkim rozlicznych Madonn i portretów kobiecych, ale nie tylko. Delikatność ujęcia artysta stosował także w portretach męskich, wzmacniając charakter portretu głównie wyrazem oczu i klasycznym ujęciem gestu. We wczesnym etapie twórczości, sylwetki postaci Rafaela wydają się wręcz pozbawione kośćca, mięśnie budowane są niezwykle delikatnie i nieco nieprawdziwie.
Styl Michała Anioła jest rozpoznawalny i trudny do podrobienia czy nawet naśladowania, a każde jego dzieło jest niepowtarzalne, nie ma w nim warsztatowej rutyny. Buonarroti stosuje ikonografię niby ustaloną i ugruntowaną, ale daleką od średniowiecznej, w przeciwieństwie do Rafaela, który – choć nie jest to żadnym przewinieniem – ikonograficznie dość mocno tkwi w poprzedniej epoce. Kiedy Michał Anioł maluje Świętą Rodzinę, nie dość, że maluje tondo, czyli na okrągłym podobraziu, to jeszcze komponuje trzyosobową grupę tak, jak nikt dotąd. Tworzy piramidę, na którą patrzymy z dołu do góry. Postacie są mocno zbudowane, silne, ale niepozbawione pewnej subtelności. W tle umieszcza szereg ignudi – nagich postaci młodzieńców, którzy symbolizują pogański etap w historii człowieka, zakończony nadejściem Chrystusa. Świetliste kolory – raczej chłodne i przejrzyste – podkreślają świętość sceny, która poza tym nie nosi żadnych oznak niezwykłości. Zwyczajna rodzina, gdzie dojrzały ojciec podaje dziecko matce, być może do karmienia. Widzimy więź między całą trójką, co symbolicznie wyrażone jest przez łańcuch dotyku: Józef trzyma Dzieciątko, które chwyta matkę za włosy i które jest przez nią przejmowane od ojca. Nie ma śladu aureoli ani innych nadprzyrodzonych znaków.
Rafaelowi brakuje także wszechstronności mrukliwego rywala. Michał Anioł zajmuje się malarstwem, rzeźbą i architekturą z najwyższym, właściwie nadludzkim mistrzostwem. W swojej sztuce zawiera najdelikatniejsze uczucia, najsubtelniejsze niuanse wiary i zawiłości ludzkiego losu. Wielkimi, zniszczonymi pracą dłońmi zaklina w kamieniu to, czego inni nie zdołali oddać na płótnie. Projektuje i realizuje place, budowle i całe założenia urbanistyczne, które do dziś wzbudzają podziw i zachwyt, a do tego wszystkiego jest wybitnym poetą i zręcznym, choć niezwykle lakonicznym, epistolografem. Podczas gdy jemu współcześni prześcigają się w rozważaniach nad istotą sztuki ujmowanych w zestawieniach i klasyfikacjach, on kwituje, że zajmuje to zbyt wiele czasu, i podkreśla, że ten, kto twierdzi, że malarstwo jest szlachetniejsze od rzeźby, jeśli równie dobrze rozumie się na innych rzeczach, o których pisał, to moja sprzątaczka lepiej by to napisała. Dla dopełnienia obrazu dodajmy, że mowa tu o Leonardzie da Vinci.
W późniejszej twórczości Rafaela, zwłaszcza po roku 1510, kiedy freski w Kaplicy Sykstyńskiej jego starszego kolegi i rywala stają się sławne, jego postacie nabierają mocy. Wpływ Michała Anioła jest wyraźny – w budowie ciała, w skrótach perspektywicznych, a także w ogólnym charakterze. Apogeum tej przemiany można dostrzec w słynnym watykańskim Przemienieniu Pańskim z roku 1520. Obraz podzielono na strefę niebiańską, gdzie odbywa się transfiguratio Chrystusa w asyście Mojżesza i Ezechiela, oraz na strefę ziemską, gdzie widzimy opisaną w Ewangelii scenę uzdrowienia chłopca cierpiącego na epilepsję. O ile strefa niebiańska to Rafael w czystej postaci, to scena na ziemi jest wyraźnie hołdem dla sztuki Michała Anioła. Mistrz z Urbino porzuca słodycz i łatwy wdzięk na rzecz terribilità, tworząc obraz, który wystarczyłby do zapewnienia mu miejsca w Panteonie największych malarzy.
Wygląda na to, że terribilità pod wieloma względami wygrała z dolcezzą, a szorstkość z układnością. To słodycz musiała złożyć hołd swemu przeciwieństwu. Rafael umarł młodo i nie zdążył rozwinąć w pełni swego niewątpliwie wielkiego talentu. Nie dowiemy się już, w jakim kierunku podążyłaby jego twórczość. Buonarroti żył długo i pracował do ostatniego tchnienia – legenda głosi, że w dniu swej śmierci pracował nad Pietą Rondanini. Jego geniusz miał czas zaprezentować się w całej swej okazałości i rozpiętości. Rafael na zawsze pozostanie malarzem słodkich Madonn, Michał Anioł zaś tym, który przekroczył granicę klasycznego piękna, zawierając w nim dobro i prawdę.
Cytaty pochodzą z tomu Teoretycy, pisarze i artyści o sztuce. 1500-1600, wybór i opracowanie Jana Białostockiego, Warszawa 1985.
* Drugi jego domniemany wizerunek to twarz Nikodema w surowej Piecie Florenckiej (1547–1553).