Ece Temelkuran, Odgłosy rosnących bananów
Magdalena GiedrojćOdgłosy rosnących bananów są symbolem wszystkiego, co normalne, a w strasznych czasach nieosiągalne. Ciszy i skupienia na zwyczajności, dotrzymanej obietnicy, chwili, która nie umyka, nadziei. Oto piękna książka. O ludziach.
Książka Ece Temelkuran Odgłosy rosnących bananów zawstydza. Nas czytelników, nas Europejczyków zapatrzonych w siebie i lokalne problemy, nas wszystkich, którzy nie widzą świata poza własnym podwórkiem. Nie ma nic złego w tym, że przeżywamy własne historie, ale wiele jest złego w tym, że nie mamy pojęcia o historiach cudzych. Kiedy wybucha bomba we Francji, płaczemy z rodzinami ofiar, jednoczymy się z tymi, którzy opłakują jakiegoś François, André czy Marie Louis. Kiedy wybucha bomba w Syrii, Libanie, Palestynie lub Izraelu, widzimy tylko informację w wieczornych wiadomościach. Żaden Ahmed, Naser czy Aisza nie przychodzą nam do głowy. A przecież ich też ktoś opłakuje; oni też mieli nadzieje i marzenia, planowali studia, zatracali się w ramionach ukochanych, kupowali wyprawkę dla dziecka. Za każdym atakiem na świecie stoją ludzie – nie tylko ci, którzy dopuścili się tego barbarzyństwa, ale też ci, którzy stali się ofiarami. Nie trzeba interesować się polityką, ani opowiadać po żadnej ze stron, ale trzeba widzieć człowieka, tego, który cierpi, tego, którego marzenia nigdy nie zostaną zrealizowane, tego, którego historia kończy się w pół zdania. O tym wszystkim właśnie opowiada ta książka. O drobnych historiach, o bombach, które kończą zbyt wiele, o pamięci i niepamięci świata. O ludziach.
Ta książka zachwyca – historiami, które opowiada, bohaterami, których losy splatają się tak pięknie, choć zaskakująco. Oto bowiem rozwija się przed czytelnikiem świat nieznany, pełen tajemnic i niedopowiedzeń. Odkrywamy go dyskretnie, nie po kolei, z pozoru przypadkowo. Historie odsłaniają się powoli, czasami z niespodziewanej strony. Losy jednych ujawniają się w tej opowieści dzięki innym. Tak jak w życiu, nikt nie jest tu samotną wyspą, a w Bejrucie, uwikłanym w konflikty i przemoc, inni ludzie są szczególnie ważni. Jest więc służąca Filipina, kurczowo trzymająca się wspomnienia o ojcu, znanym tylko z listów, napisanych zresztą w języku, którego dziewczyna nie rozumie. Filipina pracuje u pani Zeynab. W tym samym bloku mieszka też dozorca Marwan, jego życie splecie się z życiem Filipiny w najbardziej dramatycznym momencie opowieści. W sąsiednich mieszkaniach żyją też taksówkarz Naser i Aisza, która zasłania twarz po to, by być nikim, pan Hadi, starzec z pamięcią zatrzymaną podczas minionej wojny, skrywający tajemnicę Jan, Ormianka Setanik. Wszyscy w jakiś sposób splątani ze sobą, choć żyjący w swoich własnych historiach. Jest jeszcze Deniz i pisarz Ziad. Bez nich nie byłoby tej opowieści, choć nie mieszkają w tym samym bloku, nie ma ich w ogóle w Bejrucie.
Ta książka zaskakuje – formą, sposobem opowiadania o mieście i o ludziach. Przybliża się i oddala, jest bezosobowa, by po chwili wtrącać się i komentować to, co opisuje. Dystansuje się i przybliża. Jest w niej historia ludzi i historia pisania o historiach ludzi. Nic nie jest tu oczywiste, a całość świetnie się czyta – czterysta stron upływa niezauważenie, hipnotycznie wciągając nas w swój świat.
Ta książka wzrusza – nie wszystkie historie są równie przejmujące, ale nie brak chwil, gdy uśmiech zamiera, a oddech przyspiesza. Fantastyczna jest historia doktora Hamzy, ojca Filipiny, który opowiada o sobie w listach pisanych krótko przed śmiercią. Mogłaby z tego powstać osobna książka, mądra i poruszająca, niezwykle intensywna emocjonalnie. Wzruszają odgłosy rosnących bananów, symbol wszystkiego, co normalne, a w strasznych czasach nieosiągalne: ciszy i skupienia na zwyczajności, dotrzymanej obietnicy, chwili, która nie umyka, nadziei. Wzrusza wszystko to, co nie zostało wypowiedziane do końca, a staje się przeczuciem spełnienia.
Odgłosy rosnących bananów przeczytałam dwa razy. Za pierwszym razem podążyłam za historiami bohaterów. Potem nadrobiłam zaległości: dowiedziałam się, czym była wojna domowa, dwie wojny libańskie, masakra w obozie Szatila i bombardowanie lotniska w Bejrucie. To wszystko odnalazłam w książce, gdy do niej wróciłam; podążałam już nie tylko za historiami bohaterów, lecz także za historią świata. I przyznaję, że ta druga lektura była znacznie bardziej poruszająca.
Ece Temelkuran, Odgłosy rosnących bananów, Książkowe Klimaty, Wrocław 2016