Elif Shafak, Wyspa zaginionych drzew
Renia RespondekKiedy na rynku pojawia się nowa publikacja Elif Shafak, wiem, że muszę udać się na książkowe zakupy. Co prawda nie wszystko, co wychodzi spod pióra turecko-brytyjskiej autorki, wywołuje we mnie bezkrytyczny zachwyt, ale niezmiennie, za każdym razem, stanowi lekturę ciekawą. Takowej spodziewałam się również tym razem, sięgając po nową powieść autorki zatytułowaną Wyspa zaginionych drzew. Ukazała się ona niedawno nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.
Tym razem Shafak opowiada nam o Cyprze – śródziemnomorskiej wyspie, dla której minione 100 lat okazało się szczególnie trudne. Przechodziła z rąk do rąk – najpierw z osmańskich do brytyjskich, później do greckich i tureckich, by wreszcie, na skutek wojny domowej, w latach 70. XX wieku podzielić się na Cypr północy (turecki) i południowy (grecki). Podział ten do dziś nie został zresztą uznany przez większość krajów świata. Co jednak najważniejsze, nie został także zaakceptowany przez samych mieszkańców.
Opowieść tureckiej pisarki rozpoczyna się pod koniec lat 70. XX wieku. Co ciekawe, całą historię poznajemy z dwóch perspektyw: ludzkiej i… figowej – autorka, której kwestie ekologiczne mocno leżą na sercu od wielu lat, oddaje głos drzewu. Figowiec nie tylko komentuje wydarzenia, których jest świadkiem, ale także opowiada nam o świecie cypryjskich roślin i zwierząt.
W cieniu figowca toczą się zaś trudne losy Greka Kostasa i Turczynki Dafne. Ich związek obarczony jest plemiennymi, jak nazywa je Shafak, animozjami – konfliktem między dwoma zwaśnionymi narodami. Ich miłość rozkwita w najtrudniejszym możliwym momencie – w przededniu wspomnianej już wojny domowej, w której sąsiedzi nagle stali się wrogami. Spoglądamy na ich relacje z perspektywy rodziny i przyjaciół, a także ich córki Ady. W obliczu rodzinnego dramatu, jakim jest śmierć matki, nastolatka próbuje poznać losy swojej rodziny, zrozumieć, dlaczego rodzice jeszcze przed jej narodzinami wyprowadzili się do Londynu, czemu nigdy nie poznała żadnego członka rodziny. Usiłuje pojąć, przed czym chcieli ją chronić rodzice, nie opowiadając jej o swojej przeszłości.
Podział Cypru nigdy nie został zaakceptowany przez wielu jego mieszkańców
Elif Shafak bardzo dobrze oddaje emocje towarzyszące wszystkim bohaterom tej historii. Nie zawsze opisuje je dosłownie; pozwala czytelnikowi zmierzyć się z całym wachlarzem odczuć i przeżyć. Zmusza do refleksji nad zachowaniem ludzi w obliczu niewyobrażalnych dramatów, jakim są przymusowe przesiedlenia, znikanie najbliższych w niewyjaśnionych okolicznościach czy brutalne morderstwa.
Do tej naprawdę dobrej książki mam tylko jedno zastrzeżenie. Otóż wpisuje się ona doskonale w obecne trendy obowiązujące w literaturze popularnej. Mamy tu więc motyw ekologiczny z motywami ocieplenia klimatu i wpływu człowieka na ekosystem, mamy wegetarianizm, mamy toksyczne działanie mediów społecznościowych oraz wątek związany z LGBT+. Zgadzam się, że pisanie o każdej z tych kwestii jest istotne, nie akceptuję jednak wpychania tego wszystkiego na siłę do każdej nowo powstałej powieści. Myślę, że gdyby Shafak poprzestała na ekologii, jej tekst byłby wystarczająco wymowny. Znajomość świata roślin i zwierząt, jakim wykazała się autorka, oraz niezwykle sprawne połączenie go z ludzkimi emocjami, przeżyciami i konfliktami, są naprawdę zachwycające. Myślę, że to jedna z najlepszych książek autorki, które miałam w ręku. A przy okazji – polecam wyprawę na Cypr.