Ładna, ale nudna. O Jeanne Hébuterne i Amedeo Modiglianim
Izabela FrankowskaPociągła twarz, łabędzia szyja, wydatny nos, a do tego puste oczy w kształcie migdałów – tak malować mógł tylko Amedeo Modigliani (1884–1920), urodzony we włoskim Livorno najbardziej charakterystyczny bon vivant i przedstawiciel paryskiej bohemy początku XX wieku. Niedoceniany za życia, po śmierci zyskuje rozgłos i uznanie warte dziesiątki milionów euro – a wszystko to za sprawą gorzkiej miłosnej historii.
Jej drugą bohaterką jest krucha, spokojna, często zatopiona w melancholii dziewczyna: Jeanne Hébuterne – chude i bladolice stworzenie z wiecznie podkrążonymi oczami i ustami nieskorymi do uśmiechu. Ma wspaniałe, gęste, ciemnokasztanowe włosy, które czesze z przedziałkiem pośrodku głowy i układa nisko na czole. Nie jest pięknością, choć na obrazach Modiglianiego prezentuje się prześlicznie, niczym prawdziwa Madonna – niewinna i ślepo zakochana w swoim Oblubieńcu.
Uczucie przychodzi nagle: wczesną wiosną 1917 roku. To wtedy zostają sobie oficjalnie przedstawieni przez ukraińską rzeźbiarkę Hannę Orlovą. Jednak ich drogi krzyżują się już wcześniej: Jeanne, jako młoda adeptka sztuki – studiowała w École des Arts Décoratifs oraz Akademii Colarossiego – co i rusz natrafia na Amedea podczas zajęć z rysunku, gdzie przystojny artysta radośnie wpada ze strofami Boskiej komedii na ustach. Oj tak, Modigliani wie, jak oczarować kobiety, jednak za maską bawidamka kryje się smutek i depresja, które próbuje ukoić alkoholem i narkotykami. Z Jeanne szybko staje się nierozłączny – obserwuje się, jak codziennie około godziny 19.30 wychodzą na włoską kolację do karmiącej zgłodniałych artystów Rozalii, a później udają się na tzw. ostatni kieliszek do „La Rotonde”, gdzie w towarzystwie stałych bywalców przesiadują do późnych godzin nocnych. Niestety, nie wszyscy akceptują ich związek. „Ładna, ale nudna” – opiniują znajomi artysty, zaś rodzina dziewczyny, na wieść o bliskich kontaktach z dużo starszym Żydem, w dodatku bankrutem i heroinistą, zrywa z nią wszelkie kontakty. Sytuacji nie zmienia nawet informacja o ciąży Jeanne, która jedynie potęguje rosnące napięcie. Nie bez przyczyny zresztą, bowiem sielanka między zakochanymi mija niepostrzeżenie, zastąpiona prozą życia.
Wkrótce okazuje się, że Modi nie jest zdolny zająć się rodziną. Najważniejsza jest dla niego sztuka; prawdziwe życie wydaje się sprawą drugorzędną, stanowiącą przyczynę niekończących się trosk i kłopotów. Liczne nałogi Modiglianiego sprawiają, że para nie ma grosza przy duszy – artysta przepija każde wynagrodzenie, zarówno za sprzedane dzieła, jak i zaliczki na poczet tych, które dopiero miały powstać. Narodziny córki w listopadzie 1918 roku nie zmieniają jego zachowania. Dziewczynka często zostaje podrzucana znajomym, z rodziną marszanda Leopolda Zborowskiego na czele – rodzice nie potrafią się nią należycie zaopiekować. Do tego dochodzą coraz częstsze kłótnie; podczas jednej z nich dochodzi nawet do rękoczynów. W międzyczasie para decyduje się zalegalizować swój związek, jednak każda próba udania się do urzędu stanu cywilnego kończy się libacją w gronie przypadkowych znajomych. Tak destrukcyjne zachowanie, przy rozwijającej się od wielu lat gruźlicy Amedea, musi doprowadzić do smutnego finału.
Pod koniec 1919 roku, gdy stan malarza gwałtownie się pogarsza, Jeanne spędza przy łóżku partnera całą dobę, codziennie zamawiając dla niego puszkę ukochanych sardynek i butelkę wina. Po kilkutygodniowych męczarniach, 24 stycznia 1920 roku, Modigliani umiera na gruźlicze zapalenie opon mózgowych. Jego wierna opiekunka nie pokazuje rozpaczy – z bujnej czupryny odcina sobie tylko maleńki kosmyk włosów i kładzie go na piersi kochanka. Na prośbę brata wraca do rodzinnego domu przy rue Amyot. Pogrążona w apatii, całymi godzinami wygląda przez okno. Wreszcie decyduje się na ostateczny krok – otwiera okiennice i skacze z piątego piętra. Umiera na miejscu, mając 21 lat i drugie dziecko w drodze. Ono także nie przeżywa upadku.
Nieszczęśliwi kochankowie nie zostają pochowani we wspólnym grobie. Dopiero po dziesięciu latach – dzięki wstawiennictwu brata Modiglianiego – rodzina Jeanne wyraża zgodę się na przeniesienie jej szczątków do wspólnej mogiły na cmentarzu Père-Lachaise. Na pomniku pojawia się napis: „Oddana towarzyszka w skrajnym poświęceniu”. Prawdziwy anioł o poważnej twarzy, który zamiast wznieść się ku niebu, wstąpił za ukochanym do piekielnych czeluści.
Zdjęcie główne: Amedeo Modigliani, Jeanne Hébuterne (au chapeau), 1917 r.