książki

Magda Knedler, Pani Labiryntu

Julia Wollner

Mit o Ariadnie opowiedziany na nowo… a może wcale nie?

W ostatnim czasie na europejskim i amerykańskim rynku wydawniczym ukazuje się coraz więcej powieści określanych angielskim mianem „retelling”. Znaczy ono dokładnie tyle, co „ponowne opowiedzenie”; odnosi się naturalnie do tekstów opartych o historie doskonale znane w danym kręgu kulturowym, jednak zaprezentowane z nowej perspektywy. Szczególne miejsce wśród retellingów zajmują kobiece interpretacje mitów greckich i rzymskich, oddające głos bohaterkom, które dotąd wydawały się pionkami na szachownicy męskich poczynań.

Jako miłośniczkę kultury śródziemnomorskiej, przekonaną o niesłabnącej mocy starożytnego mitu, niezmiernie cieszy mnie fakt, że pierwsze tego typu książki ukazują się także w Polsce, wychodząc spod piór naszych rodzimych autorek. Po udanym zbiorze opowiadań Ziarno granatu do księgarń trafia w tym roku Pani Labiryntu Magdaleny Knedler, której akcja oparta jest, jak nietrudno się domyślić, na historii kreteńskiej księżniczki Ariadny. Stanowi ona punkt wyjścia dla wielu innych znanych mitów, takich jak ten o Dedalu i Ikarze, którzy byli więźniami Minosa, ojca Ariadny, czy o Tezeuszu – ateńskim królewiczu, który oswobodził Kretę od mieszkajacego w labiryncie groźnego Minotaura.

Minojska Kreta widziana oczami mądrej i wrażliwej królewny Ariadny to zarówno kraina mityczna, baśniowa, jak i prawdziwe starożytne państwo, opisane zgodnie z ustaleniami historyków i archeologów, w oparciu o solidne źródła (zainteresowanych tematem odsyłam do solidnej bibliografii załączonej przez autorkę). Podobnie rzecz ma się z czasem akcji. Z jednej strony Knedler przenosi nas do epoki brązu, z drugiej, także ze względu na nowoczesny język narracji, stwarza wrażenie, jakby Ariadna była kobietą na wskroś współczesną – choć dzieciństwo upływa jej w Knossos, wśród pałacowych krużganków, a o jej wychowanie dbają królewskie piastunki.

 

 

Po dłuższej refleksji na temat rzekomej nowoczesności Ariadny – która zresztą zniechęciła do lektury kilkoro moich znajomych – dochodzę jednak do wniosku, że jest ona raczej kategorią, która nam, czytającym, służy do wepchnięcia tej opowieści w pewne ramy. Czy bowiem fakt, że młoda i świadoma siebie kobieta pragnie uwolnić się od dyktatu despotycznego ojca, czyni z niej automatycznie współczesną bohaterkę? Czy podkreślenie jej bliskiej relacji z przyrodą, zagrożoną przez nieostrożne i egoistyczne ludzkie działania, musi oznaczać wpisanie się powieści w modny ekologiczny trend? A może pewne bliskie nam postawy – których w powieści jest zresztą wiele więcej – są stare jak świat, tylko my chcemy uchodzić za ich prekursorów? Nie wiemy przecież, czy i w przeszłości niektóre kobiety właśnie tak nie opowiadały tej historii swoim córkom…

Bez względu na to, jak brzmi właściwa odpowiedź, po książkę Magdaleny Knedler warto sięgnąć. Przeczytałam ją z dużą przyjemnością i zainteresowanem, choć w niektórych – na szczęście nielicznych – momentach odnosiłam wrażenie, że pewne prawdy prezentuje w sposób odrobinę naiwny i uproszczony. Całość odebrałam jednak jako intrygującą i pouczającą, napisaną z dbałością o szczegół, wdziękiem i klasą, a przy tym bardzo sprawną językowo. Cieszę się z tej lektury ogromnie, bowiem mit o Ariadnie, od zawsze jeden z moich ulubionych, stał mi się teraz jeszcze bliższy, zaś przekonanie, że od starożytnych nie różni nas wcale tak wiele – jeszcze silniejsze i bardziej kojące.

Dobrze jest bowiem mieć się od kogo uczyć.

 

Magdalena Knedler, Pani Labiryntu, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2022

 

Na zdjęciu, obok książki, widoczna jest reprodukcja antycznej greckiej figurki przedstawiającej kreteńską księżniczkę w charakterystycznym stroju z obnażonymi piersiami.