historia ludzie

Marianna Orańska. Wolna kobieta… europejska

Julia Wollner

Marianna Orańska, jedna z najbardziej niezwykłych europejskich kobiet XIX wieku, zbudowała pałac na Dolnym Śląsku, a kiedy tylko mogła, uciekała nad Morze Śródziemne. Najbardziej na świecie ceniła wolność i nie wahała się o nią walczyć.

 Niniejszy tekst stanowił treść referatu wygłoszonego na konferencji “Marianna Orańska – królewna z przyszłości”, zorganizowanej 9 maja 2024 w Kamieńcu Ząbkowickim.

Marianna Orańska, dzisiejsza jubilatka i bohaterka naszych wspólnych rozważań, w jednym ze swoich listów nazywa siebie wolną kobietą holenderską. Przyglądając się temu sformułowaniu, trafnie podsumowującemu całość egzystencji Marianny, chciałabym zaprosić Was do wspólnej refleksji nad budującymi je przymiotnikami. Po pierwsze: do zastanowienia się nad kwestią wolności w czasach królewny, po drugie: do parafrazy słów Marianny, dzięki której, zyskamy, być może, szersze spojrzenie na tę niezwykłą postać. Uczynimy to oczywiście w myśl przekonania, że jej życiowa postawa przekraczała zarówno granice geograficzne, jak i czasowe, co pięknie podkreśla tytuł dzisiejszej konferencji.

Czy Marianna Orańska była zatem wolną kobietą europejską?

Marianna w 1832 r., widziana oczami Karla Wilhelma Wacha
Marianna w 1832 r., widziana oczami Karla Wilhelma Wacha


Marianna – kobieta wolna

Oczywiście ramy czasowe naszego spotkania nie pozwalają na głębsze rozważania o tym, czym jest wolność – jedno z podstawowych pojęć filozoficznych, politycznych i ekonomicznych. Zgodzimy się jednak zapewne wszyscy, że w najprostszym ujęciu wolność to sytuacja charakteryzująca się brakiem zewnętrznego przymusu.

Wiek XIX, w którym przyszło żyć Mariannie Orańskiej, okazał się stuleciem naznaczonym walką o wolność, na wiele sposobów.

Przede wszystkim, był to czas wojen narodowo-wyzwoleńczych; na terenach niemal całego Starego Kontynentu odbywały się walki mające na celu wyzwolenie danej grupy etnicznej spod jarzma ciemiężyciela, zjednoczenie i stworzenie nowego państwa czy też wyrażenie ogólnego niezadowolenia z panującej sytuacji społecznej. Marianna Orańska była, jak pamiętamy, córką Wilhelma Orańskiego, przywódcy powstania przeciwko Habsburgom i symbolu walki o niepodległość Niderlandów. Z całą pewnością rozważania na temat istoty wolności były więc obecne w jej życiu już od najmłodszych lat. I choć nie możemy  precyzyjnie określić, jak wpłynęły one na jej postrzeganie wolności osobistej, to z pewnością nie możemy takowego wpływu wykluczyć.

Po drugie, warto przypomnieć, że XIX stulecie to czas rodzenia się feminizmu – ruchu bazującego na przekonaniu, że kobiety są przedmiotem dyskryminacji, a więc: że ich wolność ograniczona jest w porównaniu z wolnością mężczyzn. Motyw feministyczny jest bardzo widoczny w biografii Marianny, która, jak pamiętamy, rozwiodła się z niewiernym mężem Albrechtem Pruskim; co więcej, wbrew konwenansom, związała się z mężczyzną pozbawionym tytułów i znacznego majątku, Johannesem van Rossumem, urodziła mu dziecko i postanowiła to dziecko wychować. Zauważmy, że o ile dla mężczyzn relacje pozamałżeńskie stanowiły wówczas niechlubną normę, o tyle kobieta przyznająca się do romansu, na dodatek – z osobą bez arystokratycznego pochodzenia, a następnie decydująca się na urodzenie pozamałżeńskiego dziecka, stawała się automatycznie bohaterką skandalu. Współczesne królewnie niderlandzkie feministki, jak chociażby słynna Wilhelmina Drucker (1845–1925), ostro krytykowały w swoich pismach fakt, że w identycznych sytuacjach inaczej traktuje się mężczyzn, a inaczej kobiety. Drucker, będąca świadkiem niemoralnych zachowań własnego ojca, opublikowała głośny tekst na temat tych podwójnych standardów. Podkreślmy, że, z lęku przed ostracyzmem, wydała go pod pseudonimem. Marianna natomiast wcielała feministyczne ideały w życie, w sposób odważny i otwarty, biorąc za nie pełną odpowiedzialność i walcząc tym samym o swoją niepodległość. Za dowód niech posłuży nam chociażby fakt, że mimo postawy dworu, krewnych i dygnitarzy, z dumą pokazywała się z nową rodziną na rozmaitych oficjalnych wydarzeniach.

Ukochany Marianny, Johannes van Rossum, widziany oczami J. P. Koelmana w 1852 r.

 

Kolejny wyraz wolności królewny – a także jej niezaprzeczalnej zaradności i wielkiej inteligencji – stanowiła jej niezależność finansowa. To właśnie element ekonomiczny, także dzisiaj, w XXI wieku, jest przecież jednym z najważniejszych czynników decydujących o wyborach życiowych kobiet. Marianna, jak wiemy, odziedziczyła po matce kamieniecki spadek, jednak to poczynione przez nią liczne rozsądne inwestycje sprawiły, że majątek, który sama zarobiła, okazał się znacznie większy od dóbr otrzymanych po rodzicach. Mądrość i przedsiębiorczość królewny uczyniły z jej późniejszych spadkobierców najbogatszą gałąź rodziny Hohenzollernów! Działalność ekonomiczna Marianny – od budowy sieci górskich dróg, przez zakładanie stawów hodowlanych, gospodarkę leśną i zarządzanie kamieniołomami marmuru, po produkcję biogazu z wykorzystaniem ścieków stajennych – miała charakter niezwykle racjonalny i skuteczny. Co najważniejsze jednak, ułatwiała jej ona wytrwanie w niełatwych życiowych decyzjach, które skutkowały przecież ostracyzmem ze strony jej własnej grupy społecznej, o dworach królewskich nie wspominając.

Do potocznego znaczenia słowa wolność najbardziej sugestywnie odwołuje się jednak jeszcze inny element biografii Marianny: jej umiłowanie podróży. Warto uświadomić sobie, że mówimy o czasach poprzedzających narodziny masowej turystyki; pokonywanie większych dystansów wymagało nie tylko znacznych nakładów finansowych, ale, przede wszystkim, prawdziwej woli odbycia podróży, znacznie bardziej skomplikowanej organizacyjnie niż dzisiaj. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że podjęcie takiego wyzwania oznaczało ciekawość świata, otwartość na nowe doświadczenia i poznanie Innego – cechy, które rzeczywiście przypisujemy postaci Marianny, jednocześnie łącząc je z pojęciem mentalnej nowoczesności. Królewna jeździła po świecie dużo i często, szczególną sympatią darząc kraje środziemnomorskie. Bardzo bliskie były jej sercu Włochy. To właśnie w Italii odpoczywała po pięciu trudnych ciążach i porodach jeszcze w czasie trwania swojego małżeństwa, a w 1843 roku zakupiła willę Sommariva w miejscowości Tremezzo nad jeziorem Como. W roku 1849, kilka miesięcy po ogłoszeniu rozwodu, podczas kolejnej podróży przyszło na świat jej ostatnie dziecko, ze związku z van Rossumem. Mały Johannes Wilhelm urodził się w miasteczku Cefalù na Sycylii – włoskiej wyspie od wieków podlegającej wpływom helleńskim i wchodzącej w skład tzw. Wielkiej Grecji (Magna Graecia). Może to właśnie tam Marianna, powoli ogarniając myślą rewolucję, która zaszła w jej życiu, dobitnie zrozumiała słynną grecką maksymę panta rhei (wszystko płynie)? Słowa te, leżące u podstaw filozofii Heraklita z Efezu, wyrażają ważne dla starożytnych Greków przekonanie, że jedynym stałym elementem rzeczywistości jest zmiana, a prawdziwą duchową wolność dać może tylko zaakceptowanie tego faktu.

Villa Carlotta, dawniej Sommariva, nad Como, fot. Diego Bonacina / Wikimedia, CC BY-SA 4.0

 

Niedługo po urodzinach syna Marianna udała się z van Rossumem w podroż po południowej Europie i Bliskim Wschodzie, odwiedzając Egipt, Palestynę i Syrię, aby wreszcie, w roku 1851, osiąść na kilka lat w Rzymie. Na swoją siedzibę wybrała wówczas piękną Villa Mattei na wzgórzu Celio, zwaną dzisiaj Villa Celimontana. W Wiecznym Mieście leczyła rany po rozwodzie, cieszyła się bliskością ukochanego i syna, prowadziła ożywione życie towarzyskie, zapraszając do swej siedziby licznych znakomitych gości, oraz rozpoczęła kolekcjonowanie włoskich i starożytnych dzieł sztuki.

O śródziemnomorskich podróżach Marianny wspominam tu nie tylko dlatego, że kultura krajów basenu Morza Śródziemnego stanowi główny obszar moich zainteresowań badawczych. Mówię o nich także ze względu na fakt, że to właśnie ten rejon świata uważany jest za ojczyznę wielu pojęć fundamentalnych dla rozważań o wolności jednostki. Szczególnie istotne wydaje się tu pojęcie humanizmu, którego ojczyzną, w wydaniu renesansowym, są właśnie ukochane przez Mariannę Włochy. Humanizm, przypomnijmy, opierał się na dwóch filarach: fascynacji kulturą starożytnej Grecji i Rzymu, bliską także naszej bohaterce, oraz, przede wszystkim, na  antropocentryzmie. Stawianie w centrum zainteresowania pojedynczego człowieka pozwoliło stworzyć fundamenty współczesnego indywidualizmu – przekonania, że najważniejsze jest dobro i omawiana tu dzisiaj szeroko wolność jednostki.

Rzymska siedziba Marianny – Villa Celimontana, fot. Philip Mallis / Flickr, CC BY-SA 2.0
Rzymska siedziba Marianny – Villa Celimontana, fot. Philip Mallis / Flickr, CC BY-SA 2.0

Marianna – kobieta europejska

Dziedzictwo regionu Morza Śródziemnego stanowi jedno z najważniejszych, a dla niektórych: najważniejsze, źródło europejskiej tożsamości. Jak pisał T.S. Eliot, religia chrześcijańska i języki klasyczne, a więc kultura starożytnych Grecji i Rzymu, są dziedzictwem wszystkich Europejczyków; stanowią pień, z którego wszyscy wyrastamy. Bliski związek, w jakim pozostawała z nim Marianna Orańska, dobitnie świadczy moim zdaniem o tym, że jej tożsamość nosiła głęboko europejski rys, wychodzący poza granicę kraju urodzenia (Prusy) czy wychowania (Niderlandy).

Jak już wspomnieliśmy, królewna żyła w czasach, w których idea Europy zyskiwała nowy kształt. To w XIX wieku tworzyły się granice zbliżone do tych, które znamy do dzisiaj; to wówczas rodziło się coraz silniejsze poczucie narodowej odrębności, zmieniała tożsamość mieszkańców kontynentu. Także na tym tle Marianna jawi się jako kobieta niezwykle nowoczesna – czy wręcz kobieta z przyszłości – spoglądająca na świat w sposób zadziwiająco bliski naszemu podejściu. Ceniła ona umocowanie w tradycji, interesowała się historią, w tym historią starożytną, była głęboko religijna. Z drugiej strony, jak już wspomniano, akceptowała fakt, że rzeczywistość podlega ciągłym przeobrażeniom, zaś swoją tożsamość budowała czynnie, w ulubiony przez siebie sposób: poprzez eksplorowanie, działanie, naukę i dialog. Wymienione już wcześniej śródziemnomorskie podróże pozwalały jej nie tylko na wypoczynek, zwiedzanie miejsc kultu religijnego czy powiększanie kolekcji dzieł sztuki, ale także na kontakt z kolebką europejskiej kultury, poznawanie nierzadko odmiennych zwyczajów i, w rezultacie, poszerzanie granic wspomnianej już tożsamości – poznawane zwyczaje mogła bowiem uczynić swoimi. Starając się zachować pewną kronikarską skrupulatność, dodajmy, że Marianna, poza odwiedzaniem krajów Południa, znała też dobrze liczne krainy zachodniej Europy. Mam tu na myśli rodzinne Niderlandy, przez Prusy, w których przyszła na świat, po Austrię, gdzie przez pewien czas mieszkała.*

Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim, fot. Jacek Halicki, CC BY 3.0
Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim, fot. Jacek Halicki, CC BY 3.0

 

W kontekście śródziemnomorskich lekcji i europejskości – która, notabene, do dzisiaj nie doczekała się jednej obowiązującej definicji – niezwykle ważny wydaje mi się szczególnie jeden element życiowej postawy Marianny, a mianowicie jej dbałość o tzw. małą ojczyznę. Koncepcję heimat często kojarzy się oczywiście ze światem germańskim, jednak jest ona również nierozerwalnie związana z kulturą śródziemnomorską, szczególnie z Italią i historią tzw. comuni; Włosi do dziś uważani są za mistrzów celebracji własnego miejsca zamieszkania. Niewykluczone więc, że to właśnie we Włoszech królewna postanowiła przyjąć postawę nadzwyczajnej dbałości o okolicę, która stawała się w danym momencie jej domem, choćby nie była to ojczyzna przodków, a kraina świadomie i z rozmysłem wybrana w dorosłym życiu. Spójrzmy chociażby na Dolny Śląsk czy, później, jej siedzibę w Schloss Reinhartshausen. W obu wypadkach mamy do czynienia z przestrzenią stającą się dla królewny punktem zakorzenienia, z którego się czerpie, ale i miejscem, o które należy dbać, sprawować nad nim pieczę i czule kształtować. I tak np. na Dolnym Śląsku posunięcia  Marianny przyciągające osadników miały pozytywny wpływ na rozwój gospodarki wydobywczej, leśnej i handlu, a w nieco późniejszym okresie, na rozwój turystyki w okolicy, dzięki czemu Marianna tworzyła nieustannie tysiące miejsc pracy. Niestrudzona była też jej działalność dobroczynna: budowała kościoły, finansowała remonty domów swoich poddanych, otwierała domy opieki dla sierot. Nic dziwnego, że do dziś mówi się tu o Mariannie Dobra Pani, z uznaniem dla jej zasług dla regionu.

***

Kiedy Marianna miała osiem lat, niemiecki lekarz i pomolog Adrian Diel nazwał na jej cześć pewną odmianę gruszy, zwaną odtąd Prinzessin Marianne. Skupiwszy sporą część naszych rozważań na związkach królewny ze Śródziemnomorzem – kolebką europejskiej kultury, którą często odwiedzała, manifestując swoją osobistą wolność – przypomnijmy na koniec, że w mitologii śródziemnomorskiej grusza i gruszka stanowią dwa bardzo ważne symbole. Związane były z postaciami Hery i Afrodyty, potężnych olimpijskich bogiń, opiekunek kobiet. Kształt owocu, przypominający krągłości ciała, kojarzył się starożytnym z pojęciami kobiecości, ale i matczynej miłości; jednocześnie wytrzymałość drzewa czyniła zeń symbol długowieczności i wytrwałości. Wydaje się, że w istocie jest to właściwy znak dla postaci Marianny Orańskiej: kobiety walczącej o swoje prawa, nieugiętej i silnej, domagającej się szacunku świata dla siebie i swoich wyborów, dla swojej miłości, dla swojego ukochanego dziecka, które, niestety, przedwcześnie straciła. Kobiety konsekwentnej, cierpliwej i dobrej, której pamięć przetrwała wszędzie tam, gdzie królewna się pojawiła, choćby, jak w wypadku ziemi kłodzkiej po II wojnie światowej, dokonała się tam całkowita wymiana ludności.

W rocznicę urodzin życzę Mariannie wszystkiego najlepszego; jej, czyli wolnej kobiecie europejskiej. Aby wolna pozostała, czerpiąc z przeszłości, ale patrząc z ufnością w przyszłość. Aby umiała walczyć o siebie, nie bała się zmian i czule dbała o swój dom, także też nasz wspólny, europejski właśnie. My, inne europejskie kobiety, będziemy zaszczycone, mogąc ją naśladować.

* Wybierając pałac w Bilej Vodzie, leżącej wówczas na terytorium Austrii, na swoją siedzibę, miała możliwość swobodnego odwiedzania swoich włości, wychodząc zwycięsko z konfrontacji z okrutnym zakazem pruskiego króla, wedle którego na pruskiej ziemi nie wolno jej było przebywać dłużej niż 24 godziny.