Mediterranean i sekrety wisterii
Julia WollnerW wytwornych kielichach glicynii, których aromat odnaleźć można w niebieskich perfumach Mediterranean, ukryta jest przyrodnicza tajemnica, licząca sobie miliony lat.
Artykuł z serii: Perfumy pachnące Śródziemnomorzem
Zapachy, podobnie jak książki, opowiadają historie i odkrywają tajemnice. Czynią to językiem innym od powieści, a jednak równie przekonującym, trwale zapadającym w pamięć, grającym na emocjach, a zarazem przekazującym wiele konkretnych informacji. W niniejszej serii przedstawiać będę wybrane przeze mnie perfumy, które zamknięto we flakonach razem z opowiadanymi przez nie sekretami Śródziemnomorza.
Elisabeth Arden Mediterranean
Błękitna butelka amerykańskiej marki Elisabeth Arden wypełniona jest – przynajmniej pozornie – Morzem Śródziemnym w wersji mocno turystycznej; można powiedzieć – wakacyjnej i all inclusive. Jak to z all inclusive bywa, niekoniecznie znajdziemy tu to, co dla danego miejsca najbardziej reprezentatywne, ale raczej komercyjne odwzorowanie powszechnych oczekiwań, oparte na koniecznych uproszczeniach i schematach. W Mediterranean na próżno szukać bogactwa śródziemnomorskich ziół, aromatycznych traw czy soczystych cytrusów. Zamiast tego znajdziemy zapach basenu i kremu do opalania, lekko podbity nie bardzo śródziemnomorską śliwką zmieszaną z aromatem glicynii, która łagodnie zwiesza się z hotelowej pergoli. Do tego zmysłowe piżmo przywodzące na myśl wieczorne dyskoteki, trochę orchidei z ogrodu w centrum kurortu i dalekie echo sandałowego drzewa. Jest lekko, turkusowo, słodko-słono, wypoczynkowo i słonecznie. Zdecydowanie nie odkrywczo, poetycko czy namiętnie, ale, jak na zorganizowane wakacje przystało, miło, trochę nijako, za to bezpiecznie i przewidywalnie.
Jednak i ten modry flakon może stać się przyczynkiem do poznania pewnej tajemnicy bujnej śródziemnomorskiej przyrody.
W Mediterranean warto zwrócić uwagę na jedną, wspomnianą już powyżej, nutę zapachową. To glicynia, znana też jako wisteria, której zapach dosyć wiernie tutaj odwzorowano. Jest to roślina rzeczywiście typowa dla regionu śródziemnomorskiego, popularna chociażby w Ligurii i Toskanii, jednak tak naprawdę pochodząca z zachodniego Pacyfiku. Fakt ten oddają pełne formy jej polskiej nazwy: glicynia japońska, wisteria japońska, słodlin japoński. Ma ona formę kwitnących, podłużnych, zwisających gron, a jej pnącza – zwykle liliowe, liliowoniebieskie lub białe – pięknie ubarwiają ogrodowe mury, pergole i tarasy. Na nasz kontynent przybyła na początku XIX wieku, przywieziona przez angielskich podróżników z Ameryki, gdzie trafiła już wcześniej; we Włoszech uprawiana jest z całą pewnością przynajmniej od 1840 roku. Na Półwyspie Apenińskim, a także we Francji i Hiszpanii, znana jest przede wszystkim pod nazwą pochodzącą z języka greckiego i znaczącą tyle, co “delikatna roślina”, podczas gdy określenie “wisteria” nawiązuje do nazwiska osiemnastowiecznego badacza Kaspara Wistara, który zresztą nie miał z kwiatem nic wspólnego.
Nie to jest jednak w tej pachnącej roślinie najciekawsze.
Jak już powiedzieliśmy, glicynia pochodzi z Azji. Poza odmianą japońską uprawia się także wisterię chińską. Różni je kierunek, w którym wiją się ich pnącza. Wisteria sinensis oplata pergole od lewej do prawej, zaś odmiana japońska (Wisteria floribunda) od prawej do lewej.
Ze względu na ruch kuli ziemskiej rośliny pnące pochodzące z półkuli północnej rosną zawsze w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara. Zastanawia jednak, dlaczego odmiana japońska, pochodząca z kraju znajdującego się między 30° a 45° równoleżnikiem północnym, zachowuje się inaczej niż inne rośliny z tej części świata, chociażby glicynia chińska właśnie… Odpowiedź jest zaskakująca: dzieje się tak dlatego, że przed milionami lat dzisiejsza Japonia znajdowała się w południowej części globu. Na skutek ruchów tektonicznych, niczym wielka tratwa, żeglowała ku Północy z prędkością kilku centrymetrów rocznie. Stanowiło to proces tak powolny, że rośliny zachowały po dziś dzień swoje dawne cechy charakterystyczne, utrzymując w DNA pamięć minionych tysiącleci i przekazując je w darze ogrodom Śródziemnomorza.
Taka oto ciekawostka kryje się w wytwornych kielichach glicynii, których aromat odnajdziecie w niebieskim Mediterranean.
Więcej o śródziemnomorskich zapachach przeczytać można w Lente#02.