Mikołaj Buczak, Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii
Julia WollnerDla Hiszpana szczęście to towarzystwo drugiego człowieka – a najlepiej jeszcze trzeciego, czwartego i piątego. I o tym właśnie opowiada ta książka.
Pisząc o lekturach dotyczących krajów śródziemnomorskich, przedstawiam Wam zwykle teksty literackie, o wysokich walorach artystycznych. Poznawanie regionu nie może być jednak ograniczone do kultury wysokiej, która nie powstałaby przecież, gdyby nie to, co zwykłe i codzienne. Sacrum nie potrafi istnieć bez profanum.
Z radością witam więc książki, które pokazują życie w krajach Południa od tej najprostszej, powszedniej strony – bez przekłamań, po solidnej obserwacji, z pewną dozą krytycyzmu, ale i z uśmiechem, wyrozumiałością i otwartością na to, co inne. Takim tekstem jest bestsellerowa Sobremesa Mikołaja Buczaka, której nakład, o ile wiem, wyprzedał się błyskawicznie – dziś chętni szukać muszą egzemplarzy na rynku wtórnym. Napisana w tonie przypominającym blogową narrację, opisuje hiszpańskie zamiłowanie do gromadnego spędzania czasu – wszak nację tę nierzadko określa się półżartobliwym mianem patologicznie towarzystkiej. Im liczniej, tym lepiej i weselej!
Autor prezentuje różne aspekty codziennego życia w Hiszpanii, wychodząc od tytułowego pojęcia sobremesy. Określa ono czas spędzany przy stole już po zakończeniu posiłku, wypełniony rozmową, żartami, cieszeniem się kawą czy kieliszkiem likieru, przede wszystkim jednak towarzystwem. Z uśmiechem czyta się przywoływane przez Buczaka anegdoty, takie jak ta dotycząca hiszpańskich studentów przyjeżdżających do Polski w ramach programu Erasmus. Okazuje się, że narzekają oni w naszym kraju szczególnie na jedną kwestię: brak tzw. zona común (części wspólnej) w akademikach. Zdziwieni tym faktem, niestrudzenie szukają przestrzeni do wspólnego spędzania czasu, na przykład kolonizując kuchnie na piętrach, gdzie mieszka najwięcej przybyszów z Półwyspu Iberyjskiego. Podobnych, dobrze zaobserwowanych ciekawostek jest w książce wiele, a każda da nam odrobinę do myślenia. Może warto czegoś się od Hiszpanów nauczyć? W wielu opracowaniach sobremesa wymieniana jest wszak jako jeden z hiszpańskich kluczy do szczęśliwego życia. I choć jest to ogromne uproszczenie, to nie widzę przeciwwskazań, by poszukiwań szczęścia nie zacząć od lektury tej bardzo sympatycznej książki.