Neapol słodki jak sól Piotra Kępińskiego. Zmysłowa podróż do serca południowych Włoch
Julia WollnerW swojej najnowszej książce Neapol słodki jak sól Piotr Kępiński, łącząc reportaż z eseistyką, zabiera czytelnika w podróż po jednym z najbardziej fascynujących włoskich miast.
Piotr Kępiński, bardzo ceniony przeze mnie eseista, poeta i krytyk literacki mieszkający w Rzymie, swą najnowszą książkę o Włoszech postanowił zatytułować tak, by odwołać się do zmysłu smaku. Niech towarzyszy nam on także w tej recenzji – w końcu Neapol jest miastem niezwykle zmysłowym i apetycznym, choć swoją miłość do niego wielu określiłoby angielskim mianem acquired taste*.
Z czterech podstawowych smaków, opisanych po raz pierwszy jakieś dwadzieścia cztery wieki temu przez Demokryta, najbliżej Neapolowi do słodkiego. Jest to miejsce upajające niczym rum, którym obficie nasącza się tamtejsze ciasto zwane babà, i odurzające jak aromat kwiatów pomarańczy, wyczuwalny w pysznych ciastkach sfogliatelle. Klasycy i popkultura, wspominani przez wydawcę na okładce, stworzyli obraz miasta skąpanego w promieniach słońca zachodzącego na tle Wezuwiusza, pełnego kontrastów i borykającego się z licznymi problemami, ale jednak blisko spokrewnionego z ideałem Arkadii. Lazur morza, wspaniałe zabytki i doskonała kuchnia to ciągle najważniejsze skojarzenia ze stolicą Kampanii.
Piotr Kępiński pamięta jednak, że nic tak nie podbija słodkości, jak odrobina soli. W swojej książce opowiada więc o pięknie Neapolu bez pomijania jego pilnie strzeżonych, wstydliwych tajemnic i rozlicznych wad: od tych najbardziej znanych, jak brud i wszechobecne śmieci, przez kamorrę, nierówności społeczne, agresję kibiców, nielegalne budownictwo. Co ważne, nie są to rozważania kwaśne ani gorzkie, a właśnie słonawe – nie czuć tu rozżalenia, urazy czy defetyzmu. Jest za to przedstawienie świata, jaki tworzy to południowowłoskie miasto, w całej jego złożoności, zawikłaniu i wielowymiarowości.
W dwudziestu dwóch rozdziałach swojej opowieści, z których każdy stanowi w zasadzie osobny esej o wybranym elemencie neapolitańskiej rzeczywistości, Kępiński porusza szeroki wachlarz tematów. Od literatury i sztuki przechodzimy tu płynnie do polityki i historii; od nich zaś – do lokalnych tradycji i, oczywiście, obrazów życia codziennego. Opisy tego ostatniego obecne są na każdej stronie książki – wszak codzienność w Neapolu wydaje się każdemu przybyszowi niezwykle żywa, intensywna i zanurzona w niepowtarzalnej atmosferze miasta.
Lektura tej książki stanowiła dla mnie prawdziwą przyjemność. Z radością spotkałam tu postacie, które lubię i cenię – od pisarki Anny Marii Ortese po Massima Troisiego; z zachwytem czytałam o fascynujących mnie od dawna zjawiskach, jak legendy związane z duszkiem Munaciello (tzw. małym mnichem), czy femminielli – mężczyznami o płynnej, niebinarnej tożsamości płciowej, łączących ją dodatkowo ze starożytnymi wierzeniami i zwyczajami. Reporterskie zacięcie autora, który własne refleksje i obserwacje przeplata wypowiedziami znajomych lub przygodnie spotkanych osób, sprawia, że podczas lektury ma się wrażenie odbycia rzeczywistej podróży do Neapolu. Ton opowieści Kępińskiego wydaje się przy tym dość poważny, ale jednocześnie nie pozbawiony lekkości i humoru – całość stanowi więc wyjątkowo wzbogacającą rozrywkę.
Znajomy autora, niejaki Francesco, twierdzi, że w okolicach Neapolu do dzisiaj jada się pomarańcze w oliwie, posypywane solą i pieprzem. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – dodaje Kępiński – bo słodko-słone zestawienia są charakterystyczne dla kuchni partenopejskiej, słynącej chociażby z rustico di pasta frolla salato, ciasta, którego lekko słodka skorupka okrywa wnętrze kryjące ricottę, boczek i salami. Przed laty, kiedy po raz pierwszy spróbowałem tego placka, pomyślałem, że jest metaforą tego miasta: słodkiego jak sól i słonego jak cukier (str. 240–241). Ja, czytając książkę, którą poświęcił Neapolowi, miałam jeszcze inne skojarzenie: umami. Nazwa tego piątego smaku, odkrytego w 1908 roku przez Japończyka Kikunae Ikedę, oznacza dosłownie „esencję pyszności”; opisuje się go właśnie jako słodko-słony, na swój sposób mięsisty i bardzo głęboki. Ja dokładnie tak odczuwam Neapol: jako miejsce ogromnie intensywne, soczyste, złożone. Japońskim słowem trudno byłoby jednak zatytułować tę książkę.
*ang.: nabyty smak; smak, który zaczyna się doceniać lub lubić po latach