Palący urok Heliosa
Beata ZatońskaStanowił źródło światła, a więc i życia. Regulował bieg czasu. Widział wszystko, wzywano go więc na świadka podczas przysięgi. Co roku, niezwyciężony, odradzał się w końcu grudnia. Sol, Helios, Słońce. Przedziwny bóg, którego... nie było?
Słoneczny woźnica pracował od świtu do zmierzchu. Może był więc zbyt zajęty, by starać się o należne sobie miejsce na Olimpie? Helios, bóg i uosobienie Słońca, paradoksalnie pozostawał zawsze w cieniu swoich młodszych, potężniejszych braci. Wciąż żyje jednak w ludzkiej pamięci, obecny w legendach, sztuce i poezji. Czasem czujemy jego obecność – gdy panują upały, to znak, że jego złoty wóz, zaprzęgnięty w cztery konie, bardzo zbliżył się do powierzchni Ziemi. Podróżnicy, którzy trafiają na błękitno-białą grecką wyspę Rodos czy trójkątną włoską Sycylię, na rozżarzonej słońcem ziemi stąpają śladami bóstwa.
Boska rodzina
W mitach pojawia się sporadycznie, bowiem w większości antycznego świata to Apollina uważano za boga światła słonecznego. Kult Heliosa należał do rzadkości, choć jego rodowód był przecież znakomity. Należał do drugiego pokolenia tytanów. Jego ojcem był Hyperion, matką tytanida Tea, siostrami – księżycowa Selene i zwiastująca nadejście świtu Eos, o której mówiono, że jest różanopalca. Jako wnuk nieba i ziemi – Uranosa i Gai – swój wolny czas spędzał najchętniej w pobliżu ogrodów pełnych magii. Niechętny konkurowaniu o władzę, wolał wypoczywać w pałacu otoczonym cudami natury. Szczególnie upodobał sobie miejsce należące do Hery. Na zachodnich krańcach świata rosły jabłonie dające złote owoce, strzeżone przez Hesperydy (nimfy Zachodzącego Słońca) i czujnego stugłowego smoka Ladona, który nigdy nie zasypiał. Zdobycie tych złotych jabłek było jedną z dwunastu prac Herkulesa.
Boskie potomstwo
Jak wszyscy inni bogowie, miał Helios bogate życie miłosne. Jego córkami były między innymi nimfy Kirke i Kalipso. Na szczególną uwagę zasługuje tragiczna historia jego syna Faetona, który zginął z ręki Zeusa, gdy poniosły go konie słonecznego zaprzęgu ojca. Młodzieniec pragnął przejechać się jego powozem, lecz zwierzęta wyczuły niewprawną rękę trzymającą wodze – popędziły w stronę Ziemi tak blisko, że groziło jej spalenie. Interweniować musiał więc sam władca Olimpu. Kiedy Faeton zginął spalony żarem Heliosowych promieni, siostry (Heliady – red.) opłakiwały jego śmierć tak żałośnie, że bogowie, nie mogąc słuchać ich żałobnych skarg, zamienili je z litości w strzeliste topole, zaś łzy ich w złote bryłki bursztynu – opowiada Wanda Markowska w książce Mity Greków i Rzymian. Pogrzeb Faetonowi wyprawiły Hesperydy.
Wnuczką Heliosową była natomiast niebezpieczna i porywcza Medea, tytułowa bohaterka słynnego dramatu Eurypidesa. Gniewna czarodziejka siała śmierć, gdy ktoś jej się sprzeniewierzył. Walczyła o swą godność i niezależność tak zajadle, że nie zawahała się zabić synów, których urodziła wiarołomnemu Jazonowi, by ukarać go za zdradę.
Helios zadbał o wnuczkę i zesłał rydwan, którym mogła uciec przed gniewem mieszkańców Koryntu rozjuszonych zbrodnią. Z łaski Heliosa dostałam wóz, co precz mnie unosi w niebiosa i daje schron przed ręką mych wrogów na zawsze – mówiła (Eurypides, Medea, tłum. Jan Kasprowicz).
Słońce pozostające w cieniu
Choć jego obecność odnotujemy m.in. w dziełach Homera – w hymnach, w Iliadzie i Odysei – oraz w poezji orfickiej, Helios występuje tam w roli dość dwuznacznej. Z jednej strony jest wszystkowidzącym świadkiem wszelkich zdarzeń (co podkreślać miał epitet Panoptes); z drugiej – pozbawiony jest sprawczości bogów olimpijskich. Wiemy na przykład, że z tego powodu towarzysze Odysa nie okazali mu należnego szacunku. Mimo przestróg zjedli należące do niego święte woły, które pasły się na Trinakri, Wyspie Słońca – dzisiejszej Sycylii. Bóg wpadł wtedy we wściekłość: Wstrząsł się Promienisty i wołał wrząc od gniewu: Zeusie wiekuisty! I wy wszyscy bogowie! Mścijcie się okrutnie na drużynie Odysa! Zuchwałe te trutnie wycięli moje stada, na które patrzałem z lubością, gdy na gwiezdne błękity wjeżdżałem lub gdym z niebios się staczał ku ziemskiej krawędzi (Homer, Odyseja, tłum. Lucjan Siemieński). Musiał więc poprosić o pomoc, by pomścić swoje stada pożarte przez świętokradczych łakomczuchów.
Gdy po zwycięstwie Gromowładnego słoneczne królestwo podzielono pomiędzy dwóch bogów, uosobieniem życiodajnej siły i potęgi stał się w nim Apollo, pan życia i śmierci. Helios był odtąd jedynie świetnie sytuowanym woźnicą… I widać zbyt był zajęty prowadzeniem Słońca po niebie, by zabiegać o wyższe stanowisko. W przeciwieństwie do innych bogów, nie pragnął być zapamiętany jako obdarzony nieziemską urodą i siłą (Jan Parandowski, Mitologia Greków i Rzymian). Chciał jedynie patrzeć z lubością na cudowność natury…
Złoty młodzieniec
W wizjach artystów Promienisty porywał jednak urodą. Przedstawiano go najczęściej jako świetnie zbudowanego młodzieńca z koroną na głowie, powożącego ognistym powozem. Takim widzimy go np. na kamiennej metopie, którą w świątyni Ateny na terenie starożytnej Troi znalazł Heinrich Schliemann; dziś rzeźbę można obejrzeć w berlińskim Pergamonie. Wizerunki Heliosa i jego kwadrygi zdobią też np. wiele waz czerwonofigurowych.
Przez wieki, aż do naszych czasów, wyobraźnię rozpalał też najsłynniejszy chyba wizerunek boga: Kolos Rodyjski, czyli złota rzeźba poświęcona Heliosowi, stojąca na wyspie Rodos. Ten monumentalny posąg przedstawiający Heliosa był jednym z cudów starożytnego świata. Zachowały się o nim tylko wspomnienia, zapiski i szkice. Według niektórych strzegł on wejścia do portu, inni natomiast twierdzą, że spoglądał ze wzgórza na pełne morze. Co ciekawe, Helios dostał grecką wyspę od swoich braci niejako na otarcie łez. Gdy Zeus, Posejdon i Hades podzielili świat pomiędzy siebie, upomniał się o swoje miejsce na świecie – wtedy to na znak władcy Olimpu wyłoniła się ona z morskiej toni, a przez kolejne wieki stanowiła najważniejszy ośrodek kultu Heliosa.
Wymodlone zwycięstwo
W latach 305-304 p.n.e. Rodos stanowiło cel ataków Demetriosa, syna Antygonosa Jednookiego Macedońskiego, który według Plutarcha był jednym z najwybitniejszych wodzów w historii świata antycznego. Walka była nierówna, bardzo wyczerpująca. Rodyjczycy modlili się więc do swego boskiego patrona, Heliosa. Obiecali mu, że gdy ich ocali, wzniosą mu pomnik. Helios pomógł, Demetrios poniósł klęskę, a Rodyjczycy dotrzymali słowa. Tak powstała monumentalna rzeźba. Jej autorem był Chares z Lindos. Zużyto na nią 200 ton brązu. Miała mierzyć, jak twierdzą przekazy, około 33 metrów wysokości i stać na 10-metrowym cokole.
Rodyjski olbrzymi posąg przedstawiał atletycznego, nagiego młodego mężczyznę w promienistej koronie. Przez lewe ramię miał mieć przewieszony płaszcz. Prawą ręką przysłaniał oczy i wpatrywał się w dal. Tak namalował rodyjskiego Heliosa Salvador Dalí w 1954 roku.
Kolosa pokonało trzęsienie ziemi. Rozpadł się na setki kawałków, które przeleżały na Rodos kilka wieków. W 653 r. n.e. Arabowie, którzy podbili wyspę, sprzedali resztki monumentu bogatemu kupcowi żydowskiemu.
Kilka lat temu pojawił się pomysł, by odbudować na Rodos monumentalną rzeźbę. Powstały bardzo ambitne plany. Nowa statua miałaby mieć aż 150 metrów wysokości, a w jej wnętrzach zaplanowano nowoczesne centrum kultury.
Światło to synonim prawdy, dobra, mądrości, spokoju i radości. Życzymy Wam, aby rok 2020 był nim wypełniony po brzegi.
Miłego podążania w stronę słońca!