artykuły styl życia

Patriotyzm bez granic

Julia Wollner

Większość Włochów jest nastawiona do swojej ojczyzny bardzo patriotycznie, co nie oznacza, że równie pełni miłości są dla swoich krajan. Wiecznie dzwoniące telefony w Mediolanie, obsesyjne oszczędzanie w Genui, dużo alkoholu w Veneto, nadmiar makaronu na południu i sardyńska potrzeba depilacji – oto niektóre stereotypy, w które wierzą Włosi na temat... samych siebie.

Co mówią Włosi o sobie nawzajem?
 Wiele ciekawych rzeczy, jak zawsze wykazując się nieznającą granic kreatywnością. Ci z góry uważają, że ich koledzy z dołu to terroni (‘wieśniaki’). Oni dla odmiany odwzajemniają się plotkowaniem, że na północy tylko się pracuje i myśli o pieniądzach. Nie na tym jednak koniec – istnieje też wiele kuriozalnych przekonań o mieszkańcach rozmaitych miast i regionów, które krążą po całym Półwyspie Apenińskim, bez względu na to, gdzie się znajdziemy. I tak na przykład, mieszkańcy Trydentu to „p… Niemcy” (trentini: tedeschi del cavolo). Kto wychował się w Piemoncie, na pewno marzy o powrocie monarchii (piemontesi: monarchici), nie mówiąc o tym, że jest fałszywie grzeczny (piemontesi falsi e cortesi). Mediolańczycy, w przeciwieństwie do rzymian, dużo pracują (Milano lavora, Roma gode), a do tego wiecznie rozmawiają przez telefon komórkowy. W regionie Veneto pije się alkohol od samego rana (sei veneto se bevi come un tombino dalle 8 di mattina). Mieszkańcom Vicenzy zdarza się zjeść na obiad kota, w Weronie wszyscy są niespełna rozumu, w Wenecji każdy myśli, że jest wielkim panem, a w Padwie są najlepsi lekarze (veneziani gran signori, padovani gran dottori, vicentini mangiagatti, veronesi tutti matti).

Za największych skąpców uważa się mieszkańców Genui (genovesi: tirchi), dzięki którym powstał rzekomo… Wielki Kanion w Kolorado. Jednemu z nich upadła bowiem na ziemię pięciocentówka. Zdesperowany, zaczął kopać z taką furią, że wykopał to, co inni uważają za cud amerykańskiej natury.

Vicentini – mangiagatti? Fot. Petteri Sulonen/Flickr
Vicentini – mangiagatti? Fot. Petteri Sulonen/Flickr

Toskańczycy podobno okropnie przeklinają i do tego mieszają do swoich przekleństw Boga i świętych (toscani: bestemmiatori), a mieszkańcy Emilii Romanii to wszystko komuniści (romagnoli: comunisti). Rzymianie, oprócz tego, że głównie imprezują, są też okropnymi burini – nieokrzesanymi „burakami”. Im dalej na południe, tym gęściej od stereotypów: campani to fannulloni, czyli nieroby, a Sycylijczycy to mafiosi i camorristi. Na pięknej wyspie Sardynii spotkamy ludzi zacofanych i… owłosionych (sardi: arretrati e pelosi). Całe południe zajada się makaronem lub polentą oraz zwraca uwagę jedynie na trzy rzeczy: pizza, sole e mandolino, w czym najbardziej celują neapolitańczycy.

Przy mnogości tych rozmaitych skojarzeń, nasze polskie wierzenia w skąpstwo poznaniaków i arogancję warszawiaków to mały pikuś. Nikt przynajmniej nie podejrzewa drugiego o gotowanie na obiad… kota.

Tekst ukazał się drukiem w 15. numerze magazynu “La Rivista” w styczniu 2015 r. – do nabycia tutaj.

____________________________________________________
Zdjęcie główne: Francesco Ceccarelli