Razem raźniej. Hiszpańskie sposoby na szczęśliwe życie
Julia WollnerDla Hiszpanów nie ma sensu życie w zamknięciu, w pojedynkę, nawet gdyby na zewnątrz czekały na nich liczne niebezpieczeństwa. W czasach zalecanego dystansu społecznego i powtarzających się lockdownów chyba wszyscy zaczynamy przyznawać im rację...
Socjologowie nierzadko określają Hiszpanów półżartobliwym mianem patologicznie towarzyskich. Rzeczywiście uwielbiają oni spędzać czas wspólnie, a im grono jest liczniejsze, tym lepiej i weselej. Nie bez powodu są miłośnikami wszelkich internetowych grup – czy to na Facebooku, czy na WhatsAppie. Tworzą je spontanicznie, a później szybko porzucają, przenosząc się do realu, bo dopiero kontakt twarzą w twarz daje im prawdziwą radość. Z uśmiechem obserwuję znajomych, którzy skrzykują się w mediach społecznościowych, by towarzyszyć w zakupach koledze. Zresztą i kameralne spotkania szybko zamieniają się tu w gromadne nasiadówki. – Jeśli zadzwonię do kogoś, zapraszając na kawę, raczej na pewno nie odpowie, że umówił się już z kimś innym, tylko zaproponuje, bym do nich dołączyła – mówi moja hiszpańska przyjaciółka Elisa. Dla mnie, Polki, spacer z nią to przedziwne doświadczenie. Oprowadzając mnie po swoim mieście, zagląda do co drugiego baru i sklepu, witając się wylewnie z właścicielami i pracownikami, z każdym ucinając sobie pogawędkę. Zakłada przy tym, że i ja będę w niej uczestniczyć. Cóż może być bowiem przyjemniejszego?
Ciąg dalszy artykułu dostępny jest w serwisie “Zwierciadło” pod tym linkiem.