Salvador Dalí Laguna. Turkus w koralowych objęciach
Magdalena MaciejewskaLaguna to zapach spokojny i jasny jak pocztówkowe piaszczyste wybrzeża pieszczone przez leniwe fale. Od odbiorcy wymaga tylko jednego: aby mu się poddać. Zamknąć oczy, podziwiać bogactwo nut przez miękką mgłę półsnu. Przed nami przejrzysty, połyskujący turkus w objęciach barwnej rafy koralowej... Widok, który ukoi każdą duszę.
Artykuł z serii: Perfumy pachnące Śródziemnomorzem
Zapachy, podobnie jak książki, opowiadają historie i odkrywają tajemnice. Czynią to językiem innym od powieści, a jednak równie przekonującym, trwale zapadającym w pamięć, grającym na emocjach, a zarazem przekazującym wiele konkretnych informacji. W niniejszej serii przedstawiam wybrane przeze mnie perfumy, które zamknięto we flakonach razem z opowiadanymi przez nie sekretami Śródziemnomorza.
Kataloński malarz Salvador Dalí to jeden z najbardziej rozpoznawalnych artystów XX wieku, jeśli nie w ogóle. Kto nie kojarzy jego słynnych miękkich zegarów, czyli obrazu Trwałość pamięci? Z perfumami sygnowanymi jego nazwiskiem sprawa ma się zgoła inaczej. Cieszą się o wiele mniejszą sławą, choć o niektórych warto mówić głośniej – na przykład o Lagunie.
Dalí ponoć powiedział kiedyś, że trzeba spędzić całe życie, malując oczy i nosy, by zostać surrealistą. Gdzieś pomiędzy tym zdaniem a niezapomnianym projektem sofy w kształcie obfitych ust Mae West, który zrodził się w głowie artysty, należy umieścić też design flakonu jego autorstwa, przedstawiający nic innego, jak nos i usta właśnie. Szukając inspiracji, twórca nie sięgał zresztą daleko, bo do swojego portfolio – buteleczka nawiązuje do jego własnego obrazu Pojawienie się twarzy Afrodyty Knidyjskiej.
Pierwszy zapach, czarny Salvador Dalí Parfum, pojawił się na rynku w 1983 roku. Laguna w kolorze morskiej wody zadebiutowała osiem lat później, czyli w roku 1991. Nic dodać, nic ująć – wygląda jak perfumy z lat dziewięćdziesiątych i tak też pachnie. To właśnie w tej dekadzie największe triumfy święciły pachnidła ze świeżą, oceaniczną nutą calone. Choć w samej Lagunie jej nie ma, pomiędzy owocami i kwiatami nie da się nie wyczuć podgrzanej słońcem bryzy i prania schnącego na wietrze.
Geograficznie laguna to dość płytki zalew lub zatoka oddzielone od morza naturalną barierą (na przykład atolem), ale wciąż mające z nim co najmniej jeden punkt styku, przynajmniej okresowo. Przejrzysty, połyskujący turkus w objęciach barwnej rafy koralowej to widok, który może poruszyć, zainspirować lub ukoić nawet najmniej poetyckie dusze. Nie potrzeba wielkiej wrażliwości, by zadurzyć się w takim krajobrazie. Z Laguną zamkniętą we flakonie też łatwo się polubić. Jest to bowiem zapach spokojny i jasny jak pocztówkowe piaszczyste wybrzeża pieszczone przez leniwe fale. Od odbiorcy wymaga tylko tego, by mu się poddać – zamknąć oczy, usłyszeć szum morza, na skórze poczuć ciepły oddech letniego dnia i dać się ukołysać do popołudniowej drzemki. Podziwiać zaklęte w kompozycji bogactwo nut przez miękką mgłę półsnu, która jeszcze bardziej rozmyje jego już i tak niewyraźne kontury.
W cytrusowym otwarciu migoczą krople soku z dojrzałych cytryn, grejpfrutów i ananasów. Rześkie jak późnowrześniowy śródziemnomorski poranek i przytulne całkiem, tak jak on, kiedy pojawią się pierwsze promienie słońca. W sercu czuć gałązki młodego, dopiero rozkwitającego jaśminu i pył strzepnięty z irysowych płatków. Przewija się tam też delikatna woń drzewna, która z czasem nabiera siły i wyrazistości – w bazie można wyczuć sandałowiec i co nieco cedru. Na finiszu kompozycji najważniejsze jest jednak trio wanilii, kokosa i piżma, które zmienia Lagunę w bezpieczną przystań, komfortową jak pluszowy kocyk. Koniecznie w turkusowym kolorze.