• aktualności
  • cyklicznie
  • kultura
  • Lente-Inspiracje
  • ludzie
  • obrazowo
  • podróże
  • styl życia
0
Magazyn śródziemnomorski Julii Wollner
  • O nas
  • Sklep
  • Współpraca
  • FAQ
0
  • aktualności
  • cyklicznie
  • kultura
  • Lente-Inspiracje
  • ludzie
  • obrazowo
  • podróże
  • styl życia

odrodzenie

aktualności

Eliezer Ben Jehuda. Rzecz o wskrzeszeniu języka hebrajskiego

Łukasz Kalużny
lente znaczy powoli

Miejsca, w których najlepiej naładujesz baterie w Barcelonie (część 2)

Gosia Villatoro
lente znaczy powoli

Miejsca, w których najlepiej naładujesz baterie w Barcelonie (część 1)

Gosia Villatoro
kultura

Odrodzenie do doskonałości czyli cztery włoskie “ideały”, które warto zobaczyć w czasie wakacji

Anna Wityńska
lente znaczy powoli

Pięć miejsc w Rzymie, w których odrodzenie nie jest hasłem z książek

Julia Wollner
lente znaczy powoli

Historia pewnej oliwki

Julia Wollner
kultura

Foncebadón z popiołów

Gosia Villatoro
Lente-Inspiracje

Wiosenne motywy w nauce języków obcych

Julia Mafalda
cyklicznie

Życzenia znad morza: o marcu i Marsie

Julia Wollner
kultura

Odrodzenie, wiosna, Lente – uchylamy rąbka tajemnicy!

Julia Wollner

Chcesz porozmawiać?

Napisz do nas! Nasz adres to
info@lente-magazyn.com

  • Archiwum
  • Sklep
  • O nas
  • Płatności i dostawa
  • Regulamin
  • Polityka prywatności
ⓒ LENTE 2016 – 2020
| Design & development: tausendsassa

ⓒ LENTEUP 2020 –
| Development: ekaram

lente_by_julia_wollner

Już jutro Izraelczycy świętować będą Tu Bi S Już jutro Izraelczycy świętować będą Tu Bi Szwat, czyli Nowy Rok Drzew. Mniej więcej teraz właśnie pierwsze drzewa Ziemi Świętej budzą się do życia i rozpoczynają cykl owocowania.
⚓️
Nowy rok kalendarzowy Żydzi rozpoczynają zwykle we wrześniu (święto Rosz haSzana); na przełomie grudnia i stycznia wielu Izraelczyków bawi się, korzystając z uroków sylwestrowej nocy. Teraz czas na nowy rok wyznaczany przez przyrodę. Jak cudownie mieć kolejną okazję do jeszcze jednego początku, do tego, by zacząć od zera, z nową, czystą kartą!
⚓️
Izraelskie rodziny świętują Tu Bi Szwat, sadząc rośliny, ciesząc się urokami przydomowych ogródków. Tutaj, w Polsce, trwa jeszcze zima – i mówi się, że jej najchłodniejsza część jeszcze przed nami. Warto jednak pomyśleć dziś o tym, że, jak pustynne izraelskie rośliny, przetrwaliśmy trudny, ciężki czas. 12 miesięcy temu z okazji Tu Bi Szwat na moim Instagramie pozowałam dla Was do zdjęcia z pietruszką, chętnie sadzoną tego dnia przez Izraelczyków. Od czasów starożytnych symbolizuje ona hart ducha, męstwo i wygraną (a jej polska nazwa zdaje się pochodzić od łacińskiego rzeczownika petra –“skała”, przypominając, że troskliwie pielęgnowane ziarno daje piękny owoc, bogaty w siłę, odporny na zło). Dziś myślę, że na swój sposób było to zdjęcie prorocze! :) Jesteśmy tu, przetrwaliśmy. Możemy być z siebie dumni i możemy, powinniśmy być wdzięczni.
⚓️
Z okazji Tu Bi Szwat życzę nam wszystkim, byśmy trwali dalej – w zdrowiu, wdzięczności, ale przede wszystkim w miłości do świata i natury, której jesteśmy częścią.
⚓️
Na zdjęciu: drzewo oliwne w Nazarecie w styczniu 2019 r.
Na lente-magazyn.com Ewa K. Cichocka pisze o willi Na lente-magazyn.com Ewa K. Cichocka pisze o willi Palagonia - sycylijskim pałacyku, który nieszczęśliwy człowiek wypełnił potworami. Rozmaite przerażające posągi zdają się częścią zdegenerowanego, brzydkiego, złego świata. Może tak odbierał go nieszczęśliwy książę, żyjący na granicy obłędu pod palącym słońcem Sycylii? 👉🏻 link w bio
⚓️
Nie mam swoich zdjęć z Villa Palagonia; przejrzawszy telefon stwierdziłam, że z każdego wyjazdu na Sycylię najwięcej mam antycznych ruin i... słoneczek. W końcu Sycylia to starożytna wyspa słońca. Ale nie o tym chciałam, a o kwestii potworów, które siedzą w nas samych, w naszym umyśle. Sycylijski książę miał ich chyba wiele. Czyż nie jest tak, że świat wokół nas buduje narracja w naszej głowie? Całe życie, 24h na dobę, spędzamy z własnymi myślami. Jeśli pozwolimy, by były mroczne, smutne, ponure, to trudno będzie się do nas przebić nawet najjaśniejszemu promykowi. 
⚓️
A promyki trafiają się na każdym kroku. Dla mnie szczególnie ważne są te pochodzące od Was - kiedy czuję, że kombinujemy podobnie, że Lente jest jakimś rodzajem wspólnoty, miejscem spotkania dobrych ludzi. W piątek przemiła czytelniczka, do której wysłaliśmy paczkę kurierem zamiast paczkomatem, powiedziała mi: nie złoszczę się, bo dobro wraca. A przecież mogła powiedzieć coś zupełnie innego, zirytować się, napisać niemiłe słowa. Kiedy wysyłacie do nas taką dobrą energię, czuję wielką wdzięczność; czuję, że to wszystko ma sens. I że otaczają mnie słoneczka, na których jasności będę się skupiać wtedy, gdy i w moich myślach pojawią się rozmaite potwory!
⚓️
Kto był dla Ciebie słoneczkiem w ostatnich dniach? Daj mi usłyszeć swoją DOBRĄ historię! ❤️
Wszyscy teraz o Ameryce, to ja też, choć jak z Wszyscy teraz o Ameryce, to ja też, choć jak zwykle ze śródziemnomorskim elementem. 🇺🇸Nie jestem z USA mocno związana emocjonalnie, choć przez lata stanowiły istotną część mojego życia: kilka semestrów w amerykańskiej podstawówce, wakacje u rodziny w Teksasie, amerykański ukochany. Po latach wyszłam za Izraelczyka, ale też w USA wychowanego, a dwa czasopisma, które firmowałam swoim nazwiskiem (La Rivista i Lente), stworzyłam z amerykańską przyjaciółką. Swoje obserwacje i refleksje skonfrontowałam teraz z opiniami dwóch młodych Amerykanek. Wywiad, który z nimi przeprowadziłam, stanowił ciekawe doświadczenie! O szczęściu po amerykańsku czytajcie w najnowszym numerze "Sensu".
⚓ 
Na czym polega śródziemnomorski akcent w tej publikacji? Otóż moją rozmowę z Robin i Victorią skomentował Eli Cook, profesor Uniwersytetu w Hajfie w Izraelu. Jest on znanym amerykanistą, a swoją pracę doktorską poświęcił wpływowi kapitalizmu na społeczeństwo USA. Gawędząc o tym, dlaczego Amerykanie nie czują się szczęśliwi – co dobitnie podkreślały moje rozmówczynie z N. Jorku – szybko przeszliśmy do innego tematu: co różni Amerykanów od nacji śródziemnomorskich. Jeden element tego porównania wydaje się  szczególnie istotny: kwestia więzi społecznych. Według socjologów w Ameryce nie są one szczególnie mocne, natomiast w Izraelu, jak podkreślił Cook, mają ogromne znaczenie. Przyjaciele, a jeszcze bardziej rodzina, stanowią tam prawdziwą świętość, i mimo ogromnego pędu, konkurencji i pracoholizmu Izraelczyków, mieszkających przecież w jednym z najdroższych krajów świata, to właśnie ona zdaje się być dla nich najważniejszą mocą napędową. O rodzinie w Izraelu pisałam kiedyś m.in. tutaj: lente-magazyn.com/rodzina-i-dzieci-garsc-ciekawostek-o-izraelu/
⚓ 
W poprzednich numerach "Sensu" ukazały się już inne moje artykuły z serii "Nacje mają swoje nacje" – m.in. o Włochach, chłonących życie wszystkimi zmysłami, oraz o Hiszpanach, dla których szczęście to obecność drugiego człowieka.
⚓️
A Wy? Czego uczycie się o szczęściu od mieszkańców krajów Południa?
Tę książkę podarowała mi koleżanka 10 lat te Tę książkę podarowała mi koleżanka 10 lat temu, kiedy mój mąż otworzył pierwszą stacjonarną kawiarnię @cophi.solutions na Hożej w Warszawie. Przeczytałam ją jednym tchem, popijając kawę oczywiście, bo bez niej działać nie potrafię. 😉 Jako niskociśnieniowiec i śpioch mam na przykład koszmarne problemy z porannym wstawaniem, więc ratuje mnie gorąca caffè latte parzona przez męża. 😍 
⚓️
Jednak kawa to nie tylko ważny element codzienności mojej i wielu innych osób; to także zjawisko kulturowe, które trwale zapisało się w historii świata i Śródziemnomorza. O tym właśnie opowiada książka Jezernika, autora zresztą śródziemnomorskiego, bo pochodzącego ze Słowenii. 
⚓️
O tym doskonałym eseju na Lente pisze dziś Agnieszka Jasińska (link w bio). 
⚓️
UWAGA: Na hasło Jezernik czeka na Was rabat w sklepie @cophi.solutions , gdzie zamówicie najlepszą kawę i kawowe akcesoria. 🤩
⚓️
Idę szykować dzisiejszą filiżankę numer 2. Tym razem chyba z kardamonem. Dajcie znać, jaka kawa już dzisiaj za Wami!
Śródziemne bez filtra w słoneczny zimowy dzie Śródziemne bez filtra w słoneczny zimowy dzień wygląda mniej więcej tak. To akurat Andaluzja, ale podobnie roziskrzone bywają styczniowe dni w Grecji, Włoszech i Izraelu.
⚓️
Kilkanaście pięknych, słonecznych styczniowych dni, które w środku zimy zdają się sugerować wiosnę, Grecy nazywają „alkionides meres”. Ich antyczni przodkowie opowiadali sobie legendę o Alkione i Keyksie, a symbolem „alkionides meres” stały się barwne ptaki - zimorodki.
⚓️
Jak opowiada na Lente Katarzyna Rowińska, „ona była córką króla wiatrów, Eola, a on jej mężem, synem Gwiazdy Porannej. Alkione (’Αλκυόνη) została zamieniona przez bogów w zimorodka, i rzeczywiście jej imię po grecku oznacza do dziś tego wdzięcznego niebieskiego ptaszka. Co do reszty mitu nie ma zgodności. Według jednej z wersji Alkione i Keyks byli tak szczęśliwym małżeństwem, że czuli się niczym młode bóstwa – a nawet porównywali się do Hery i Zeusa. To nie mogło im ujść bezkarnie, zostali więc zamienieni w parę ptaków – on w nurka, a ona w zimorodka. Zimorodek jednak spędzał czas na nadmorskich skałach i tam też wił gniazdo. A kiedy zimą, według mitu, składał jaja, wzburzone morze niszczyło gniazdo. Bogowie ulitowali się nad nieszczęśliwą Alkione i co roku, zimą, Eol (lub Zeus według innej wersji) uspokaja wiatry, aby ptaszyna mogła je spokojnie wysiedzieć. Inna wersja mitu głosi, że Keyks udał się do wyroczni po poradę, a w trakcie podróży jego statek zatonął. Kiedy wieść dotarła do jego żony, ta z rozpaczy rzuciła się do morza, a bogowie z litości zamienili oboje w parę zimorodków.”
Kilka dni temu brałam udział w pewnych warsztata Kilka dni temu brałam udział w pewnych warsztatach. Wśród uczestników pojawił się temat wdzięczności. Wiele się o niej ostatnio mówi: że jest warunkiem szczęśliwego życia, że pomaga w stanach obniżonego nastroju, a nawet, że poprawia odporność. Bycie wdzięcznym stało się na swój sposób modne.
⚓️
Ogromnie się z tej mody cieszę, bo sama jestem miłośniczką praktykowania wdzięczności. Powód mam bardzo egoistyczny: wdzięczność ma to do siebie, że im częściej ją wyrażamy, tym więcej mamy do niej powodów! 🙂
⚓️
W moim mniemaniu jest też wdzięczność sztuką, której bardzo pięknie uczy nas Morze Śródziemne. Pisałam o tym kiedyś tutaj: 
👉🏻lente-magazyn.com/o-wdziecznosci/
⚓️
Wróćmy jednak do warsztatów. Wśród uczestników pojawiły się wątpliwości: co robić, jeśli się tej wdzięczności nie czuje, jeśli trudno nam znaleźć pozytywne elementy w swoim życiu? I wtedy ktoś zaproponował wspaniałe ćwiczenie. Otóż należy sobie wyobrazić, że wszystko, o czym dziś z wdzięcznością nie pomyślimy, jutro... zniknie. 😱
⚓️
Myślę więc sobie wieczornie, jak wiele w moim życiu osób, zjawisk, miejsc, za które dziękuję. Na przykład za Ciebie i Twoją tu obecność! Jestem też wdzięczna za całą drogę i każdy jej element, nawet za wyboje, przeszkody, kamienie. A Ty? Za co jesteś dziś wdzięczny? 
📸
Zdjęcie zrobił mój kolega Tomek Zając podczas niedawnej wizyty w Rzymie (ja przez covid na razie nie podróżuję). Dziękuję, carissimo! 😘
Uwielbiam je! Oto pozłacane kolczyki Althea. 😍 Uwielbiam je! Oto pozłacane kolczyki Althea. 😍🌿🌞

Ich nazwę wymyśliła moja córka Tullia, która już dawno przerosła mnie w znajomości antycznej Grecji i  jej mitologii. Gdy szukałam dla kolczyków ładnego imienia z tamtych stron, podpowiedziała: „Althea. Uzdrowicielka. Przecież Ty uważasz, że Śródziemnomorze uzdrawia!”. Trudno odmówić jej racji!
⚓️
Piękne, delikatne i niezwykle kobiece kolczyki o tej nazwie doskonale pasować będą do właścicielki, która wierzy w uzdrawiającą moc natury i światła, a także mądrości i zgody, symbolizowanych przez drzewo oliwne. 
⚓️
Kolczyki wykonano ze srebra i pokryto warstwą 14-karatowego złota.
⚓️
Zapraszam Cię po nie do lente-magazyn.com/sklep!
Pisząc o lekturach dotyczących krajów śródzie Pisząc o lekturach dotyczących krajów śródziemnomorskich, przedstawiam Wam zwykle teksty literackie, o wysokich walorach artystycznych. Poznawanie regionu nie może być jednak ograniczone do kultury wysokiej, która nie powstałaby przecież, gdyby nie to, co zwykłe i codzienne. Sacrum nie potrafi istnieć bez profanum.
⚓️
Dziś na Lente znajdziecie moją recenzję książki „Sobremesa” Mikołaja Buczaka, opowiadającej o życiu codziennym w Hiszpanii. Link podałam w bio. 
⚓️
Jakie są Wasze ulubione książki o Hiszpanii?
Oto kwietnik z Caltagirone, oczywiście ozdobiony Oto kwietnik z Caltagirone, oczywiście ozdobiony tamtejszą ceramiką, o której na Lente pisze Monika Utnik-Strugała (link w bio).🪴Ja zaś zbieram się do wiosennego przesadzania roślin. Tak, wiem, do wiosny jeszcze trochę, ale przygotowań jest sporo. Kto kocha rośliny ozdobne, zrozumie! 
⚓️
I tak na przykład, wielkim wyzwaniem jest kupno odpowiedniej donicy dla palm - musi być wysoka, podłużna. 
⚓️
Mam też kwiatki, które można rozsadzać w dowolnym momencie - np. moje kochane epipremnum, podobne do bluszczowych pędów, ale dużo łatwiejsze w uprawie.
⚓️
Tak sobie myślę - może napisałabym o moim świecie małej ogrodniczki na Lente? Powiedziałabym, jak zapełnić dom roślinami, by zawsze czuć się jak w śródziemnomorskim ogrodzie. Czytalibyście?
Ten psiak już tu kiedyś był, ale myślę, że w Ten psiak już tu kiedyś był, ale myślę, że wybaczycie jego powrót w instagramowe progi! Sfotografowałam go w sycylijskim miasteczku Caltagirone, które słynie z ceramiki. A o sycylijskiej ceramice poczytacie teraz na stronie Lente (link w bio).
⚓️
Caltagirone jest jednym z 8 miast późnego baroku w dolinie Noto, wpisanych na listę UNESCO. Wznosi się na 3 wzgórzach, a jego budynki - często wiekowe, w tym średniowieczne i renesansowe - zdobią barwne płytki z wypalanej gliny.
⚓️
Tak zwane górne i dolne miasto łączą malownicze schody wzniesione z lawy wulkanicznej, powstałe na początku XVII wieku. Noszą one nazwę Scala Santa Maria del Monte. To właśnie na nich wyleguje się nasz model. Wy też możecie: do dyspozycji jest aż 140 stopni upiększonych ręcznie malowanymi kaflami. 
⚓️
Lubicie sycylijskie „piastrelle”? A może ktoś ma w domu?
Dzień dobry, buon giorno, buenos días, jom tow Dzień dobry, buon giorno, buenos días, jom tow, kalimera! 
Przyszło mi do głowy, że początek roku to dobry moment, by przedstawić się tym, którzy jeszcze dobrze mnie nie znają – ku mojej wielkiej radości, sporo Was tu ostatnio przybyło. ❤ 
⚓
Nazywam się Julia Wollner. Miesiąc temu skończyłam 40 lat. Wraz z grupą ponad 20 wspaniałych twórców od ponad 5 lat prowadzę magazyn śródziemnomorski "Lente". Robię to, bo wierzę w uzdrawiające piękno kultury, sztuki, literatury i przyrody, które najbardziej zachwycają mnie właśnie tam – w kolebce naszej cywilizacji. Moim życiowym mottem są słowa Martina Bubera, który twierdził, że całe nasze życie jest spotkaniem. "Lente" jest także miejscem spotkań, wymiany myśli, nade wszystko jednak – ciepła i życzliwości.
⚓
Od lipca prowadzę także sklep internetowy "Lente", który pomaga mi utrzymać portal. Dzielę się tam książkami, przedmiotami, kosmetykami, zapachami, które zachwyciły mnie samą.
⚓
Z wykształcenia jestem italianistką. Moja przygoda ze Śródziemnomorzem zaczęła się, gdy byłam małą dziewczynką, zafascynowaną grecką i rzymską mitologią. Po latach dałam tej fascynacji wyraz, broniąc pracy doktorskiej, w której łączyły się motywy włoskie i antyczne. Pracuję głównie jako dziennikarka i redaktorka. Mam przyjemność zasiadać w kapitule Nagrody Literackiej im. L. Staffa.
⚓
Jestem żoną cudownego śródziemnomorskiego męża, który przyjechał z Izraela, i mamą trzech wspaniałych córek o śródziemnomorskich imionach i jeszcze bardziej śródziemnomorskich charakterkach. ;)
⚓
Współtworzę młodą warszawską fundację Melancholia, która zajmuje się edukacją na temat depresji. Wierzę, że, otrzymawszy serdeczność i wsparcie, każdy z nas jest w stanie pokonać najgorszy życiowy kryzys. Marzę o świecie, w którym będziemy dla siebie dobrzy, czuli i delikatni, tak, aby każdy z nas mógł czuć się silny, doceniony, spełniony i spokojny.
⚓
Dziękuję, że tu jesteście! Na najbliższe 12 miesięcy życzę Wam jak najwięcej śródziemnomorskiego słońca... w sobie.
Tytułem komentarza do tego, co się dzieje i na świecie, i w Polsce, warto przypomnieć pewną grecką mądrość. Nie jest ona przeznaczona tylko dla polityków – opowiadałam dzisiaj o niej także moim córkom, które nieustannie się kłócą, a co drugie zdanie zaczyna się u nich od "Mamo, bo ona...".
⚓
Otóż jedna ze słynnych delfickich sentencji głosiła: "Homonoian dioke". Zabiegaj o zgodę. Co ciekawe, dla antycznych Greków zabieganie o porozumienie z innymi miało charakter prawdziwego działania, nie zaś oczekiwania na to, by kompromis, pokój i solidarność nastąpiły same. Podobna wizja świata widoczna jest zresztą w naszym “zabiegać”: biegać, biec do celu to w końcu wysiłek i trud, który trzeba świadomie podjąć. Grecki czasownik “dioko” oznacza zaś “ścigać”, “gonić”, “podążać za czymś”. Jak pisze Krzysztof Bielawski w "Sentencjach delfickich", Grecy sugerują nam czynne podejmowanie działań, które do zgody prowadzą.
⚓
Mówiąc krótko: zgoda jest celem, który trzeba osiągnąć poprzez dynamiczny wysiłek.
⚓️
Na zdjęciu: drzewo oliwne (symbol pokoju) przy Erechtejonie.
⚓ 
Lubicie starożytne greckie mądrości? Jaka jest Wasza ulubiona?
Miło porobić sobie ładne zdjęcia w dobrym świetle i w pełnym makijażu, ale cóż, mam też mniej urodziwą stronę. ;) Na załączonym obrazku widać mnie jako Befanę (podczas larivistowej imprezy kilka lat temu) – włoską wiedźmę, która przynosi prezenty w nocy z 5 na 6 stycznia. Przypomnijmy pokrótce, o co chodzi z tą Befaną.
⚓️
Według dawnych ludowych wierzeń ta poczciwa czarownica w spiczastym kapeluszu wlatuje nocą przez komin, by zostawić włoskim dzieciom prezenty w skarpecie. Grzeczne maluchy dostają słodycze i zabawki, te mniej grzeczne – węgiel, ewentualnie cebulę i czosnek. Na szczęście można ją trochę obłaskawić – 5 stycznia wieczorem wystarczy zostawić dla niej na stole mandarynki, pomarańcze i odrobinę wina.
⚓️
Imię "Befana" pochodzi od nazwy święta celebrowanego 6 stycznia – Włosi mówią na nie Epifania (od łac. epiphania), czyli "objawienie". Jest to dzień zamykający obchody Bożego Narodzenia, co mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego podkreślają dźwięczną frazą "L'Epifania tutte le feste porta via” („Święto Objawienia zabiera ze sobą wszystkie święta”).
⚓️
Pierwsze wzmianki o Befanie pochodzą z przełomu XII i XIII wieku. Według legendy była ona staruszką, która udzieliła noclegu Trzem Królom zmierzającym do Dzieciątka. W przeciwieństwie do wielu innych wiernych, którzy dołączyli do orszaku Kacpra, Melchiora i Baltazara, nie zdecydowała się na podróż do małego Jezusa, tłumacząc, że musi dokończyć rozmaite domowe obowiązki. Kiedy Mędrcy już odjechali, pożałowała swojej decyzji. Niestety Gwiazda Betlejemska przestała świecić, więc Befana nie wiedziała, dokąd się kierować. Nigdy nie zobaczyła Dzieciątka Jezus i dlatego każdego roku, w nocy z 5 na 6 stycznia, roznosi dzieciom prezenty, których nie dała małemu Zbawicielowi. Według innej wersji tej legendy, wędruje z domu do domu, szukając Jezuska i licząc, że wreszcie uda jej się złożyć Mu dary.
⚓️
Ja znalazłam dziś rano koło łóżka pyszną kawę i rogala z czekoladą, więc chyba byłam w minionych miesiącach całkiem grzeczna... :) A jak było u Was? Czy odwiedziła Was dziś w nocy Befana?
W Izraelu obchodzi się dziś Dzień Języka H W Izraelu obchodzi się dziś Dzień Języka Hebrajskiego. Z tej okazji na stronie Lente (link w bio) hebraista Łukasz Kalużny przybliża nam niezwykłą historię wskrzeszenia mowy świętych ksiąg, która, dzięki staraniom niejakiego Eliezera Ben Jehudy, zaczęła opisywać nową izraelską codzienność. Mało kto zastanawia się nad tym, jadąc do Izraela, ale język tego małego kraju, który przoduje w technologicznych innowacjach, został wskrzeszony po wielu wiekach! Przez setki lat pozostawał w użyciu jedynie w formie pisemnej (warto zaznaczyć, że nigdy nie miał statusu języka martwego) – około 200 r. n.e. przestano posługiwać się językiem hebrajskim w mowie, a jego miejsce zajęły aramejski i grecki. Zmienił to dopiero wspomniany Ben Jehuda. Jego praca nad modernizacją hebrajskiego polegała przede wszystkim na jego ujednoliceniu i uproszczeniu zasad gramatycznych oraz, jak łatwo sobie wyobrazić, na tworzeniu nowych słów.
⚓
Dziś Ben Jehuda jest narodowym bohaterem; jego podobizna widnieje na znaczkach pocztowych, a jego nazwiskiem określa się ulice. Na zdjęciu widać tę w ścisłym centrum Tel Awiwu – nowoczesnego, szybko żyjącego miasta. Lubię myśleć sobie, że pałaszując tam lody, kupując soczewki kontaktowe w aptece, zamawiając taksówkę czy płacąc za parking przez aplikację w telefonie – jednym słowem, nowocześnie żyjąc – nadal używam* starożytnego języka sprzed wieków i zawdzięczam to właśnie Ben Jehudzie.
* Trochę podkoloryzowałam sprawę, bo mój hebrajski jest mocno średni. Bardzo dużo rozumiem, ale sama mówię kiepsko i przede wszystkim mało, wstydząc się akcentu i braków w znajomości gramatyki. Od czego mam jednak dwujęzyczne córki! 😉
⚓
Jak przeczytałam na fanpage'u Fundacji im. prof. M. Schorra, dziś podano wyniki głosowania internautów na hebrajskie Słowo Roku. Na pierwszych miejscach znalazły się naturalnie wyrazy związane z epidemią. Na pierwszym: מטוש / matosz, czyli patyczek do pobierania wymazu. Na drugim: מסכה / masecha (maseczka), a na trzecim: בידוד / bidud (kwarantanna, izolacja). Ciekawe, czy i takie "cuda" przewidział Eliezer?
To zdjęcie już kiedyś pojawiło się na moim pr To zdjęcie już kiedyś pojawiło się na moim profilu; dziś wraca, bo wybrałam je na ilustrację tematu roku. Kadr uchwyciłam w Ligurii: pranie suszące się na sznurze rozpiętym między starym kamiennym domem a szumiącą oliwką wydało mi się kwintesencją śródziemnomorskiej CODZIENNOŚCI. 
⚓️
W tym roku właśnie o niej chcielibyśmy opowiadać na stronie Lente. Rozprawiać nie tylko o dalekich podróżach, starych księgach, zabytkowych pałacach, ale o tym, co powszednie, najbliższe zwykłemu życiu. O pysznym, sycącym izraelskim śniadaniu, czyściutkim praniu pachnącym marsylskim mydłem, aromatycznej włoskiej kawie, pracach w ogrodzie i zakupach na targu. Dlaczego? Epidemia pokazała nam dobitnie, że codzienność jest wszystkim, co mamy. Warto ją pokochać i celebrować. My, jak zwykle, namawiać będziemy, by robić to w południowym stylu.
⚓️
Na lente-magazyn.com zawisł wstępniak (link w bio). Łączy się z nim moje noworoczne postanowienie: pisać może trochę mniej, publikować rzadziej, a więcej być. Z rodziną, z przyjaciółmi, ale także z Wami, Drodzy Czytelnicy. Oby 2021 dał nam możliwość rozmowy twarzą w twarz, uściśnięcia dłoni, serdecznego uścisku. Tego sobie i Wam życzę.
⚓️
Powiedzcie proszę, jakie obrazy kojarzą Wam się najbardziej ze śródziemnomorską codziennością? Będę Wam wdzięczna za inspirację!
Wczoraj obchodziliśmy 300. rocznicę otwarcia "na Wczoraj obchodziliśmy 300. rocznicę otwarcia "najpiękniejszego salonu świata", czyli weneckiej kawiarni Florian – najstarszej nie tylko we Włoszech, ale i na całym globie. ☕ Swoją działalność rozpoczęła ona w 1720 roku jako Venezia Trionfante (Triumfująca Wenecja), jednak mieszkańcy Najjaśniejszej szybko zaczęli nazywać ją imieniem właściciela, niejakiego Floriana Francesconiego.
⚓️
Również wczoraj dotarła do nas dostawa Waszych ukochanych łyżeczek z serii Venezia. 🥄 Ich cztery piękne wzory znajdziecie tutaj: 
🛒 lente-magazyn.com/tag-produktu/venezia/
Zapraszam Was serdecznie do sklepu Lente!
⚓️
📸 A na zdjęciu, razem z łyżeczką Venezia trionfante, moje weneckie skarby: jedwabna beżowa chusta, złoty lew z weneckiego antykwariatu i ramka na zdjęcia z pchlego targu przy kościele św. Barbary. Widać też mój ulubiony niebieski kalendarz firmy Paperblanks.
Pierwszy raz, odkąd publikuję swoje teksty w sie Pierwszy raz, odkąd publikuję swoje teksty w sieci, nie planuję wpisu z życzeniami. W tym roku wszyscy dowiedzieliśmy się aż za dobrze, czego nam trzeba, co nas naprawdę uszczęśliwa. Niech przyjdzie, niech się stanie, niech się spełni!
Wesołych Świąt, kochani. ❤️
Julia Wollner
Dzisiejszy wieczór spędzam z córkami na lekturz Dzisiejszy wieczór spędzam z córkami na lekturze książeczki Ewy Cichockiej. Już przyszykowałyśmy ciepły koc i cytrusy do spożycia. ;) "Rymowanki Sycylianki czyli mity z Wyspy Słońca" to, jak sam tytuł wskazuje, zbiór wierszyków opartych na mitach starożytnej Sycylii. Spotkamy tu więc herosów, stwory i potwory dawnej Wielkiej Grecji. Dziewczyny będą zachwycone, bo od kiedy poznały niejakiego Percy'ego Jacksona, mitologia jest u nas bardzo w cenie! Ja zaś czekam już na nową książkę Ewy. "Lampart w pomarańczach. Sycylijskie zapiski kulinarne" powinny ukazać się w pierwszych miesiącach roku. W międzyczasie fragment przeczytać możecie u nas na stronie: lente-magazyn.com/uczta-lamparta/
⚓️
Znacie książki Ewy? Lubicie?
Uwielbiam okna. Za to, że pozwalają pogapić się w niebo i pomarzyć, ale także zerknąć na ulicę i przypomnieć o nie zawsze kolorowej rzeczywistości. Pamiętam, jak kilka lat temu mój mąż chciał kupić mieszkanie, w którym okna zamontowano jedynie w suficie. Pozwalały godzinami gapić się w gwiazdy, ale nie dawały spojrzenia na najbliższy świat. Pomysł ten wywołał we mnie głęboki lęk.  Dlaczego? Cóż, mam w sobie przekonanie, że człowiek nie może żyć tylko marzeniami, snuć bez ustanku rajskich wizji. Musi mieć kontakt z ziemią, z ulicą, z codziennością. Dopiero wówczas możliwa jest pełnia ludzkiego doświadczenia, opartego także na zadaniu, by codzienność pokochać taką, jaka jest, i jednocześnie nieustająco upiększać, byle w sposób szczery i świadomy.
⚓️
Na stronie Lente znajdziecie teraz artykuł @magdalena.giedrojc napisany kiedyś dla La Rivisty, poświęcony jutrzejszemu jubilatowi. O genialnym włoskim malarzu Masacciu Magda mówi, że otworzył okno na świat. Przedstawił prawdziwe, trudne emocje; pokazał brzydkie, obolałe ciało. Namalował raj, ale przede wszystkim – wygnanie z niego. Link do tekstu znajdziecie w bio. 
⚓️
Przed nami otwiera się okno nowego tygodnia, nowego roku, a niektórzy twierdzą nawet, że nowej ery, mającej rozpocząć się od jutrzejszego niezwykłego ustawienia planet. Obyśmy zobaczyli za nim prawdę. Chcę wierzyć, że trud mijających miesięcy – ból, przerażenie, poczucie winy zobrazowane w pełnej krasie u Masaccia – pozwoliły nam dojrzeć. Może wreszcie gotowi jesteśmy na to, by zacząć nasz świat - ten trudny, skomplikowany i daleki od ideału - kochać, dbać o niego i czynić go piękniejszym?
⚓️
Na zdjęciu: okno sfotografowane przeze mnie gdzieś na Sycylii.
Takie zdjęcie z Rzymu przysłał mi wczoraj prze Takie zdjęcie z Rzymu przysłał mi wczoraj przebywający tam kolega Tomek. Zdjęcie Panteonu, starych kamienic... Zdjęcie światła. 
⚓️
Gdybyśmy przenieśli się w czasie do starożytnej przeszłości Miasta, właśnie teraz, około 17 grudnia, rozpoczynalibyśmy obchody świąt zwanych Saturnaliami. Jak pisał na stronie Lente Michał Kubicz (@ancient_rome_art), „gdy przyjrzymy się obchodom Saturnaliów, niektóre ich aspekty wydadzą się nam dziwnie znajome.” Weźmy chociażby „podejmowanie uboższych obywateli na ucztach, kojarzące się z tradycyjną świąteczną gościnnością, która w Polsce przybrała postać pustego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca. Wymiana prezentów jest także jednym z charakterystycznych elementów naszych Świąt. Nawet rzymski zakaz wypraw wojennych nasuwa skojarzenie ze słynnym >>rozejmem bożonarodzeniowym<< 1914 roku na froncie zachodnim pierwszej wojny światowej.”
⚓️
Drugim świętem, na które moglibyśmy trafić, cofając się w czasie, jest celebracja Sol Invictus, czyli Niezwyciężonego Słońca. Odbywała się ona 25 grudnia. Synkretyczny (bo łączący wątki rzymskie i bliskowschodnie) kult Słońca wprowadził cesarz Aurelian u schyłku cesarstwa. 
⚓️
Ja lubię myśleć o grudniowych świętach jako o świętach światła - albo Światła, jak zdarza mi się pisać - wspomnianego na początku w opisie zdjęcia. Zimowe przesilenie, bliskość Chanuki, radość Saturnaliów i wszystko zwyciężające Słońce składają się w jaśniejącą całość. Jednak najpiękniej rozświetla w grudniu mrok odradzająca się w nas nadzieja i czułość dla świata.
⚓️
Jak idzie Wam odnajdywanie Światła w tych dniach? Czujecie, że idzie Nowe i Dobre? Ja bardzo chcę mieć taką nadzieję.