Tajemnice Efezu
Izabela MiszczakW Efezie czekają na nas fascynujące historie, na których poznanie nie wystarczy kilkugodzinny spacer po parku archeologicznym. Najlepszym dowodem będą dwie słynne budowle: Biblioteka Celsusa oraz Świątynia Artemidy, uznawana niegdyś za jeden z Siedmiu Cudów Świata.
Spośród licznych miast założonych przez starożytnych Greków na zachodnim wybrzeżu Azji Mniejszej, Efez jest jednym z najlepiej zachowanych. To starożytne miasto od dawna fascynuje archeologów, podróżników i turystów z wielu powodów: jego historii, architektury, dziedzictwa kulturowego i wreszcie kultów religijnych, tak mocno związanych z samym istnieniem Efezu. Wizyta w Efezie oferuje odwiedzającym wyjątkową okazję – wgląd w życie antycznych mieszkańców tego miasta, ich wielokulturowe pochodzenie, życie codzienne i odświętne.
Ruiny starożytnego Efezu, położone w regionie Morza Egejskiego, to bez wątpienia jedna z najszerzej znanych atrakcji turystycznych Turcji. W sezonie turystycznym codziennie odwiedzają to miejsce tysiące turystów z całego świata, a cały Efez rozbrzmiewa wyjaśnieniami oprowadzających ich przewodników. Co więcej, jedna z jego budowli – Biblioteka Celsusa – stała się symbolem zarówno Efezu, jak i wszystkich antycznych miast z terenów Azji Mniejszej; znalazła się na okładkach niezliczonych broszur i albumów, a nawet na rewersie dwóch tureckich banknotów z początków XXI wieku. Wydawałoby się więc, że zarówno ta budowla, jak i cały Efez nie kryją już w sobie żadnych zagadek. A może jednak ciągle zachowały się pewne tajemnice, na których poznanie nie wystarczy kilkugodzinny spacer po Efezie? Sprawdzimy to na przykładzie dwóch najmocniej związanych z Efezem budowli: wspomnianej powyżej Biblioteki Celsusa oraz Świątyni Artemidy, uznawanej niegdyś za jeden z Siedmiu Cudów Świata.
Chociaż budynek zdobiący centrum Efezu nazywany jest biblioteką, to wcale nie ta funkcja była dla sponsorów budowli najważniejsza. Wzniesiono ją jako ogromny grobowiec dla Tyberiusza Juliusza Celsusa Polemenusa, rzymskiego gubernatora prowincji Azja w początkach II wieku n.e. Został on pochowany w podziemiach budynku, a jego potężny sarkofag, wykuty z jednego bloku marmuru, ciągle znajduje się pod podłogą biblioteki. To sytuacja niezwykła, ponieważ w tamtych czasach pochówek w samym centrum miasta, a nie w obrębie nekropolii poza jego granicami, był przypadkiem niezwykle rzadkim i oznaczał, że osoba w ten sposób zaszczycona wyróżniła się czymś wyjątkowym. Czym zasłużył się Celsus mieszkańcom Efezu? Można jedynie spekulować, że faworyzował to miasto spośród innych w obrębie prowincji, czego wyrazem mogła być obietnica wzniesienia w nim biblioteki oraz przekazania na jej rzecz osobistej kolekcji ksiąg i pism.
Najbardziej charakterystycznym elementem ozdobnym biblioteki są cztery posągi przedstawiające postacie kobiece, stojące w niszach umieszczonych w fasadzie budowli. Według umieszczonych pod nimi inskrypcji, mają stanowić alegorie czterech cnót: Mądrości, Kompetencji, Zrozumienia i Inspiracji. Czy, oglądając posągi, spoglądamy na uosobienie tych właśnie cech? Niestety nie. Oryginalne pomniki ukazujące wcielone cnoty Celsusa wykonane były nie z marmuru, lecz z brązu, materiału bardzo cennego w czasach antyku. Gdy biblioteka spłonęła w III wieku, najprawdopodobniej wykorzystano je jako materiał wtórny i przetopiono.
W tym momencie sprawy nieco się komplikują: jeżeli bibliotekę zniszczył pożar, a pomniki cnót zaginęły, to co właściwie widać na zdjęciach z Efezu? Jakiś czas po pożarze postanowiono wykorzystać zachowaną fasadę budowli jako element dekoracyjny ogromnej fontanny, w wodach której miały odbijać się posągi. W tym celu pozyskano cztery marmurowe pomniki przedstawiające kobiety i umieszczono je w miejscu cnót. Nie wiemy, kim były właścicielki wyrzeźbionych ciał, a dwa z posągów utraciły głowy gdzieś w mrokach historii. Pomysłodawcą całej operacji mógł być niejaki Filipus, któremu zadedykowana została cnota Inspiracji.
Na tym nie koniec perypetii zarówno cnót, jak i samej biblioteki. Nawet jako fasada fontanny nie przetrwała ona do czasów współczesnych w tak doskonałym stanie, jaki podziwiać możemy obecnie. Gdy na przełomie XIX i XX wieku odkopali ją austriaccy archeolodzy, biblioteka składała się z setek fragmentów, na które rozpadła się podczas trzęsienia ziemi jakiś tysiąc lat wcześniej. Na rekonstrukcję poczekać musiała aż do lat 70-tych XX wieku, kiedy to odtworzono ją z oryginalnych części niczym gigantyczne puzzle. Niestety, do tych oryginalnych fragmentów nie należą zdobiące bibliotekę posągi. Te właściwe wywieziono do Wiednia przeszło sto lat temu; obecnie stanowią chlubę tamtejszego Muzeum Efeskiego. Stanowiły one istotną część prezentu, jakim obdarował cesarza Franciszka Józefa sułtan Abdülhamid II. Podziwiając wspaniałą Bibliotekę Celsusa, nie spoglądamy więc wcale na uosobienia cnót, a na współczesne kopie posągów zupełnie anonimowych kobiet.
Jednak to nie te posągi stanowią największą zagadkę Efezu związaną z ciałem kobiecym i jego przedstawieniem w artystyczny sposób. Żeby przekonać się, jak dziwnymi torami podążały myśli i dłuta rzeźbiarzy, trzeba przyjrzeć się niezwykłej postaci protektorki Efezu – bogini Artemidzie. Jej tradycyjna grecka postać, utrwalona w wielu mitach, to dziewicza łowczyni przemierzająca puszcze, odziana w krótkie i zwiewne szaty i wyposażona w łuk i strzały. W wyprawach towarzyszyła jej ulubiona zwierzyna, w tym – łania i psy łowcze, oraz orszak nimf. Nie była to jednak bogini łagodna ani miłosierna, a wręcz przeciwnie, okrutna i zazdrosna, znana z bezlitosnego zabicia strzałami córek Niobe czy też skazania na okrutną śmierć zapatrzonego w nią Akteona.
Greckie wierzenia religijne miały jednak zadziwiające możliwości adaptacji i reinterpretacji w sposób dopasowujący się do warunków lokalnych. Tak też stało się z kultem Artemidy w Azji Mniejszej, a zwłaszcza w Efezie. W tym miejscu, dawno przed przybyciem kolonistów greckich, stały pradawne sanktuaria rodzimych bóstw żeńskich, takich jak Kybele czy Ûpis. Nawet wspaniały Artemizjon (świątynię Artemidy) wzniesiono w pobliżu Efezu w lokalizacji uznawanej za świętą od niepamiętnych czasów. Świątynia ta była zresztą godna uwagi sama w sobie. Jako największa budowla w świecie Hellenów przewyższała wymiarami nawet ateński Partenon; na dodatek wykonano ją w całości z marmuru. Niestety, obecnie pozostała po niej jedna ułamana kolumna i fragmenty fundamentów.
Zachowały się natomiast dwa monumentalne posągi kultowe Artemidy Efeskiej – i to w formie wyśmienitej, która pozwala przyjrzeć się niezwykłym metamorfozom bogini łowów, jakie dokonały się w Efezie. W mieście tym rącza dziewczyna z greckich opowieści zmieniła się zastygłą w sztywnie wyprostowanej pozie postać wyciągającą przed siebie ugięte w łokciach ramiona. Jej twarz nie wyraża żadnych emocji, a oczy wpatrują się daleko w przestrzeń. Jest odziana w długi płaszcz oraz przedziwne, wysokie nakrycie głowy, przypominające nieco wielopiętrową koronę. Towarzyszą jej dwie łanie, a u jej stóp postawiono dwa ule. Ta osobliwa Artemida pokryta jest od stóp do głów zdobieniami o symbolicznym znaczeniu, wśród których można wypatrzeć znaki zodiaku, perły, pszczoły, lwy i inne zwierzęta.
Jednak najbardziej kontrowersyjnymi elementami posągów Artemidy Efeskiej są liczne owalne obiekty, umieszczone na brzuchu bogini. Wiele poważnych dyskusji naukowych oraz najbardziej fantastycznych teorii i dzikich spekulacji poświęcono ich naturze i znaczeniu. Pierwsze skojarzenie – z wieloma piersiami bogini-karmicielki – jest najprawdopodobniej mylne. Przede wszystkim wypukłości te nie stanowią części ciała Artemidy. Można to stwierdzić, przyglądając się posągom, w których części ciała Artemidy zostały odlane z brązu, a więc są ciemniejsze niż ubiór i korona wyrzeźbione w kremowym alabastrze lub białym marmurze. W takich przypadkach owalne wypukłości są wykonane z jaśniejszego materiału, co sugeruje, że nie są to części ciała, ale elementy ekwipunku bogini.
Ponieważ nie ma wśród badaczy zgody co do znaczenia i interpretacji tych wypukłości, spójrzmy na kilka najbardziej prawdopodobnych sugestii. Pierwsza wiąże się z faktem, że podobne obiekty znaleziono na postaci Zeusa z Labraundy, starożytnego miasta krainy zwanej Karią, położonego nieco ponad sto kilometrów na południowy wschód od Efezu. Zarówno Efez, jak i Labraunda były karyjskimi osadami w okresie przed kolonizacją grecką, a więc owalne obiekty mogły być charakterystyczne dla lokalnych bóstw męskich i żeńskich, czczonych już w II tysiącleciu p.n.e.
Druga sugestia wiąże się z innym ludem, który zamieszkiwał niegdyś Azję Mniejszą. Byli to Hetyci, którzy opanowali centralną część Anatolii w II tysiącleciu p.n.e., tworząc potężne imperium, które często wchodziło w rozmaitego rodzaju kontakty z ludami zamieszkującymi zachodnie wybrzeże. Otóż Hetyci do noszenia amuletów, uroków i fetyszy używali torebek z koziej skóry. Ponieważ Artemida również znana była z uroków ochronnych, możliwe jest powiązanie jej kultu z magicznymi praktykami hetyckimi, a wypukłości na brzuchu – ze wspomnianymi torebeczkami.
Często wspomina się również, że owalne wypustki przedstawiają jądra byków i reprezentują witalność Artemidy. Wreszcie mogą być to jaja pszczół, zarówno ze względu na ich kształt, jak i na szczególnie bliski związek między tą boginią a pszczołami. Nawet dziewicze kapłanki Artemidy były tytułowane miodnymi pszczółkami.
Jednakże, niezależnie od interpretacji elementów stroju Artemidy Efeskiej, najważniejszy jest uzyskany efekt finalny: oto potężna i poważna bogini, opiekunka Efezu, posiadająca władzę nad całym światem, jego zwierzętami, demonami i siłami kosmicznymi. Taki oto komunikat udało się nadać twórcom niezwykłych posągów bogini w miejscu szczególnie blisko związanym z kultem religijnym bóstw żeńskich. Chociaż świątynia Artemidy dawno już legła w gruzach, a jej posągi stanowią jedynie osobliwość w lokalnym muzeum, to ten niezwykły aspekt duchowości Efezu znalazł swoją współczesną kontynuację. Od wielu już lat, pielgrzymi chrześcijańscy i muzułmańscy przybywają w te okolice, by oddać cześć Marii, matce Jezusa, która według lokalnych wierzeń właśnie w Efezie spędziła ostatnie lata życia. To jest już jednak odrębna, chociaż równie niezwykła historia.