Tysiąc twarzy Lukrecji B.
Beata ZatońskaJedni widzieli ją jako anioła, inni jako okrutną wiedźmę. Ten sam malarz raz portretował ją jako zalotną blondynkę, raz jako poważną brunetkę. Uważana była za rozpustnicę, a umarła w aurze świętości. Czyżby dopiero książka włoskiego noblisty dokonała prawdziwego przełomu w tym, jak świat postrzega jedną z najsłynniejszych kobiet w historii?
UWAGA: Zapisz się na kurs do rzymskiej szkoły języka włoskiego SCUDIT i skorzystaj z naszych atrakcyjnych rabatów!
Przez długie wieki o Lukrecji Borgii zwykło się mówić, że była osławioną pięknością. Osławioną – czyli niesławną. Pójdźmy dalej – Lukrecja to także trucicielka, manipulatorka i największa kurtyzana Rzymu, która sypiała z ojcem papieżem i z bratem. Niezły bilans 39-letniego zaledwie życia…. Jeśli wierzyć niektórym przekazom, siała śmierć i zniszczenie niczym hinduska bogini Kali.
Jaka jednak była naprawdę? Wielu szukało na to pytanie odpowiedzi. Inny portret „renesansowej madonny” (to madonnami, a nie damami, zwano dawniej kobiety szlachetnie urodzone), córki papieża Aleksandra VI wyłania się z jej listów i dzienników, inny – z relacji współczesnych. Natomiast jej wizerunek, który utrwalił się w sztuce, to już czysta fantazja. Dwa lata temu w swojej powieści pt. Córka papieża zrehabilitował Lukrecję włoski noblista Dario Fo. Wcześniej próbowali robić to historycy – prace naukowe mają jednak dość wąski krąg odbiorców.
Artyści i publiczność kochają Lukrecję bez ustanku. Co ciekawe jednak, uczuciem darzą właściwie nie ją samą, a jej wyimaginowane złe wcielenie. Świadczyć może o tym chęć, z jaką wystawiana jest opera Gaetana Donizettiego pt. Lukrecja Borgia, czy popularność dwóch niedawno nakręconych seriali telewizyjnych. Pierwszy z nich to Rodzina Borgiów Neila Jordana według powieści Maria Puza, w którym Rodriga Borgię zagrał Jeremy Irons, a Lukrecję – śliczna blondynka Holliday Grainger. Drugi nosi tytuł Prawdziwa historia rodu Borgiów (w oryginale po prostu Borgia), a jego twórcą jest Tom Fontana.
Czarna legenda na ekranie
Puzo wierny dokumentom historycznym o renesansowym rodzie zdecydowanie nie był. Twórcy serialu opartego na motywach jego powieści niewiele sobie z tego robili, zgodnie z zasadą, że najlepiej sprzedaje się czarna legenda. I oto widzimy na przykład, jak młodziutka, świeżo poślubiona żona Giovanniego Sforzy, czująca do niego ogromną niechęć, podstępem doprowadza do tego, że mąż łamie sobie nogi; potem zaś bez przeszkód oddaje się miłosnym rozkoszom z chłopcem stajennym.
Tom Fontana dla odmiany twierdzi, że, zanim zaczął pisać scenariusz, przeczytał mnóstwo materiałów źródłowych, w czym pomagała mu wyniesiona ze szkoły znajomość łaciny. Jednak pytany o to, czy trzymał się faktów, odpowiada, że dzięki ich naginaniu seriale stają się przyczynkiem do ważnych dyskusji, a ludzie zaczynają się interesować historią i czytać, by przyłapać filmowców na błędach. W ten sposób wierność prawdzie zaczyna jawić się jako pozbawiona walorów edukacyjnych.
Francuski wkład
Fatalną reputację Lukrecja Borgia „zawdzięcza” w dużej mierze francuskim autorom sprzed wieków: Aleksandrowi Dumasowi ojcu i Wiktorowi Hugo. Ten pierwszy, jako seryjny autor bestsellerów takich, jak Trzej muszkieterowie czy Hrabia Monte Christo, z lubością sięgał po historie możnych tego świata, by przeistoczyć je w powieści pełne walki o władzę, miłości i morderstw. W swoich Borgiach napisał o Lukrecji, że miała twarz Madonny Rafaela, ale była bezbożna i podstępna. Jego liczni czytelnicy oczywiście mu uwierzyli. Hugo, autor niezapomnianych Nędzników, poświęcił natomiast córce papieża dramat, według którego powstało libretto do opery Donizettiego. W późniejszym arcydziele bel canta Lukrecja przedstawiona jest jako bezwzględna manipulatorka i morderczyni, która ostatecznie truje własnego syna. Dodajmy, że warszawską premierę opery w 2009 r. reklamował plakat, na którym pysznił się zamknięty w butelce czarny skorpion.
Mów mi “wujku”
Lukrecja Borgia była córką wywodzącego się z Hiszpanii Rodriga Borgii, który w historii zapisał się, raczej niechlubnie, jako papież Aleksander VI. Urodziła się prawdopodobnie w Subiaco w Lacjum 18 kwietnia 1480 r., zmarła zaś zaledwie 39 lat później w Ferrarze, 24 czerwca 1519 r. Była córką długoletniej kochanki Rodriga Borgii, Vannozzy Cattanei, i siostrą Cesara, Juana i Jofrè. Cesare, zazdrosny o sukcesy brata, kazał zamordować Juana, a Niccolò Machiavelli sportretował jego poczynania w słynnym Księciu.
Gdy Lukrecja miała lat 12, jej ojciec, który dotąd, podczas prawie codziennych odwiedzin, przedstawiał się jako “wujek”, wstąpił na papieski tron. Aby zachować pozory, wybrał Vannozzy tzw. męża tytularnego, sam jednak powiedział swoim dzieciom, kim jest dla nich naprawdę. Zafundował im tym samym podwójny szok – nie dość, że wujek został papieżem, to jeszcze okazał się ich ojcem. Świetnie i bardzo współcześnie przedstawił tę scenę Dario Fo.
Trzech mężów i dużo dzieci
Kolejne lata obfitowały w dalsze dramatyczne wydarzenia. Za sprawą ojca i brata, Lukrecja miała trzech mężów; każde z małżeństw było zaś swoistym kontraktem politycznym. Aleksander VI i Cesare, przekazując Lukrecję z rąk do rąk, załatwiali po prostu swoje interesy. Gdy okazywało się, że sojusz zawarty przez małżeństwo przestaje mieć znaczenie, bez skrupułów pozbywali się męża Lukrecji. Piewszego małżonka naszej bohaterki, Sforzę, najpierw chcieli zabić, potem zaś zmusili go podstępem do przyznania się do impotencji, dzięki czemu małżeństwo stało się nieważne. Alfonso d’Aragon, naturalny syn króla Neapolu, a zarazem życiowa miłość Lukrecji, zginął na zlecenie Cesara po małżeństwie trwającym zaledwie dwa lata – brat Lukrecji postanowił bowiem zerwać z Neapolem i zacieśnić stosunki z Francją. Trzecim mężem papieskiej córki został Alfonso d’Este, syn księcia Ferrary. Papież wyposażył córkę w ogromny posag, czego zresztą zażądał książę. Ten związek przetrwał najdłużej. Jak prawie wszystkie możne panie w tamtych czasach, i Lukrecja miewała także liczne romanse. Gorące uczucie połączyło ją w latach 1502-1505 z poetą i historykiem Pietrem Bembo – tym samym, którego pięknie namalował w 1504 r. Rafael. Drugą wielką fascynacją Lukrecji był Franciszek II Gonzaga, mąż siostry jej męża, Izabelli d’Este.
Dzieci urodziła Lukrecja dziesięcioro lub jedenaścioro. Historycy nie są zgodni co do Giovanniego Borgii, który uchodził za jej nieślubnego syna zrodzonego ze związku z Pedrem Caledesem (Calderon). Aragończykowi urodziła jedno dziecko, Rodriga, który zmarł w wieku lat 13, a panu Ferrary – ośmioro dzieci. Jednym z synów Lukrecji był kardynał Hipolit d’Este – ten sam, który w Tivoli pod Rzymem kazał wybudować słynną willę otoczoną olśniewającym, pełen fontann tarasowym ogrodem. Zmarła po urodzeniu ostatniej córki, Izabeli Marii.
Wiedźma czy anioł
Borgiowie byli bez wątpienia rodem potężnym; szybko zdobyli znaczące wpływy i dużą władzę. Ich wzrastająca siła była solą w oku takim potentatom panującym na Półwyspie, jak chociażby mediolańscy Sforzowie czy ród della Rovere z Urbino. Nic dziwnego, że relacje współczesnych Borgiom kronikarzy nie zawsze pokrywały się z prawdą – warto pamiętać, że wrogowie Borgiów z lubością uprawiali coś, co dziś nazwalibyśmy czarnym PRem. Chodziło przecież o zdyskredytowanie wroga. Plotki o kazirodczych związkach Lukrecji miał np. rozpowszechniać jej pierwszy mąż. Nie oznacza to oczywiście, że Borgiowie nie mieli nic na sumieniu. Aleksander prawo łamał i naginał, manipulował i spiskował, zlecał również zabójstwa. Jak jednak podkreślają historycy, był to wówczas powszechny sposób zdobywania i umacniania władzy. W efekcie źródła historyczne dotyczące rodziny pełne są kontrastów i sprzeczności. Tom Fontana wspominał w jednym z wywiadów, że natknął się w dokumentach na dwie relacje ze ślubu Lukrecji. Z jednej wynikało, że podczas uroczystości wyglądała jak wiedźma i uwodziła weselnych gości, a z drugiej – że wyglądała jak anioł, a przyjęcie było ze wszech miar udane.
Okiem noblisty
Dario Fo tak rozgniewał się na te niespójności, pogłębiane dodatkowo przez twórców współczesnych seriali o Borgiach, że postanowił sam poszukać prawdy o niej. Tak powstała Córka papieża – pierwsza powieść wielkiego człowieka teatru, o której mówił, że jest „groteskową tragedią”.
Fo Borgiów nie broni, ale przypomina, że do włoskich ohydztw nie dochodziło jedynie w okolicach Rzymu. Aby podać przykład, możemy zajrzeć do Mediolanu i przedstawić Viscontich i Sforzów. Lukrecję pokazuje zaś jako ofiarę ojca i brata, którzy wrzucali ją w wir finansowych i politycznych interesów bez krztyny litości. Jest w tym zresztą bardzo dosadny, podsumowując, że w niektórych chwilach Lukrecja była traktowana wręcz jak paczka o okrągłych piersiach i cudnych pośladkach.
Spotkanie z historią
Lukrecją, która wyłania się z kart książki włoskiego noblisty, targają sprzeczne uczucia, jednak bez wątpienia jest też silną i zdecydowaną kobietą. Wie, czego chce – przede wszystkim miłości, spokoju i, co najtrudniejsze, niezależności. Potrafi walczyć o swoje szczęście, być lojalną i wierną. Oglądana z tej perspektywy, nigdy nie wydaje się pasywna, choć bywa przecież traktowana jak wspomniana „paczka”. Gdy jej mąż Alfonso wyjeżdżał na wojnę lub załatwiał interesy na dworach europejskich, skutecznie zarządzała Ferrarą; potrafiła nawet dowodzić obroną miasta. Poddani uwielbiali ją, a ojciec, Aleksander VI, powierzał jej pieczę nad Watykanem, gdy tylko musiał udać się w dłuższą podróż. Znamienne są także słowa teścia Lukrecji, który, umierając, powiedzieć miał jej, że była największą radością jego życia, choć wcześniej wymusił na papieżu potężny posag i krzywo patrzył na synową, uwierzywszy w jej czarną legendę.
Uważana za rozpustnicę, umarła Lukrecja w aurze świętości. Ufundowała klasztor, walczyła z lichwą i otworzyła kasę zapomogowo-pożyczkową dla mieszkańców Ferrary, a noblista pisze, że lubiła powtarzać słowa św. Bernarda: największym darem, jaki złożyć można Chrystusowi, jest ten, aby dawać, a nie brać. Darem dla nas, czytelników, jest bez wątpienia spotkanie z Córką papieża Fo – chyba jedno z najpiękniejszych, jakie może nam się przydarzyć z Lukrecją Borgią. Choć nie daje oczywistych odpowiedzi, podsuwa tropy interpretacyjne. Pofolgować wyobraźni pozwalają zaś jej portrety. Różne, sprzeczne – jak różnorodne i sprzeczne bywają opinie o niej. Bartolomeo Veneziano na przykład na jednym przedstawił Lukrecję jako Florę, ze złocistymi lokami i odsłoniętą jedną piersią. Na drugim zaś jako bardzo poważną brunetkę.