Wenecja pachniała srebrzyście
Julia WollnerBłogosławieństwo artystów, ulubienica poetów, zaproszenie do odczuwania świata każdym zmysłem. Synestezja – niezwykła zdolność łączenia wrażeń, jakich dostarcza nam rzeczywistość: widzenia dźwięków, smakowania kolorów, słyszenia zapachów. Nad Morzem Śródziemnym czeka cierpliwie na każdego z nas.
Kiedyś uważano ją za chorobę; dziś często określana jest mianem daru. Podobno przez całe życie towarzyszyła w pracy samemu Leonardowi Da Vinci; naukowcy twierdzą przy tym, że we wczesnym dzieciństwie staje się, być może, udziałem nas wszystkich. Nazwano ją – jakże by inaczej! – po grecku, łącząc wyrazy sýn – razem i aísthesis – sensualne postrzeganie świata.
Synestezja to nic innego, jak pomieszanie zmysłów. Błogosławieństwo artystów, pupilek literatów; zdolność, z której często nie zdajemy sobie sprawy. A przecież większość z nas uważa błękit za zimną barwę; słodki zapach określamy mianem ciepłego i otulającego, a szept bliskiej osoby odczuwamy jako gładki i aksamitny. Przeplatamy wrażenia odbierane na różne sposoby; żenimy zapachy ze smakami, dźwięki z kolorami. Dlaczego? Tego dokładnie nie wiadomo. Być może nadmierna liczba połączeń nerwowych przenosi informacje do różnych narządów zmysłów, w wyniku czego ich odbiór jest zaburzony; inni naukowcy twierdzą, że przyczyn synestezji należy upatrywać raczej w nieumiejętności wyciszenia impulsów, które docierają do mózgu. I tak oto niedyspozycja zamienia się w predyspozycję; nieumiejętność staje talentem. Podarunkiem od świata, który najwyraźniej chce, byśmy odczuwali go całym sobą.
Wśród ponad 80 sklasyfikowanych przez badaczy form synestezji jedną z rzadziej występujących jest ta, która pozwala malować dźwięki, znać kolor zapachu, czuć odcienie liczb czy dni tygodnia. Synestezja barwy, jak moglibyśmy ją nazwać, pomieszanie zmysłów wygięte jak tęczowy łuk. Kiedy chyli czoła ku zimno-ciepłemu, błękitno-turkusowemu morzu, pamiętasz nagle i mocno, że Wenecja w styczniu pachniała srebrzyście; Andaluzja smakuje niczym czerwień krwi. Grecja jest w dotyku marmurowo biała, a Maroko ciepłe i szorstkie niczym suchy, złoty wiatr. Mare Nostrum mieni się w słońcu i dotyka czule wszystkimi barwami. Popatrz uważnie, a na pewno je usłyszysz.